Home
toche o mnie
linki
wiersze
sztuka
eseje
tomik
| |
-
- O intensywność pamięci
-
- W
historiografii polskiej zastanawia swoista dwubiegunowość. Z
jednej strony posiadamy niezliczone opracowania dotyczące mniej więcej
ostatnich dwustu lat, z drugiej strony coraz nowsze prace dotyczące
genezy państwa polskiego. Przyjęcie przez Polaków chrześcijaństwa
i okres tworzenia państwowości zajmują rodzimych historyków
od lat. Są pewnymi tematami egzaminów maturalnych, funkcjonują
w ogólnej świadomości z o wiele większą ostrością
niż, nie przymierzając, dzieje kraju w rękach dynastii
andegaweńskiej. Dociekliwość względem początków
Polski daje się porównać ilością opracowań z
zapisem historii całkiem bliskiej, jaką stanowią wieki
dziewiętnasty i dwudziesty, czasy o których wiemy dużo chociażby
z rodzinnych opowieści. Badanie genezy państwa Piastów opiera
się jednak na żmudnej dedukcji. Skąpe źródła jak
Dagome judex, kroniki Nestora, Kosmasa, zapiski Geografa
Bawarskiego, Alfreda Wielkiego czy Ibrahima ibn Jakuba dostarczają w
rzeczywistości niewiele informacji. Badanie tej zamierzchłej
przeszłości jest praktycznie łowieniem w rzece domysłów,
tworzeniem hipotetycznych konstrukcji.
-
- Z całą
pewnością nie dużo możemy powiedzieć o dziejach
mieszkańców Polski przed wiekiem X-ym, a i później obraz nie
wydaje się zbyt wyraźny. Pierwsi książęta i królowie
są władcami krain kronikarskiej wyobraźni, a do
ostatecznego roztrzygnięcia czy Mieszko I nie nazywał się w
rzeczywistości Dago lub Dagon jest ciągle tak samo daleko.
Chociaż zainteresowanie początkami Polski nie dziwi, pasjonuje
jak każde poszukiwanie źródeł, nie może przyćmiewać
tego o czym wiemy, a niestety dopiero od czasów Galla Anonima nasza
przeszłość staje się znacznie pewniejsza, uzyskuje
wiarygodność i niezaprzeczalnie ulega intensyfikacji.
-
-
- 2.
-
- Gdyby
pośród kilkudziesięciu wykształconych Polaków
przeprowadzić sondaż mający na celu wymienienie najbardziej
znanych postaci polskiej historii, kultury i sztuki okazałoby się,
że dziewiętnastowieczni pisarze i dwudziestowieczni wodzowie
zapełniają znakomitą część naszej świadomości.
Z okresu przed rokiem 1800-ym, niewiele zapewne pojawiłoby się
na tej liście nazwisk, z pewnością Sobieski, Kochanowski,
Kopernik i Jagiełło, prawdopodobnie Mieszko I i Bolesław
Chrobry. Gdyby podobny sondaż zawęzić do znanych polskich
malarzy, można sią założyć, że Malczewski,
Witkacy i Kossak znaleźliby się pośród kilku innych artystów
należących do przełomu XIX i XX wieku. Podobnie byłoby
z polską filozofią, muzyką, teatrem...
-
- Dlaczego
ostatnie stulecia tak bardzo zdominowały nasze myślenie?
Dlaczego nie potrafimy pamiętać intensywniej? Jedną z
odpowiedzi, choć trudno się z nią zgodzić, znamy od
dawna. Niewielu mieliśmy przed wiekiem XIX-ym wielkich pisarzy,
malarzy czy filozofów. Innym argumentem, chyba większej wartości,
wydaje się fakt utraty ciągłości państwowej, a po
części i historycznej. Oderwani od przeszłości, tkwiliśmy
w rozpamiętywaniu klęsk, a jeśli wracaliśmy do czasów
przed niewolą to raczej w celu tzw. pokrzepiania serc przy którym
trzeźwa ocena historii schodziła na dalszy plan. Stąd
powstały nie tylko dzieła Sienkiewicza, ale dziesiątki tomów
traktujących o dawnej cywilizacji polskiej. Stąd myślenie o
czasach przedrozbiorowych jak o utraconej w otchłani wieków starożytności.
-
-
- 3.
- Intensywnością
pamięci nazwałbym pełne zaistnienie wspomnień w świadomości,
rozwijanie wiedzy o czasie przeszłym, docieranie do dna. Na
przestrzeni ponad tysiąca lat jaka dzieli nas od pierwszego znanego
ze źródeł władcy, przeplatają się wydarzenia, których
jesteśmy świadomi z faktami pozornie zapomnianymi. Całe
galerie postaci żyją w wyobraźni obok istnień znanych
jedynie specjalistom, ukrytych na kartach historii. Wiedza tajemna,
przeznaczona dla garstki zapalonych badaczy jest czymś normalnym, a
nawet pożądanym, nie powinna jednak określać naszej
świadomości w sposób monstrualny. Jerzy Łojek, może
najznakomitszy z polskich historyków drugiej połowy dwudziestego
wieku, interesował się głównie wiekiem XVIII-ym. Nie był
to żaden kaprys, Łojek uważał bowiem, że ten
okres jest mało znany i wcale lub źle funkcjonuje w ogólnej
wyobraźni. Rządy saskie, rozbiory, konstytucja 3-go maja, dzieje
stanowiące w sumie niezbyt odległą przeszłość
okazały się bowiem polem rzadko uprawianym. Jeżeli
zastanowimy się ile innych fragmentów polskiej przeszłości
leży po prostu odłogiem, mozaika naszych dziejów okaże się
dziełem całkiem niedokończonym. Istnieją tematy o których
praktycznie nikt nic nie wie lub ich znajomość jest ogólnikowa.
Jeżeli za największy sukces w pracy historyka możemy uznać
wprowadzenie wiedzy o przeszłości do wyobraźni ogółu,
to trzeba stwierdzić, że w Polsce jest jeszcze wiele do
zrobienia. Nie chodzi oczywiście o przyjęcie ostatniej
francuskiej mody czyli opisywanie historii wszystkiego co tylko możliwe
od śmierci począwszy, a na bidecie skończywszy. Rzecz w
rozwinięciu, w intensyfikacji wiedzy o poszczególnych słabo
znanych postaciach, wydarzeniach czy dziełach z których utkana została
tkanina naszej przeszłosci.
-
-
- 4.
-
- Rozśmieszyła
mnie pewna strona istniejąca w sieci internetowej. Ktoś sobie
zadał trudu, ażeby zgromadzić i zaprezentować sylwetki
wybitnych Polaków. Jednym z kryteriów owej klasyfikacji okazała się
nagroda Nobla. Pomijając fakt, że lista naturalnie zawężała
się do wieku dwudziestego, odkryłem, że kto jak kto, ale my
naprawdę nie mamy powodów do wstydu. Czterdziestu, a może więcej
polskich lauratów nagrody Nobla, istotnie imponujące zestawienie...
Nie chcę się tutaj czepiać polskości Izaaka B. Singera,
który w swoich powieściach w końcu często wraca do Polski.
Nie będę także roztrząsać polskiej genealogii
niektórych innych postaci. Nie zgadzam się natomiast na okradanie sąsiadów,
a w szczególności Niemców. Czy na liście polskich noblistów
powinni znaleźć się urodzeni przed rokiem 1945-ym wrocławianie,
szczecinianie lub świdniczanie? Wątpię. Drodzy twórcy
podobnych zestawień - Wrocław był aż do upadku
Trzeciej Rzeszy miastem niemieckim, podobnie jak Szczecin, Zielona Góra,
Legnica czy Kołobrzeg. Zwarte skupiska rodzimej ludności
polskiej istniały w przedwojennych Niemczech na Warmii, Mazurach i części
Górnego Śląska tzn. na Opolszczyźnie, która przypadła
republice weimarskiej po trzecim powstaniu śląskim. Jeśli
nawet któryś z szanownych, urodzonych we Wrocławiu noblistów
wywodził się w siedemnastym pokoleniu od Mścisława z
Rogoźnicy, to znaczy, że był w równym stopniu Polakiem jak
Dante Etruskiem.
-
- Zgadzam
się, że wiele można sobie przywłaszczyć. Tacy
Francuzi, na przykład, uznają za swoich Skłodowską i
Chagalla, Ciorana i Oskara Miłosza. Tylko w jakim celu mielibyśmy
postępować podobnie? Dla uleczenia nieuzasadnionych kompleksów?
Gwoli lepszego samopoczucia? W swoich przedśmiertnych wykładach
o filozofii, Gombrowicz uznał za Polaków Kanta, Nietzschego i
Shopenhauera. Wprawdzie jeden z nich sam uważał się za
polskiego szlachcica, a inny urodził w Gdańsku należącym
jeszcze w 1788 roku przynajmniej formalnie do Polski, z taką opinią
trudno się zgodzić. Chyba, że na płaszczyźnie
sposobów myślenia, o które prawdopodobnie Gombrowiczowi chodziło.
Cóż, Gombrowicz wielkim pisarzem był i niejedno można, a warto mu wybaczyć.
Tymczasem kompleksy lepiej leczyć inaczej, wnikając głębiej
w dzieje kultury, czerpiąc pełnymi wiadrami ze studni
zapomnienia.
-
-
- 5.
-
- Zamiast
ubolewać, że historia Polski poparta źródłami zaczyna
się dopiero w czasach Mieszka I, może warto przyjrzeć się
bliżej takiemu Aleksandrowi Jagiellończykowi, o którym jak
dotychczas nie wiele się słyszało. Zamiast rozczulać
się nad późnym rozkwitem polskiego malarstwa, wypadałoby
przypomnieć całą galerię świetnych artystów
krakowskich wieków XIV-go i XV-go takich jak chociażby Stanisław
Samostrzelnik, Mateusz z Krakowa, mistrz Jerzy, mistrzowie legend św.
Stanisława, św. Jana jałumużnika. Zamiast zaliczać
Shopenhauera w poczet polskich filozofów, warto zainteresować się
traktatami Stanisława ze Skarbimierza, Jakuba z Paradyża czy
Jana Szydłowskiego z Wilna. Niezależnie od wartości ich
dzieł, postaci te należą do polskiej kultury, historii,
sztuki. Szkoda ich poświęcać tylko dlatego, że nie
byli Ryszardami Lwie Serce czy też Michałami Aniołami.
Szkoda ich zastępować wielkimi, przyszywanymi, domniemanymi
Polakami, gdyż intensywność pamięci to przede
wszystkim pełnia wiedzy o nas samych, a nie o kimś innym.
-
|