Dążmy do zjadania potraw naturalnej czystości i zbalansowanych energii yin i yang
(Dwujęzycznie, po angielsku For English version click on this flag i polsku Dla polskiej wersji kliknij na ta flage)
Zaktualizowano: 2021/5/7
Najnowsza aktualizacja: #C2

Menu 1:

(Wybór języka:)


(Organizujące:)

Strona główna

Skorowidz

Menu 2

Menu 4

FAQ

Tekst [11] w PDF


(Po polsku na tej witrynie:)

Postępowanie z żywnością

Postępowanie z żywnością w PDF

Źródłowa replika tej strony

Owoce tropiku

Uzdrawianie

Prawa moralne

Dowód na istnienie Boga

Istnienie duszy

O Bogu naukowo

Biblia

Wolna wola

Karma

Nirwana

Totalizm

Pasożytnictwo

Zło

Nieśmiertelność

Wymieranie lat 2030-tych

Pitna woda deszczowa

Energia słoneczna

Darmowa energia i perpetuum mobile

Telekinetyczne ogniwo

Grzałka soniczna

Telekinetyka

Samochody bez spalin

Telekineza

Strefa wolna od telekinezy

Telepatia

Trzęsienia ziemi

Sejsmograf

Artyfakt

Koncept Dipolarnej Grawitacji

Naukowa Teoria Wszystkigo 1985 roku

Totalizm

Pasożytnictwo

Karma

Prawa moralne

Nirwana

Teoria Życia z 2020 roku

Dowód na duszę

Wehikuły czasu

Nieśmiertelność

Napędy

Magnokraft

Komora oscylacyjna

Militarne użycie magnokraftu

Tapanui

Nowa Zelandia

Atrakcje Nowej Zelandii

Dowody działań UFO na Ziemi

Fotografie UFO

Chmury-UFO

Bandyci wśród nas

Tornado

Huragany

Katrina

Lawiny ziemne

Zburzenie hali w Katowicach

Ludobójcy

26ty dzień

Petone

Przepowiednie

Plaga

Podmieńcy

WTC

Columbia

Kosmici

UFOnauci

Formalny dowód na istnienie UFO

Zło

Antychryst

O Bogu naukowo

Dowód na istnienie Boga

Metody Boga

Biblia

Wolna wola

Prawda

Dr Pająk portfolio

Widea z moim udziałem

"Smart" TV

O mnie (dr inż. Jan Pająk)

Krótkie "o mnie"

Poszukuję pracy

Aleksander Możajski

Świnka z chińskiego zodiaku

Zdjęcia ozdobnych świnek

Radości po 60-tce

Kuramina

Uzdrawianie

Owoce tropiku

Owoce w folklorze

Postępowanie z żywnością

Ewolucja ludzi

Wszystko-w-jednym

Grecka klawiatura

Rosyjska klawiatura

Rozwiązanie kostki Rubika 3x3=9

Rozwiązanie kostki Rubika 4x4=16

Playlisty piosenkowe dla TV i PC

Instrukcja piosenkowych playlist

Wrocław

Malbork

Milicz

Bitwa o Milicz

Św. Andrzej Bobola

Liceum Ogólnokształcące w Miliczu

Klasa Pani Hass z LO Milicz

Absolwenci PWr 1970

Nasz rok

Wykłady 1999

Wykłady 2001

Wykłady 2004

Wykłady 2007

Wieś Cielcza

Wieś Stawczyk

Wszewilki

Zwiedzaj Wszewilki i Milicz

Wszewilki jutra

Zlot "Wszewilki-2007"

Unieważniony Zjazd "2007"

Poprzedni Zlot "2006"

Raport Zlotu "2006"

Korea

Hosta

Lepsza ludzkość

Pająk do sejmu NZ 2014

Pajak na Prezydenta 2015

Pajak na Prezydenta 2020

Pajak dla prezydentury 2020

Partia totalizmu

Statut partii totalizmu

FAQ - częste pytania

Replikuj

Memoriał

Sabotaże

Skorowidz

Menu 2

Menu 4

Źródłowa replika strony menu

Źródła wpisów do blogów

Tekst [18] w PDF

Tekst [17] w PDF

Tekst [13] w PDF

Tekst [12] w PDF

Tekst [11] w PDF

Tekst [10] w PDF

Tekst [8p/2]

Tekst [8p]

Tekst [7]

Tekst [7/2]

Tekst [7b]

Tekst [6/2]

[5/4]: 1, 2, 3

Tekst [4c]: 1, 2, 3

Tekst [4b]

Tekst [3b]

Tekst [2]

[1/3]: 1, 2, 3

X tekst [1/4]

Monografia [1/4]:
P, 1, 2, 3, E, X

Monografia [1/5]



(In English here:)

Food handling

Food handling in PDF

Soul existence

Tropical fruit

Healing

Moral laws

Proof for the existence of God

Source replica of this page

About God

The Bible

Free will

Karma

Nirvana

Totalizm

Parasitism

Evil

Immortality

The Great Purification of 2030s

Drinking rainwater

Solar energy

Free energy

Telekinetic cell

Sonic boiler

Telekinetics

Zero pollution cars

Telekinesis

Telekinesis Free Zone

Telepathy

Earthquake

Seismograph

Artefact

Concept of Dipolar Gravity

Scientific Theory of Everything of 1985

Totalizm

Parasitism

Karma

Moral laws

Nirvana

Theory of Life of 2020

Proof of soul

Time vehicles

Immortality

Propulsion

Magnocraft

Oscillatory Chamber

Military use of magnocraft

Tapanui

New Zealand

New Zealand attractions

Evidence of UFO activities

UFO photographs

Cloud-UFOs

Bandits amongst us

Tornado

Hurricanes

Katrina

Landslides

Demolition of hall in Katowice

Predators

26th day

Petone

Prophecies

Plague

Changelings

WTC

Columbia

Aliens

UFOnauts

Formal proof for the existence of UFOs

Evil

Antichrist

About God

Proof for the existence of God

God's methods

The Bible

Free will

Truth

Dr Pajak portfolio

Videos with me

"Smart" TVs

About me (Dr Eng. Jan Pajak)

Old "about me"

My job search

Aleksander Możajski

Pigs from Chinese zodiac

Pigs Photos

Healing

Tropical fruit

Fruit folklore

Food handling

Evolution of humans

All-in-one

Greek keyboard

Russian keyboard

Solving Rubik's cube 3x3=9

Solving Rubik's cube 4x4=16

Song playlists for TV and PC

Instruction for song playlists

NZ Driving Licence advice

Wrocław

Malbork

Milicz

Battle of Milicz

St. Andrea Bobola

Village Cielcza

Village Stawczyk

Wszewilki

Wszewilki of tomorrow

Korea

Hosta

1964 class of Ms Hass in Milicz

TUWr graduates 1970

Lectures 1999

Lectures 2001

Lectures 2004

Lectures 2007

Better humanity

Pajak for parliament 2014

Pajak regarding 2017

Pajak for parliament 2017

Party of totalizm

Party of totalizm statute

FAQ - questions

Replicate

Memorial

Sabotages

Index of content with links

Menu 2

Menu 4

Source replica of page menu

Text [13] in PDF

Text [11] in PDF

Text [8e/2]

Text [8e]

Text [7]

Text [7/2]

Text [6/2]

Text [5/3]

Figs [5/3]

Text [2e]

Figures [2e]: 1, 2, 3

Text [1e]

Figures [1e]: 1, 2, 3

X text [1/4]

Monograph [1/4]:
E, 1, 2, 3, P, X

Monograph [1/5]


(Hier auf Deutsch:)

Dr Jan Pająk portfolio

Über mich

Freie Energie

Telekinesis

Gott Existiert

Moralische Gesetze

Totalizm

Menu 2

Menu 4

Quelreplica dieser Seite


(Aquí en espańol:)

Energía libre

Telekinesis

Leyes morales

Totalizm

Sobre mí

Menu 2

Menu 4

Reproducción de la fuente de esta página


(Ici en français:)

Énergie libre

Telekinesis

Lois morales

Totalizm

Au sujet de moi

Menu 2

Menu 4

Reproduction de source de cette page


(Qui in italiano:)

Energia libera

Telekinesis

Leggi morali

Totalizm

Circa me

Menu 2

Menu 4

Replica di fonte di questa pagina




Menu 2:

(Przesuwne)

Oto wykaz wszystkich stron które powinny być dostepne pod niniejszym adresem (tj. na tym serwerze), w zestawieniu językowym - w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1". Wybierz poniżej interesującą Cię stronę manipulując suwakami, potem kliknij na nią aby ją uruchomić:

Tu powinna być wyświetlona strona menu2_pl.htm.

(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na "Menu 2".)



Menu 3: (Alternatywne adresy internetowe tej witryny, np.:)

(Na płatnych serwerach:)

pajak.org.nz

(Na darmowym hostingu ale z FTP:)

drobina.rf.gd

gravity.ezyro.com

magnokraft.ihostfull.com

nirwana.hstn.me

geocities.ws/immortality

(Rzadziej aktualizowane:)

tornados2005.narod.ru

totalizm.pl




Menu 4:

(Przesuwne)

Oto wykaz adresów wszystkich totaliztycznych witryn działających w dniu aktualizacji tej strony. Pod każdym z owych adresów powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne strony wyszczególnione w "Menu 1" i "Menu 2", włączajac w to również ich odmienne wersje językowe (tj. wersje w językach: polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim, włoskim, greckim i rosyjskim). Najpierw więc w poniższym okienku wybierz adres serwera z każdego masz zamiar skorzystać manipulując suwakami, potem kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy się strona reprezentująca ów serwer wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z "Menu 2" interesującą cię stronę i kliknij na nią aby ją uruchomić i przeglądnąć:

Tu powinna być wyświetlona strona menu.htm.

(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na "Menu 4".)


WSTĘP:
Anglicy mają powiedzenie "jesteś tym co zjadasz", faktycznie zaś znaczącym "to co zjadasz decyduje o tym czym jesteś" (po angielsku: "you are what you eat"). Jeśli ktoś podróżował po dwóch krajach w których praktykowane są jedne z najgorszych oraz jedne z najlepszych filozofii jedzenia na świecie, tj. podróżował np. do USA i do Korei Południowej (albo np. do Nowej Zelandii i do malezyjskiego Borneo), wówczas doskonale wie jak istotną prawdę wyraża owo angielskie powiedzenie. Na przekór tego, w tym co jemy w dzisiejszych czasach niemal wyłączną uwagę zwracamy na smak. Tymczasem, oprócz smaku, w zdrowym, pożywnym i smacznym jedzeniu kryje się znacznie więcej tajemnic niż tylko smak. Wszakże jedzenie to nie tylko smak i zaspokajanie głodu, ale także energie przez Chińczyków nazywane "yin" i "yang" - które decydują o maszym samopoczuciu i zdrowiu. To też najróżniejsze właściwości lecznicze, odżywcze i stymulujące. Ponadto pożywienie to także chemikalia, trucizny i substancje rakotwórcze jakimi niemoralni ludzie oraz zachłanność przemysłu spożywczego faszerują naszą żywność w dzisiejszej epoce "neo-średniowiecza" - tj. w tej epoce, którą opisują dokładniej punkt #K1 i "Tabela #K1" ze strony o nazwie tapanui_pl.htm, a która zapewne przejdzie do historii ponieważ to właśnie w niej obecna forma ludzkości zdecydowała się popełnić samobójstwo poprzez systematyczne niszczenie i zatruwanie wszystkiego co ludziom jest absolutnie niezbędne do życia - po więcej szczegółów patrz punkty #T1 do #T8 i "Fot. #T1" ze strony o nazwie solar_pl.htm lub całe strony o nazwach woda.htm czy 2030.htm. Żywność to też np. niemoralnie wmuszane w nią przez polityków i rządy szkodliwe dla ludzi dodatki. Itd., itp. Dlatego najwyższy już czas, aby zacząć poznawać wiedzę opisującą nam owe inne cechy żywności, oraz aby zacząć zajmować i wyrażać swe stanowisko w sprawach żywności. Wszakże badania prowadzone w ramach rozwoju filozofii totalizmu ujawniły, że "każdy z nas osobiście odpowiada za niemoralności popełniane przez wszystkie "intelekty grupowe" do jakich należy - jeśli niemoralnościom tym NIE starał się jakoś zapobiegać ani NIE próbował naprawiać ich skutków" - co praktycznie oznacza, że niemal każdy z nas już jest (lub wkrótce będzie) osobiście ukarany przez Boga także i za to czym cała ludzkość zapaskudza obecnie żywność (po więcej szczegółów patrz punkt #N2 na stronie o nazwie pajak_na_prezydenta_2020.htm, punkt #T7 ze strony o nazwie solar_pl.htm, lub punkty #B2 do #B2.3 ze strony o nazwie mozajski.htm). Niniejsza strona prezentuje niektóre fragmenty wiedzy o żywności, jakie nasunęły się uwadze jej autora, a jakie typowo są przemilczane, zatajane, lub lekceważone w dzisiejszych kulturach Zachodu.



Treść tej strony autoryzuje Jan Pajak, czyli badacz Nowej Zelandii i Polski oraz WorldCat Identity (tj. "Tożsamość Światowej Kategorii": patrz strona http://worldcat.org/identities/ ), który w początkowej części 21 wieku tym wyróżnił się z grona nadal żyjących odkrywców i wynalazców owych dwóch krajów, iż stał się najszerzej z nich znanym wówczas w świecie, najróżnorodniej interpretowanym i najbardziej produktywnym - na przekór prowadzenia badań bez finansowania i na zasadach rzekomego naukowego "hobby" wymuszanego oficjalną dezaprobatą podjętej tematyki badań, ale niestety o którego istnieniu i wynikach badań w Nowej Zelandii niemal nikt NIE chce wiedzieć, zaś dla unieważnienia, zaprzeczenia i wyciszenia odkryć i wynalazków którego sporo Polaków konspiruje się w gangi postępujące jak monopole wypaczające prawdę i przyszłym pokoleniom usiłujące pozostawić tylko kłamstwa, śmieci, pozatruwaną wodę, powietrze i glebę, oraz wyniszczoną naturę.


Część #A: Informacje wprowadzające tej strony:

      

#A1. Teza i cel tej strony:

Motto: "Bóg aprobuje i długoterminowo nagradza jedynie takie badania, które służą poznawaniu Boga i poznawaniu wszystkiego co Bóg stworzył oraz korzystaniu z tego na sposób jaki Bóg aprobuje, natomiast Bóg zakazuje i długoterminowo surowo karze za badania i wdrożenia nastawione na wprowadzanie niedozwolonych przez Boga zmian do tego co stworzył."

       Na przekór posiadania wieloletnich nawyków naukowca, ja zawsze staram się pisać prostym językiem wszystkie swoje strony internetowe, w tym niniejszą - tak aby mogły być czytanie i rozumiane przez zwykłych ludzi. Z naukowego przyzwyczajenia ciągle jednak dodaję do początków wszystkich swych stron krótkie streszczenie (abstract) ich zawartości, oraz sformułowanie ich celu. Na niniejszej zaś stronie wyjątkowo w tym punkcie dodaję też jej tzw. "tezę" - prawdę której to tezy udowadnia praktycznie treść całej strony. (W treści tej strony zestawiłem bowiem razem przykłady empirycznego materiału dowodowego podpierającego właśnie prawdę owej tezy.) Teza ta powoduje więc, że na przekór pisania jej prostym językiem, faktycznie strona ta reprezentuje sobą ten sam format jaki miały rozprawy doktorskie "w dawnych dobrych czasach" (tj. w czasach kiedy nauka NIE zeszła jeszcze na psy).
       Teza niniejszej strony stwierdza: wszelkie składowe z jakich powstają i utrzymywani są żywymi ludzie oraz wszystko co ludziom potrzebne do życia, Bóg tak stworzył aby formowały one "boskie arcydzieła" o kompozycjach, konfiguracjach, strukturach, parametrach, funkcjach, itp., najdoskonalszych ze wszystkich możliwych do uzyskania dla danych składowych - tak że wprowadzanie przez ludzi niedozwalanych przez Boga rodzajów zmian do tych "boskich arcydzieł" zawsze powoduje jedynie pogorszenie poziomu ich doskonałości.
       Wyrażając innymi słowami tę tezę i powód dla jakiego ją tu postawiłem, na niniejszej stronie staram się przytoczyć empiryczny materiał dowodowy jaki udowadnia to, czego ani dotychczasowa nauka, ani też religie, jak dotąd NIE próbowały nawet udowodnić. Mianowicie udowadnia, że wszelkie składowe ludzi i tego co ludziom niezbędne do życia (np. żywności i napojów) Bóg celowo zaprojektował, stworzył i pozestawiał razem aż tak mądrze i aż tak doskonale, że formują one całości jakie są najdoskonalsze ze wszystkich możliwych do uzyskania. Dlatego jeśli ktoś, czyja ludzko-omylna wiedza czyni go w porównaniu z Bogiem kompletnym ignorantem i idiotą (np. dzisiejsza oficjalna nauka, politycy, przemysł spożyczy, rolnicy, rzeźnicy, rybacy, kucharze, itp.) spróbuje dokonać jakichkolwiek zmian lub "ulepszeń" rujnujących oryginalnie stworzoną przez Boga kompozycję, konfigurację, strukturę, itp., owych "boskich arcydzieł", wówczas zmiany takie lub próby "ulepszeń" z całą pewnością spowodują jedynie znaczące pogorszenie poziomu doskonałości tych arcydzieł oraz ich zdolności do podtrzymywania ludzkiego zdrowia i życia.
       Zapewne NIE muszę tu już dodawać, że - jak w każdej sprawie jaka jest wysoce istotna dla dobra ludzi, Bóg także ostrzega nas w Biblii, że wszystko co stworzył (a więc i m.in. żywność jaką mamy zjadać i napoje jakie mamy wypijać), przygotował dla nas w najdoskonalszy z możliwych sposobów. Wszakże tylko takie boskie ostrzeżenie w Biblii jest w stanie jednoznacznie dać znać całej ludzkości, że jeśli my (tj. niedoskonali ludzie o wiedzy nieporównanie niższej od boskiej) zaczniemy to zmieniać lub próbować "udoskonalać", wówczas jedyne co uzyskamy to popsucie owego "boskiego arcydzieła" i zniszczenie jego dobroczynnego działania na nasze zdrowie i życie - jakie Bóg oryginalnie temu nadał. Przykładem takiego boskiego ostrzeżenia jest werset 1:31 z bibilijnej "Księgi Rodzaju", który po zakończeniu opisu procesu stwarzania wszechświata i ludzi stwierdza "A Bóg widział, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre." (Aby zwrócić ludzką uwagę na ów ważki fakt, że to co Bóg stworzył jest już "bardzo dobre", a stąd że ludzie NIE powinni nawet próbować tego zmieniać ani to "udoskonalać", Bóg powtarza podobne podkreślenia jakości (dobra) produktu tego co dokonał aż dla kilku etapów (dni) stwarzania.) Jak zaś wszyscy wiemy, NIE istnieje już określenie, które by oznaczało coś nawet lepszego niż "bardzo dobre". Ponadto, za tym co Bóg stwierdza zawsze stoi autorytet boskiej wszechwiedzy i wszechmożliwości. Dlatego stwierdzając, że to co stworzył jest już "bardzo dobre", Bóg NIE musi się dalej rozpisywać w Biblii (tak jak ja to czynię tutaj), że ludziom pozbawionym boskiej wszechwiedzy, tego co Bóg uczynił "bardzo dobrym" NIE wolno potem już zmieniać ani "usprawniać", bowiem to popsują. Wszakże taki zakaz dokonywania zmian jest oczywistym i sam się nasuwa z autorytetu boskiej wszechwiedzy stojącej za boskim określeniem "bardzo dobre". Natomiast przykładem i ilustracją w jakie kłopoty ludzkość wpada jeśli zaczyna zmieniać i "udoskonalać" to co Bóg stworzył "bardzo dobrym", są mordercze następstwa energii jądrowej, które zapewne już zagrażają praktycznie każdej osobie możliwością wywołania raka skóry (melanoma) i mutacji w przypadku zostania jedynie zmoczonym zwykłym deszczem. Wszakże moje dotychczasowe badania opisane w punkcie #F5 i na "Fot. #F1abc" z dalszej części niniejszej strony, (niestety, które to badania nadal oczekują sprawdzenia i potwierdzenia przez innych badaczy) zdają się ujawniać, że prawdopodobnie w każdym deszczu zawarte są indywidualne krople silnie skoncentrowanych odpadów radioaktywnych, upadek których to kropli na skórę potencjalnie zagraża mutacjami i rakiem (melanoma).
       Oczywiście, empiryczne dowiedzenie prawdy powyższej tezy, uzyskane przez przytoczenie materiału dowodowego jaki zestawiłem w niniejszej stronie, wprowadza wiele poważnych konsekwencji. Przykładowo ujawnia ono bowiem, że cokolwiek ludzie uczynią, co spowoduje niedozwalane przez Boga zmiany (np. składu) w "boskim arcydziele", zawsze jest to jedynie następnym krokiem w pogarszaniu jakości tego co nam (ludziom) jest absolutnie niezbędne do życia. Stąd np. każda zmiana naturalnego składu żywności jaką zjadamy, lub płynów jakie wypijamy, dokonywana np. przez przemysł spożywczy, nakazy polityków lub rządów, zachłanność rolników, oszukańczość sprzedawców, wynalazczość kucharzy, itp., zawsze spowoduje tylko obniżenie jakości tej żywności lub płynów. Innymi słowy, konsekwencją udowodnienia w/w tezy jest ostrzeżenie: przemysłowcy, politycy, naukowcy, rolnicy, rzeźnicy, rybacy, sprzedawcy, kucharze, domorośli usprawniacze, itp., ręce precz od zmieniania składu, stanu, parametrów, itp., tego co zjadamy i pijemy. Każde bowiem zmienianie stworzonej przez Boga formy wszelkiej potrzebnej nam do życia żywności i płynów, poprzez np. ich przemysłowe przetwarzanie, dodawanie do nich jakicholwiek chemikalii, zmienianie ich genetycznej kompozycji, hodowanie na odmienne od naturalnych sposobów, czy przez dowolne sposoby zmieniania opisane poniżej w punkcie #A4, zamienia tę żywność i płyny w trucizny jakie stopniowo niszczą nasze zdrowie i skracają ludzkie życie - tak jak wyjaśniam to w punkcie #T7 swej strony o nazwie solar_pl.htm. W tej sytuacji NIE ma już niczego bardziej absurdalnego, niż owo hasło wymyślone przez autorów dzisiejszych książek kucharskich, zaś upowszechniane przez przemysł spożywczy usiłujący sprzedawać swoje produkty "po co masz gotować, jeśli możesz wynajdywać zupełnie nowe potrawy" (po angielsku "why to cook, when you can create").
       Z tezy tej strony wynika więc także jej głowny cel. Celem tym staje się bowiem: zestawienie razem przykładów najważniejszych rodzajów empirycznego materiału dowodowego jaki wykazuje, że wszelkie zmiany i "udoskonalenia" jakie ludzie wprowadzają do stworzonego przez Boga naturalnego składu, stanu, gentyki, wzrostu, itp., żywności jaką zjadamy lub płynów jakie wypijamy, powoduje stopniowe niszczenie naturalnej zdolności tych produktów do podtrzymywania i posilania naszego zdrowia i życia. Innymi słowy, celem tej strony jest wykazanie, że wszystko co ludzie próbują zmieniać lub "udoskonalać" w stworzonej przez Boga formie naszej żywności i napojów, a pozwolenie dokonywania czego NIE zostało pozytywnie potwierdzone w treści Biblii, faktycznie powoduje iż żywność ta i napoje są zatruwane i psute, a stąd że wówczas stają się one niebezpieczne dla naszego zdrowia i życia.


#A2. Dlaczego ani ateistyczna nauka, ani istniejące dzisiaj religie, dotychczas NIE próbowały nawet udowadniać empirycznie ani ostrzegać, że żywności którą Bóg dla nas stworzył, ludziom NIE wolno zmieniać ani próbować "udoskonalać", bowiem wszelkie ludzkie zmiany wprowadzane do "boskiego arcydzieła" powodują jedynie znaczące jego zatruwanie i psucie jakie będzie wyniszczało ludzi:

Motto: "Naukowcy wprowadzający zmiany do tego co Bóg stworzył i czego ignoranckim w porównaniu z wiedzą Boga ludziom NIE wolno zmieniać, są równie niebezpieczni i niszczycielscy jak przywódcy i politycy którzy niszczą i wyludniają rządzony przez siebie kraj - niestety obie te kategorie ludzi ostatnio szybko się mnożą na Ziemi."

       Dzisiejsza oficjalna nauka praktycznie na każdym kroku "potyka się" o przykłady nieskończonej doskonałości tego co Bóg stworzył. Wszakże skład, konfiguracja, parametry, itp., praktycznie wszystkiego co składa się na ludzi i co ludziom jest niezbędne do życia i zdrowia, w tym żywności, są dobrane i pozostawiane razem przez Boga w aż tak wąskim zakresie dozwolonych możliwości, że konieczna była nieskończenie wyższa od ludzkiej mądrość i inteligencja Boga aby tak właśnie to podobierać i stworzyć. (Odnotuj, że aby nieustannie NIE powtarzać często używanych tu słów "żywność i napoje", w każdym miejscu tej strony, gdy piszę "żywność", zalecam aby rozumieć to zarówno jako zjadaną żywność jak i wypijane napoje.) Faktycznie istnieje też aż cały ocean sytuacji i przypadków, które w oczywisty sposób dowodzą naukowcom, że każda zmiana lub próba "udoskonalenia" czegokolwiek w tym co zostało dla ludzi stworzone przez Boga, powoduje raptowne pogorszenie jakości tego stworzenia - a stąd wnosi szkodliwe następstwa dla ludzi. Cała nauka i niektórzy naukowcy czasami postępują też tak jakby podświadomie zdawali sobie sprawę z faktu, że "boskiego arcydzieła" ludziom NIE wolno ani zmieniać, ani nawet próbować "udoskonalać". Wszakże przykładowo tworzenie najróżniejszych "banków nasion", zarówno na poziomie globalnym, jak i w poszczególnych krajach, jest m.in. takim postępowaniem usiłującym chronić przed zmienianiem przez ludzi tego co Bóg stworzył. Na przekór tego wszystkiego, dla wielu odmiennych powodów instytucja dzisiejszej oficjalnej nauki jako całość (tj. jako tzw. "intelekt grupowy") nadal NIE może się jakoś zdobyć na wypracowanie i ogłoszenie wniosku, że "boskiego arcydzieła" ludziom NIE wolno zmieniać ani "udoskonalać", bowiem zawsze kończy się to tylko jego popsuciem. Wymieńmy tu więc i opiszmy kilka co istotniejszych przykładów owych powodów. Oto one:
       (1) Oficjalne kłamanie, że Boga NIE ma. Aby móc udowodnić, że "boskiego arcydzieła", szczególnie zaś żywności, ludziom NIE wolno zmieniać ani "udoskonalać", najpierw trzeba udowodnić, że "Bóg istnieje" (tak jak ja to udowadniam m.in. w punkcie #G2 swej strony o nazwie god_proof.htm). Tymczasem ateistyczna instytucja dzisiejszej oficjalnej nauki twierdzi, że Boga wcale NIE ma. Z definicji nauka ta NIE może więc wyciągać wniosku, iż ludziom NIE wolno zmieniać ani udoskonalać "boskiego arcydzieła", szczególnie żywności - chociaż wniosek taki sam coraz krzykliwiej się nasuwa z coraz bardziej oczywiście niszczycielskich dla ludzi wyników dotychczasowych zmian i "usprawnień" jakie oficjalna nauka już powprowadzała do owej żywności.
       (2) Zachłanność jaka dominuje ponad ludzkim dobrem. Lukratywne życie jakie prowadzi dzisiejsza oficjalna nauka i kierujący nią naukowcy jest osiągane tylko ponieważ nauka i naukowcy dostają od rządów fundusze właśnie na zmienianie i "udoskonalanie" tego co Bóg stworzył, w tym żywności. Stwierdzenie więc, że "boskiego arcydzieła", szczególnie żywności, ludziom NIE wolno zmieniać ani "udoskonalać", byłoby dla oficjalnej nauki "ucięciem gałęzi na której nauka ta siedzi".
       (3) Brak definicji. Dotychczas NIE istniała jeszcze definicja co faktycznie stanowi niedozwoloną dla ludzi "zmianę" lub próbę "udoskonalenia" tego co w niniejszym punkcie ja nazywam "boskim arcydziełem" - w tym zmianę stanu, składu, parametrów, genetyki, itp., w żywności. Innymi słowy dotychczas NIE istniała jeszcze definicja tego czego ludziom NIE wolno zmieniać. Bez zaś takiej definicji, ludzie typowo NIE są w stanie odróżniać np. nienaturalnych i stąd niedozwolonych "zmian" lub prób "udoskonalania" żywności (tj. nasycania jej mineralnymi chemikaliami, modyfikowania genetycznego, itp.), od jej naturalnego i dozwolonego przez Boga przygotowywania do spożycia (tj. od jej mycia, krojenia, fermentowania, posypywanie solą, gotowania, zestawiania z inną naturalną żywnością, upowszechniania, serwowania, itp.) i od jej wyrastania oraz mnożenia - czyli np. od sadzenia, naturalnego nawożenia, szczepienia (ale tylko dokonywanego bez zmieniania ich rodzaju - tj. NIE obejmującego np. zaszczepiania przysłowiowych "gruszek na wierzbie"), itp. Wszakże niektóre naturalne przygotowywanie żywności do spożycia i jej wyrastanie oraz mnożenie, też przez sporo ludzi może być błędnie kwalifikowane jako takie "zmiany" lub próby "udoskonalania" - chociaż w sensie celów jakim służy faktycznie stanowi ono zupełnie odmienną od "zmian" kategorię działań ludzkich jaka reprezentuje jedynie naróżniejsze przykłady z szerokiej gamy dozwolonych sposobów na jakie owo "boskie arcydzieło" Bóg pozwala w Biblii ludziom mnożyć i pożytkować dla swego dobra.
       Z kolei religie NIE próbują nawet udowadniać czegokolwiek, co zaawansowywałoby ludzką świadomość do nowego poziomu cywilizacyjnego, w tym np. udowadniać, że "boskiego arcydzieła", szczególnie żywności, ludziom NIE wolno zmieniać ani udoskonalać. Cała uwaga dzisiejszych religii jest bowiem skupiana na przedłużaniu życia własnych instytucji religijnych i na mnożeniu ich wyznawców.
       W tym miejscu mam też obowiązek podkreślić z naciskiem, że nieudolność uprzedniego wypracowania, oraz pewność przyszłego unikania przez oficjalną naukę i religie tak potrzebnego rozgłaszania, że "boskiego arcydzieła" (szczególnie żywności) ludziom NIE wolno ani zmieniać ani nawet próbować "udoskonalać", powoduje że ludzie nadal kontynuują niszczycielskie zmienianie tego, czego zmieniać im NIE wolno. To właśnie z powodu owej kontynuacji, począwszy od 11 września 2001 roku ludzkość przekroczyła "punkt braku powrotu" w swych wysiłkach popełnienia samobójstwa i obecnie stopniowo umiera - tak jak wyjaśniają to szerzej punkty #T1 do #T8 z mojej strony o nazwie solar_pl.htm.


#A3. Zdefiniujmy sobie co stanowi "zmianę" lub próbę "udoskonalania" tego co Bóg stworzył dla naszej konsumpcji i co tutaj ja nazywam "boskim arcydziełem" - czyli czego składu, stanu, genetyki, itp., ludziom NIE wolno ani zmieniać ani próbować "udoskonalać":

       Istnieje aż cała gama najróżniejszych przesłanek, wszystkie z których relatywnie dokładnie nam ujawniają, jakich zmian w "boskim arcydziele" ludziom NIE wolno dokonywać. Najważniejszym źródłem owych przesłanek jest Biblia. Wszakże to w Biblii Bóg autorytatywnie stwierdza, że wszystko co stworzył jest już "bardzo dobre" - czyli że istoty (ludzie) pozbawione boskiej wszechwiedzy i wszechmożliwości NIE powinny nawet próbować tego zmieniać, bowiem tylko to popsują. To także w Biblii wyraźnie są oddzielone od siebie dwie kategorie działań jakim poddana zostaje m.in. żywność, tj. (1) stworzenie jej "bardzo dobrego" składu, stanu, kompozycji, funkcji, itp. (tj. tego co ludziom NIE wolno już zmieniać), od (2) jej pożytkowania dla ludzkiego dobra i mnożenia (tj. tego co ludziom wolno czynić i co Bóg zaleca dokonywać). Innym źródłem takich przesłanek są dotychczasowe ustalenia filozofii totalizmu. Ustalenia te bowiem ujawniły, że absolutnie wszystko co ludzie czynią, a więc także i ludzkie postępowanie z żywnością, może być dokonywane albo (1) w sposób łamiący boskie nakazy (czyli "niemoralnie"), lub też (2) w sposób zgodny z boskimi nakazami (tj. "moralnie") - tak jak skrótowo podsumowuję to poniżej w punktach #B2 i #B1 tej strony. (Innymi słowy, filozofia totalizmu nas uczy, że nieprawdą jest to co praktykuje dzisiejsza oficjalna nauka, mianowicie że naukowcom, politykom i ogólnie ludziom wolno jest "zmieniać" absolutnie wszystko na zmianę czego tylko przyjdzie im ochota, jeśli bowiem "zmieni" się coś, czego Bóg NIE pozwala zmieniać, wówczas Bóg zesyła karę.) Logika, zdrowy rozsądek, oraz typowe doświadczenie życiowe, też są źródłami przesłanek jakie dosyć precyzyjnie nam podpowiadają, że niczego co ktoś o wyższej od nas wiedzy i doświadczeniu uczynił już "bardzo dobrym" (a więc także wszystkie te właściwości żywności, jakie zostały jej nadane przez Boga na etapie stworzenia) nam NIE wolno już zmieniać ani "udoskonalać", bowiem nasza podrzędna wiedza i doświadczenie jedynie to popsuje. (Przykładowo, w punkcie #B1 swej autobiograficznej strony o nazwie pajak_jan.htm, opisuję jak ciągle jako mały chłopiec ulegałem pokusom aby po wyjściu ojca do pracy rozbierać "bardzo dobrze" zbudowane szwajcarskie zegarki, które mój ojciec naprawił tylko wieczór wcześniej - i oczywiście, NIE mając wiedzy swego ojca, jedynie zegarki te ponownie psułem.) Najbardziej jednak przekonywującym źródłem przesłanek ujawniających jakich zmian w "boskim arcydziele" ludziom NIE wolno dokonywać, jest długa lista już dokonywanych przez ludzi takich zmian, które zakończyły się zatruwaniem i popsuciem tego "boskiego arcydzieła" - listę tę dla żywności zestawiłem już w następnym punkcie #A4 tej strony, zaś dokładne opisy zatruwania i psucia "boskiego arcydzieła" jakie zmiany te powodują w żywności prezentuję w dalszych częściach niniejszej strony. Wszystkie te przesłanki razem wzięte dosyć precyzyjnie nam ujawniają jak powinno się definiować te zmiany i próby "udoskonalania" żywności, których ludziom NIE wolno jest dokonywać, bowiem jedynie rujnują one "boskie arcydzieło" stworzenia żywności dającej się opisać boskim "bardzo dobre". Stąd na podstawie wszystkich tych przesłanek ja już przygotowałem wymaganą definicję i ją tu prezentuję. Oto ona:
       Niedozwalaną do przeprowadzania przez ludzi zmianą lub próbą "udoskonalania" żywności należy nazywać każdą zmianę w genetyce, sposobie wyrastania, składzie, dystrybucji, sposobie przygotowywania żywności do spożycia, czy w zestawianiu wielodaniowych posiłków z odmiennych rodzajów żywności, jaka to zmiana spowoduje nabywanie przez ową żywność dowolnych zmienionych cech, które są odmienne od cech oryginalnie zaprogramowanych przez Boga w danym rodzaju żywności, albo które NIE są zaaprobowane przez Boga poprzez wymienienie w Biblii przykładów ich pozytywnego użycia.
       Innymi słowy, z żywnością ludziom wolno czynić wszystko, co pozostawia niezmienionymi cechy jakie w niej Bóg zaprogramował dla nas na etapie stworzenia, lub co jest pozytywnie wymieniane w Biblii. Przykładowo, w dowolny sposób wolno ją kroić, proszkować, wyciskać, wytłaczać, obijać, wybierać do zjedzenia tylko jej składniki, fermentować, gotować, solić, suszyć, itp. Bardzo ostrożnie (tj. na sposoby jakie przestrzegają szereg określonych zasad rodzajowych i energetycznych - np. patrz punkty #L1, #L2 i #L3 tej strony) dany rodzaj żywności wolno też mieszać z innymi podobnie naturalnymi rodzajami żywności, oraz układać z nich wszystkich dłuższe jadłospisy złożone z wielu dań zawierających odmienne rodzaje żywności. Natomiast z żywnością zupełnie NIE wolno czynić tego co wyszczególniam w punkcie #A4 tej strony, a potem opisuję dokładniej w jej pozostałych częściach - a co precyzyjnie spełnia powyższą definicję niedozwalanych ludziom zmian lub prób "usprawniania" żywności. Dokonywanie bowiem tych zakazanych zmian transformuje żywność w wolno działającą truciznę jaka stopniowo uśmierca swych konsumentów.
       Powinienem tutaj dodać, że powyższa definicja wynika z obecnego etapu moich badań i obecnego stanu mojej wiedzy. Jednak zdając sobie sprawę ze swej ludzkiej niedoskonałości, swoje badania nad zgodnością powyższej definicji z tym co ujawnia nam otaczająca nas rzeczywistość będę nadal kontynuował. Wszakże wszystko co dokonują niedoskonali ludzie daje się też dodatkowo udoskonalić przez wybrane osoby jakie posiadły już wymagany do tych udoskonaleń poziom mądrości, wiedzy i doświadczenia. Jeśli więc w przyszłości odkryję, że powyższa definicja w jakimś miejscu NIE jest wystarczająco poprawna, ścisła, lub klarowna, wówczas dodatkowo ją udoskonalę.
       Zachęcam także czytelnika, aby sam też weryfikował poprawność i klarowność powyższej definicji zarówno na materiale dowodowym jaki ja przytaczam na niniejszej stronie, jak i na każdym innym materiale dowodowym jakiego czytelnik sam się "dokopie" (na przekór, że zapewne materiał ten będzie oficjalnie ukrywany przez naukowców i polityków). Jeśli zaś czytelnik stwierdzi, że definicję tę jego zdaniem należy dodatkowo udoskonalić - wówczas aby dał mi poznać swoją opinię.


#A4. Wyszczególmy też przykłady najważniejszych kategorii "zmian" lub prób "udoskonalania" nawprowadzanych przez ludzi do żywności i do napojów, co do których już obecnie daje się ustalić, że pogarszają one ich jakość zamieniając je w trucizny zwolna niszczące zdrowie i zabijające konsumujących je ludzi:

       Ignorancja oraz ateizm naukowców i oficjalnej nauki, w połączeniu z dotychczasowym brakiem definicji jaką dopiero moje badania pozwoliły opublikować w poprzednim punkcie #A3, spowodowały że ludzie nagminnie dokonują zmian i prób "udoskonalania" żywności jakie rujnują cechy nadane jej przez Boga na etapie stworzenia - a stąd jakich ludzie NIE powinni dokonywać. W rezultacie coraz częściej jest odkrywane, że kolejna z owych zmian lub "usprawnień", uprzednio określana przez naukę jako "dozwolona" lub "potrzebna", zamienia żywność w wolno działającą truciznę. Na niniejszej stronie zebrałem więc razem najważniejsze przykłady kiedy zmiany, które zdaniem naukowców jakoby są "dozwolone" lub "zalecane", już okazały się "zatruwaniem" tej żywności, zaś w niniejszym punkcie postaram się zmiany te podsumować.
       Najważniejsze przykłady owych niedozwolonych do dokonywania przez ludzi zmian i prób "usprawnień" żywności, jakie żywność tą zamieniają w trucizny, obejmują:
       (I) Wprowadzanie do żywności jakichkolwiek ilości i rodzajów mineralnych chemikalii jakie naturalnie NIE występują w danym rodzaju żywności, a stąd jakie muszą być wytwarzane przez dzisiejsze fabryki. Szczególnie zaś wprowadzanie rodzajów mineralnych chemikalii opisywanych na niniejszej stronie. Przykładowo, wprowadzanie chemikalii (opisywanych w punkcie #C1 tej strony), które mają zabijać mikroorganizmy atakujące daną żywność, jakie to mikroorganizmy powodują psucie się tej żywności lub zmianę jej koloru. Wszakże takie wprowadzanie ignoruje oczywisty wniosek jaki prawdopodobnie czytelnikowi już się nasunął, a jaki stwierdza, że jeśli jakieś chemikalia uśmiercają mikroorganizmy które powodują proces psucia się żywności lub powodują zmianę koloru tej żywności, wówczas te same chemikalia z całą pewnością uśmiercają też i pożyteczne mikroorganizmy, które w naszym ciele powodują trawienie owej żywności i które dopomagają w absorbowaniu przez nasze ciało potrzebnych nam składników owej żywności (innymi słowy - wprowadzanie tych chemikalii do żywności ignoruje dosyć oczywisty wniosek, że takie chemikalia NIE tylko uśmiercają mikroorganizmy, ale zwolna i stopniowo uśmiercają też i ludzi którzy je konsumują).
       (II) Dowolne przemysłowe przetwarzanie żywności jakie powoduje dodawanie do niej, lub powstawanie w niej, chemikalii i składników które oryginalnie NIE występują w danych jej rodzajach. Przykładem jest tutaj przemysłowe przetwarzanie czerwonego mięsa - które zamienia je w rakotwórczą substancję opisywaną w punkcie #T7 strony solar_pl.htm (tj. w substancję jakiej zjadanie raport WHO kwalifikuje do tej samej niebezpiecznej dla życia i zdrowia kategorii, co zjadanie radioaktywności lub wdychanie azbestu).
       (III) Naświetlanie żywności przeznaczonej do spożycia dowolnym rodzajem promieniowania jakie naturalnie NIE dociera do Ziemi (np. ponieważ normalnie jest ono zatrzymywane przez ziemską atmosferę), lub pozwalanie aby do zjadanej żywności dostawały się radioaktywne substancje. Przykładami jest tu używanie promieniowania na granicach krajów do zabijania owadów i ich jajek, lub do niszczenia przydatności jako materiał do siewu, np. w importowanych owocach lub zbożu, używanie kuchenek mikrofalowych, zjadanie lub sprzedaż żywności wyrastającej pod liniami wysokiego napięcia, itp.
       (IV) Wprowadzanie do żywności jakichkolwiek substancji przez ludzi używanych także odrębnie jako lekarstwa. Przykładowo karmienie kur antybiotykami lub wstrzykiwanie antybiotyków do owoców kiwi, dodawanie witamin do chleba, dodawanie wapna do mleka, fluoryzowanie pitnej wody w publicznych wodociągach, dodawanie bromu do wody z wodociągów (np. aby uciszać rozruchy), itp.
       (V) Powodowanie wyrastania żywności na roślinach lub na glebach potraktowanych jakimkolwiek rodzajem pestycydów lub innych trujących chemikalii. Wszakże np. pestycydy, a także trujące chemikalia lub pierwiastki zawarte np. w nawozach sztucznych, są substancjami szczególnie silnie łamiącymi kryteria moralne (tj. niemoralnymi) - za których wprowadzenie do powszechnego użycia Bóg już obecnie zbiorowo i surowo karze całą ludzkość - po szczegóły patrz punkt #T7 strony solar_pl.htm, oraz punkt #J1 strony pajak_do_sejmu_2014.htm.
       (VI) Takie przygotowywanie lub zestawianie żywności, jakie rujnuje jej odżywcze i energetyzujące zdolności. Dla przykładu, rujnowanie balansu "yin" i "yang" w przygotowywanej żywności - po przykłady patrz punkty #L1 do #L3 niniejszej strony, czy punkty #B2 do #B4 ze strony o nazwie fruit_pl.htm.
       (VII) Zmiany genetyczne dokonywanie na roślinach lub zwierzętach jakie produkują żywność (tj. tzw. "inżynieria genetyczna" - "genetic engineering"). Po szczegóły patrz "część #G" niniejszej strony.
       (VIII) Powodowanie wyrastania żywności na "składankowych" roślinach lub zwierzętach, tj. na takich, w których poszczególne fragmenty wykazują odmienną od siebie genetykę. Do tej grupy niedozwolonych dla ludzi zmian lub "udoskonaleń" żywności należą wszelkie odpowiedniki przysłowiowego "wyrastania gruszek na wierzbie" - czyli np. nowoczesne metody szczepienia drzewek owocowych na "bazie korzeniowej", która powstaje przez uprzednie posadzenie jakiegoś odmiennego niż potem zaszczepiony, szybko-rosnącego rodzaju drzewa. Innymi słowy, przysłowiowe gruszki wolno szczepić i wyrastać jedynie na gruszkach - tj. na "bazach korzeniowych" jakie też są uformowane z gruszek. (Takie właśnie zakazane "składankowe" drzewa owocowe stanowią obecnie w Nowej Zelandii gro wszystkich drzewek dostarczających owoce dla ludzkiej konsumpcji, oraz niemal wyłączny rodzaj sadzonek drzewek owocowych jakie daje się nabyć w nowozelandzkich sklepach - nic więc dziwnego, że w dzisiejszych czasach można się zatruć nawet zjadając świeże i czyste owoce.)
       Proszę odnotować, że powyższy wykaz narazie obejmujący tylko najistotniejsze zmiany i próby "udoskonalania" żywności, w przyszlości będę poszerzał i zaopatrywał w szersze objaśnienia - oczywiście w miarę jak wolny czas mi na to pozwoli.


#A5. Jak więc każdy z nas może bronić siebie i swych bliskich przed szkodliwością dla zdrowia i życia owych niedozwolonych zmian i rzekomych "udoskonaleń" już nawprowadzanych do żywności i napojów przez innych ludzi:

Motto: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Biblia, List do Rzymian, werset 6:23)

       Teoretycznie rzecz biorąc, obrona przed szkodliwością wprowadzania niedozwolonych dla ludzi zmian i "udoskonaleń" żywności, a więc i obrona przed śmiercią poprzez powolne zatruwanie się dzisiejszą żywnością, wygląda łatwo. Wystarczy wszakże tylko unikać spożywania takiej zmienionej (niby "udoskonalonej") żywności, tj. unikać zakupywania i zjadania żywności której opakowania ujawniają długą listę mineralnych dodatków lub lekarstw, żywności przetworzonej przemysłowo - szczególnie jeśli jesteśmy w stanie sami sobie przygotować jej nieprzetworzoną domową alternatywę, żywności produkowanej w "fabrycznym stylu" (np. kurczaków i drobiu z dużych "tuczarni", świń wyrastających w zamknięciu, gotowych posiłków lub kanapek z masowych jadłodajni typu McDonald albo Pizza Hut), itd., itp. Faktycznie ja sam już podjąłem tego rodzaju obronę. Jak jednak się okazuje, w praktyce taka obrona jest bardzo trudna - co na bazie swych własnych doświadczeń praktycznych wyjaśniłem dokładniej w punktach #T7 i #T8 swej strony solar_pl.htm. Trudność ta wynika bowiem z faktu, że w dzisiejszych czasach praktycznie niemal NIE daje się już nabyć żywności, która NIE zostałaby uprzednio zatruta na jeden z owych licznych niedozwolonych sposobów opisanych w punkcie #A4 powyżej. Nawet bowiem jeśli to co się spożywa przygotowuje się samemu z najbardziej podstawowych produktów, takich jak mąka, ziemniaki, chleb, mleko, płaty mięsa, jajka, itp. - ciągle coraz częściej nabyć dają się nam jedynie produkty, które dla jakichś tam powodów ktoś - kto je produkuje lub sprzedaje (np. rolnik, rzeźnik, rybak, młynarz, piekarz, sprzedawca, itp.) uprzednio już zapaskudził jakimiś zwolna działającymi truciznami. Dodatkową trudność wprowadza też do takiej obrony konieczność rezygnowania z, oraz eliminowania ze swego życia, niemal wszelkich udogodnień i osiągnięć jakie już wypracowała nasza dzisiejsza cywilizacja techniczna - co wyjaśniam szerzej w punkcie #T8 w/w strony solar_pl.htm.
       Przykłady zasad i sposobów obrony, jakie ja już obecnie wypróbowuję na sobie, opisałem szerzej w punktach #T6 i #T7 z mojej strony o nazwie solar_pl.htm.
       Bez względu jednak na fakt, że obrona przed taką zatruwaną żywnością w praktyce okazuje się być bardzo trudna, ciągle usilnie obronę tę należy podejmować - i to aż dla kilku powodów. Przykładowo, powodem nadrzędnym jest udowodnienie Bogu, że NIE jest się pasywnym "wspólnikiem" w "zmowie milczenia" jaką objęta jest obecnie ta masowa niemoralność zatruwania żywności - co szerzej opisuję w punkcie #N2 swej strony o nazwie pajak_na_prezydenta_2020.htm. Powodem zaś osobistym jest zapobieganie zaliczenia siebie i swoich najbliższych do owej grupy ludzi, którzy z powodu tego przekroczenia już przez ludzkość "punktu braku powrotu" będą musieli wymrzeć wraz z szybko nadchodzącą już śmiercią obecnej formy naszej cywilizacji - tak jak wyjaśniam to "kawa na ławę" w punktach #T1 do #T7 swej strony o nazwie solar_pl.htm.


Część #B: Problemy z obecną żywnością:

      

#B1. Żywność, jak wszystko w świecie fizycznym, ma swoje dobre i złe strony:

Motto: "Gdyby typowy konsumer wiedział jak powstała i co naprawdę zawiera żywność którą zakupił w supermarkecie do spożycia, wówczas nigdy NIE wziąłby jej do ust."

       Jak wyjaśnią to dokładniej punkty #E2 i #G1 tej strony, w świecie fizycznym (w którym my żyjemy) dosłownie NIC nie posiada tylko dobrych lub tylko złych następstw. W świecie tym losami wszystkiego rządzi bowiem tzw. "pole moralne" opisywane szerzej w punkcie #C4.2 strony o nazwie morals_pl.htm. Owo zaś pole ma tę cechę, że dla moralnie poprawnych działań ludzkich, krótkoterminowo (tj. już w czasie realizowania tych działań) pole moralne zesyła niekorzystne (złe) następstwa, zaś długoterminowo (tj. po upływie tzw. "czasu zwrotu") zesyła ono korzystne (dobre) następstwa. Z kolei dla moralnie niepoprawnych działań ludzkich pole to postępuje odwrotnie, znaczy krótkoterminowo (tj. już w czasie realizowania tych niemoralnych działań) pole moralne zesyła korzystne (dobre) następstwa, zaś długoterminowo (tj. dopiero po upływie tzw. "czasu zwrotu") zesyła ono niekorzystne (złe) następstwa. Innymi słowy, dla każdego rodzaju działań ludzkich otrzymuje się od pola moralnego zarówno dobre jak i złe następstwa - jedyna zaś różnica pomiędzy nimi jest (1) jak szybko następstwa te do nas wracają, (2) jakiego są one rodzaju, oraz (3) jak długo przy nas pozostają - po szczegóły na ten temat patrz np. punkt #N2 na mojej stronie o nazwie pajak_na_prezydenta_2020.htm, czy punkt #T7 na mojej stronie o nazwie solar_pl.htm. Najlepiej powyższe działanie pola moralnego wyraża więc staropolskie przysłowie, że "NIE ma takiegio zła co by na dobre NIE wyszło ani NIE ma takiego dobrego co by NIE sprowadziło sobą jakiegoś zła".
       Z powodu powyżej opisanego działania "pola moralnego", również i w sprawach żywności powinniśmy pamiętać, że oprócz zaspokajania naszego głodu i dostarczania nam najróżniejszych przyjemności, żywność i jedzenie są także źródłem najróżniejszego zła. W naszym interesie leży więc poznanie również i owego zła wynikającego z żywności i z jedzenia, oraz nauczenia się jak unikać następstw tego zła, albo wypracowanie samemu metod obrony podobnych do tych opisywanych m.in. w punkcie #T7 strony solar_pl.htm.
       Przykłady problemów i złych stron wynikających z dzisiejszej żywności i potraw obejmują, m.in.: spadek smaku, tendencje do powodowania nadwagi, indukowanie najróżniejszych chorób i alergii (np. raka, cukrzycy, spazmów), nakłanianie ludzi do upadku moralnego, wzbudzania światowego głodu i głodowej śmierci całej obecnej cywilizacji ludzkiej, oraz wiele dalszych klęsk pochodnych od powyższych.


#B2. Moralność nakazuje, aby każdy z nas aktywnie bronił żywność i napoje jakie konsumujemy przed spychaniem ich dół z poziomu jakości stworzonego przez Boga:

       Zarówno na niniejszej stronie, jak i na wielu innych jakie napisałem, staram się przypominać czytelnikom, że wszystko co ludzie czynią, nawet produkowanie i serwowanie żywności, może być dokonywane albo w sposób zgodny z kryteriami moralności, czyli "moralnie", albo też łamać owe kryteria czyli być dokonywane "niemoralnie". Tak zaś się składa, że w dzisiejszych wysoce niemoralnych czasach "neo-średniowiecza" ludzie coraz częściej podejmują decyzje aby niemal wszystko czynić w niemoralny sposób - tak jak wyjaśniam to ogólnie w punkcie #J1 swej strony o nazwie pajak_do_sejmu_2014.htm, zaś popieram konkretnymi przykładami m.in. w punktach #A1, #B5, #F3 i #T7 swej strony o nazwie solar_pl.htm, w punkcie #N2 swej strony o nazwie pajak_re_2017.htm, czy w punktach #I1 i #I2 swej strony o nazwie healing_pl.htm. Stąd w nawet tak codziennej i zwykłej sprawie jak żywność i jej zjadanie, każda niemoralna osoba dodaje swój wkład w bezpośrednie szkodzenie innym ludziom, NIE mając przy tym pojęcia, że szkodząc innym faktycznie pośrednio szkodzi i sobie samej. Warto więc abyśmy wszyscy zaczęli być świadomi i tego faktu. Mam więc nadzieję, że przez napisanie tej strony zainspiruję czytelnika do działania poprzez podnoszenie owej świadomości.
       Mam też cichą nadzieję, że strona ta zainspiruje czytelnika do spisywania sobie swojej własnej rodzinnej "książki kucharskiej" z recepturami smacznych rodzimych (a jeśli się da to i orientalnych) potraw, jakich dobroczynny wpływ na zdrowie został udowodniony wiekami ich zjadania przez naszych przodków, a stąd jakich dobro nadane im przez Boga NIE zostało jeszcze przez ludzi popsute, oraz jakie z pewnością nadal mają zbalansowane energie yin i yang.


Część #C: Negatywny wpływ "monopolu oficjalnej nauki" na sytuację żywności:

      

#C1. Wszystkie problemy z żywnością są wtórne - problemem pierwotnym jest "monopol na wiedzę" uparcie trwającej w błędzie "ateistycznej nauki ortodoksyjnej":

Motto: "Każdy rodzaj fabrycznie wytworzonych chemikalii dodanych do żywności, a także każdy rodzaj przemysłowej reakcji chemicznej jakiej poddana jest żywność, zamienia tę żywność w powolnie działającą truciznę" (tj. nasze ciała zostały zaprojektowane przez Boga wyłącznie do zjadanie tego co Bóg dla nas postwarzał i co zawarte jest w naturalnie wyrastającej żywności - wszelkie zaś podejmowane przez ludzi o nieporównywalnej z boską wiedzy zmienianie przemysłowo tego co Bóg dla nas stworzył zamienia to w truciznę zwolna zadającą nam śmierć).

       Jeśli dobrze rozważyć sprawę, to wszystkie najważniejsze problemy dzisiejszego świata, w tym problemy z żywnością opisywane na niniejszej stronie, wywodzą się z faktu, że aby łatwo móc zaspokajać swoją zachłanność, dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna" nadal dzierży absolutny "monopol na wiedzę". (Nazwa "ateistyczna nauka ortodoksyjna" coraz częściej używana jest do opisania tej oficjalnej nauki ziemskiej, która decyduje czego uczymy się w szkołach i na uczelniach, a której totaliztyczna definicja przytoczona została w punkcie #C3 strony o nazwie telekinetyka.htm.) Nauka ta bowiem obecnie NIE ma jeszcze żadnej oficjalnej "konkurencji" która "patrzyłaby jej na ręce" i weryfikowała prawdę oraz wartość tego co dzisiejsi naukowcy nieodpowiedzialnie twierdzą. (Aczkolwiek konkurancja taka pomału jej rośnie w formie nadal nieoficjalnej, nowej tzw. "nauki totaliztycznej" - też opisanej m.in. w punktach #C1 do #C6 w/w strony o nazwie telekinetyka.htm.) Nasza oficjalna nauka nadal bezczelnie "wciska więc ciemnotę" naiwnym ludziskom w rosnącej liczbie obszarów - przykładem których mogą być jej zwodnicze twierdzenia na temat wykrywalności nadchodzących trzęsień ziemi, opisane w punktach #R1 do #R7 strony o nazwie quake_pl.htm.
       Aby przytoczyć tutaj jakieś przykłady, jak zachłanność oficjalnej nauki powoduje przedkładanie nieprawdy nad prawdą, wystarczy porównać dowolne wyniki dwóch badań naukowych tego samego problemu z żywnością, jedno z których to badań jest finansowane przez przemysł potrzebujący pozytywnej opinii o tym problemie, drugie zas jest finansowane przez kogoś niezależnego od przemysłu, np. przez rząd szukający bezstronnej opinii. Wyniki obu tych badań typowo okażą się wówczas nawzajem przeciwstawne. Przykładowo, niemal wszelkie badania finansowane przez przemysłowe przetwórnie mleka, a dotyczące korzystnosci dodawania wapna do mleka, w swych wnioskach zachwycają się nad rodzajami korzyści jakie picie owego mleka uzbrojonego wapnem powoduje u ludzi - np. że wzmacnia ono kości, zabezpiecza przed "osteoporosis" (tj. przed kondycją szczególnie trapiąca kobiety po "menopause" - kiedy to kości stają się słabe i łamliwe), powoduje zdrowszy wzrost dzieci w łonie matki, itp. Tymczasem np. wyniki badań finansowanych przez rząd Nowej Zelandii i przeprowadzonych na Auckland University, zaś podsumowanych m.in. o godzinie 18:20 w dzienniku telewizyjnym na kanale 1 telewizji nowozelandzkiej z dnia 11 listopada 2015 roku, wykazały, że faktycznie to picie mleka uzbrajanego wapnem w długoterminowym działaniu znacząco zwiększa efekty "osteoporosis", a na dodatek sprowadza całą masę problemów zdrowotnych - np. zwiększa szansę ataku serca (zawału). Z kolei, przykładowo, wyniki wszelkich finansowanych przez przemysł spożywczy badań nad chemikaliami dodawanymi do żywności w celu utrzymywania jej świeżą przez dłużej, poprawy jej koloru i smaku, itp., stwierdzają, że małe ilości tych chemikalii przynoszą jedynie korzystne następstwa i pozostają zupełnie nieszkodliwe dla konsumenta - i to na przekór, że wcale NIE potrzebna jest nadrzędna inteligencja aby wydedukować sobie wniosek, że jeśli jakieś chemikalia uśmiercają mikroorganizmy które powodują proces psucia się żywności lub powodują zmianę koloru tej żywności, wówczas te same chemikalia z całą pewnością uśmiercają też i pożyteczne mikroorganizmy, które w naszym ciele powodują trawienie owej żywności i które dopomagają w absorbowaniu przez nasze ciało potrzebnych nam składników owej żywności (czyli - aby wydedukować sobie dosyć oczywisty wniosek, że owe chemikalia NIE tylko uśmiercają mikroorganizmy, ale zwolna i stopniowo uśmiercają też i ludzi którzy je konsumują). To właśnie z powodu owych twierdzeń naukowców o rzekomej "nieszkodliwości" takich chemikalii, kiedy dzisiaj kupuje się w supermarkecie jakikolwiek rodzaj przemysłowo przetworzonej żywności, na jej opakowaniu zawsze widnieje długi wykaz owych chemikalii. (Już sam fakt, że istnieją powody dla których producenci tych fabrycznych produktów żywnościowych zmuszeni zostali aby podawać na opakowaniu wykaz tych chemikalii, powienien zmuszać nas do zastanowienia i ostrożności - lub nawet zupełnie nas powstrzymać przed jedzeniem przemysłowo produkowanej żywności.) Tymczasem bezstronne badania wykonane na zlecenie WHO (tj. "World Health Organisation"), zaś opisane dokładniej m.in. w punkcie #T7 mojej strony o nazwie solar_pl.htm, odkryły że wszelkie chemikalia dodawane do przemysłowo przetwarzanego mięsa czerwonego zamieniają to mięso w substancę rakotwórczą jakiej zjadanie przez ludzi jest równie niebezpieczne dla życia i zdrowia jak zjadanie radioaktywności lub wdychanie azbestu. (WHO badała jedynie wpływ chemikalii z czerwonego mięsa, stąd jej raport dotyczył tylko przemysłowo przetworzonego mięsa. Niemniej, wiedząc ile wiedzy Bóg włożył w stwarzanie żywności jaka jest dobra dla ludzi, dla mnie jest absolutnie oczywistym, że przemysłowe potraktowanie chemikaliami jakiejkolwiek żywności zamienia tę żywność w wolno działającą truciznę. Wszakże inteligencja i wiedza ludzi dokonujących przemysłowego potraktowania żywności chemikaliami jest nieskończenie ograniczona w stosunku do wiedzy i inteligencji naszego stwórcy Boga, a ponadto jest też zaślepiona ludzką zachłannością - stąd z góry wiadomo, że ludzie ci przeoczą w tym potraktowaniu wiele kluczowych dla zdrowia i życia faktów. Ponieważ zaś Bóg zawsze stwarzał to co dla ludzi było najkorzystniejsze ze wszystkich innych kombinacji i możliwości stworzeniowych, stąd każda zmiana przez ludzi tego co Bóg dla nas stworzył wiedzie wyłącznie do pogarszania wpływu jaki to ma na nasze zdrowie i życie. Innymi słowy, dla własnego dobra powinniśmy zjadać tylko to co Bóg dla nas stworzył i jedynie w składzie i zawartości w jakich Bóg to nam stworzył - a więc wszystko świeże, minimalnie przetworzone, oraz potraktowane jedynie tak jak jak Biblia ujawnia, że jest to dozwolone lub zalecane przez Boga.)
       Aby zilustrować tutaj związek absolutnego "monopolu na wiedzę" jaki dzierży dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna" oraz problemów z żywnością opisywanych na tej stronie, wyjaśnię tutaj zgrubnie na czym polega związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy tym "monopolem na wiedzę" a obecnymi problemami z żywnością. I tak, sam fakt że dzisiejsza oficjalna nauka uprawia oficjalny "ateizm" i na przekór istnienia ogromnej liczby naukowych dowodów na istnienie Boga bezkrytycznie rozgłasza ona, że jakoby "Boga NIE ma", powoduje że przeacza ona związek tego co się dzieje na Ziemi, z ludzką tzw. moralnością - czyli z poziomem wypełniania przez ludzi wymogów jakie Bóg ponakładał na zasady ludzkiego życia i postępowania. Znaczy, przeacza ona to wszystko, na co zwracałem już uwagę czytelnika w punkcie #B1 niniejszej strony, a co wyjaśniłem dokładniej np. w punktach #C4.2 do #C4.7 na stronie morals_pl.htm, w punktach #B2 do #B2.3 strony mozajski.htm, czy na stronie quake_pl.htm, albo na stronie seismograph_pl.htm. Pomijanie zaś edukowania ludzkości o prawdziwej roli moralności, powoduje że ludzie stają się coraz "niemoralniejsi". Owa zaś ludzka "niemoralność" powoduje, że np. w sprawach żywności powszechnie praktykowane są "podwójne standardy" czy "dwulicowość". Przykładowo, "dla siebie" producenci żywności typowo produkują teraz jeden rodzaj żywności, zaś zupełnie inną żywność produkują oni "na sprzedaż". (Tj. "dla siebie" produkują oni żywność, która jest czystą, świeżą, oraz "organiczną" - znaczy jest pozbawiona chemikalii, pestycydów, itp. Z kolei "na sprzedaż" produkują oni żywność zanieczyszczaną "wszystkim co tylko im ujdzie bazkarnie".) Oczywiście, skoro niemal wszyscy niemoralni producenci żywności uprawiają takie zasady, politycy NIE mają innego wyjścia jak tylko zatwierdzić takie prawa i wymogi które pozwalają tym producentom na zapaskudzanie żywności.


#C2. Jak samotny baobab z malezyjskiej wyspy Penang dokumentuje niszczycielską ignorancję nauki wynikającą z jej "monopolu na wiedzę":

Motto: "Twoje płoty zjadają twój ryż" (tj. przysłowie z Malezji przypominające nam starą prawdę iż ci którym płacimy za wdrażanie czegoś w życie typowo z czasem stają się największym wrogiem tego czegoś, np. "monopolistyczna nauka staje się największym wrogiem postępu i prawdy", "zasiedziali politycy stają się największymi przeszkodami w rozwiązywaniu problemów danego państwa", "łakomi bankierzy stają się najważniejszym powodem kryzysów gospodarczych", "władczy kapłani stają się największymi wrogami prawdy i wiedzy o Bogu", itd., itp. - NIE bez powodu Bóg uwypuklił nam ową starą prawdę poprzez spowodowanie że Jezus został wysłany na śmierć właśnie przez wysokich kapłanów). Po więcej szczegółów przeglądnij punkt #E3 ze strony pajak_dla_prezydentury_2020.htm - wyjaśniającej następstwa "100% korupcji".

       Sprawa zapylania i rozmnażania się kwiatów oraz drzew jest NIE tylko elementarna, ale także badana przez całe tłumy dzisiejszych naukowców. Możnaby więc posądzać, że w owej sprawie NIE ma już zagadek, zaś doskonale opłacani naukowcy wiedzą już praktycznie wszystko na ten temat. Nikogo więc NIE zastanawiają ani NIE dziwią nonszalanckie wypowiedzi naukowców, że powszechnie znane drzewa afrykańskie zwane "baobabami", są zpylane nocami NIE przez wiatr czy owady, a przez "nietoperze owocowe". Wszakże na przekór iż "nietoperze" są raczej niezwykłym rodzajem "zapylaczy kwiatów", informację tą z wysoką pewnością siebie dzisiejsi naukowcy publikują w dosłownie setkach najróżniejszych opracowań i źródeł - np. czytelnik może się jej doczytać na niemal każdej stronie internetowej poświęconej baobabom. Tymczasem prawda jest taka, że owo twierdzenie nauki to jedna "wielka bujda na kółkach". Baobaby wcale ani NIE są zapylane tak jak naukowcy to twierdzą, ani wcale tak się NIE rozmnażają. Faktycznie też to "oficjalna nauka ateistyczna" (tj. ta nauka którą niektórzy nazywają "ateistyczną nauką ortodoksyjną") ciągle NIE ma najmniejszego pojęcia jak baobaby naprawdę są zapylane i jak się naprawdę rozmnażają. (Więcej informacji o owej "ateistycznej nauce ortodoksyjnej", która ciągle desperacko utrzymuje swój absolutny "monopol na wiedzę" - chociaż używa tylko jednego wysoce ograniczonego i błędnego podejścia do badań przez filozofów zwanego "a posteriori", czytelnik może poznać z punktu #A2.6 strony o nazwie totalizm_pl.htm, punktu #C1 strony o nazwie telekinetyka.htm, punktu #J2 strony o nazwie pajak_jan.htm, oraz punktów #F1.1 do #F3 strony o nazwie god_istnieje.htm. Czytając tamte informacje czytelnik pozna gorzką prawdę wyjaśnioną już powyżej w punkcie #C1, mianowicie że "wszystkie problemy naszej cywilizacji są wtórnymi następstwami fatalnego 'monopolu na wiedzę' tak drapieżnie dzierżonego przez dotychczasową 'oficjalną naukę ateistyczną' ".) Istnieje zresztą ilustratywny dowód który każdy może sobie sprawdzić, a który dokumentuje że "nietoperze owocowe wcale NIE zapylają baobabów". Dla użytku czytelników dowód ten postaram się teraz opisać poniżej w niniejszym punkcie.
       Na malezyjskiej wyspie Penang rośnie samotnie duży pojedyńczy (żeński) baobab liczący ponad 140-lat - patrz jego zdjęcie pokazane na "Fot. #C1ab" poniżej. Można go tam znaleźć na środku ronda specjalnie zbudowanego aby go chronić w miejscu rozbiegania się trzech głównych ulic Penangu, o nazwach "Jalan Macalister", "Jalan Residensi" oraz "Jalan Pangkor". O owym baobabie z malezyjskiej wyspy Penang krąży wiele legend i zabawnych historyjek, np. że został on tam przywieziony i zasadzony przez dziwnego podróżnika o zdolnościach słynnego "magika" Davida Copperfield'a, czy że kiedy raptownie upuszcza on nadmiar wody zakumulowanej w swoich tkankach wówczas miejscowi ludzie uważają to za cud i się do niego modlą (podobno ich modlitwy wówczas nawet się wypełniają). Jednak najdziwniejszą cechą tamtego samotnego baobabu z malezyjskiej wyspy Penang jest, że na przekór iż kwitnie on obficie, faktycznie nigdy NIE produkuje on owoców z których mogłoby wyrosnąć jego potomstwo, oraz które dawałoby się zjadać i użytkować na dziesiątki najróżniejszych sposobów - tak jak smakowiten owoce baobabów miejscowi ludzie zjadają i użytkują w Afryce i Australii. W rezultacie, do dzisiaj ciągle NIE ma on żadnego potomka w Malezji. Ta jego niezdolność do rozmnażania się dokumentuje także ignorancję dzisiejszych naukowców. Mianowicie, dzisiejsi "ateistyczni naukowcy ortodoksyjni" zasiedziali w swoich fotelach z poręczami (tak jak opisują to punkty #F1 do #F3 z odrębnej totaliztycznej strony o nazwie god_istnieje.htm, a także przypomina nam to punkt #D3 niniejszej strony), nonszalancko wyrażają niezweryfikowaną naukowo opinię, że aby zapylić baobaby wystarczy nocne żerowanie nietoperzy owocowych na ich kwiatach. Tymczasem na wyspie Penang żyją nietoperze owocowe i z całą pewnością wiele z nich żeruje na kwiatach omawianego tu baobabu. Jednak ów baobab ciągle NIE ulega zapyleniu i ciągle NIE produkuje owoców zdolnych do wydania mu potomstwa. Innymi słowy, podobnie jak to ma się z ludźmi, aby wyprodukować potomstwo, zapewne potrzebne są co najmniej aż dwa niespokrewnione baobaby - które nawzajem wobec siebie pełnią funkcje męża i żony (tj. pełnią męskie i żeńskie funkcje). Pod tym więc względem baobaby są najwyraźniej podobne albo do drzew malezyjskiego owocu "durian" (opisywanego w punkcie #G1 strony o nazwie fruit_pl.htm) - który także może się rozmnażać i produkować owoce tylko jeśli w pobliżu siebie rosną dwa wzajemnie niespokrewnione jego drzewa, albo też podobne do hybrydowych drzewek owocowych - problemy z zapylaniem których opisuję w punkcie #T7 swej strony o nazwie solar_pl.htm. Kiedy więc czytamy ignoranckie wypociny dzisiejszych naukowców na temat zapylania baobabów przez tropikalne nietoperze owocowe, warto mieć w pamięci omawiany tutaj baobab z Penang, który wprawdzie generuje kwiaty i który jest odwiedzany nocami przez nietoperze owocowe, jednak, niestety, który nawet po około 140 latach przekwitania ciągle nie zdołał wyprodukować owoców - a stąd do dzisiaj NIE ma on swego potomstwa w Malezji.
       Ów malezyjski samotny baobab z wyspy Penang wcale NIE jest jedynym przypadkiem kiedy ateistyczna nauka ortodoksyjna "wciska ciemnotę" naiwnym ludziskom, powodując w ten sposób wprost kataklizmiczne zmiany na Ziemi jakich naprawienie zajmie ludzkości setki, jeśli NIE tysiące, lat. Przykłady następnych kłamstw i nonsensów także upowszechnianych przez ową oficjalną naukę pozbawioną konkurencji, która NIE ma już nikogo kto by "patrzył jej na ręce" i dlatego która z upływem czasu wyzbyła się wszelkich hamulców, obejmują, m.in.:
       1. Kłamstwa na temat Boga - że jakoby NIE ma naukowych dowodów iż Bóg faktycznie istnieje. Są to oczywiste kłamstwa oficjalnej nauki, jako że istnieje całe zatrzęsienie naukowych dowodów stwierdzających jednoznacznie iż Bóg fakytycznie istnieje. Niektóre z owych dowodów opisane są na totaliztycznej stronie o nazwie god_proof_pl.htm - szczególnie patrz tam na naukowo niepodważalny dowód formalny na istnienie Boga przeprowadzony metodą logiki matematycznej a zaprezentowany w punkcie #G2 powyższej strony "god_proof_pl.htm".
       2. "Chowanie głowy w piasek" w sprawie UFO. Oficjalna nauka ateistyczna odmawia badania UFO oraz udaje iż NIE ma obiektywnych dowodów na istnienie UFO - tak jak to szerzej wyjaśnia nam punkt #B1 na stronie o nazwie ufo_proof_pl.htm. Tymczasem dowodow tych istnieje całe zatrzęsienie. Jedyny problem z UFO polega na tym, że UFOnauci NIE chcą współpracować z ziemskimi naukowcami, zaś naukowcy są zbyt ignorandzcy i zbyt arogandzcy aby umieć się zabrać do badań czegoś co inteligentnie odmawia współpracowania z nimi. W rezultacie naukowcy zbyt się boją że ich ignorancja "wyjdzie na wierzch" podczas badania UFO, unikają więc tematyki UFO tak jak "diabeł unika święconej wody".
       3. Ignorancja naukowców w sprawach zjawisk które wykraczają poza podręcznikową wiedzę oraz poza dotychczasowe zrozumienie świata wokół nich, np. zjawisk telekinezy, telekinetyki, telepatii, itp. Ignorancja ta wynika z upartego ignorowania i odrzucania mojej naukowej "Teorii Wszystkiego z 1985 roku" - zwanej także Konceptem Dipolarnej Grawitacji, która wyjaśnia owe nieznane nauce zjawiska, a jednocześnie dowodzi też istnienia Boga.
       4. Kompletna ślepota nauki i jej dawanie się "wpuszczać w maliny" w sprawie "kości dinozaurów" i konwencjonalnego datowania struktur geologicznych. Szersze wyjaśnienie na czym polega błąd i ślepota nauki w sprawie "kości dinozaurów" oferowane jest, między innymi, w punkcie #H2 strony o nazwie god_istnieje.htm, a także na stronie internetowej o nazwie evolution_pl.htm.
       5. Upowszechnianie "naukowo brzmiących bredni", w rodzaju przykładowo "teorii wielkiego bangu" która implikuje że "cały wszechświat jakoby powstał z niczego". Szersze omówienie błędności tego naukowego twierdzenia że "cały wszechświat jakoby powstał z niczego" zawarte zostało w (5) z punktu #C12 strony o nazwie biblia.htm, a także na stronie o nazwie dipolar_gravity_pl.htm.
       6. Brak wiedzy i ignorancja oficjalnej nauki w nawet najbardziej elementarnych sprawach, przykładowo "czym jest grawitacja", "jak powstał wszechświat" (tj. czy faktycznie powstał w "wielkim bangu"), "w jakim celu my istniejemy", "jak brzmi najprostrza wytyczna na poprawne życie która jest efektywna i sprawdza się w każdej sytuacji życiowej", "czym naprawdę jest moralność", itd., itp. Tymczasem nowa "nauka totaliztyczna" już obecnie dostarczyła nam wyjaśnień i odpowiedzi w owych sprawach - tyle że upowszechnianie tych wyjaśnień jest zazdrośnie blokowane przez "ateistyczną naukę ortodoksyjną" która zachłannie strzeże swego "monopolu na wiedzę". Przykładowo, dla poznania "czym jest grawitacja" patrz strona dipolar_gravity_pl.htm, dla poznania "jak naprawdę powstał wszechświat" patrz podrozdziały A1 do A6 z tomu 1 mojej najnowszej monografii [1/5] (podsumowane skrótowo w punkcie #E1 strony o nazwie will_pl.htm), dla poznania "w jakim celu my istniejemy" patrz punkt #B4 strony tornado_pl.htm, dla poznania "jak brzmi najprostrza wytyczna na poprawne życie która jest efektywna i sprawdza się w każdej sytuacji życiowej" patrz omówienie "jedynej zasady totalizmu" stwierdzającej "cokolwiek czynisz, zawsze czyń to pedantycznie moralnie" zawarte w punkcie #C1 ze strony totalizm_pl.htm, dla poznania "czym naprawdę jest moralność" patrz punkt #B5 ze strony morals_pl.htm, itd., itp.
       7. Stronniczość, ignorancja, arogancja i zupełny brak postępu w rozwiązywaniu przez oficjalną naukę najbardziej palących problemów naszej dzisiejszej cywilizacji. Tymczasem nowa "nauka totaliztyczna", na przekór swego działania bez żadnego finansowania oraz będąc niemal bez przerwy prześladowaną przez oficjalną naukę, już zdołała znależć i wskazać ludziom rozwiązania dla większości z owych problemów - po przykłady tych rozwiązań patrz strony: seismograph_pl.htm, punkt #B5 (dla trzęsień ziemi), day26_pl.htm, punkt #I3 (dla tsunami), tornado_pl.htm (dla tornad), telekinetyka.htm (dla nowych źródeł energii), eco_cars_pl.htm (dla zanieczyszczeń powietrza), 2030.htm (dla nadchodzącego Wielkiego Oczyszczenia Ziemi), itd., itp.
       8. Milcząca aprobata dla morderczych i niemoralnych działań antyludzkich sekretywnego przemysłu jądrowego który w swoim "pokojowym wykorzystaniu energii atomowej" jest prawdopodobnie największym zabójcą ludzi (w tym mieszkańców własnych krajów). Po więcej informacji na temat sposobów na jakie "pokojowe użycie energii atomowej" cichcem zabija ludzi (w tym także mieszkańców własnych krajów) patrz punkty #F1 do #F2 na niniejszej stronie, a także patrz punkty #M1 do #M1.3 na stronie o nazwie telekinetyka.htm, punkty #C7 i #I1 na stronie o nazwie seismograph_pl.htm, czy punkt #F3 strony o nazwie god_istnieje.htm. (Proszę także odnotować losy jakie są serwowane pasywnym narodom które udzielają "cichego poparcia" dla niemoralnych działań - opisane w punktach #B1 i #B4 strony o nazwie parasitism_pl.htm oraz #C7 strony o nazwie seismograph_pl.htm.)
       9. Umacnianie przez naukowców kultury bezkarnego kłamania i zwodzenia ludzi. Jeśli inżynier zbuduje most lub budynek który się zawali i kogoś zabije, wówczas zwykle trafia za to do więzienia. Jeśli lekarz uśmierci kogoś swymi lekarstwami lub błędną diagnozą, wówczas co najmniej unieważniony zostaje jego dyplom. Jednak jeśli jakiś naukowiec upowszechnia kłamstwa pod podszywką naukowych badań, wówczas NIE ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Faktycznie też nikt zapewne NIE słyszał aby jakiś naukowiec musiał ponosić konsekwencje wprowadzania ludzi w błąd. Tymczasem taka sytuacja daje zły przykład innym ludziom, bowiem upowszechnia i ugruntowuje ona kulturę bezkarnego kłamania. Faktycznie byłoby to z korzyścią dla moralności i dla prawdy gdyby także naukowcy byli rozliczani za moralne następstwa i za prawdę tego co publicznie twierdzą. Problem ogromnej istotności upowszechniania prawdy, nawet tej najbardziej nielubianej i prześladowanej (wszakże "bez poznania prawdy NIE ma postępu"), oraz problem odpowiedzialności naukowców za głoszenie prawdy, omawiany jest aż na całym szeregu totaliztycznych stron. Po ich przykłady patrz punkt #F1 strony o nazwie totalizm_pl.htm, punkt #K1 strony o nazwie morals_pl.htm, czy punkt #E1 strony o nazwie will_pl.htm.
       10. Ślepa wiara, że cywilizacja ludzka już poodkrywała i wynalazła wszystko co mogło być odkryte lub wynalezione. Stąd, dla przykładu, przeaczanie faktu iż w obszarze urządzeń napędowych ludzkość nadal "drepcze w kółko" dopiero na poziomie "drugiej ery technicznej", podczas gdy dla urządzeń napędowych Bóg zaprojektował aż sześć takich er technicznych - po szczegóły patrz punkty #J4.1 do #J4.6 ze strony internetowej o nazwie propulsion_pl.htm - lub patrz nasz 35-minutowy gratisowy film z YouTube o tytule Napędy Przyszlości.
       Zdjęcia i opisy owego samotnego baobabu z malezyjskiej wyspy Penang, który to baobab ilustratywnie dokumentuje ignorancję dzisiejszej oficjalnej nauki w nawet tak elementarnych sprawach jak zapylanie i rozmnażanie się doskonale wszystkim znanych drzew, zaprezentowane są także w punkcie #F4.4 strony o nazwie stawczyk.htm.

Fot. C1a.
Fot. #C1b.
Fot. #C1ab: Niewyjaśniona zagadka naukowa oraz symbol jak w wielu sprawach natura szydzi z pustoty i arogancji dzisiejszych naukowców - czyli samotny "baobab" z malezyjskiej wyspy Penang. Jest on "żyjącym dowodem" iż dotychczasowa "oficjalna nauka ateistyczna" upowszechnia wiele bzdur na znaczną liczbę badanych przez siebie tematów. (Po inny przykład owych "żywych dowodów" patrz "część #I", tj. #I1 do #I7, z mojej strony internetowej o nazwie sw_andrzej_bobola.htm - gdzie wskazałem materiał dowodzący iż Bóg stworzył więcej niż tylko jeden zestawów pierwiastków chemicznych opisywanych "Tablicą Mendelejewa", z liczby których to zestawów oficjalna nauka ateistyczna uznaje tylko ten najbardziej prymitywny o jakim uczymy się w szkołach i na uczelniach.) Chodzi bowiem o to, że powyższy baobab spełnia wszystkie wymogi - które według "oficjalnej nauki ateistycznej" muszą być spełnione aby baobab produkował owoce i się rozmnażał. Jednak na przekór tego, ten baobab ani NIE produkuje owoców, ani się NIE rozmnaża (chociaż kwitnie niemal bez przerwy). To zaś oznacza, że baobaby ciągle kryją w sobie wiele tajemnic i nadprzyrodzonych cech, których faktyczne wyjaśnienie musi odczekać aż do czasu gdy ludzkość najpierw oficjalnie powoła nową "naukę totaliztyczną" (tj. naukę która NIE boi się wyjaśniania tajemnic) - tak jak opisuje to punkt #C1 na stonie o nazwie telekinetyka.htm.
       Fot. #C1a (góra): Zdjęcie całego drzewa owego baobabu. Odnotuj tablicę pamiątkową widoczną jak wystaje ponad ogradzającym go płotem po lewej stronie zdjęcia. W lipcu 2011 roku tablica ta stwierdzała, cytuję: "To drzewo, rodzime dla Abisynii, było zasadzone w 1871 roku przez Kapitana Speedy, żołnierza szczęścia. Baobaby są nisko rozrastającymi się drzewami, o białych dzwonkowatych kwiatach. Owoce owłosione, kartoflowate na około 30 cm. Może żyć do 2000 lat. Pnie w kształcie butelki stają się puste jak drzewo się starzeje, niektóre mogą gromadzić nawet 5000 litrów wody. Rodzimi mieszkańcy Afryki używali je jako komory składowe. Wielu wodzów afrykańskich było pochowanych w dziuplach takich drzew. Drzewa baobabu są bogate w pulpę nadającą się do użycia w przemyśle papierniczym. " (W oryginale angielskojęzycznym: "This tree, a native of Abyssinia, was planted in 1871 by Captain Speedy, a soldier of fortune. Baobabs are low spreading trees, flowers pendulous and white. Fruits hairy, oblong of about 30 cm. It can live up to 2,000 years. The fat bottle-shaped trunks become hollow as the trees age, some can hold as much as 5,000 litres of water. The natives of Africa used them as storage chambers. Many African chiefs were burried in the hollowed trunks of such trees. Baobab trees are rich in pulp suitable for use in paper industry.") Odnotuj, że jak zwykle ma to miejsce w przypadku oficjalnej informacji, w lipcu 2011 roku tablica ta stwierdzała to co oczywiste i niemal wszystkim znane, zaś przemilczała to co w owym baobabie jest najważniejsze.
       Fot. #C1b (dół): Kwiat (długi na około 20 cm) sfotografowany w dniu 27 lipca 2011 roku na opisywanym tu baobabie z malazyjskiej wyspy Penang. Obecność owego kwiatu udowadnia, że gdyby baobaby faktycznie zapylane były nocami przez "owocowe nietoperze" - tak jak to naiwnie twierdzi dotychczasowa "ateistyczna nauka ortodoksyjna", wówczas ów samotny baobab z wyspy Penang miałby owoce i już od dawna NIE istniałby bez swoich potomków w Malezji. Niestety, jak zwykle, naukowcy ordoksyjni "plecą bzdury" na ten temat i jak zwykle trzeba zapewne będzie dopiero racjonalnych badań dokonanych przez nową "naukę totaliztyczną" aby wyjaśnić jak naprawdę baobaby się rozmnażają.
       Powinienem tu dodać, że skoro najprawdopodobniej zawsze będą przeszkody w oficjalnym sadzeniu w Penang kolejnego baobabu, a nasiona tych drzew każdy może łatwo zamówić przez internet (patrz https://www.google.com/search?q=baobab+seeds), a także nasiona tego drzewa są bardzo pożywne i smaczne - co znaczy doskonale użyteczne na nadchodzące czasy klęsk i głodu, być może dobrze by było, gdyby ktoś lokalny wydał swoje prywatne dolary i zasadził jeszcze kilka baobabów w pobliżu tego samotnika z Penang.


Część #D: Skażenie żywności środkami owadobójczymi:

      

#D1. Niemoralne spryskiwanie "żywności na sprzedaż" nadmiarem środków owadobójczych:

       Większość producentów żywności "na sprzedaż" typowo NIE zważa na wszelkie znaki ostrzegawcze, że środki owadobójcze idukują raka i wiele innych chorób u osób zjadających ową żywność. Obficie spryskuje więc tymi środkami całą żywność którą produkują - wszakże NIE ma ona być "dla siebie". Z kolei fabryki które zarabiają krocie na sprzedaży owych środków owadobójczych wywierają silny nacisk na polityków aby ci utrudniali jak mogą i opóźniali wprowadzanie w życie praw jakie ograniczają użycie tych morderczych chemikalii.
       W tym miejscu warto nadmienić, że w wieczornym dzienniku telewizyjnym nadawanym w czwartek, dnia 4 grudnia 2014 roku na kanale 1 TVNZ podana była informacja, że pożywka dla dzieci produkowana w Nowej Zelandii zawiera 800 razy więcej rezyduów pestycydów niż pożywki dla dzieci produkowane w Europie, a także informacja że rząd NZ po raz ostatni sprawdził stan rezyduów w tej pożywce w 2009 roku.


Część #E: Niebezpieczne chemikalia zanieczyszczające naszą żywność:

      

#E1. Rodzaje chemikaliów (odmiennych od środków owadobójczych) jakie też zanieczyszczają naszą żywność:

       Środki owadobójcze opisywane już w punkcie #D1 powyżej wcale NIE są jedynymi niebezpiecznymi chemikaliami zanieczyszczającymi naszą żywność. Do innych niebezpiecznych chemikaliów, najczęściej obecnych w naszej żywności, należą między innymi: (1) niektóre składniki i zanieczyszczenia z nawozów sztucznych, (2) środki konserwujące żywność (np. aby utrzymywać świeżość ryb przez długie okresy czasu, w niektórych krajach do ryb tych wstrzykiwana jest "formalina" - tj. ten sam niebezpieczny środek chemiczny w którym konserwuje się próbki umarłych organizmów żywych), (3) sztuczne kolory, (4) sztuczne dosładzacze, (5) usprawniacze smaku, (6) chemikalie jakie "wyciekają" z opakowań żywności, (7) składniki past do zębów jakich pozostałości powtarzalnie połykamy po każdym myciu zębów a jakie mają tendencję aby zamulać nasze nerki, oraz wiele więcej chemikalii których kumulacyjny efekt powoduje najróżniejsze choroby i stopniowo zabija nasze istotne organy.
       Aby sobie uświadomić, jak znaczące niebezpieczeństwa wprowadzają owe chemikalia dostające się do naszej żywności, przyglądnijmy się tutaj dokładniej jednemu z nich, mianowicie trującemu pierwiastkowi "kadm" (Cd) masowo rozsiewanemu po polach wraz z nawozami sztucznymi - szczegółnie z superfosfatem. Kadm jest śmiertelnie trującym pierwiastkiem (ciężkim metalem) jaki po spożyciu akumuluje się w ciałach ludzi i zwierząt, poczym m.in. niszczy nerki, wątrobę, płuca, indukuje raka, itp. Jako zaś pierwiastek, kiedy raz dostaje się on do gleby, nie ulega tam już rozkładowi, a czeka aż zostanie przez kogoś, lub przez coś, spożyty. Tymczasem w naturze typowo występuje on wraz z pokładami minerałów z których produkowane są nawozy sztuczne, szczegółnie z grupy fosfatów. W rezultacie, każdy wysiew nawozów sztucznych powiększa w glebach pól i łąk zagęszczenie kadmu. Przykładowo, w kwietniu 2013 roku dostępna była w Nowej Zelandii dosyć alarmująca strona internetowa (mam nadzieję, że do dzisiaj NIE została ona zdjęta przez jakąś agencję rządową), której autor wyliczył, że w tym niewielkim państewku o rozmiarach Polski, przez okres ostatnich 70 lat, tylko z superfosfatem corocznie wysiewanych jest na pola i łąki Nowej Zelandii około 30 do 40 ton kadmu. Podobnie zapewne sprawa ma się i w innych krajach. Co ciekawsze, rząd Nowej Zelandii praktycznie NIE czyni niemal nic aby efektywnie zastopować to zatruwanie jej gleby. Nie informuje też społeczeństwa o powadze tego problemu. Dlatego, gdyby NIE odważny program telewizyjny o nazwie "Campbell Live", nadawany w czwartek, 11 kwietnia 2013 roku, w godzinach 19:00 do 19:30, na kanale 3 nowozelandzkiej telewizji, o owym zatruwaniu nowozelandzkiej gleby kadmem prawdopodobnie zwykli Nowozelandczycy NIE mieliby jak się dowiedzieć. Tymczasem, jeśli gleba raz zostaje zatruta kadmem ponad określony poziom, wówczas żywność produkowana w Nowej Zelandii przestaje nadawać się do spożycia. Wszakże stopniowo i cicho zabija ona tych co ją zjadają. Nie można się więc dziwić, że w gazetach Nowej Zelandii ostatnio coraz częściej pojawiają się artykuły w rodzaju [1#E1] o tytule "Porirua gets new dialysis unit as kidney failure on rise" (tj. "miasteczko Porirua otrzymało nowy ośrodek dializy, jako że liczba zapadów nerek wzrasta"), ze strony A6 gazety The Dominion Post, wydanie z wtorku (Tuesday), April 16, 2013. W artykule tym stwierdzają, że w ostatnich dwóch latach liczba pacjentów wymagających dializy wzrosła o około 14%, połowa z których, to diabetycy. To oczywiście indukuje pytanie, czy pozostała połowa ludzi z zapadłymi nerkami NIE jest przypadkiem ofiarą owych rozlicznych trucizn które tak obficie wylewane są na pola i łąki Nowej Zelandii z milczącym poparciem władz? Co gorsza w sprawie kadmu, to że będąc pierwiastkiem, NIE daje się on już usunąć z gleby. Kiedy więc pola i łąki raz zostaną zatrute kadmem, wówczas pozostaną trujące na wieki. Obecnie sytuacja w Nowej Zelandii stała się aż na tyle poważna, że zgodnie z w/w programem telewizyjnym władze niektórych krajów zaczęły aż blokować import wybranych nowozelandzkich produktów rolnych. Produkty te zawierają bowiem zbyt wiele kadmu. W samej Nowej Zelandii rząd też cichcem wydał zarządzenie, że nerek i innych organów wewnętrznych ze zwierząt starszych niż 2 lata NIE wolno już tam sprzedawać ludziom do spożycia, bowiem zawierają one niebezpieczne ilości trującego kadmu (stąd z owych organów zwierzęcych produkuje się tam już tylko żywność dla kotów i dla psów).
       W tym miejscu mam obowiązek dodać, że w dniach 26 i 27 października 2015 roku wiadomości telewizyjne wielu stacji telewizyjnych świata w końcu mogły oficjalnie zakomunikować ludziom o jednym z niebezpieczeństw zatruwania chemikaliami naszej dzisiejszej żywności. W owym bowiem dniu w wiadomościach tych stacji poinformowano o raporcie opublikowanym przez WHO (tj. przez "World Health Organization"), który włączał przemysłowo przetworzone mięso czerwone do grupy najniebezpieczniejszych dla zdrowia i życia substancji powodujących raka. Uprzednio wykaz tych substancji powodujących raka obejmował jedynie papierosy, azbest, oraz wszelkie radioaktywne substancje. Więcej na temat tego zatruwania mięsa chemikaliami powodującymi raka, oraz na temat naszej obrony przed śmiertelnymi skutkami tego zatruwania, wyjaśniam w punkcie #T7 swej strony o nazwie solar_pl.htm.


#E2. "Uzbrajanie" (fortyfikowanie) żywności nienaturalnymi składnikami:

       Zgodnie z filozofią totalizmu w naszym świecie fizycznym nic NIE posiada wyłącznie dobrego, lub wyłącznie złego, wpływu czy następstwa. Wszakże wszystko co nas otacza powoduje zarówno dobre jak i złe następstwa. Dlatego sztuka zdrowego jedzenia i życia polega na takim postępowaniu, jakie korzysta z owych dobrych następstw, jednak jakie unika złych następstw. Kluczem zaś do owego zdrowego żywienia się jest zjadanie głównie tego co naturalne, świeże i pozbawione sztucznych dodatków, a także nieustanne zmienianie tego co się zjada (tj. unikanie monotonnego zjadania tych samych składników i chemikalii przez długie okresy czasu). Oczywiście, wielu niedoedukowanych ludzi (w tym wielu polityków) wcale NIE jest świadomych powyższej prawdy (i zasady działania Boga), której nieubłagane działanie w rzeczywistym życiu udowodniła nam dopiero filozofia totalizmu. Dlatego co jakiś czas politycy zwodniczo zaagitowani przez dotychczasową "ateistyczną naukę ortodoksyjną" (tj. zaagitowani przez ową starą "monopolistyczną" i "ateistyczną" naukę która opisywana jest szerzej w punkcie #A2.6 strony totalizm_pl.htm oraz w punkcie #C1 strony o nazwie telekinetyka.htm) uchwalają niemoralne "prawa" i "nakazy" aby powprowadzać na stałe do żywności coraz to nowy długoterminowo wyniszczający składnik. I tak, najczęściej takie składniki dodawane są do wody pitnej. Jednym zaś z najpowszechniej znanym z takich składników, siłą dodawanych do naszej wody pitnej, jest "fluor" dodawany jakoby aby poprawić higienę dentystyczną ludności - po więcej szczegółów patrz np.artykuł o tytule "Fluridation set to continue" (tj. "Flurowanie zatwierdzone do kontynuowania") ze strny A3 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post (wydanie z czwartku (Thursday), Octber 13, 2011), czy artykuł o tytule "Fluoride inquiry part of labour's health plans" (tj. "Śledztwo w sprawie fluorytu jako część planów zdrowotnych partii robotniczej") ze strony A6 gazety The New Zealand Herald (wydanie z czwartku (Thursday), November 10, 2011). Relatywnie często do wody dodawana jest też "jodyna". Natomiast w Polsce w czasach rozruchów solidarnościowych powszechnie krążyły opinie że rząd dodaje do wody "brom" aby spowodować "uspokojenie" wzburzonej ludności. Innym "celem ataku" tego typu "praw" i "nakazów" rządowych jest chleb. Przykładowo, "witaminy" są jednym ze składników najczęściej dodawanych "na siłę" do wszystkich odmian chleba wypiekanych w niektórych krajach - np. patrz artykuł "Review too late to stop forced use of folic acid" (tj. "Przegląd zbyt późny aby powstrzymać wymuszone użycie witaminy C") ze strony A2 gazety The New Zealand Herald (wydanie z poniedziałku (Monday), July 13, 2009), czy artykuł "Experts play down bread concern" (tj. "Eksperci rozwiewają obawy w sprawie chleba") ze strony A3 gazety The New Zealand Herald (wydanie z wtorku (Tuesday), July 14, 2009) - oba które to artykuły dyskutują sprawę nakazu rządu Nowej Zelandii aby obowiązkowo fortyfikować wszystkie rodzaje chleba wypiekanego w Nowej Zelandii poprzez wymuszone dodawanie do chleba kwasu foliowego - witaminy C).
       Jeszcze bardziej niż rząd, naszą żywność zapaskudza też przemysł spożywczy - po przykłady jak groźne jest już to zapaskudzanie patrz punkt #C1 tej strony. Przykładowo, nawet produkt tak doskonały w swej naturalnej postaci, jak mleko, jest obecnie już zapaskudzany aż całą gamą najróżniejszych trucizn i paskudztw niebezpiecznych dla zdrowia i życia.
       Argumentem używanym przy wprowadzaniu praw jakie wymuszają na ludziach długoterminowe połykanie chemikalii wprowadzanych do żywności nakazami rządu lub wygodnictwem przemysłu spożywczego, a raczej "wymówką", jest że jakoby chemikalie te albo pomagają na niektóre dolegliwości lub choroby, albo też powiększają jakość żywności. Jednak ci co wydają prawa na ten temat zupełnie NIE mają pojęcia jakie są faktyczne następstwa długoterminowego (kumulacyjnego) konsumowania tych składników - na co na już przebadanych przykładach zwiększania "osteoporosis" przez wapno dodawane do mleka, oraz rakotwórczości chemikalii dodawanych do mięsa zwracałem uprzednio uwagę czytelnika w w/w punkcie #C1 tej strony! Tymczasem jestem gotów się założyć, że tak samo jak długoterminowe połykanie np. pozostałości pasty po umyciu zębów potrafi zaczopować nerki u niektórych ludzi, zaś np. długoterminowe palenie papierosów często kończy się rakiem płuc, również długoterminowe wymuszanie przez polityków połykania tych składników siłą dodawanych do tego czym zapełniamy swój organizm, pewnego dnia też okaże się być powodem wielu zgonów i chorób. Zresztą już obecnie na świecie rośnie liczba oponentów, którzy usiłują wstrzymać dalsze wymuszanie zjadania takich politycznie nam wmuszanych składników.


#E3. Sekretne obniżanie kosztów żywności poprzez dodawanie "wypełniaczy":

       Wszędzie tam gdzie produkcja lub dostawa jakiejś żywności staje się czyimś monopolem, otwiera się też możliwość, że co bardziej niemoralne i nieuczciwe z takich monopoli będą używały najróżniejszych "sztuczek" dla powiększania swych zysków. (Jak bowiem wyjaśniają to punkty #H1 do #H3 na stronie o nazwie humanity_pl.htm, niemal każdy monopol z upływem czasu zatraca poczucie "moralności' oraz przekształca się w pozbawionego skrupułów "wyciskacza zysku".) Jedna z najpowszechniej stosowanych takich "sztuczek" sprowadza się do dodawania do co droższej żywności jakiegoś taniego "wypełniacza" który zwiększa jej objętość (czyli fizycznie ją rozrzedza) i tym samym zmniejsza koszta jej produkcji. Przykładowo, niektórzy nieuczciwi ale za to łakomi pszczelarze są przyłapywani na dodawaniu taniego cukru do drogiego miodu, aby w ten sposób zwiększyć objętość jaką sprzedają i tym samym zwielokrotnić swoje zyski. (Przezorni kupujący wypracowali nawet najróżniejsze "testy" jakie pozwalają sprawdzić czy dany miód zawiera w sobie cukier - jeśli dobrze pamiętam jeden z tych 'testów" sprowadzał się do dotykania miodu "atramentowym ołówkiem" bowiem w cukrze ów ołówek się rozpuszczał i go zabarwiał, jednak w czystym miodzie ołówek ten nie oddawał koloru.) Podobnie niektórzy nieuczciwsi producenci kiełbas lub mielonego mięsa dodają do mięsa np. mielony chleb, też w ten sposób zwiększając objętość i potaniając swe koszta.
       Praktycznie tego rodzaju praktyki NIE znają granic. Przykładowo, w Polsce z lat 1970-ch powszechnie krążyły najróżniejsze rumory, że komunistyczny rząd sekretnie nakazuje ddawać sproszkowanego "kryla" do kiełbas i do chleba. ("Kryl" są to żyjątka morskie podobne do miniaturowych raków masowo występujące w południowych oceanach, jakimi typowo żywią się wieloryby, zaś jakie w latach 1970-ch i 1980-ch były też przemysłowo poławiane przez ówczesną polską flotyllę rybacką.) Z kolei relatywnie niedawno krążyły rumory że w Australii niektóre kanapki i mięsne ciasta są produkowane z dodatkiem taniego mięsa kangurów rozrzedzającego jakość i cenę drogiej wołowiny.
       Ciekawy artykuł [1#E3] na temat podobnego "wypełniacza" ukazał się pod tytułem "What's really in our milk? The added ingreadient causing a stir" (tj. "Co naprawdę jest w naszym mleku? Dodany składnik powoduje obruszenie") ze strony A5 gazety The New Zealand Herald, wydanie z wtorku (Tuesday), September 18, 2012. Artykuł ten informuje, że nowozelandzki monopol mleczny o nazwie "Fonterra" dodaje do sprzedawanego przez siebie mleka tani składnik zwany "permeate". (Składnik ten jest pozyskiwany z odpadów mlecznych.) Na dodatek, Fonterra odmawia ujawnienia ile tego wypełniacza jest dodawane do mleka. W rezultacie, na przekór że mleko jest tam sprzedawane jako niby czyste, faktycznie zawiera ono jakieś nieujawnione dodatki. Powyższy artykuł przypomina też czytelnikom, że na przekór iż Nowa Zelandia jest jednym z największych producentów mleka na świecie, ów mleczny monopol Fonterra tak wywindował jego cenę, że w samej Nowej Zelandii cena mleka jest jedną z najwyśzych w świecie (jeśli NIE najwyższa w świecie) - realia nieuzasadnienie wysokiej ceny mleka w Nowej Zelandii omawiam też w 11 z punktu #I3 na stronie o nazwie petone_pl.htm, natomiast jescze inny nowozelandzki monopol, który też stał się sławny z niemoralnych metod podwyższania swych zysków, opisuję w punkcie #D5 strony o nazwie fruit_pl.htm. Oczywiście, jako monopol który w samej Nowej Zelandii NIE ma żadnej konkurencji, owa "Fonterra" dodaje też do swego mleka najróżniejsze inne składniki o jakich istnieniu w mleku wcale NIE informuje konsumentów i jakie czasami zostają wykrywane tylko przez czyste przypadki. Przykładowo artykuł [2#E3] o tytule "Customers reassured NZ milk is safe" (tj. "konsumenci zapewniani że nowozelandzkie mleko jest bezpieczne"), ze stromy A10 gazety The New Zealand Herald (wydanie z wtorku (Tuesday), May 14, 2013), informuje, że władze Sri Lanka wykryły w nowozelandzkim mleku m.in. chemikalia zwane DCD - na szczęście podobno ciągle w bezpiecznych dla zdrowia i życia ilościach. Tego typu ustalenia tylko więc dodatkowo potwierdzają to co staram się uświadomić w punkcie #H1 swej strony humanity_pl.htm, mianowicie, że działalność każdego monopolu jest szkodliwa społecznie i stąd wszelkie monopole powinny być bezpardonowo zwalczane.


Część #F: Jak niemoralni decydenci zwolna zabijają nas radioaktywnością niechlujnie i nieodpowiedzialnie podrzucaną do naszej żywności:

      

#F1. Źródła morderczej radioaktywności stopniowo gromadzącej się w żywności i w naszych ciałach:

Motto: "Tam gdzie utrzymuje się sekrety i tajemnice, istnieją również jakieś niemoralne świństwa popełniane przeciwko ludziom, które zaindukowały potrzebę owej sekretności."

       We wtorek dnia 13 września 2011 roku zaszokowany świat nagle dowiedział się o "francuskim sposobie" pozbywania się radioaktywnych odpadów z elektrowni atomowych. Mianowicie, okazało się że Francja cichcem spala swoje radioaktywne odpady w potężnych piecach podobnych do krematoriów z Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych. To zaś oznacza, że dym unoszący owe radioaktywne produkty, po ulotnieniu się w powietrze, z czasem opada na łąki, pola, ogrody i lasy nie tylko samej Francji, ale także wszystkich pobliskich krajów europejskich, np. sąsiednich Niemiec, Szwajcarii, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii, Anglii, Belgii, oraz wielu dalszych, w tym zapewne również i Polski. (Jak to bowiem ładnie wyraża stare polskie powiedzenie, "w przyrodzie nic NIE ginie, a jedynie zmienia swoich właścicieli".) Ponieważ zaś takich odpadów nuklearnych jest we Francji ogromnie dużo (wszakże około 70% energii generowanej we Francji pochodzi z elektrowni atomowych), NIE powinno to nikogo dziwić że po opadnięciu na łąki, pola, ogrody i lasy Europy, radioaktywność ta stopniowo trafia do żywności. W rezultacie nieustannie rosnąca jej proporcja jest już spożywana przez ludzi wraz z żywnością, którą ów francuski dym przyprósza, lub z mięsem i mlekiem zwierząt jakie go zjadają po opadnięciu na ziemię. Nic dziwnego że potem w owych krajach pojawiają się nieznane wcześniej, mordercze szczepy nowych bakterii i wirusów w rodzaju owej zabójczej "E.coli" która pustoszyła Niemcy w maju 2011 roku, a która opisywana jest w (xv) z punktu #B1 strony o nazwie plague_pl.htm, albo owe dziwne przypadki "obłędu krów" ("mad cow disease") który zaczął być transmitowalny na ludzi.
       Oczywiście, ów zwyczaj "puszczania z dymem" odpadów radioaktywnych był utrzymywany we Francji w głębokiej tajemnicy i zapewne świat nigdy by o nim się NIE dowiedział, gdyby NIE "wypadek" w jednym z takich francuskich pieców do spalania radioaktywnych odpadów jaki miał miejsce właśnie w ów wtorek dnia 13 września 2011 roku. (Wypadek ten odebrał życie jednej osobie i znacząco poturbował cztery następne.) Dopiero dzięki owemu "wypadkowi", zaskoczony świat dowiedział się tamtego dnia z dzienników telewizyjnych że takie spalanie radioaktywnych odpadów ma miejsce we Francji. Spalanie to zostało potem opisane w niektórych artykułach gazetowych jakie później się ukazały (aczkolwiek opisano je ostrożnie, lakonicznie i dyplomatycznie - wszakże Francja jest już znana w świecie z aktów takich jak "zbombardowanie statku o nazwie Rainbow Warrior" - tj. "Rainbow Warrior bombing") - np. patrz artykuł [1#F1] o tytule "French play down blast at nuclear waste plant" (tj. "Francuzi usiłują zbagatelizować wybuch w zakładzie spalania nuklearnych odpadów"), ze strony A14 gazety The New Zealand Herald, wydanie ze środy (Wednesday), September 14, 2011.
       Ów wypadek we francuskiej spalarni radioaktywnych odpadów nagle wyjaśnił zagadkę która od dawna zastanawiała ludzi obserwujących sytuację z radioaktywnością. Chodzi bowiem o to, że w ostatnich czasach odnotowuje się w Europie nieustanne powiększanie się poziomu radioaktywności w glebie, roślinach i zwierzętach, jednak aż do owego francuskiego wypadku NIE było wiadomo skąd owe dodatkowe opady radioaktywne się tam brały. Wszakże przed owym francuskim wypadkiem jedynym powszechnie znanym źródłem europejskiej radioaktywności była katastrofa w Czernobylu. Z uwagi zaś na odległość czasową eksplozji w Czernobylu z 1986 roku, z upływem czasu radioaktywność powodowana Czernobylem powinna się zmniejszać, a nie zwiększać. Tymczasem w Europie dzieje się dokładnie odwrotnie - co podkreślają przykładowo fakty opisywane w artykule [2#F1] o tytule "Radioactive boars on the rise in Germany" (tj. "w Niemczech przybywa radioaktywnych dzikich świń"), ze strony 14 malezyjskiej gazety The Malay Mail, wydanie z piatku (Friday), 20 August 2010. Ów artykuł [2#F1] informuje, że rosnąca liczba dzikich świń z niemieckich lasów wykazuje już aż tak wysoką radioaktywność, że ich mięso stało się niebezpieczne dla spożycia. Przykładowo podaje on, że tylko w 2009 roku rząd Niemiec zmuszony był wypłacić 425 000 Euro jako odszkodowania za mięso które musiało być zniszczone z powodu zbyt dużego promieniowania. Tymczasem dla porównania, tylko 10 lat wcześniej, chociaż w 13 lat już po ekslozji w Czernobylu, tj. w 1999 roku, wysokość wypłaconego tam tego samego odszkodowania wynosiła 25 000 Euro - co pozwala zgrubie szacować że w przeciągu owych 10 lat poziom radioaktywności w lasach Niemiec wzrósł około 17 krotnie. (Prawdopodobnie lasy Niemiec leżą wprost na drodze wiatrów jakie wieją od Francji.) Swoją drogą ciekawe czy inne niż Niemcy kraje, np. Polska, czy sama Francja, też badają swoje mięso na poziom promieniowania i radioaktywności, czy też bezkrytycznie sprzedają je swoim mieszkańcom do spożycia wraz z zawartą w nim radioaktywnością.
       Oczywiście, niektóre sekretywne i niemoralne instytucje (i ludzie) obsługujące elektrownie atomowe, zapewnie cichcem zatruwaja radioaktywnie naszą żywność, wodę, glebę i powietrze aż na cały szereg najróżniejszych sposobów, o których narazie jeszcze NIE wiemy bowiem NIE wyszły one dotąd na jaw dzięki jakimś "wypadkom". Nie na darmo praktycznie wszystkie instytucje związane jakoś z energią atomową są najbardziej sekretywnymi instytucjami na Ziemi - jako przykład patrz artykuł [2#M1] z punktu #M1 strony o nazwie telekinetyka.htm. Owo więc francuskie "puszczanie chyłkiem z dymem" radioaktywnych odpadów jest zapewne tylko jednym z licznych sposobów na jakie elektrownie i reaktory atomowe mogą chyłkiem zatruwać radioaktywnie naszą żywność (i na jakie prawdopodobnie cichcem ją zatruwają - NIE bez powodu wszakże brak u nich przeźroczystości i niemal wszystko o sobie utrzymują one w tajemnicy). Inne sposoby mogą obejmować np. skażanie chyłkiem naszego środowiska za pośrednictwem wody używanej do chłodzenia reaktorów, skażanie z pomocą niemal niewidocznych oparów cichcem upuszczanych z reaktorów atomowych, skażanie poprzez odpady promieniotwórcze sekretnie wrzucane do morza przez niektóre kraje, itd., itp. Musimy bowiem pamiętać, że dla radioaktywności też obowiązuje "prawo bilansu" - czyli "radioaktywność wytworzona równa się radioaktywności lądującej gdzieś w naszym naturalnym środowisku". A trzeba pamiętać że elektrownie i reaktory atomowe produkują całą masę radioaktywnych odpadów, których potem sekretywne instytucje obsługujące te elektrownie i reaktory muszą jakoś pozbyć się cichcem i po kryjomu.
       Aby zaniknąć, radioaktywność potrzebuje setki, a czasami nawet tysiące, lat. Stąd już wystarczająco niebezpieczna dla ludzkości stała się owa radioaktywność pozostała z dawnych próbnych eksplozji broni jądrowej. (Notabene, ulubionym miejscem owych próbnych eksplozji nukleranych były niewielkie wysepki Pacyfiku zlokalizowane niedaleko od Nowej Zelandii, np. francuska Nowa Kaledonia - co właśnie zaindukowało w Nowozelandczykach głęboką niechęć do atomistyki i jej propagatorów oraz dzisiejszy twardy status Nowej Zelandii jako "strefy wolnej od atomistyki" - "nuclear-free zone".) Niestety, w jakimś samobójczym zapędzie, ludzkość jako całość NIE poprzestała na skutkach tamtej morderczej broni jądrowej, a ciągle cichcem eskaluje skażenie radioaktywne naszej planety poprzez popieranie tzw. "pokojowego użycia energii atomowej" oraz niemoralnych i brudnych działań najróżniejszych sekretywnych instytucji które produkują ową energię jądrową. W rezultacie, do największych źródeł radioaktywności ciągle gromadzącej się w naszej żywności, wodzie i powietrzu (a w ostatecznym rozrachunku - w naszych ciałach) należą obecnie "pokojowe" reaktory i elektrownie jądrowe. Reaktory te i elektrownie produkują bowiem całą masę radioaktywnych odpadów, które w ostatecznym rozrachunku zawsze lądują w naturze - zaś potem w naszych ciałach. Na dodatek, niemoralne, lekkomyślne, niebezpieczne i nieodpowiedzialne eksploatowanie owych reaktorów i elektrowni, relatywnie często prowadzi do niekontrolowalnych eksplozji, takich jak uprzednio był Czernobyl na Ukrainie z 1986 roku, zaś niedawno była czterokrotnie większa od Czernobyla eksplozja jądrowa z Fukushima w Japonii z 2011 roku. Więcej informacji na temat tamtych eksplozji jądrowych, oraz nasilającego się skażenia naszego środowiska m.in. ich radioaktywnymi produktami, zawarłem w punktach #M1 do #M1.3 strony o nazwie telekinetyka.htm, w punktach #C7 i #I1 strony o nazwie seismograph_pl.htm, czy w punkcie #F3 strony o nazwie god_istnieje.htm.
       Radioaktywność jest bezlitosnym zabójcą, zaś czyjś aktywny, lub pasywny, wkład do jej rozprzestrzeniania po Ziemi (a stąd czyjś niebezpośredni udział w zabijaniu nią ludzi) jest jednym z najbardziej niemoralnych postępowań ludzkich jakie może być klasyfikowane do tej samej karalnej przez Boga kategorii co np. zarabianie na produkcji papierosów czy na upowszechnianiu narkotyków. W świetle więc owej nieustannie rosnącej ilości radioaktywności jaką ostatnio spożywamy, NIE powinna już nikogo dziwić eskalacja liczby zachorowań na najróżniejsze choroby pochodne od radioaktywności, np. na raka. Najwyższy więc czas aby każdy z nas zaczął rozumieć, że radioaktywność w naszej żywności jest mordercza, zaś ci co padają jej ofiarą NIE mogą liczyć na normalną długość życia. Najwyższy też czas aby każdy zrozumiał że jedyne naprawdę bezpieczne elektrownie i reaktory atomowe to te które nigdy NIE zostały zbudowane lub które nigdy NIE zostały uruchomione. Warto też pamiętać o zasadzie postępowania Boga opisanej w punkcie #N2 strony pajak_na_prezydenta_2020.htm, w punktach #A2.8 i #E2 strony totalizm_pl.htm, oraz w punktach #B4 i #B1 strony o nazwie parasitism_pl.htm - a stwierdzającej że każda osoba która wykazuje pasywność wobec niemoralności jaka dzieje się za jej wiedzą, jest karana przez Boga równie surowo jakby była wspólnikiem w popełnianiu tej niemoralności. Wszakże zasada ta powoduje że osoby które wiedzą o niemoralnym rozprzestrzenianiu radioaktywności po Ziemi, jednak nic NIE czynią aby aktywnie owo rozprzestrzenianie spróbować zatrzymać, będą potem tak potraktowani przez Boga jakby byli wspólnikami tego rozprzestrzeniania - np. umrą w młodym wieku na jakąś chorobę zaindukowaną radioaktywnością, lub otrzymają potomka zdeformowanego (czy poszkodowanego jakoś inaczej) właśnie ową radioaktywnością.
       Fotografie mutacji czarnych kosów z Nowej Zelandii, które przed atomową katastrofą z Fukushima w Japonii miały wyłącznie czarne pióra, jednak obecnie u coraz większej liczby z których radioaktywność powoduje wyrastanie łat z białych piór, a także wyjaśnienia jak owa radioaktywność prawdopodobnie powoduje mutacje u ludzi, pokazane są i omawiane na "Fot. #T1" i w punkcie #T7 ze strony solar_pl.htm.


#F2. Jak radioaktywność z naszej żywności, wody i powietrza cichcem nas zabija indukowaniem chorób:

Motto: "Popieranie lub bierność webec 'atomowej energii' zamieniającej naszą planetę w radioaktywne śmietnisko, faktycznie jest przyspieszaniem własnej śmierci oraz zsyłaniem wrodzonych defektów na swych potomków."

       Jeśli przeanalizować jak dzisiejsza "oficjalna medycyna ortodoksyjna" opisuje przyczyny czyjejś śmierci, wówczas się okazuje że podaje ona tylko "przyczynę wynikową" (przykładowo że ktoś umarł na raka, astmę, wysiadkę nerek, itp.). Jednak niemal nigdy owa oficjalna medycyna NIE docieka i NIE podaje do wiadomości publicznej skąd wzięła się owa "przyczyna wynikowa" czyjejś śmierci - czyli NIE docieka ona "przyczyny pierwotnej". Innymi słowy, niemal nigdy NIE docieka i ujawnia publicznie, czy rak na którego ktoś umarł wynika z faktu iż napołykał on zbyt wiele żywności skażonej pierwiastkami radioaktywnymi, czy astma jaka kogoś wykończyła wynika z faktu że w powietrzu unosi się zbyt wiele śmiercionośnych izotopów i zanieczyszczeń, czy wysiadka czyichś nerek wynika że faszerował on swoje ciało pestycydami lub jakimiś niebezpiecznymi izotopami i chemikaliami zawartymi w żywności którą zjadał i wodzie którą wypijał, itd., itp. W rezultacie najróżniejsi ślepi na prawdę "ateistyczni naukowcy ortodoksyjni" mogą arogancko kłamać nam w oczy stwierdzeniami w rodzaju że np. w wyniku eksplozji w Czernobylu jakoby zmarło tylko 60 osób - po szczegóły patrz 3 w punkcie #F3 ze strony o nazwie god_istnieje.htm. Tymczasem istnieją najróżniejsze przesłanki aby posądzać, że gdyby takie badania "przyczyn pierwotnych" śmierci poszczególnych ludzi były jednak prowadzone na Ziemi, wówczas nagle ludzkość doznałaby szoku. Wszakże wówczas prawdopodobnie największym zabójcą ludzi mogłoby okazać się tzw. "pokojowe wykorzystanie energii atomowej", a ściślej radioaktywność którą ludzie zjadają, wypijają i wdychają, ponieważ na najróżniejsze sposoby przedostaje się ona z elektrowni i reaktorów jądrowych do naszej żywności, wody i powietrza. Wszakże radioaktywność jest już nam znana jako bezpardonowa przyczyna niektórych morderczych chorób, np. raka, jakie wykańczają znaczącą proporcję ludzi. Wiemy też że powoduje ona najróżniejsze mutacje, zwyrodnienia i uszkodzenia genetyczne u ludzi - które także w ostatecznym rozrachunku prowadzą do śmierci swych ofiar. Radioaktywność jest też przyczyną mutacji najróżniejszych alg, organizmów i żyjątek które zatruwają i czynią niezdrową naszą żywność, oraz utrudniają nam życie. (Ciekawe czy np. owa epidemia kleszczy, która po około 2004 roku zaczęła prześladować polskie lasy, NIE spodowana została właśnie radioaktywnością przywianą z Francji aż do polskich lasów? Podobnie czy owa epidemia trujących ślimaków na plażach Nowej Zelandii - opisana w punkcie #K1.6 strony o nazwie newzealand_pl.htm, też NIE została spowodowana radioaktywnością?) Radioaktywność jest także powodem masowego mutowania się najróżniejszych morderczych wirusów i bakterii które potem stają się źródłem coraz niebezpieczniejszych i nieznanych wcześniej chorób na jakie umierają ludzie i zwierzęta. A tylko z punktu #B1 strony o nazwie plague_pl.htm już wynika, że liczba takich nieznanych wcześniej zabójczych chorób ostatnio raptownie rośnie. Powinniśmy też mieć na uwadze, że radioaktywność może również wprowadzać zakłócenia do prawidłowego funkcjonowania ludzkiego "programu życia i losu" opisywanego m.in. na stronie internetowej o nazwie immortality_pl.htm. Z kolei zakłocenia w działaniu owego programu mogą powodować niekontrolowane przerzucanie niektórych ludzi do zupełnie odmiennych czasów. Jeśli takie przerzucenie nastąpi do czasów w których owi ludzie są ciągle żywi, wówczas mogą się oni nagle znaleźć w miejscach i czasach których sami NIE pamiętają ani w których nikt ich nie pamięta - tak jak to mogło zajść z owym angielskim nastolatkiem który w dniu 6 września 2011 roku tajemniczo pojawił się w Berlinie po dwutygodniowym marszu na północ przez bezludne lasy (po więcej szczegółów na temat tego tajemniczego chłopca patrz artykuł [1#F2] o tytule "Mystery boy emerges after years in woods", tj. "nieznany chłopiec wyłania się z lasów po latach", ze strony A12 gazety The New Zealand Herald, wydanie z poniedziałku (Monday), September 19, 2011). Jeśli natomiast takie przerzucenie nastąpi do czasów leżących już poza przedziałem życia tych ludzi, wówczas nagle znikają oni bez śladu i nikt nigdy nic o nich więcej już NIE słyszy.


#F3. Tylko niemoralni i zupełnie odarci z rozsądku ludzie ciagle NIE widzą, że energia jądrowa jest najdroższą, najniebezpieczniejszą i najbrudniejszą energią na Ziemi:

Motto: "Monopol na wiedzę 'ateistycznej nauki ortodoksyjnej' i jej notoryczne unikanie ujawniania drażliwych prawd, doprowadziły do sytuacji że najpotrzebniejszą inwestycją indywidualnych ludzi staje się licznik Geigera, zaś najbezpieczniejszym postępowaniem staje się sprawdzanie na promieniowanie wszystkiego co ludzie wkładają do ust" - patrz "Fot. #T1" i punkt #T7 ze strony solar_pl.htm.

       Niemal każdy ulega dzisiaj krzykliwej reklamie i za najpotrzebniejsze urządzenie domowe uważa "komputer". Tymczasem w dzisiejszych czasach najbardziej potrzebnym urządzeniem okazuje się "licznik Geigera" do mierzenia poziomu szkodliwej radioaktywności. Wszakże dla powodów opisanych w punkcie #C2 tej strony, ci którzy są opłacani za pilnowanie rozprzestrzeniania się radioaktywności na Ziemi, czyli tzw. "ateistyczni naukowcy ortodoksyjni", panicznie się boją ujawnić nam prawdę na temat faktycznego poziomu radioaktywności. Tymczasem doświadczenia tych ludzi, którzy już pozakupywali sobie liczniki Geigera, np. mieszkańców dzisiejszej Japonii, nagle ujawniają nam zdumiewające fakty. Przykładowo okazuje się że radioaktywność jest już obecna w mleku matek - tak jak opisuje to artykuł [7#M1.1] z punktu #M1.1 na stronie o nazwie telekinetyka.htm. Albo też okazuje się że w sklepach sprzedawana jest wołowina w której zawartość radioaktywnego cezu aż 6.5 razy przekracza legalnie dozwolony poziom (który prawdopodobnie i tak jest już zawyżony i niezdrowy - tyle że nikt NIE ma odwagi tego zweryfikować) - po szczegóły patrz artykuł [8#M1.1] z punktu #M1.1 na w/w stronie o nazwie telekinetyka.htm. Nie zapominajmy też tutaj o fakcie opisywanym oficjalnie w artykule [2#F1] z punktu #F1 tej strony, mianowicie że mięso sporej proporcji dzikich świń z Niemiec jest już aż tak nafaszerowane radioaktywnością, że zupełnie NIE nadaje się do spożycia i musi być niszczone. Gdyby więc liczniki Geigera stały się dzisiaj równie powszechne jak komputery, wówczas nagle byśmy się dowiedzieli prawd "jeżących włosy na naszych głowach".
       Wysoko płatni eksperci od "atomowej energii" wmawiają społeczeństwu, że energia jądrowa ma wiele zalet - np. jest "tania". Nie wliczają oni jednak do "kosztów" tej energii ceny (ani kosztów corocznego "wynajęcia") tych ogromnych już połaci wysoko cenionej ziemi, którą owa energia już zamieniła w "radioaktywne nieużytki" i wycofała z ludzkiego wykorzystania na najbliższe kilkaset, a może nawet kilka tysiący, lat. Nie wliczają oni też wartości tych ludzi którym energia atomowa odebrała życie ani kosztów leczenia tych deformacji i chorób ludzkich jakie energia ta wywołała radioaktywnością. Wmawiają oni także ludziom, że "energia atomowa" jest "bezpieczna". Nie biorą jednak pod uwagę owej eskalacji przyspieszania ludzkich zgonów, ani tych chorób i defektów urodzeniowych, które spowodowane zostały radioaktywnymi odpadami pozostałymi właśnie po owej jakoby "bezpiecznej" energii atomowej.
       Eksperci od energii jądrowej opisują nam "idealną" sytuację, jaka zaistniałaby tylko w świecie absolutnie doskonałych ludzi - tj. ludzi którzy NIE postepują niemoralnie ani NIE popełniają błędów i pomyłek. Tymczasem faktycznie żyjemy w wysoce niedoskonałym i niemoralnym świecie. Jeśli więc tylko w owym niedoskonałym świecie coś jest okrywane sekretami i chronione tajemnicą, tak że nikt postronny NIE patrzy takim ludziom na ręce, wówczas niektórzy ich decydenci zaczynają działać tam niemoralnie, np. "puszczają z dymem radioaktywne odpady" - tak aby zatruwały i uśmiercały one wszystkich naokoło. Ponadto wielu ludzi wykazuje niedbałość, niechlujstwo, oraz brak odpowiedzialności w sprawach bezpieczeństwa. W rezultacie odpady radioaktywne, oraz produkty atomowych wypadków wymykające się przez niedbałość, lub rozproszone w rezultacie wypadków, zwolna zamieniają naszą planetę w radioaktywne śmietnisko. Stąd jedynym sposobem aby zatrzymać ów proces skrytego podtruwania radioaktywnością siebie i swoich bliźnich, jest podjęcie zdecydowanych działań aby całkowicie zablokować dalsze użycie energii atomowej na Ziemi. Wszakże energia atomowa wcale NIE jest jedynym źródłem energii zdolnym zastąpić dotychczasowe spalanie węgla i ropy naftowej.


#F4. Gdyby niektórzy politycy i decydenci zachowywali się nieco moralniej, nasza planeta NIE musiałaby być zamieniana w radioaktywny śmietnik:

       W tym miejscu warto dodać, że użycie energii atomowej, a stąd i źródła radioaktywności, mogą być całkowicie wyeliminowane na Ziemi. Filozofia totalizmu wyjaśnia nam nawet dokładnie jak tego eliminowania można dokonać (a ściślej podaje nam receptury na tzw. darmową energię - której źródła są w stanie zastąpić w przyszłości wysoce niszczycielską energię jądrową). Niestety, wielu niemoralnych polityków oraz zasiedziałych w swoich "wieżach z kości słoniowej" ateistycznych naukowców ortodoksyjnych upiera się przy eskalowaniu owych źródeł radioaktywności w celu zaspokajania najróżniejszych swoich ambicji osobistych. Jednocześnie "ateistyczna nauka ortodoksyjna" - ciągle dzierżąca "monopol na wiedzę", uparcie odmawia podjęcia badań nad całkowicie nowatorskimi eco-źródłami "bezzanieczyszczeniowej" energii - w rodzaju owych sugerowanych przez totalizm generatorów darmowej energii. Cały punkt #I1 z odrębnej strony o nazwie seismograph_pl.htm poświęcony jest nawet omówieniu najbardziej rażących przykładów takiego wręcz już chorobliwego odmawiania podjęcia badań nad alternatywnymi źródłami energii przez decydentów reprezentującymi dotychczasową "ateistyczną naukę ortodoksyjną".


#F5. Palące krople radioaktywnego deszczu w po-fukishimowej Nowej Zelandii - czyli jak odkryłem, że radioaktywne odpady wcale NIE rozprzestrzeniają się po świecie rozcieńczone równomiernie w objętości deszczu, a formują pojedyńcze "gorące" krople gęsto upakowane radioaktywnością jaka mutuje i zapewne powoduje też raka skóry (melanomę):

Motto: "jeśli przebywasz w Nowej Zelandii (a najprawdopodobniej także w dowolnym innym miejscu na Ziemi), oraz zaczyna właśnie padać deszcz, wówczas uciekaj tak szybko jak tylko możesz pod jakiś dach, bowiem jeśli i na ciebie spadnie opisywana tu paląca radioaktywnością kropla deszczu, wówczas na przekór tego co stwierdzają naukowcy i politycy, prawdopodobnie jednak wynikną później z tego jakieś bardzo nieprzyjemne dla ciebie i dla twoich potomków zdrowotne konsekwencje!"

       Niniejszy punkt ma dosyć ciekawą historię, od ujawnienia której postanowiłem zacząć jego pisanie. Otóż w jakiś czas po zakupieniu sobie w lutym 2012 roku małego mieszkanka z ogródkiem w nowozelandzkim miasteczku Petone, moją uwagę zwrócił ptak nazywany "czarnym kosem" jaki pod koniec 2012 roku urodził się gdzieś w pobliżu tego mieszkania, poczym wraz ze swą rodziną systematycznie pożywiał się dżdżownicami łapanymi w moim ogródku. Kos ten bowiem był mutantem, u jakiego wśród idealnie u tych kosów czarnych piór pojawiły się łaty z białych piór. Fotografię tego wymutowanego czarnego kosa pokazałem na "Fot. #T1cd" ze strony solar_pl.htm. Przed eksplozją atomową w Fukishima, Japonia, czyli przed datą 11 marca 2011 roku (po szczegóły patrz opis tej eksplozji przytoczony w punktach #M1 do #M1.3 ze strony telekinetyka.htm) ja nigdy ani nigdzie w Nowej Zelandii NIE widziałem takich mutantów czarnych kosów - zaś jako wysoce spostrzegawczy naukowiec zawodowo wyszkolony (a dodatkowo uczulony realizacjami swich "hobbystycznych" badań) w odnotowywaniu wszelkich anomalii, gdyby mutanty takie uprzednio istniały w Nowej Zelandii, wówczas z całą pewnością ja bym je odnotował. Jednak wkrótce po atomowej eksplozji w Fukushima, tj. począwszy od 2012 roku, mutantów tych zaczęło szybko przybywać w okolicach mojego miejsca zamieszkania.
       Oczywistym wnioskiem jaki indukuje istnienie owych nowozelandzkich mutacji, to że owe mutacje "czarnych kosów" (a także prawdopodobnie i mutacje wielu innych stworzeń i ludzi, naturalnie NIE pokrytych czarnymi piórami, a stąd typowo nieodnotowalne dla innych) najprawdopodobniej zostały spowodowane radioaktywnymi opadami jakie wiatry przywiały z Fukushima w Japonii aż do Nowej Zelandii leżącej na krańcach świata. Niestety, przez długi czas ja NIE dysponowałem przyrządem do pomiaru radioaktywności. NIE miałem więc jak sprawdzić, co się dzieje z nowozelandzką radioaktywnością. Zaraz jednak po tym jak udało mi się sfotografować przykłady takich wymutowanych kosów, a stąd zaraz po tym jak w punkcie #T7 swej strony solar_pl.htm byłem już w stanie ujawnić swym czytelnikom (i udokumentować) istnienie tych mutacji kosów, postanowiłem aby przyrząd taki sobie zakupić. Niestety, ku sporej swej frustracji wkrótce odkryłem, że (podobnie jak wiele odmiennych produktów łatwo dostępnych w innych krajach świata, jednak chronicznie brakujących w sklepach NZ - np. paneli słonecznych czy stalowych siatek przeciw-komarowych) w sklepach Nowej Zelandii NIE daje się też nabyć mierników radioaktywności. Dałem więc wyraz swej frustracji w tej sprawie i w punkcie #T7 w/w swej strony o nazwie solar_pl.htm poskarżyłem się swym czytelnikom o owym braku mierników radioaktywności w nowozelandzkich sklepach. W odpowiedzi na to moje skarżenie się, jeden z czytelników (który współpracuje ze mną przez wiele już lat) napisał mi email, że on posiada taki miernik radioaktywności, który dobrze mu służył do pomiarów jego otoczenia i żywności, zaś ponieważ już go NIE potrzebuje, może mi go przesłać jako prezent świąteczny. Ja oczywiście natychmiast z chęcią się zgodziłem i monitor promieniowania produkcji rosyjskiej firmy "Radex" typu RD1706 dotarł do mnie już dnia 19 listopada 2015 roku - patrz jego angielskojęzyczna instrukcja dostępna w PDF pod adresem www.quarta-rad.ru/en/manuals/RD1706.pdf.
       Po otrzymaniu monitora promieniowania natychmiast zabrałem się za sprawdzane jak wygląda promieniotwórczość w Petone i w okolicach tego miasteczka. Niestety, w pierwszej fazie pomiarów wszystko wyglądało jakoby było bezpieczne i w normie. Typowi dzisiejsi naukowcy mogliby więc okrzyknąć, że Fukushima nic NIE zmieniła w Nowej Zelandii - tak jak przez wiele ostatnich lat sporo "naukowych autorytetów" zwodziło ludzkość (bez późniejszego poniesienia za to jakichkolwiek konsekwencji), że jakoby ocieplenie klimatu ziemi jest iluzją i faktycznie to NIE istnieje. Znaczy, w Petone ani w jego okolicy nie udało mi się wykryć żadnych "gorących punktów" o niebezpiecznym poziomie promieniowania - chociaż podwyższone promieniowanie tła na geologicznych faultach pozwoliło mi poodkrywać jak faulty te faktycznie przebiegają w naszym obszarze. (Okazało się wówczas, że najaktywniejsze faulty geologiczne biegną dokładnie pod supermarketami w jakich robimy zakupy i pod kościołem w jakiego mszach uczestniczymy każdej soboty). Kiedy dyskutowałem ową "normalność" swych pomiarów z darowującym mi omawiany przyrząd, on wzmiankował możliwość, że prawdopodobnie radioaktywność kiedyś spadła z deszczem m.in. na jajka kosów lub na młode kosy - powodując ich mutowanie się, poczym jednak wsiąknęła w ziemię i teraz NIE ma po niej już śladów. Postanowiłem więc sprawdzić czy istnieją jakieś dowody na taki przebieg zdarzeń. W Petone wiele bowiem ujść ulicznych ścieków odprowadzanych jest bezpośrednio do morza. Ujścia te znajdują się na petońskiej plaży, zaś do niektórych z ich wylotów istnieje łatwy dostęp. Podjąłem więc pomiary radioaktywności tła na jednym z takich wylotów, który niemal zawsze jest dostępny. Okazało się, że tuż przy nim, a także wzdłuż rowka, którym jego ścieki spływają w poprzek plaży aż do morza, radioaktywność tła systematycznie jest o około 50% wyższa niż radioaktywność otaczającej ten ściek plaży. To zaś pozwala aby logicznie dedukować, że faktycznie ściekiem tym okresowo spływają jakieś radioaktywne odpady, które po wsiąknięciu w plażę ciągle powodują lokalne podniesienie radioaktywności tła o owe około 50%. W ten sposób ustaliłem więc pierwszą przesłankę i materiał dowodowy, które zdają się potwierdzać, że mutacje nowozelandzkich czarnych kosów faktycznie powodowane są kroplami radioaktywnych odpadów jakie spadają na Nową Zelandię wraz z deszczem, a stąd jakie sporadycznie spadają też na ptasie jajka lub pisklęta.
       W rezultacie powyższego ustalenia o podwyższonej radioaktywności tła na wylotach z miejskich ścieków, podjąłem więc dokładniejsze poszukiwanie szkód jakie mogą spowodować krople radioaktywnego deszczu. Wkrótce też przypomniałem sobie owe lokalne "popalenia" liści roślin z mojego ogródka - patrz "Fot. #F1". Popalenia te widywałem na swym ogródku już od dawna, jednak zawsze uważałem je za jakąś formę choroby liści. Wszakże w Nowej Zelandii roślinność atakowana jest aż cała gamą chorobotwórczych czynników, przykładowo grzybicą, pleśniami, drożdżami, wirusami, bakteriami, owadami, a nawet tzw. "mites". (Angielską nazwą "mites", zaś polską nazwą "roztocza", opisywany jest rodzaj miniaturowych pasożytniczych jakby owadów ssących, tak małych iż typowo pozostają one niewidoczne dla nieuzbrojonego oka, tj. o długości mniejszej niż jedna-dziesiąta milimetra. Owe miniaturki owadów pasożytują na ludziach, zwierzętach, owadach i roślinach. Po roślinach typowo roznoszone są one przez muchy lub przez inne owady, często formując na liściach duże kolonie jakie albo zjadają tkankę liści powodując na nich właśnie rodzaj jakby "popaleń", albo też swymi odchodami indukując powstanie na liściach narostów po angielsku zwanych "leaf galls". Z tego co pamiętam z dawnych lat, to w Polsce ani w Europie "mites" NIE stanowią dużego problemu, bowiem wyniszczające je zimowe mrozy utrzymują ich mnożenie się na niskim poziomie. Jednak łagodny morski klimat Nowej Zelandii pozwala owym mites rozmnażać się bez końca. Stąd w NZ stanowią one prawdziwą plagę.) Omawianych tu "popaleń" NIE wykrywam w swym ogródku zbyt często. Wszakże trudno je wypatrzeć i pojawiają się one na zupełnie przypadkowych liściach. Stąd typowo nowe z nich odkrywam nie częściej niż raz na miesiąc. Zawsze też zaraz po wykryciu niszczę je "tak na wszelki wypadek" - gdyby bowiem były one powodowane jakąś chorobą, wówczas ich zniszczenie zapobiegałoby jej rozprzestrzenieniu się na resztę roślin mojego ogródka. Niestety, kiedy dotarł do mnie monitor promieniowania, przez jakiś czas żadne z tych popaleń NIE przypomniało mi o swoim istnieniu. Dopiero po deszczu jaki spadł kilka nocy przed 30 listopada 2015 roku, odnotowałem nowe takie podwójne kroplowate popalenie jakie pojawiło się na liściu małego winogronka jakie usiłuję rozrosnąć. Ponieważ winogronko to nadal jest jeszcze bardzo małe i ma jedynie kilka liści, zaś owo "popalenie" było już trzecim z kolei jakie pojawiło się na tym winogronku od NZ wiosny 2015 roku i jakie nakłaniało do odcięcia już trzeciego z jego niewielu liści, przez kilka dni NIE odcinałem tego liścia, bowiem wierzyłem, że jego odcięcie i zniszczenie prawdopodobnie zaszkodzi winogronku bardziej niż jego pozostawienie. Potem jednak odnotowałem, że dokładnie ponad owym podwójnym kroplowatym wypaleniem na liściu, istnieje też małe kroplowate wypalenie przy końcówce młodej łodyżki tego winogronka, jakie uśmierciło końcówkę tej łodyżki. Odciąłem więc ów liść i wstawiłem go pod posiadany monitor promieniowania. Wskazania monitora szybko podskoczyły o ponad 50% wyżej niż wartość promieniowania tła. Znaczy, liść okazał się być lekko radioaktywnym, chociaż jego położenie na winogronku było takie, że owa kropla radioaktywnego deszczu jaka spowodowała jego popalenie ześlizgnęła się lub odbiła od liścia, poczym wsiąknęła do ziemi. Na liściu pozostała więc jedynie śladowa radioaktywność z tej niesionej przez ową kroplę. Ta sama kropla podczas swego upadku uderzyła też w łodyżkę winogronka i spaliła ową łodyżkę. Aby udokumentować owo ustalenie, w punkcie swego ogródka w jakim promieniowanie tła było najniższe wykonałem zdjęcia pokazane poniżej na "Fot. #F1", jakie dokumentują ów liść spalony radioaktywną kroplą deszczową, a także utrwalają wskazania monitora radioaktywności po położeniu go na liściu, oraz bez liścia (tj. kiedy jedynie wychwytywał on promieniowanie tła).
       Powyższe moje ustalenia okazują się reprezentować sobą ogromnie ważne odkrycie, jakie wprowadza dla nas wiele istotnych następstw. Przykładowo, jednym z następstw tego odkrycia jest informacja jaką zawarłem już w tytule i motto tego punktu, a jaka prostuje wysoce niebezpieczny dla ludzi błąd, który zawarty jest w obecnych poglądach na radioaktywne odpady. Mianowicie, odkrycie to ujawnia, że radioaktywne odpady roznoszone po świecie przez wiatry wcale NIE zachowują się w sposób na jaki zapewne liczą ci naukowcy i politycy, którzy są odpowiedzialni za rozdysponowanie tych śmiertelnie niebezpiecznych substancji "cichcem" i w możliwie najmniej "kłopotliwy" dla siebie sposób. Chodzi bowiem o to, że po dostaniu się do atmosfery odpady te wcale NIE rozcieńczają się w całej objętości deszczu z jakim potem spadają na Ziemię, a raczej radioaktywne odpady formują w deszczu odrębne "gorące" krople, w jakich radioaktywność wykazuje na tyle wysokie stężenie, że po upadku na rośliny, zwierzęta, ptaki, lub ludzi, radioaktywność ta powoduje wypalenia, mutacje oraz zapewne indukowanie raka. Konsekwencją tej cechy radioaktywnych odpadów jest więc, że obecnie każdy deszcz jest niebezpieczny dla zdrowia i życia, ponieważ najwyraźniej każdy deszcz zawiera w sobie pojedyńcze krople z silnie stężoną radioaktywnością - stąd przed każdym deszczem obecnie należy szybko chować się pod dach. Przykładem innego następstwa opisywanego tutaj mojego odkrycia o istnieniu takich zabójczych kropel deszczu, jest świadomość, że takie palące, mutujące i zapewne indukujące raka krople zawierające w sobie stężoną radioaktywność, prawdopodobnie służą też wymierzaniu uniwersalnej sprawiedliwości na sposób i z dotrzymaniem zasad, jakie starałem się wyjaśnić czytelnikom w punkcie #N2 swej strony o nazwie pajak_na_prezydenta_2020.htm.
       Moim jednak zdaniem, istnieje też jeszcze ważniejsze następstwo opisywanego tutaj mojego odkrycia, że w dzisiejszych czasach wraz ze zwykłym deszczem, jaki typowo jest nieszkodliwy dla ludzi, spadają też pojedyńcze krople wysoko skoncentrowanych radioaktywnych odpadów, jakie zapewne są zabójcze dla ludzi, fauny i flory. Mianowicie, następstwem tym jest już obecnie wyglądające na bliższe prawdy od dotychczasowego, wyjaśnienie dotychczasowych dziwnych zagadek związanych z rakiem skóry nazywanym "melanoma". (Odnotuj, że dotychczas melanoma była wyjaśniana przez oficjalną medycynę i naukę jako rak skóry powodowany wyłącznie nadmiarem promieniowania UV otrzymywanego podczas opalania się.) Przykładowo wyjaśnienie zagadki (1), dlaczego melanoma najpierw pojawia się na skórze ludzi w formie jakby "piegów" o kroplowatym kształcie niemal identycznym do kształtu wypalenia na liściu pokazanego tutaj na "Fot. #F1a". Albo wyjaśnienie zagadki (2), dlaczego przed rozpoczęciem przez mocarstwa światowe próbnych eksplozji z bronią jądrową, melanoma NIE istniała na Ziemi, a także zagadki (3) dlaczego największe nasilenie melanomy występuje w Australii i Nowej Zelandii - czyli w krajach położonych najbliżej poligonów doświadczalnych z południowego Pacyfiku, na których dokonywanych było najwięcej próbnych eksplozji bomb atomowych. Albo wyjaśnienie zagadki (4) dlaczego po eksplozji atomowej w Fukushima (Japonia), w krajach takich jak Nowa Zelandia, Australia, oraz kilku innych, niebo nad którymi jest owiewane wiatrami (m.in. silnymi "jet stream") bezpośrednio wiejącymi od Japonii, ostatnio obserwuje się wprost "epidemiczne" nasilanie się melanomy i to na przekór kolejnej zagadki (5), że naukowcy twierdzą iż od jakiegoś już czasu jakoby zanika owa "dziura ozonowa" (która dotychczas była obciążana odpowiedzialnością za powiększone promieniowanie UV, a stąd i za powodowanie melanomy), a także na przekór zagadki (6) iż przemysł kosmetyczny ostatnio dostarcza ludności coraz efektywniejszych kremów do opalania jakie blokuja promieniowanie UV, a stąd powinny zapobiegać "melanomie", zaś (7) ludzie coraz powszechniej nakładają te kremy przed wystawieniem swej skóry na działanie słońca i promieniowania UV i dlatego liczba przypadków melanomy powinna spadać, a NIE się zwiększać. Rozwiązanie tych zagadek wyłania się z prostego faktu, że jak dotychczas oficjalna medycyna nawet NIE rozważała, iż faktycznie to może istnieć jakiś inny powód pojawiania się melanomy niż wyłącznie nadmiar promieniowania UV jaki otrzymują opalający się ludzie. Wszakże istnienie sporadycznie spadających wraz z deszczem, opisywanych tutaj pojedyńczych kropel wysoko-skoncentrowanych radioaktywnych odpadów, sugeruje że prawdopodobnie prawdziwym powodem melanomy jest upadek owych radioaktywnych kropel na ludzka skórę. Natomiast naświetlenie skóry promieniowaniem UV być może jedynie czyni tę skórę nieco bardziej podatną na zaincjowanie melanomy owymi radioaktywnymi kroplami, jednak wymienione powyżej dziwne zagadki melanomy sugerują, że samo w sobie promieniowanie UV zapewne NIE stanowi jeszcze powodu dla jej zaistnienia. Wszakże na promieniowanie UV ludzkość wystawiona jest już od chwili stworzenia, czyli od 6 tysięcy lat, zaś melanoma pojawiła się na Ziemi dopiero wraz z pierwszymi eksplozjami bomb atomowych i wraz z odpadami z reaktorów jądrowych. Ponadto, jak wyjaśniam to w punkcie #A1 niniejszej strony, wszystko co Bóg stworzył było "bardzo dobre" - tj. zanim ludzie popsuli to co Bóg stworzył, zarówno ludzka skóra jak i UV promieniowanie współistniały i współpracowały ze sobą, a NIE nawzajem się niszczyły.
       Jako naukowiec mam tu jednak obowiązek też poinformować, że z naukowego punktu widzenia opisywane tu moje ustalenia zapewne będą budziły sporo zastrzeżeń. Wszakże ja wcale NIE jestem ekspertem w sprawach promieniowania, stąd to co tu opisuję poustalałem i udokumentowałem tylko jako "amator" i "bobbysta" - opierając się wyłącznie na swej logice i mocy dedukcji. Na dodatek, wszystko to bazuje na pojedyńczych pomiarach. Tylko bowiem pojedyńcze pomiary udało mi się dotychczas wykonać, jako że na dowody istnienia omawianych tu indywidualnych kropel deszczu zawierających silnie stężone radioaktywne odpady należy aktywnie "polować" - ponieważ okazują się one być równie iluzoryczne (nieuchwytne) jak iluzoryczne są np. wehikuły UFO czy dowody na istnienie Boga (które przecież od wielu już wieków zwodzą swą inteligencją i nieuchwytnością rutynowo postępujących zawodowych naukowców). Tymczasem Biblia nakazuje, że każdą sprawę należy opierać na co najmniej dwóch lub trzech niezależnych świadkach lub potwierdzeniach (patrz punkt #C5 na stronie biblia.htm). Stąd "czy" albo "kiedy" będę mógł dokonać następnych podobnych pomiarów, tego narazie NIE wiadomo. Wszakże będzie to zależało od wysoce przypadkowego upadku dalszych palących kropel deszczu na któreś z liści w moim ogródku, jakie to liście na dodatek muszę potem zobaczyć, odnotować, zidentyfikować, pomierzyć i udokumentować - zanim one same odpadną lub ulegną zniszczeniu. Niestety, odnotowanie, przebadanie i udokumentowanie owych kropel wcale NIE będzie takie pewne i łatwe. Wszakże już obecnie jest mi doskonale wiadomym, że mechanizmy moralne tak działają, iż odkrycie, potwierdzenie i upowszechnienie dowolnej prawdy wymaga pokonania całej masy krótkoterminowych przeszkód i przeciwności jakie tzw. "pole moralne" zawsze stawia na drodze ludzi poszukujących prawdy - co szerzej wyjaśniam w punktach #C4.2 i #C4.7 swej strony o nazwie morals_pl.htm. Stąd z góry wiadomo, że potwierdzenie i upowszechnienie prawdy na temat opisywanych tutaj pojedyńczych kropel skoncentrowanej radioaktywności spadających z deszczem będzie krótkoterminowo utrudniane przez owo "pole moralne", a stąd wcale NIE będzie łatwe i będzie wymagało pokonania licznych trudności, jakie ujawnią się dopiero w przyszłości, a przebicie się przez jakie typowo NIE jest możliwym dla hobbysty-emeryta samotnie badającego sprawę decydującą o zdrowiu i życiu praktycznie całej ludzkości. Z tych więc powodów mam nadzieję, że to co tutaj opisuję zainspiruje też innych badaczy i czytelników jakim zależy na poznaniu i upowszechnieniu prawdy, do włączenie się do tych badań i podjęcia podobnych do moich "polowań" na owe pojedyńcze, niszczycielskie krople palącego deszczu radioaktywnego. Zapraszam też każdego i apeluję tu do każdego, kto zna się na promieniotwórczości i posiada wymagane oprzyrządowanie, aby powtórzył i sprawdził moje wyniki. Wszakże z tego co dotychczas ustaliłem, a co w sensie naukowym jest dopiero wstępnym zidentyfikowaniem generalnego obszaru i kierunku w jakim wszyscy powinniśmy teraz podjąć "polowanie" na prawdę, zdaje się wynikać dosyć oczywisty wniosek, że w deszczu jaki spada na Nową Zelandię (a stąd niemal na pewno i w deszczu jaki spada obecnie w dowolnym każdym innym kraju świata), co jakiś czas spadają pojedyńcze krople, które niosą w sobie silnie stężoną radioaktywność zdolną do powodowania m.in. mutacji genetycznych, a najprawdopodobniej również i raka (np. "melanomy").
       Pechowo jednak dla nas, radioaktywność ta jest wysoce nieuchwytna. Wszakże po upadku na ziemię szybko wsiąka ona w glebę, spływa do morza, lub jest rozpraszana w otoczeniu. Generalnie więc rzecz biorąc, owe typowe rutyniarskie pomiary zawodowych naukowców narazie NIE są w stanie wykrywać jej niszczycielskiej mocy - a dla jej wykrycia i przebadania konieczne staje się realizowanie rodzaju "polowania" specjalnie nastawionego na jej wykrycie. Na przekór jednak swej nieuchwytności, niszczycielskie działanie tych pojedyńczych kropel radioaktywności już obecnie jest niebezpiecznie dla ludzi, flory i fauny - jak już dowiodły tego mutacje nowozelandzkich czarnych kosów, oraz opisane tutaj popalenia liści. Wypada więc też się zastanowić, co zapewne się stanie, jeśli taka paląca kropla stężonej radioaktywności spadnie np. na brzuch kobiety w ciąży - a kobietą tą może przecież być np. twoja żona lub krewna. Na dodatek, z upływem czasu radioaktywność ta będzie się akumulowała w naszym otoczeniu - tak jak akumulowało się dotychczasowe ocieplenie klimatu (którego istnieniu sporo zawodowych naukowców dotychczas zaprzeczało). Skoro więc niszczycielska moc owej palącej radioaktywności sporadycznie zawartej w pojedyńczych kroplach deszczu, już obecnie ujawniła się w formie mutacji opisywanych tu nowozelandzkich czarnych kosów, dlatego, podczas kiedy oficjalna nauka i rządy będą nadal wygodnicko milczały w sprawie owego śmiertelnego niebezpieczeństwa sporadycznie spadającego na ludzi wraz z deszczami, ja mam tutaj radę-ostrzeżenie dla czytelnika - jaką podsumowałem też w motto tego punktu. Stwierdza ona: "jeśli przebywasz w Nowej Zelandii (a najprawdopodobniej także w dowolnym innym miejscu na Ziemi), oraz zaczyna właśnie padać deszcz, wówczas uciekaj tak szybko jak tylko możesz pod jakiś dach, bowiem jeśli i na ciebie spadnie opisywana tu paląca kropla deszczu ze stężoną radioaktywnością, wówczas na przekór tego co stwierdzają naukowcy i politycy, prawdopodobnie jednak wynikną później z tego jakieś bardzo nieprzyjemne dla ciebie i dla twoich potomków zdrowotne konsekwencje!"
       Przez jakiś dziwny zbieg okoliczności, ja już obecnie jestem też w stanie wyestymować zgrubnie, jaka jest "roczna gęstość" spadania w Nowej Zelandii opisywanych tutaj pojedyńczych palących kropel radioaktywnego deszczu. Możliwość tego wyestymowania stwarza mi bowiem nietypowa historia maleńkiej winogronki, której liść poddałem opisywanym tu sprawdzeniom. Około 30 cm gałązkę owej winogronki podarowała mi sąsiadka zimą 2014 roku. Wcześniej sąsiadka ta, komentując moje wysiłki obsadzania winoroślami (jakie uprzednio zakupywałem w NZ sklepach) wszystkich płotów naszego mieszkania, opowiedziała mi o smakowitych czarnych winogronach, które rosły w domu jej rodziców. Na moją prośbę zimą odcięła potem gałązkę od winorośla swych rodziców i mi ją podarowała. Zaraz po otrzymaniu tej gałązki ja ją posadziłem - początkowo w doniczce (tak abym mógł ją potem przenosić w najbardziej nasłonecznione miejsca swego ogródka). Faktycznie też wiosną 2014 roku zaczęła z niej wyrastać mała winogronka. Latem ją przesadziłem do już trwałego jej miesca wzrostu, gdzie urosła do wysokości około 50 cm. Jednak potem jesienią i zimą kilkakrotnie dopadł ją australijski szkodnik zwany "possum", który gnieździ się gdzieś w pobliżu mojego ogródka i nocami obgryza z niego wszystko co w nim rośnie, tj. gałązki, liście, owoce, itp. Owe "possums" to ogromnie żarłoczne nocne szkodniki, jakie obecnie sieją spustoszenie w roślinności Nowej Zelandii - gdzie NIE mają one żadnych naturalnych wrogów (poza ludźmi). Ich żarłoczność jest podobna jak słynnych i już przysłowiowych "diabłów tasmańskich" (kilka których niedawno też już sprowadzono do NZ). Tyle, że te "diabły" żywią się mięsem, zaś "possums" pożerają roślinność. Zimą 2015 roku omawiana winogronka została tak pożarta przez takiego possum, że obawiałem się iż mi uschnie. Na wiosnę wyrósł jednak na niej jeden liść i pęd. Aby więc uchronić ją przed następnymi nocnymi atakami owego żarłocznego possum, obecnej wiosny 2015 roku kupiłem płat płaskiego, giętkiego pleksiglasu o grubości 1 mm i otoczyłem tę winogronkę rodzajem zwiniętej z niego w rulon i powiązanej sznurkiem przeźroczystej pleksiglasowej tuby o średnicy około 25 cm i wysokości 70 cm - patrz zdjęcie z "Fot. #F2". Tuba ta NIE tylko chroni winogronkę przed żarłocznością owego possum, ale także powoduje, że na winogronkę deszcz może jedynie upadać przez górne otwarcie tuby o polu powierzchni równym około f=490 cm kwadratowych. Liście owej winogronki obecnie zajmują też całą tę powierzchnię. Ponieważ ja szczególnie troskliwie dbam o ową winogronkę, podlewając ją i sprawdzając niemal codziennie, przez około trzy miesiące (d=91) jakie upłynęły od czasu wyrośnięcia wiosną jej obecnych liści, odkryłem na niej (i usunąłem z niej) już trzy liście (i=3) popalone w opisywany tu sposób - tyle że dwóch pierwszych liści NIE miałem jeszcze czym pomierzyć na promieniowanie. To więc już obecnie pozwala mi wyestymować, że w okresie całego roku, na powyższą powierzchnię otwarcia tuby statystycznie spada około r=12 kropel gorącego radioaktywnego deszczu - czyli, że w okresie roku jedna taka kropla statystycznie spada na każde około u=40 cm kwadratowych powierzchni mojego ogródka, a najprawdopodobniej i całej Nowej Zelandii. Innymi słowy, wyznaczona algorytmem jaki przytaczam poniżej roczna gęstość gorących kropel radioaktywnego deszczu, dla Nowej Zelandii wynosi około jedna radioaktywna kropla na każde u=40 cm kwadratowych nowozelandzkiej powierzchni. Znaczy, moja winogronka już pozwoliła mi wyestymować, że na każdy kwadracik powierzchni NZ o boku nieco ponad 6 cm spada jedna omawiana tu gorąca kropla radioaktywnego deszczu na rok. Czyli na każde około jeden i pół metra kwadratowgo powierzchni NZ - czyli na każde pole powierzchni jaką dowolny deszcz typowo moczy na pojedyńczej osobie, statystycznie rzecz biorąc każdego dnia powinna spadać jedna taka mutująca i rakotwórcza radioaktywna kropla deszczu. (Oczywiście, w praktyce deszcz NIE pada każdego dnia. Stąd kiedy zacznie już padać, faktycznie na owo pole powierzchni spadnie więcej niż jedna kropla - stąd się zapewne bierze tak wiele dzisiejszych przypadków melanomy.) Ponieważ zaś NZ leży na krańcu świata, czyli z dala od większości reaktorów atomowych oraz z dala od miejsc największych nuklearnych katastrof i wycieków radioaktywności, (np. z dala od Three Mile Island, Czernobyla, Fukushima, itp.), w innych krajach świata prawdopodobnie gęstość spadania takich gorących kropel radioaktywnego deszczu jest wyższa - stąd aby czytelnik "wiedział co się dzieje" proponuję aby spróbował oszacować u siebie roczną gęstość tych kropel - tak jak opiszę to poniżej. Aczkolwiek owych palących kropel spada zbyt mało aby w okresie życia pojedyńczej osoby spowodowały one jakieś znaczące zmiany globalnej ziemskiej radioaktywności (a stąd aby zostały one wykryte i okrzyknięte "niebezpiecznymi" przez rutynowo postępujących zawodowych naukowców), moim zdaniem jest to już wystarczająco dużo aby w przyszłości zakumulować w glebie tyle radioaktywności, że może to spowodować wymutowanie się, degenerację i wymarcie całej przyszłej ludzkości. Wszakże dla niektórych izotopów zawartych w atomowych odpadach radioaktywność pozostaje niszczycielską czasami nawet przez wiele tysięcy lat. NIE zwlekajmy więc aż z radioaktywnością powtórzy się ta sama historia jak ze zwlekaniem zaradzeniu ocieplania się klimatu - szczególnie, że obecnie już niepowstrzymalnie pogłębiający się kataklizm ocieplania się klimatu jakaś niewielka grupka ludzi zapewne będzie w stanie jakoś przeżyć (po więcej szczegółów patrz punkt #T1 ze strony o nazwie solar_pl.htm), za to nadmierny wzrost zabójczej radioaktywności z pewnością uśmierci całą ludzkość - czyli uśmierci też wszystkich potomków dzisiejszych ludzi.
***
       Z uwagi na powagę opisywanej tu sytuacji, warto więc byłoby, aby każdy świadomy czytelnik tej strony spróbował sam się przekonać, jak roczna gęstość "u" spadania gorących kropel radioaktywnego deszczu w miejscu jego zamieszkania, porównuje się do wyestymowanej powyżej gęstości spadania tych gorących radioaktywnych kropel w Nowej Zelandii. Chodzi bowiem o to, że opisana powyżej moja metoda owego estymowania tej rocznej gęstości może teraz być powtórzona praktycznie przez niemal każdego czytelnika dysponującego ogródkiem - tj. nawet przez czytelnika który (podobnie jak kiedyś ja) NIE jest w stanie zakupić w swoim kraju jakiegokolwiek miernika radioaktywności. Wszakże dobrym wskaźnikiem radioaktywności okazują się być też liście niektórych delikatnych roślin (np. jak już przekonałem się o tym w swoim ogródku, z pewnością są nim liście winogron) - tj. liście jakie ujawnią na sobie dyskutowane w tym punkcie i pokazane na zdjęciu z "Fot. #F1a" poparzenia kroplami radioaktywnego deszczu. Aby wyestymować roczną gęstość spadania takich gorących kropel radioaktywności w miejscu zamieszkania czytelnika, używając ten sam algorytm estymacji jaki ja użyłem w Nowej Zelandii i jaki tutaj opisuję, należy więc wykonać co następuje:
       1. Posadzić w swoim ogródku jedną lub kilka niewielkich roślin o delikatnych liściach, np. młode winogrona. (Być może, że eksperyment ten uda się też na dowolnych innych roślinach o dużych delikatnych liściach, np. na grochu, pomidorze, ziemniaku, itp.) W celu tego posadzenia wcale NIE trzeba sadzonki zakupywać w sklepie, a pod koniec zimy (ale jeszcze przed czasem kiedy np. winogrona zaczynają wykształtowywać wiosenne pączki) można np. posadzić w ziemię gałązkę winogronową o długości pomiędzy około 30 a 90 cm - którą zapewne z chęcią podaruje nam uczynny sąsiad. Winogrona bowiem wyrastają z posadzonych pędów i gałęzi - dokładnie tak samo jak czynią to wierzby. Co ciekawsze, aby zwiększać produkcję winogron, każdej zimy należy je obcinać (czyli darowując nam taką gałązkę-sadzonkę sąsiad też na tym skorzysta). Stąd po takim obcinaniu zawsze pozostają właśnie zbędne gałązki, jakie można potem użyć jako sadzonki. Początkowo radzę te sadzonki posadzić w dużych doniczkach, a dopiero po kilku miesiącach przesadzić je w docelowe miejsca (roślinami w doniczkach łatwiej bowiem się opiekować). Oczywiście, opisywany tu eksperyment można też przeprowadzić na już rosnących roślinach - tyle że typowo są one już duże, a stąd potem pojawi się techniczna trudność z otoczeniem ich przeźroczystą tubą o znanej powierzchni wlotowej dla deszczu.
       2. Latem wybrać do eksperymentów roślinę (np. winogronko), która się nam przyjęła i wykształtowała najwięcej liści. W tym celu ową roślinkę należy otoczyć jakąś przeźroczystą tubą, tak że deszcz jaki będzie spadał na jej liście będzie mógł wlatywać jedynie przez możliwą do wyliczenia powierzchnię górnego wlotu owej tuby - tak jak ilustruje to zdjęcie z "Fot. #F2". Podlewanie tej roślinki należy potem dokonywać wlewając wodę przy jej korzeniach (u spodu tuby) - tak aby woda ta przypadkowo NIE połamała jej liści ani NIE spowodowała jakichś mylących śladów na jej liściach. Średnicę tej tuby należy tak dobrać, aby cały jej przekrój pokryty był liściami kontrolnej roślinki (np. winogronka), czyli aby krople deszczu wpadające do tej tuby miały maksymalną szansę wylądowania na jednym z owych liści.
       3. Zapisać sobie datę podjęcia systematycznych obserwacji liści tej roślinki (np. winogronka), oraz zapisywać też daty pojawienia się każdego z kroplowatych wypaleń na owych liściach - tj. wypaleń podobnych do tych pokazanych na zdjęciu liścia z "Fot. #F1a". (Odnotuj, że takie poparzenia liści radioaktywnością NIE znikają samoczynnie, stąd swojej kontrolnej roślinki NIE musi się sprawdzać codziennie, a można to czynić np. tylko około raz na tydzień.) Każdy taki poparzony liść radzę też odcinać, zaś po jego pomierzeniu i sfotografowaniu - ostrożnie i bezpiecznie się go pozbyć.
       4. Jeśli ma się miernik promieniowania, wówczas warto zmierzyć i zapisać sobie o ile wyższe od promieniowania tła jest promieniowanie wydzielane z każdego kroplowato popalonego liścia. Jeśli zaś NIE ma się miernika promieniowania, wówczas trzeba zaakceptować (tj. przyjąć tzw. "założenie"), że wysokość owego promieniowania z pewnością jest niebezpiecznie duża - skoro spowodowała ona popalenie liścia. Jeśli ma się aparat fotograficzny albo komórkę (telefon) z kamerą, wówczas warto też dokumentować sobie fotograficznie każde wypalenie.
       5. Kiedy pod koniec lata liście kontrolnej rośliny staną się już sfatygowane i nieczułe, należy zakończyć eksperyment i zapisać sobie datę tego zakończenia. Następnie wiedząc już przez ile dni "d" prowadzenia tego eksperymentu, ile gorących kropel "i" radioaktywnego deszczu powodujących wypalenia liści spadło na kontrolną roślinkę, można ze wzoru r=365xi/d (w którym symbole "x" i "/" są znakami mnożenia i dzielenia) wyliczyć ilość "r" palących kropel radioaktywnego deszczu statystycznie spadających w danej lokacji w okresie całego jednego roku. Następnie znając pole "f" powierzchni wlotu do przeźroczystej tuby otaczającej kontrolną roślinkę, ze wzoru u=f/r daje się też wyliczyć jaka jest roczna gęstość "u" spadania gorących kropel radioaktywnego deszczu w naszym miejscu zamieszkania. Byłbym wdzięczny za przysłanie mi uzyskanych w ten sposób wyników "u", "f" i "r", wraz z krótkim opisem użytej przez siebie roślinki kontrolnej i ewentualnymi innymi danymi tego eksperymentu.
       Powinienem tu dodać, że na dodatek do zdobycia wiedzy (wszakże "wiedzieć to podejmować trafniejsze decyzje"), eksperyment ten pozwala też wzbogacić swój ogródek np. o nową winoroślę, jaka w około 4 lata później będzie wynagradzała nasz wysiłek rodzeniem smacznych owoców (w zgodzie z opisywaną w punkcie #C4.2 strony morals_pl.htm zasadą działania "pola moralnego", że każdy moralnie poprawny wysiłek jest wynagradzany w długoterminowym działaniu tego pola).

Fot. #F1a Fot. #F1b Fot. #F1c
Fot. #F1abc: Oto fotografie liścia popalonego pojedyńczą kroplą radioaktywności spadającej sporadycznie z deszczem w nowozelandzkim miasteczku Petone. Najprawdopodobniej to właśnie takie pojedyńcze krople deszczu nasycone palącą radioaktywnością powodują mutacje czarnych kosów opisane w punkcie #T7 i pokazane na "Fot. #T1" ze strony o nazwie solar_pl.htm, a być może to też one są odpowiedzialne za opisaną powyżej "epidemię" melanomy. Odnotuj, że fakt pojawiania się takich pojedyńczych kropli zawierających palące radioaktywne odpady, w deszczach odległej od reszty świata Nowej Zelandii, praktycznie też oznacza, iż podobne krople mutującego, a zapewne i rakotwórczego oraz chorobotwórczego deszczu, prawdopodobnie spadają także w każdym innym miejscu Ziemi. Tyle, że ponieważ są to tylko pojedyńcze krople pooddzielane nawzajem od siebie czasem i przestrzenią, ich wykrycie jest bardzo trudne (jeśli NIE zupełnie niemożliwe) dla zawodowych naukowców jacy swój zawód wykonują jedynie rutynowo, a stąd jacy NIE wkładają w swe badania i w "polowania" na prawdę całej swej spostrzegawczości, logiki, oraz chęci docieknięcia nawet najbardziej niepopularnej prawdy (tj. prawdy jaka w przypadku zawodowych naukowców ma potencjał narażenia lub nawet zupełnego zniszczenia ich dobrze płatnych karier). Stąd na przekór tego co oficjalnie stwierdzać będą naukowcy i politycy, warto jednak brać pod uwagę moją radę-ostrzeżenie jakie podałem w motto do punktu #F5 tej strony. (Kliknij na wybrane zdjęcie aby zobaczyć je w powiększeniu.)
       Fot. #F1a (lewa): Zdjęcie opisywanego tu liścia, który spowodował napisanie punktu #F5 tej strony. Przytaczam je tutaj ponieważ liść ten dostarcza potwierdzenia, że na Nową Zelandię, a stąd zapewne i na każde inne miejsce Ziemi, sporadycznie spadają z deszczem pojedyńcze krople pełne palącej radioaktywności potencjalnie zdolnej spowodować mutacje, raka i/lub inne kłopoty zdrowotne. Powyższy liść był ustawiony na winoroślu pod tak znacznym kątem, że owa pojedyńcza radioaktywna kropla faktycznie jedynie po nim się prześlizgnęła, dotykajac go w dwóch miejscach, poczym wsiąknęła w glebę. Na liściu pozostała więc jedynie jakaś minimalna proporcja jej radioaktywnej zawartości. Niemniej nawet taka jej minimalna zawartość powodowała wzrost wskazań monitora promieniowania - co dokumentują i wyjaśniają zdjęcia (b) i (c). Odnotuj, że promieniotwórczość niektórych odpadów zanika ogromnie wolno - czasami dopiero po upływie wielu tysięcy lat. Stąd fakt, że na Nową Zelandię (a zapewne też i na każdy inny kraj świata) spadają obecnie z deszczem jedynie pojedyńcze krople pełne palących radioaktywnych odpadów, wcale NIE oznacza, że radioaktywność ta znika, a wręcz przeciwnie, oznacza że zwolna i nieodnotowalnie okumuluje się ona w glebie (tak jak zwolna i nieodnotowalnie akumuluje się efekt zmiany klimatu), a stąd że z czasem radioaktywność ta może stać się aż tak wszechobecna, iż zatruje ona wszelką żywność, a w przyszłości pouśmierca też wszystkich ludzi!
       Fot. #F1b (środek): Zdjęcie wskazań monitora promieniowania umieszczonego na omawianym tu liściu. Po ustawieniu tego monitora na liściu jego wskazania podwyższały się o ponad 50% w stosunku do tego ile one wynosiły kiedy w danym i dokładnie tym samym miejscu monitor rejestrował jedynie promieniowanie tła. (Wskazania monitora promieniowania typowo jednak ulegają zmianie jeśli przeniesie się go w jakieś odmienne miejsce.) Powyższe zdjęcie pokazuje wskazanie wynoszące 0.15 mikro-Sieverts na godzinę (tj. 0.15 μS/h) - co nadal zakwalifikowuje je do dozwolonego i bezpiecznego poziomu. Oczywiście, ponieważ promieniowanie tła oscyluje, również wskazania odczytywane z liścia podczas moich pomiarów oscylowały w zakresie od 0.13 do 0.15 μS/h. W innych punktach ogródka wskazania te były inne. Jednak pokazany tu liść zawsze dawał wskazania wyższe o ponad 50% od samego promieniowania tła w danym miejscu.
       Fot. #F1c (prawa): Kolejne zdjęcie pstryknięte w tym samym miejscu mojego ogródka. Tym razem dokumentuje ono jedynie wskazania promienowania tła odczytane w krótkim czasie po odczycie (b). Do wykonania pokazanych tu fotografii celowo wybrałem miejsce w swym ogródku, które dawało najniższe promieniowanie tła, bowiem tego dnia odmienne miejsca mojego ogródka dawały promieniowania tła jakich najniższe wartości obniżały się do poziomu mieszczącego się gdzieś w granicach pomiędzy 0.07 a 0.10 μS/h. (Odnotuj też, że na każdej fotografii celowo utrwalałem wycinek trawnika, aby upewnić oglądającego, iż wszystkie swe pomiary dokonywałem zawsze w tym samym miejscu ogródka - bowiem w innych miejscach ogródka promieniowanie tła mogłoby być odmienne. Wszakże wszystkie fotografie wykonywałem z tzw. "wolnej ręki", czyli bez użycia statywu - co, niestety, powoduje że każde zdjęcie zostawało ujęte pod nieco innym kątem i zapewne z nieco odmiennej wysokości. Niemniej sfotografowanie także trawnika pozwala oglądającemu odnotować ułożenie kwiatków i trawy. To zaś ułożenie upewnia ogladającego, że utrwalone tu pomiary wykonywałem zawsze w tym samym miejscu, bowiem owa drewniana podkładka jaką użyłem dla wyeksponowania liścia, przez cały czas leżała i była fotografowana w dokładnie tym samym punkcie ogródka i tym samym zorientowaniu). Na zdjęciu pokazałem najniższe wskazania wynoszące 0.07 μS/h. Jednak w czasie wykonywania omawianych tu pomiarów wskazania te oscylowały w zakresie od 0.07 do 0.09 μS/h. Natomiast po włożeniu owego liścia pod monitor promieniowania, wskazania te zawsze podskakiwały o wartość ponad 50%. (NIE poplamione promieniowaniem liście NIE powodują niemal żadnego, z pewnością zaś NIE powodują aż tak dużego, wzrostu wskazań promieniowania tła.)

Fot. #F2a Fot. #F2b
Fot. #F2: Oto fotografia małej kontolnej winorośli, którą ja używam do wyznaczania gęstości spadania z deszczem owych silnie radioaktywnych kropli o których piszę w punkcie #F5 tej strony. (Kliknij na wybrane zdjęcie aby zobaczyć je w powiększeniu.)
       Fot. #F2a (lewa): Fotografia owej kontrolnej winorośli wykonana w dniu 4 grudnia 2015 roku w kierunku E-W. Do dnia 30 listopada 2015 roku (licząc od początku nowozelandzkiej wiosny 2015 roku) w owej winorosli aż trzy liście zostały popalone wysoce radioaktywnymi pojedyńczymi kroplami deszczu - tak jak dla ostatniego z owych popalonych liści udokumentowałem to w punkcie #F5 i na "Fot. #F1abc" niniejszej strony. (Kiedy popaleniu uległy poprzednie dwa liście, NIE posiadałem jeszcze opisanego tu monitora promieniowania.) Tą winorośl osłoniętą przeźroczystą tubą z pleksiglasu widać w dolnym centrum powyższego zdjęcia. Dla zilustrowania jej wysokości celowo ustawiłem przy niej miękkie krzesło ogrodowe. W chwili wykonywania pokazanego tu zdjęcia urosła ona już do wysokości około 60 cm z uprzednio wysokiego na około 25 cm pojedyńczego kikuta do jakiego zimą 2015 roku poobgryzał ją żarłoczny possum, który nocami zakrada się do mojego ogródka. Warto też odnotować, że celowo posadziłem ją koło słupa miniaturowej "pergoli" (częściowo widocznej na tym zdjęciu), jaką zbudowałem wzdłuż północnego ogrodzenia swego ogródka - tak aby po wyrośnięciu winorośl ta wspinała się po owym słupie i rozrastała po górnej powierzchni tej pergoli.
       Fot. #F2b (prawa): Ta sama kontrolna winorośl, tym razem sfotografowana w kierunku od południa ku północy w dniu 7 stycznia 2016 roku. Od czasu wykonania poprzedniej fotografii (a), aż trzy następne jej liście zostały popalone omawianymi tu radioaktywnymi kroplami. Dla szeregu powodów liści tych zdecydowałem się jednak NIE obcinać, stąd czytelnik może je dostrzec na powyższym zdjęciu w obszarze pomiędzy oboma sznurkami utrzymującymi płat pleksiglasu w rulonowym zwinięciu. (Najlepiej te popalone na brązowo liście są widoczne poprzez nieco zmętniały już pleksiglas, jeśli powyższe zdjęcie ogląda się w powiększeniu.)


Część #G: Inżynieria genetyczna:

      

#G1. Problemy z inżynierią genetyczną:

       Jak to już podkreślałem w punkcie #E2 powyżej, zgodnie z filozofią totalizmu w świecie fizycznym praktycznie nic NIE posiada wyłącznie dobrego lub wyłącznie złego następstwa. Przykładowo, dobrym następstwem solenia potraw zwykłą solą kuchenną jest, że poprawia to smak potraw. Natomiast złym następstwem jest, że sól powoduje też nadciśnienie, zwiększa otyłość, uszkadza niektóre nasze organy wewnętrzne, itp. Z kolei dobrym następstwem np. częstego mycia zębów jest ich piękniejszy wygląd oraz lepsze sampoczucie w ustach. Natomiast złym następstwem takiego częstego mycia zębów jest unicestwianie pożądanej flory bakteryjnej naszych ust, która po zmieszaniu ze śliną i żywnością zwiększa potem absorbcję składników odżywczych oraz poprawia zdrowie całego naszego przewodu pokarmowego, a także przełykanie niewyplutych pozostałości pasty do zębów które przy zbyt częstym myciu są aż tak duże iż mogą zapakować i uśmiercić nasze nerki.
       Oczywistym więc następstwem takiego istnienia we wszystkim zarówno dobrych jak i złych następstw jest, że zadaniem każdej przezornej osoby staje się chronienie siebie przed wszystkim co "nowe" aż do czasu gdy "złe" tego następstwa staną się znane, zrozumiałe i znajdą się pod kontrolą - a stąd gdy ludzie będą mogli ich unikać lub im zaradzać (tak jak ja to zalecam np. z odkrytą przez siebie zasadą tzw. "telekinetyzowania" materii - po szczegóły patrz strona o nazwie tfz_pl.htm). Tymczasem na nasze pola wprowadza się rośliny i zwierzęta które są produktami tzw. "inżynierii genetycznej" BEZ odczekania aż "złe następstwa" owych experymentów genetycznych zostaną dobrze przez ludzi poznane. Na dodatek, owe genetyczne "bomby" gotowe w każdej chwili eksplodować, oddaje się w ręce nieodpowiedzialnych i niedbałych badaczy, których możnaby nazwać "chodzące nieszczęścia". Nic dziwnego, że co jakiś czas któryś z nich niedbale uwalnia do natury kolejną genetycznie zmodyfikowaną roślinę, zaś w prasie pojawiają się artykuły w rodzaju "Scientist sacked over GE research breach" (tj. "naukowiec wylany z pracy z powodu uwolnienia genetycznie inżynierowanych próbek"), ze strony A22 gazety The New Zealand Herald, wydanie z czwartku (Thursday), October 11, 2012. (Ów artykuł raportuje kolejną "ucieczkę" genetycznie zmodyfikowanej rośliny spod opieki nowozelandzkiego badacza z Palmerston North.)
       W rezultacie tej nieroztropności, np. już w chwili obecnej zapylana przez wiatr kukurydza, której genetycznie inżynierowana odmiana zasiana została w Nowej Zelandii, skażyła tam genetycznie niemal całą kukurydzę rosnącą w owym kraju. Praktycznie w Nowej Zelandii NIE istnieje więc już kukurydza która miałaby wyłącznie naturalne geny (tj. geny mądrze stworzone i przezornie wytestowane przez Boga). Podobnie rzecz ma się tam z łososiami (tj. smacznym gatunkiem ryby którą tam się hoduje na eksport). Po 2011 roku także w sklepach Nowej Zelandii pojawiła się złota odmiana owocu "kiwi" - która też została genetycznie inżynierowana aby uczynić ja odporną na chrobę bakteryjną zwaną PSA jaka zdewastowała naturalną odmianę tego owocu w ramach kary którą Bóg zesłał na Nową Zelandię ponieważ tamtejszy monopol owoców kiwi zwany "Zespri" zniszczył gromną ilość tych owoców tylko po to aby podwyższyć ich rynkową cenę - tak jak opisuje to punkt #D5 na stronie o nazwie fruit_pl.htm. Dobrze też już znanym w świecie przykładem podobnych problemów, ale z innych niż Nowa Zelandia krajów, są genetycznie inżynierowane odmiany ryżu rosnące w Indiach.


#G2. Już zidentyfikowane zagrożenia wnoszone przez inżynierię genetyczną:

       Jak narazie, naukowcy koncentrują się na zatruwaniu naszej natury genetycznie inżynierowanymi roślinami i zwierzętami, NIE mają więc czasu aby sprawdzać jakie są następstwa ich "zabawy w Boga" dla ludzkiego zdrowia. Niemniej, są już pierwsze oznaki kolejnych problemów jakie taka głupota, krótkowzroczność i niedbalstwo owych "bawiących się w Boga" naukowców sprowadza na głowę ludzkości. Przykładem tych problemów jest ustalenie, że u ludzi którzy zjadają zbyt wiele genetycznie inżynierowanego pożywienia wysiada wątroba - tak jak to opisuje artykuł "GM crop link to liver failure" (tj. "genetycznie inżynierowane rośliny mają związek z martwicą wątroby"), ze strony A8 gazety The New Zealand Herald, wydanie ze środy (Wednesday), September 12, 2012. Moja więc osobista rada do czytelnika jest "jeśli jeszcze NIE umierasz z głodu, NIE zjadaj niczego o czym wiesz ze było to genetycznie inżynierowane". Jeśli też masz ku okazję, sprzeciwiaj się nieroztropnej "zabawie w Boga" niedbałych speców od inżynierii genetycznej, którzy bez wprowadzenia niezawodnych zabezpieczeń ciągle usiłują opracować swoje "gentyczne bomby" gotowe w każdej chwili eksplodować.


Część #H: Antybiotyki i pobudzacze wzrostu:

      

#H1. Problemy z antybiotykami, steroidami, oraz pobudzaczami wzrostu:

       Jak wiemy np. niektórzy hodowcy drobiu (np. kur) bez przerwy karmią swoje kury karmą do której nieustannie dodają antybiotyki, steroidy, oraz pobudzacze wzrostu. Taka karma powoduje bowiem szybszy i większy wzrost drobiu. Jednak powoduje ona także pojawianie się "bakterii odpornych na antybiotyki" - a tym samym nawrót czasów kiedy na niektóre choroby ludzkość przestała mieć efektywne lekarstwa. Ponadto u ludzi którzy zjadają mięso lub jajka z takiego drobiu, owe dodatki do karmy powodują najróżniejsze niepożądane "skutki uboczne", np. wzrost piersi u mężczyzn, spadek liczby spermoidów, trudności z zajściem w ciążę u kobiet (np. patrz punkt #F5 na stronie healing_pl.htm), itd., itp.


Część #I: Następstwa uprzemysłowienia:

      

#I1. Masowe wymarcia:

       Uprzemysłowienie zapaskudza naszą żywność. Przykładowo, przemysłowy połów ryb powoduje spustoszenie w morzach i oceanach. Jest też powodem masowego wymierania niektórych ryb - po więcej szczegółów patrz punkt #C5 na stronie o nazwie newzealand_pl.htm. Z kolei np. pola elektromagnetyczne z naszych telefonów komórkowych rezonują w ciałkach pszczół powodując ich wymieranie - po więcej szczegółów patrz punkt #F1 na stronie o nazwie telepathy_pl.htm oraz punkt #C5.1 na w/w stronie "newzealand_pl.htm". Nadmierne spalanie węgla i ropy naftowej powoduje emisję dwutlenku węgla z jej morderczymi następstwami dla klimatu i dla żywych stworzeń - np. dla pojawiania się trującej "algi" w zbyt ciepłych morzach i oceanach które powodują że spora proporcja ostryg, małży i ślimaków stała się już trująca dla ludzi - po szczegóły patrz punkt #K1.6 na stronie o nazwie newzealand_pl.htm.


#I2. Problemy z przemysłową (masową) produkcją żywności:

       Do problemów tych można przykładowo zaliczyć: (1) zapaskudzanie przemysłowo przetwarzanej żywności rakotwórczymi chemikaliami - tak jak na przykładzie rakotwórczego mięsa i szkodliwego dla kości mleka wyjasniłem to już w punkcie #C1 tej strony, (2) rolniczą monokulturę i jej szatańskie następstwa (np. owady odporne na środki owadobójcze, szarańcza, susze, choroby, plagi, itp.), (3) znerwicowanie krów, świń, i kur - które z kolei powoduje zmiany w ich mleku, mięsie i jajkach, jakie to zmiany wpływają potem negatywnie na konsumentów, oraz wiele innych podobnych następstw uprzemysłowienia produkcji żywności.


#I3. Zastępowanie naturalnych procesów przez chemiczne potraktowanie (przetwarzanie):

       Wszystkie naturalne procesy są korzystne dla zdrowia i życia - np. patrz "fermentacja" opisywana w punktach #B1.1 i #B1 strony o nazwie korea_pl.htm. Jednak zastępujące obecnie owe naturalne procesy "chemiczne potraktowanie" już NIE wykazuje takich samych życiodajnych cech. Stąd np. polska "kiszona kapusta" (a jeszcze lepiej koreańska tzw. "kim-chi"), polskie "kiszone gołąbki" oraz "kiszone ogórki", a także japońska "miso", wszystkie one są wysoce korzystne dla ludzkiego zdrowia. Jednak np. "korniszony" (tj. ogórki potraktowane chemicznie octem) mają jedynie dobry smak, jednak dla zdrowia NIE są już aż tak korzystne jak owa kiszona żywność.


Część #J: Pola elektryczne, promieniowanie elektromagnetyczne, zaduszanie życia:

      

#J1. Umieranie wody i materii organicznej:

       Zwykła woda może być "żywa" lub "martwa". Przykładowo folklor niemiecki twierdzi, że aby woda była "żywa", musi ona być pobrana ze źródła lub ze studni dopiero po tym kiedy "przepłynie pod ziemią przez co najmniej trzy wzgórza i trzy lasy". Aby zaś woda stała się "martwa" wystarczy ją w czymś "zamknąć" na dłuższy ores czasu, np. zamknąć w jakimś naczyniu czy w rorociągu. Tymczasem co dzisiaj czynimy z wodą. Ano zamykamy ją w rurociągach oraz w plastykowych butelkach. Praktycznie niemal wszyscy pijemy więc wodę która jest "martwa". Na dodatek, coraz więcej krajów zatruwa swoją wodę najrózniejszymi odchodami - po szczegóły patrz zatrucie bakteriami E.Coli studni artezyjskiej w NZ miasteczku Petone - opsane w punkcie #A2.11 mojej strony o nazwie totalizm_pl.htm. , Następstwa zaś tego picia "martwej wody" lub "zatrutej wody", widzimy już dookoła siebie.


#J2. Niezdrowa żywność spod linii wysokiego napięcia:

       Już obecnie zaczyna być wiadomym, że sporo ludzi którzy mieszkają w domach położonych pod liniami wysokiego napięcia, z czasem nabawia się raka. Przez analogię można też przewidywać, że żywność wyrosła pod liniami wysokiego napięcia NIE będzie równie zdrowa jak żywność wyrosła w naturalnym otoczeniu.


Część #K: Bezmyślni politycy i ich niszczycielskie decyzje:

       Dzisiejsi politycy, podobnie zresztą jak większość decydentów, obecnie niemal wyłącznie podejmuja decyzje które biegną wzdłuż tzw. "linii najmniejszego oporu". Znaczy decyzje, które starają się przypodobać bogatym i wpływowym ludziom, koncernom, wyborcom, innym decydentom, jednak które NIE rozwiązują problemów. Z ustaleń zaś tzw. "filozofii totalizmu" jest nam już wiadomo, że wszelkie decyzje biegnące "wzdłuż linii najmniejszego oporu" są "niemoralne", zaś jako takie muszą później być naprawiane, zaś w międzyczasie wyrządzają masę szkody - po więcej szczegółów patrz punkt #A2.1 na stronie o nazwie totalizm_pl.htm. W rezultacie, bezmyślni politycy i ich niszczycielskie decyzje tylko pogarszają sytuację z żywnością.
       Wytyczne "filozofii totalizmu" o zasadach podejmowania "moralnych", a stąd poprawnych decyzji - które nigdy potem NIE wymagają już korygowania i naprawy ich skutków, opisane są m.in w punkcie #A2.1 strony o nazwie totalizm_pl.htm, a także w punkcie #F1 strony o nazwie rok.htm.


#K1. Polityczne decyzje które niszczą żywność:

       Wyniszczające żywność wojny, monopole, polityki cen, podatki, wprowadzanie nienaturalnych dodatków, itp. - wszystko to jest produktem niemoralnych polityków. Doskonałym przykładem takich właśnie niszczących żywność decyzji jest obecna polityka EWG ("Wspólnego Rynku") kiedy to płaci się rolnikom jeśli ci zdecydują się NIE uprawiać swojej ziemi - na przekór że mieszkańcy wielu krajów świata ciągle głodują, czy też opisany w punkcie #D5 strony o nazwie fruit_pl.htm. zwyczaj wielu "monopolistycznych producentów żywnośći" aby niszczyć część wyprodukowanej przez siebie żywności tylko po to aby spowodować podwyżkę jej cen.


Część #L: Ignorancja i niedouczenie monopolizujących decyzje naukowców:

      

#L1. Co już wiemy, że nasi naukowcy jeszcze NIE wiedzą:

       Z całą pewnością dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna" zupelnie ignoruje wiedzę o energiach "yin" i "yang", "chi", "feng-shui", "hou feng", itp. Po więcej informacji na temat energii "yin" i "yang" - patrz np. punkty #B2 do #B4 ze strony o nazwie fruit_pl.htm, punkty #K1 i #K2 ze strony o nazwie god_istnieje.htm. czy punkt #F5 ze strony o nazwie healing_pl.htm. Z kolei po więcej informacji o "feng-shui" - patrz np. punkt #B1 na stronie o nazwie wszewilki_jutra.htm, zaś o "chi" i o "hou feng" - patrz cała "część #E" ze strony o nazwie seismograph_pl.htm.
       Ze zjawisk bardziej już znanych w folklorze europejskim, zaś ostatnio nawet badanych przez nową "naukę totaliztyczną", wiadomo także powszechnie, że stara "ateistyczna nauka ortodoksyjna" zupełnie ignoruje i niekiedy nawet wyszydza, np. "telekinezę" opisywaną na stronie telekinesis_pl.htm, następstwa 'telekinetyzowania materii" opisywane np. na stronie tfz_pl.htm, "telepatię" opisywaną na stronie o nazwie telepathy_pl.htm, oraz cały szereg innych podobnych zjawisk.


#L2. Oddziaływanie tych ignorowanych przez naukę zjawisk i energii - wyjaśnione na przykładzie energii "yin" i "yang":

       Wielu ludzi np. NIE wierzy w realność energii "yin" i "yang". Z całą zaś pewnością energie te są ignorowane przez dzisiejszą "ateistyczną nauke ortodoksyjną". Tymczasem wystarczy wybrać się do Orientu i zjeść tam jakąś tradycyjną zupę saturowaną energią "yin", aby się przekonać jak oszałamiająco wyczuwalne są efekty owej energii na nasz organizm. Przykładowo, u moich chińskich znajomych z Malezji ja aż wielokrotnie zjadałem dziwne ziołowe zupy z nadwyżką żeńskiej energii "yin", których temperatura była aż tak gorąca, że miska w jakiej były one podawane parzyła ręce. Niemniej podczas przełykania zupy te czuły się zimne - jakby były wyjęte prosto z lodówki. Potem przypadkowo ja sam natknąłem się na zioło naturalnie leczące kobiecą bezpłodność, które po ugotowaniu też formowało ów efekt poczucia zimności podczas przełykania, na przekór iż jego fizyczna temparatura była gorąca. Swe doświadczenia z owym ziołem opisałem w punkcie #F5 strony o nazwie healing_pl.htm. Oczywiście, owo malezyjskie "zioło płodności" jest tylko jednym z wielu ziół znanych Chińczykom, które powodują taki szokująco wyczuwalny przez ludzkie zmysły efekt "wychłodzenia" przez energię "yin" tego co faktycznie jest bardzo gorące. Jak też łatwo to wydedukować, owe energie NIE tylko że oddziaływują na ludzkie zmysły, ale także na całe ciało, naturalnie wpływając i zmieniając u jedzącego jego zdrowie, psychikę, witalność, zdolność rozrodczą, długowieczność, itp. Naprawdę szkoda, że dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna" w swojej arogancji i zaślepieniu ignoruje badanie tych energii.


#L3. W dawnej Polsce zawodowi kucharze też przestrzegali zasad podobnych do chińskiego "yin" i "yang" - to dlatego zjadanie potraw przyrządzonych według dawnych receptur służy zdrowiu, zaś zjadanie wyłącznie nastawionych na smak "wymysłów" dzisiejszych kucharzy niszczy to zdrowie:

       W punkcie #M2 swej strony o nazwie wszewilki.htm oraz w punkcie #B3 swej strony o nazwie fruit_pl.htm, wyjaśniłem że moja matka wywodziała się z długiego rodu zawodowych kucharek. Chociaż więc jako młody urwis ja ignorowałem wszelką wiedzę na temat gotowania, NIE uszły mojej uwadze nieustanne upomnienia mojej matki, że w harmonizowaniu składników z jakich przygotowuje się posiłki, a także w wybieraniu jakie potrawy i napoje się konsumuje w tym samym posiłku, musi się przestrzegać określonych reguł - w przeciwnym wypadku to co zjadamy niszczy nasze zdrowie. W swych podróżach po świecie odkryłem potem, że owe staropolskie reguły dobierania składników potraw oraz układania jadłospisów z potraw, są zdumiewająco podobne do zasad "ying" i "yang" wyznawanych przez Chińczyków. Pechowo jednak dla mnie, ja NIE pozapisywałem sobie owych reguł o jakich upominała mnie matka, wiedza więc o nich umarła wraz z moją matką.
       Swoje studia wyższe odbywałem w czasach kiedy moja matka nadal jeszcze żyła. Los tak zaś jakoś spowodował, że jako student pracowałem społecznie w najróżniejszych studenckich kuchniach i jadłodajniach jako rodzaj "reprezentującego studentów kontrolera jakości". Nieustannie miałem więc wtedy do czynienia z przygotowywaniem posiłków i ze składnikami żywności. Jak też wówczas się przekonałem, w tamtych czasach (tj. w latach 1964 do 1970) posiłki w polskich jadłodajniach publicznych musiały być przygotowywane w absolutnej zgodzie z "księgą receptur" jaką rząd ówczesnej komunistycznej Polski opublikował i upowszechnił do obowiązkowego stosowania we wszystkich publicznych kuchniach. Mnie czasami zaskakiwało to co owe rządowe receptury nakazywały. Pytałem więc swoją matkę o wyjaśnienia. Matka zaś zawsze wyjaśniała mi "dlaczego to a NIE coś innego lub coś bardziej nowoczesnego" właśnie na bazie owych staropolskich reguł przygotowywania tylko takich posiłków, które powodują wzrost lub utrzymywanie zdrowia. Zrozumiałem wówczas, że tamte rządowe receptury dla publicznych jadłodajni bazowały na wiekach doświadczeń Polskich zawodowych kucharzy i wcale NIE wyjaśniając dlaczego, faktycznie zawierały one wpisane w siebie owe staropolskie zasady poprawnego dobierania składników i układania jadłospisów dla posiłków. Niestety, moja ówczesna młodzieńcza nieroztropność NIE podpowiedziała mi aby zdobyć dla siebie jedną z takich "ksiąg receptur" tamtego okresu. A księgi owe były do zdobycia, bowiem w Nowej Zelandii czasami korzystamy teraz z usług rzeźnika, który ma właśnie taką księgę polskiego komunistycznego rządu, zawierającą receptury jak sporzadzać polskie wędliny i wyroby masarskie. (Rzeźnik ten przygotowuje polskie wędliny według tej księgi receptur, w rezultacie do jego sklepu zjeżdżają się klienci polskiego pochodzenia z całej naszej prowincji NZ - co niestety ma też ten skutek, że jego wyroby będąc bardzo smaczne są również odpowiednio drogie.) Wiedząc obecnie to co wówczas odkryłem, mianowicie, że staropolskie księgi kucharskie zawierają receptury jakie zostały wypracowane właśnie z poszanowaniem owych sprawdzonych przez wieki ich używania zasad poprawnego dobierania składników i układania jadlospisów, niniejszym mam radę dla czytelnika. Mianowicie, jeśli masz dostęp do starych polskich ksiąg kucharskich, wówczas przygotowuj sobie posiłki dokładnie tak jak one nakazują, a będziesz miał gwarancję, że zjadasz żywność jaka uwzględnia wielowiekowe doświadczenia Polaków w powiększaniu zdrowia konsumentów tej żywności. Z drugiej zaś strony bądź bardzo ostrożny i wstrzemięźliwy w zjadaniu posiłków "wymyślanych" i opisywanych przez nowoczesnych kucharzy - w których ich autorzy biorą jedynie pod uwagę smak i wygląd.
       Powinienem tu też dodać, że tradycyjna kuchnia z Indii też wyznaje zasady podobne do owych staropolskich zasad oraz do zasad "yin" i "yang" - co opisałem szerzej w punkcie #B4 swej strony fruit_pl.htm.


Część #M: Czy ludzkości grozi "śmierć głodowa"?

      

#M1. Przesłanki na temat "śmierci głodowej" ludzości:

       Istnieje sporo starych przepowiedni na ten temat. Ich przykładem może być przepowiednia opisana w punktach #H1 i #H2 strony o nazwie przepowiednie.htm.
       Z kolei jednym z mechanizmów który może spowodować taką śmieć głodową jest obecne masowe wymieranie pszczół - już opisywane w punkcie #I1 powyżej na tej stronie, zaś dokładniej wyjaśnione na faktycznych przykładach w punkcie #T7 z mojej strony o nazwie solar_pl.htm.


Część #N: Czy na przekór tego wszystkiego istnieje jakaś nadzieja:

      

#N1. Zródła nadziei:

Motto: "Wystarczy przespacerować się po ulicy jakiegoś miasta z bogatego kraju Orientu aby naocznie zobaczyć nadrzędność ich filozofii jedzenia nad filozofiami krajów Zachodu."

       Najważniejsze źródła nadziei na przyszłość obejmują:
(1) Istnienie orientalnych filozofii dotyczących żywności i jedzenia (to dlatego warto poznawać owe orientalne filozofie dotyczące jedzenia). Jest wiel wielkości definiujących jakość żywności w filozofiach Orientu: Kiedyś mieszkańcy bogatych krajów Zachodu naśmiewali się z mieszkańców Orientu, że są oni tacy "chudzi" i wyglądają jak "niedożywieni". Potem jednak się okazało, że "bycie chudym" jest "zaletą" a NIE "wadą". Wszakże oznacza ono zdrowie, długie życie, brak wizyt u lekarza i w szpitalach, bardziej naturalne samopoczucie i zwyczaje, itd., itp.
(2) Istnienie zasady (i metody działania) Boga aby "zawsze dostarczać dowodów na to w co ktoś głęboko wierzy" - patrz strony referowane w punkcie #O1 poniżej.
(3) Ciągłe istnienie (sprawdzonych w działaniu przez stulecia użycia) doskonałych receptur na tradycyjne potrawy.
(4) Istnienie tradycji dobrego jedzenia.


Część #O: Co my sami możemy czynić aby poprawiać sytuację z żywnością:

      

#O1. Kierunki działania:

       Najważniejsze kierunki na jakich wszyscy powinniśmy się koncentrować dla poprawy obecnej tragicznej sytuacji z żywnością są jak następuje:
- Powiększanie moralności - jako że "moralność jest kluczem do wszystkiego" (np. patrz punkty #A3 i #B4 na stronie o nazwie morals_pl.htm, punkt #A1 na stronie o nazwie totalizm_pl.htm, punkt #P1 na stronie o nazwie changelings_pl.htm, czy punkt #B5 na stronie o nazwie seismograph_pl.htm),
- Eliminowanie monopoli (np. patrz punkty #C1 i #M1.3 na stronie o nazwie telekinetyka.htm),
- Poznanie i zrozumienie metod działania Boga (np patrz punkt #A2.2 na stronie o nazwie totalizm_pl.htm albo patrz cała strona o nazwie god_istnieje.htm),
- Dopomaganie tzw. "whistle blowers" - tj. osobom które podnoszą alarm i zwracają uwagę innych na prawdę w sprawach niemoralnych praktyk innych ludzi (np. patrz punkt #F1 na stronie o nazwie totalizm_pl.htm),
- Podtrzymywanie tradycji wieloletniego spożywania przez zdrowych ludzi,
- Kultywowanie tradycji naturalnych produkcji żywności,
- Poszukiwanie nowej wiedzy o żytwności w rodzaju orientalnych filozofii żywności ("yin" i "yang", "feng-shui", itp.)


Część #P: Czego więc szukać w żywności jaką spożywamy:

      

#P1. O czym już wiemy że wpływa pozytywnie na nasze zdrowie:

       W zakresie żywności teoretycznie wiemy już sporo faktów na temat tego co wpływa pozytywnie na nasze zdrowie. Przykładami takich faktów mogą być:
- Tradycja "sprawdzania w wielowiekowym działaniu" opisana np. w punktach #B2 do #B4 ze strony o nazwie fruit_pl.htm, czy
- Fermentowana żywność: kim-chi, japońska miso, kiszone gołąbki z kaszą, kiszona kapusta, opisana tutaj w punkcie #I3 (a także np. w punktach punktach #B1.1 i #B1 strony o nazwie korea_pl.htm).
       Obecnie trzeba więc dołożyć starań aby tą teoretyczną wiedzę wdrożyć do praktyki naszego codziennego posilania się.


Część #R: Tworzenie naszych prywatnych "książek kucharskich" z potrawami wartymi zachodu:

      

#R1. Utrwalajmy tradycje dobrego jedzenia zanim one pozanikają:

       Znaczy, spisujmy starannie stare receptury na żywność używane przez naszych dziadków i rodziców.


#R2. Co warto utrwalać w naszych rodzinnych "książkach kucharskich":

       Napiszmy dla siebie samych "książkę kucharską" która zawiera w sobie receptury na tradycyjną, zdrową, domową, zbalansowaną energetycznie żywność dla codziennego jedzenia.


Część #S: W jaki sposób naturalne mechanizmy samoregulujące, już uruchomione przez Boga, przywrócą u ludzi niedawno zniszczoną dbałość o jakość żywności:

      

#S1. Alergie, zatrucia, bóle, rak, zgony - czyli bolesne składowe samoregulujących mechanizmów Boga:

Motto: "Skoro ludzka chciwość i lenistwo zniszczyły bezbolesną dbałość o jakość żywności, Bóg już uruchomił mechanizmy samoregulujące, które dbałość tą przywrócą na bolesne dla ludzi sposoby."

       Jak wyjaśniam to aż na szeregu swoich stron internetowych, kiedy swoją niemoralnością, chciwością, arogancją, głupotą, itp., ludzie popsują coś, co Bóg oryginalnie stworzył doskonałym, wówczas Bóg uruchamia naturalne mechnizmy samoregulujące, które naprawiają owo popsucie - tyle że czynią to już w sposób wysoce bolesny dla ludzi. W niniejszym punkcie opiszę więc kolejny z takich bolesnych dla ludzi mechanizmów samoregulujących, jaki już został uruchomiony, a jaki naprawia popsutą ostatnio jakość żywności. (Odnotuj, że inne podobne mechnizmy samoregulujące opisałem już na szeregu swoich stron - jako przykłady rozważ mechanizm zwany "przekleństwo wynalazców" opisywany m.in. w punktach #B2.2 czy #B4.4 na stronie o nazwie mozajski.htm.)
       Zasada działania omawianego tu mechanizmu samoregulującego polega na sprowadzaniu najróżniejszych dolegliwości, a nawet śmierci, na tych ludzi, którzy długoterminowo i entuzjastycznie zjadają żywność popsutą przez dzisiejszy przemysł i przez innych ludzi. Dolegliwości te zawsze są bardzo bolesne dla tych co zostają nimi dotknięci - np. rozważ nieuleczalne, a stąd dożywotnie: alergie, astmy, zatrucia pokarmowe, bółe stawów, kregosłupa, kości i mięśni, zniszczenia wzroku, upadek zdolności intelektualnych, zanik liczebności spermy, trudności z zajściem w ciążę, wady i powikłania genetyczne u potomstwa, wszelkie odmiany raka, bardzo bolesne zgony, itd., itp. Tych więc ludzi, którzy w porę się opamiętywują się i zaczynają podejmowac środki zaradcze, owe mechnizmy samoregulujące zmuszają do zaniechania zjadania przemysłowo popsutej żywności, zaś powrócenia do zjadania żywności w jej naturalnym stanie - nabywanej wpróst u źródeł, czyli u rolników jacy utrzymują wymagany standard jakościowy tego co produkują. A w ostatnich latach ludzi takich nieustannie i szybko przybywa.
       Problem z niektórymi metodami zatruwania dzisiejszej żywności polega na tym, że niektóre z nich są nieodwracalne. Wszakże, przykładowo, niektóre pestycydy, opady radioaktywne opisywane w punkcie #F5 niniejszej strony, a także niektóre niepożądane (szkodliwe) składniki nawozów sztucznych, raz wprowadzone do gleby, pozostają w niej niemal na zawsze. To z kolei powoduje, że już wkrótce żywność produkowana przez niektóre kraje obecnie zbyt entuzjastycznie i szczodrze zatruwające swoje gleby (np. Anglii, Japonii, Nowej Zelandii, USA, oraz kilku jeszcze innych), zupełnie przestanie nadawać się do spożycia. Ludność owych krajów albo więc wymrze z powodu chorób i degeneracji fizycznej, jakie zjadanie wyłącznie przemysłowo zatrutej żywności spowoduje, albo też wymrze z powodu ogólnościatowego głodu jaki opisywany tu mechanizm samoregulującey stopniowo sprowadzi na całą ludzkość - w przypadku jeśli ludzie w porę się NIE opamiętają i NIE zmienią swoich postępowań.


Część #T: Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:

      

#T1. Podsumowanie tej strony:

       Niniejsza strona dostarczyła przykładów odpowiedzi i receptur dla zdrowego i smaczego pożywienia. Ujawniła nam także niektóre korzyści płynące z szukania o znajdowania rceptur dla takich potraw.


#T2. Jak dzięki stronie "skorowidz.htm" daje się znaleźć totaliztyczne opisy interesujących nas tematów:

       Cały szereg tematów równie interesujących jak te z niniejszej strony, też omówionych zostało pod kątem unikalnym dla filozofii totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem skorowidza specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza wykaz, zwykle podawany na końcu książek, który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że dodatkowo zaopatrzony w zielone linki które po kliknięciu na nie myszą natychmiast otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje. Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie skorowidz.htm. Można go też wywołać z "organizującej" części "Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego systematycznie korzystać - wszakże przybliża on setki totaliztycznych tematów które mogą zainteresować każdego.


#T3. Autor tej strony (tj. dr inż. Jan Pająk):

       Niniejszym mam przyjemność poinformować czytelników, że z okazji 70-tej rocznicy urodzin autora tej strony (tj. mnie), wyprodukowany został i opublikowany około 35 minutowy film Dominika Myrcik, jaki od maja 2016 roku upowszechniany jest gratisowo w youtube.com. Film ten nosi tytuł "Dr Jan Pająk portfolio" i prezentuje graficznie najważniejszy mój naukowy dorobek życiowy. Jego polskojęzyczną wersję można sobie oglądnąć pod adresem youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM, lub uruchomić ją ze strony djp.htm zestawiającej widea w jakich przygotowaniu osobiście brałem udział, a jaką zaprogramowałem do przeglądania na "smart" telewizorach koreańskiej firmy LG, lub na komputerach PC (najlepiej z wyszukiwarką "Google Chrome"). Jego polskojęzyczną wersję można sobie oglądnąć pod adresem youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM, lub uruchomić ją z wideowej "playlist" o nazwie djp.htm jaką zaprogramowałem do przeglądania na "smart" telewizorach koreańskiej firmy LG lub na komputerach PC z wyszukiwarką "Google Chrome". Zapraszam i zachęcam czytelników do jego oglądnięcia. Działające zielone linki, adresy internetowe, ulotki promocyjne w trzech językach, oraz pełne opisy wszystkich trzech wersji językowych (tj. polskiej, angielskiej i niemieckiej) tego doskonale zaprojektowanego i wykonanego HD i HQ filmu, są dostępne na specjalnie poświęconej mu stronie o nazwie portfolio_pl.htm.
       Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie dra inż. Jana Pająk, zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk, pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika autor tej strony powinien poznać, podane są na autobiograficznej stronie internetowej o nazwie pajak_jan.htm (dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie pajak_jan.pdf (dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF dalszych stron autora mogą też być ładowane z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie tekst_11.htm).
       Prawo autora do używania kurtuazyjnego tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami jest jak z generałami", znaczy raz profesor, zawsze już profesor. Z kolei w swojej karierze naukowej autor tej strony był profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach, tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor" w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim systemie uczelnianym (w okresie od 1 września 1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor" (od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku - tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego "profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
       Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu, prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego prywatnego hobby naukowego, pozostawania niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować oficjalne stanowisko w określonych sprawach, istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych profesorów uczelnianych - których obowiązki zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa, itd., itp.) począszy od 1 stycznia 2013 roku ja przyjąłem żelazną zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile wysyłane do mnie przez czytelników moich stron - o czym niniejszym szczerze i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych. Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń filozofii totalizmu byłoby działaniem niemoralnym. Wszakże spowodowałoby, że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej" ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym, że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi. Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien" w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał, albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych profesorów polskich uczelni - wszakże oni są opłacani z podatków obywateli między innymi za udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa, a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak że korespondencja NIE zjada im czasu który powinni przeznaczać na badania).


#T4. Kopia tej strony jest też upowszechniana jako broszurka z serii [11] w bezpiecznym formacie PDF:

       Niniejsza strona dostępna jest także w formie broszurki oznaczanej symbolem [11], którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable Document Format") - obecnie uważanym za najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych formatów, jako że do niego normalnie wirusy się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do wygodnego czytania z ekranu komputera. Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje zielone linki. Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera podłączonego do internetu, wówczas po kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość strony internetowej jakiej treść ona publikuje, ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć na któryś odmienny adres z Menu 3, poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje). Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować ją do własnego komputera), wystarczy albo kliknąć na następujący zielony link albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
       Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy wyszczególniona ona została w linkach z "części #B" strony o nazwie tekst_11.htm. Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne strony, które już zostały opublikowane jako takie broszurki z serii [11] w formacie PDF. Życzę przyjemnego czytania!


#T5. Copyrights © 2021 by Dr Jan Pająk:

       Copyrights © 2021 by Dr Jan Pająk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza strona stanowi raport z wyników badań jej autora - tyle że napisany jest on popularnym językiem (aby mógł być zrozumiany również przez czytelników o nienaukowej orientacji). Idee zaprezentowane na tej stronie są unikalne dla badań autora i dlatego w tym samym ujęciu co na tej stronie (oraz co w innych opracowaniach autora) idee te uprzednio NIE były jeszcze publikowane przez żadnego innego badacza. Jako taka, strona ta publikuje idee, których prezentacja podlega tym samym prawom intelektualnej własności jak każde inne opracowanie naukowe. Szczególnie jej autor zastrzega dla siebie intelektualną własność teorii naukowych, odkryć i wynalazków wspominanych lub opisywanych na tej stronie, oraz tabel i ilustracji jakie autor przytacza na dowolnej ze swoich publikacji. Dlatego autor zastrzega tu sobie, aby podczas powtarzania w innych opracowaniach jakiejkolwiek idei, opisu, tabeli lub ilustracji zaprezentowanej na niniejszej stronie, lub na dowolnej innej stronie czy publikacji autora (tj. jakichkolwiek teorii, zasad, wyjaśnień, dedukcji, intepretacji, urządzeń, dowodów, tabel, ilustracji, itp.), powtarzająca osoba ujawniła i potwierdziła kto jest ich oryginalnym autorem (czyli aby - jak mawia się w angielskojęzycznych kręgach twórczych, osoba ta oddała pełny "kredyt" moralny i uznaniowy autorowi tej strony), poprzez wyraźne wyjaśnienie przy swym powtórzeniu, iż tę ideę, opis, tabelę, ilustrację, itp., powtarza ze strony autoryzowanej przez dra Jana Pająka, poprzez wskazanie internetowego adresu np. niniejszej strony - pod którym idea ta była oryginalnie omawiana, oraz poprzez podanie daty najnowszego aktualizowania owej strony (tj. daty wskazywanej poniżej).
Data zapoczątkowania tej strony internetowej: 15 sierpnia 2011 roku
Data jej najnowszego aktualizowania: 7 maja 2021 roku
(Sprawdź w adresach z Menu 4 czy istnieje już nowsza aktualizacja)

Po polsku: Jeśli preferujesz czytanie w odmiennym języku, kliknij na wybraną flagę lub zielony link poniżej

English: If you prefer to read in a different language, click on the selected flag or green link below

index.htm