ROBERT KOPF
 WIERSZE
[email protected]
Home
toche o mnie
linki
wiersze
sztuka
eseje
tomik
 
O intensywność pamięci
 
W historiografii polskiej zastanawia swoista dwubiegunowość. Z jednej strony posiadamy niezliczone opracowania dotyczące mniej więcej ostatnich dwustu lat, z drugiej strony coraz nowsze prace dotyczące genezy państwa polskiego. Przyjęcie przez Polaków chrześcijaństwa i okres tworzenia państwowości zajmują rodzimych historyków od lat. Są pewnymi tematami egzaminów maturalnych, funkcjonują w ogólnej świadomości z o wiele większą ostrością niż, nie przymierzając, dzieje kraju w rękach dynastii andegaweńskiej. Dociekliwość względem początków Polski daje się porównać ilością opracowań z zapisem historii całkiem bliskiej, jaką stanowią wieki dziewiętnasty i dwudziesty, czasy o których wiemy dużo chociażby z rodzinnych opowieści. Badanie genezy państwa Piastów opiera się jednak na żmudnej dedukcji. Skąpe źródła jak Dagome judex, kroniki Nestora, Kosmasa, zapiski Geografa Bawarskiego, Alfreda Wielkiego czy Ibrahima ibn Jakuba dostarczają w rzeczywistości niewiele informacji. Badanie tej zamierzchłej przeszłości jest praktycznie łowieniem w rzece domysłów, tworzeniem hipotetycznych konstrukcji.
 
Z całą pewnością nie dużo możemy powiedzieć o dziejach mieszkańców Polski przed wiekiem X-ym, a i później obraz nie wydaje się zbyt wyraźny. Pierwsi książęta i królowie są władcami krain kronikarskiej wyobraźni, a do ostatecznego roztrzygnięcia czy Mieszko I nie nazywał się w rzeczywistości Dago lub Dagon jest ciągle tak samo daleko. Chociaż zainteresowanie początkami Polski nie dziwi, pasjonuje jak każde poszukiwanie źródeł, nie może przyćmiewać tego o czym wiemy, a niestety dopiero od czasów Galla Anonima nasza przeszłość staje się znacznie pewniejsza, uzyskuje wiarygodność i niezaprzeczalnie ulega intensyfikacji.
 
 
2.
 
Gdyby pośród kilkudziesięciu wykształconych Polaków przeprowadzić sondaż mający na celu wymienienie najbardziej znanych postaci polskiej historii, kultury i sztuki okazałoby się, że dziewiętnastowieczni pisarze i dwudziestowieczni wodzowie zapełniają znakomitą część naszej świadomości. Z okresu przed rokiem 1800-ym, niewiele zapewne pojawiłoby się na tej liście nazwisk, z pewnością Sobieski, Kochanowski, Kopernik i Jagiełło, prawdopodobnie Mieszko I i Bolesław Chrobry. Gdyby podobny sondaż zawęzić do znanych polskich malarzy, można sią założyć, że Malczewski, Witkacy i Kossak znaleźliby się pośród kilku innych artystów należących do przełomu XIX i XX wieku. Podobnie byłoby z polską filozofią, muzyką, teatrem...
 
Dlaczego ostatnie stulecia tak bardzo zdominowały nasze myślenie? Dlaczego nie potrafimy pamiętać intensywniej? Jedną z odpowiedzi, choć trudno się z nią zgodzić, znamy od dawna. Niewielu mieliśmy przed wiekiem XIX-ym wielkich pisarzy, malarzy czy filozofów. Innym argumentem, chyba większej wartości, wydaje się fakt utraty ciągłości państwowej, a po części i historycznej. Oderwani od przeszłości, tkwiliśmy w rozpamiętywaniu klęsk, a jeśli wracaliśmy do czasów przed niewolą to raczej w celu tzw. pokrzepiania serc przy którym trzeźwa ocena historii schodziła na dalszy plan. Stąd powstały nie tylko dzieła Sienkiewicza, ale dziesiątki tomów traktujących o dawnej cywilizacji polskiej. Stąd myślenie o czasach przedrozbiorowych jak o utraconej w otchłani wieków starożytności.
 
 
3.
Intensywnością pamięci nazwałbym pełne zaistnienie wspomnień w świadomości,  rozwijanie wiedzy o czasie przeszłym, docieranie do dna. Na przestrzeni ponad tysiąca lat jaka dzieli nas od pierwszego znanego ze źródeł władcy, przeplatają się wydarzenia, których jesteśmy świadomi z faktami pozornie zapomnianymi. Całe galerie postaci żyją w wyobraźni obok istnień znanych jedynie specjalistom, ukrytych na kartach historii. Wiedza tajemna, przeznaczona dla garstki zapalonych badaczy jest czymś normalnym, a nawet pożądanym, nie powinna jednak określać naszej świadomości w sposób monstrualny. Jerzy Łojek, może najznakomitszy z polskich historyków drugiej połowy dwudziestego wieku, interesował się głównie wiekiem XVIII-ym. Nie był to żaden kaprys, Łojek uważał bowiem, że ten okres jest mało znany i wcale lub źle funkcjonuje w ogólnej wyobraźni. Rządy saskie, rozbiory, konstytucja 3-go maja, dzieje stanowiące w sumie niezbyt odległą przeszłość okazały się bowiem polem rzadko uprawianym. Jeżeli zastanowimy się ile innych fragmentów polskiej przeszłości leży po prostu odłogiem, mozaika naszych dziejów okaże się dziełem całkiem niedokończonym. Istnieją tematy o których praktycznie nikt nic nie wie lub ich znajomość jest ogólnikowa. Jeżeli za największy sukces w pracy historyka możemy uznać wprowadzenie wiedzy o przeszłości do wyobraźni ogółu, to trzeba stwierdzić, że w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia. Nie chodzi oczywiście o przyjęcie ostatniej francuskiej mody czyli opisywanie historii wszystkiego co tylko możliwe od śmierci począwszy, a na bidecie skończywszy. Rzecz w rozwinięciu, w intensyfikacji wiedzy o poszczególnych słabo znanych postaciach, wydarzeniach czy dziełach z których utkana została tkanina naszej przeszłosci.
 
 
4.
 
Rozśmieszyła mnie pewna strona istniejąca w sieci internetowej. Ktoś sobie zadał trudu, ażeby zgromadzić i zaprezentować sylwetki wybitnych Polaków. Jednym z kryteriów owej klasyfikacji okazała się nagroda Nobla. Pomijając fakt, że lista naturalnie zawężała się do wieku dwudziestego, odkryłem, że kto jak kto, ale my naprawdę nie mamy powodów do wstydu. Czterdziestu, a może więcej polskich lauratów nagrody Nobla, istotnie imponujące zestawienie... Nie chcę się tutaj czepiać polskości Izaaka B. Singera, który w swoich powieściach w końcu często wraca do Polski. Nie będę także roztrząsać polskiej genealogii niektórych innych postaci. Nie zgadzam się natomiast na okradanie sąsiadów, a w szczególności Niemców. Czy na liście polskich noblistów powinni znaleźć się urodzeni przed rokiem 1945-ym wrocławianie, szczecinianie lub świdniczanie? Wątpię. Drodzy twórcy podobnych zestawień - Wrocław był aż do upadku Trzeciej Rzeszy miastem niemieckim, podobnie jak Szczecin, Zielona Góra, Legnica czy Kołobrzeg. Zwarte skupiska rodzimej ludności polskiej istniały w przedwojennych Niemczech na Warmii, Mazurach i części Górnego Śląska tzn. na Opolszczyźnie, która przypadła republice weimarskiej po trzecim powstaniu śląskim. Jeśli nawet któryś z szanownych, urodzonych we Wrocławiu noblistów wywodził się w siedemnastym pokoleniu od Mścisława z Rogoźnicy, to znaczy, że był w równym stopniu Polakiem jak Dante Etruskiem.
 
Zgadzam się, że wiele można sobie przywłaszczyć. Tacy Francuzi, na przykład, uznają za swoich Skłodowską i Chagalla, Ciorana i Oskara Miłosza. Tylko w jakim celu mielibyśmy postępować podobnie? Dla uleczenia nieuzasadnionych kompleksów? Gwoli lepszego samopoczucia? W swoich przedśmiertnych wykładach o filozofii, Gombrowicz uznał za Polaków Kanta, Nietzschego i Shopenhauera. Wprawdzie jeden z nich sam uważał się za polskiego szlachcica, a inny urodził w Gdańsku należącym jeszcze w 1788 roku przynajmniej formalnie do Polski, z taką opinią trudno się zgodzić. Chyba, że na płaszczyźnie sposobów myślenia, o które prawdopodobnie Gombrowiczowi chodziło. Cóż, Gombrowicz wielkim  pisarzem był i niejedno można, a warto mu wybaczyć. Tymczasem kompleksy lepiej leczyć inaczej, wnikając głębiej w dzieje kultury, czerpiąc pełnymi wiadrami ze studni zapomnienia.
 
 
5.
 
Zamiast ubolewać, że historia Polski poparta źródłami zaczyna się dopiero w czasach Mieszka I, może warto przyjrzeć się bliżej takiemu Aleksandrowi Jagiellończykowi, o którym jak dotychczas nie wiele się słyszało. Zamiast rozczulać się nad późnym rozkwitem polskiego malarstwa, wypadałoby przypomnieć całą galerię świetnych artystów krakowskich wieków XIV-go i XV-go takich jak chociażby Stanisław Samostrzelnik, Mateusz z Krakowa, mistrz Jerzy, mistrzowie legend św. Stanisława, św. Jana jałumużnika. Zamiast zaliczać Shopenhauera w poczet polskich filozofów, warto zainteresować się traktatami Stanisława ze Skarbimierza, Jakuba z Paradyża czy Jana Szydłowskiego z Wilna. Niezależnie od wartości ich dzieł, postaci te należą do polskiej kultury, historii, sztuki. Szkoda ich poświęcać tylko dlatego, że nie byli Ryszardami Lwie Serce czy też Michałami Aniołami. Szkoda ich zastępować wielkimi, przyszywanymi, domniemanymi Polakami, gdyż intensywność pamięci to przede wszystkim pełnia wiedzy o nas samych, a nie o kimś innym.
 
 
Hosted by www.Geocities.ws

1