V.

 

Narody. - Cesarstwo Rzeszy niemieckićj. - Przygotowania Opatrzności. - Pokój. - Skutek reformacyi. - Trzeci stan. - Charakter narodopy. - Jarzmo papiezkie. - Położenie państwa. - Opór przeciwko Rzymowi. - Mieszczaństwo. - Szwajcarya. - Męztwo, wolność. - Mniejsze kantony. - Włochy. - Przeszkody reformacyi. - Hiszpania. - Przeszkody. - Portugalia. - Francya. - Przygotowania. - Zawiedzione nadzieje. - Niederlandy. - Anglia. - Szkocya. - Ziemie północne; kraje zagraniczne. - Polska. - Czechy. - Węgry.

 

            Widzieliśmy, jakie przygotowania poczynił Bóg dla dzieła swego pomiędzy książętami; obaczmy teraz, co działo się u poddanych. Gdyby tylko naczelnicy narodów, a nie oraz i lud, byli dla reformacyi zostali przysposobieni, to zaiste nie byłoby wiele pomogło. Lecz rzecz miała się inaczéj.

           

            Spostrzeżenia, które zrobili królowie, oddziaływały powoli i na lud. Ludzie bystrzejszego rozumu poczęli oswajać się z tą myślą, że biskup rzymski jest także tylko człowiekiem, a nawet niekiedy dosyć podłym człowiekiem. Lud począł domyślać się, że świętobliwością nie przewyższa on o wiele jego własnych biskupów, którzy w tym względzie pozostawiali dudo do syczenia. Nad rozpustą papiery oburzały się ludy chrześciańskie; w sercach ich żyła wzgarda i nienawiść do wszystkiego, co rzymskie.*)

 

– 39 –

 

            Różne okoliczności przyczyniły się równocześnie sprzyjając oswobodzeniu niektórych państw zachodnich. Przypatrzmy się tedy położeniu, w jakiém te się znajdowały. Państwo niemieckie, był to związek składający się z kilkunastu oddzielnych państw, na którego czele stał cesarz, chociaż zkąd inąd każde z tych państw, co do wewnętrznych swych spraw, nie zawisło od całości. Władza ustawodawcza dla całéj Rzeszy niemieckiéj spoczywała. w ręku sejmu, w którego skład wchodziły wszystkie panujące książęta i niezawisłe państwa. Cesarz zatwierdzał ustawy państwa, uchwały i rozporządzenia sejmów, i czuwał nad przeprowadzeniem i wykonaniem ich. Przywiléj wybierania nowego cesarza przysługiwał siedmiu najmożniejszym książętom państwa, których dla tego zwano elektorami, czyli kurfürstami.

 

            Północna część Niemiec, przeważnie przez starodawny szczep Sasów zamieszkana, zachowała sobie stosunkowo największą swobodę. Cesarz, którego dziedziczne kraje nieustannie były pastwą Turków, potrzebował pomocy słynnych tych szczepów i książąt, dla tego nie śmiał się im nader narażać. Wolne miasta niemieckie, w północnych, zachodnich i południowych stronach państwa leżące, dorobiwszy się niepospolitego dobrobytu za pomocą handlu, przemysłu i rzemiosła, zjednały sobie tém samém prawo niezawisłości. Dom panujący Habsburgów, będąc nosicielem korony cesarskiéj, utrzymywał przewagę zgoła nad wszystkiemi państwami Południa i miał baczne oko na każde poruszenie ich. Prawie powziął on zamiar zniewolić pod berło swoje całe państwo niemieckie i rozciągnąć swą władzę oraz na inne jeszcze kraje sąsiednie, gdy dążnościom tym stanęła reformacya na przeszkodzie i ocaliła niezawisłość Europy.

 

            Jako Judaea, owa kolebka chrześciaństwa, leżała w środku starożytnego świata, tak państwo niemieckie leżało w samym środku chrześciaństwa, mając otwarty widok na Niederlandy, na Anglią, Francyą, Szwajcaryą, Włochy, Węgry, Czechy, Polskę, Danią i inne ziemie Północy. W samém sercu Europy miał powstać ten nowy prąd bycia duchowego i ztąd wychodząc, popłynąć przez wszystkie tętna, we wszystkie członki tego ogromnego ciała, udzielając mu krwi potrzebnéj do bycia.

 

–––––––––––

            *) Odium romans nominis penitus infigum esse multarum gentium animis opinor ob ea,      do moribus ejus urbis jactautur. Erasmi epist. lib. XII. p. 634. "

 

– 40 –

 

Szczególniejsze stosunki, jakie za zrządzeniem Opatrzności wytworzyły się w państwie niemieckiem pod względem wewnętrznego zarządu, sprzyjały rozpowszechnieniu nowych idei. Gdyby w Niemczech były istniały rządy właściwie monarchiczne, jako np. we Francyi lub Anglii, toby zaiste wola panującego była wystarczyła do powstrzymania na długie czasy postępów, które czyniła reformacya; lecz ponieważ był to związek kilkunastu państw, przeto mogła prawda Ewangelii, w jedném potępiona państwie, tém skuteczniej rozpowszechniać się wśród innego.

 

            Nie mniéj sprzyjał roformacyi wewnętrzny pokój, niedawno za usiłowaniem cesarza Maksymiliana ustalony. Dotąd nie ustawały prawie wewnętrzne wojny i zamieszki na ziemi niemieckiéj; książęta, szlachta i mieszczaństwo miało istne upodobanie broczyć we krwi bratniej, tak iż wszędzie tylko panowały niepokoje, waśnie i ustawiczna wojna. Książęta biły się z książętami, miasta z miastami. W tém wystąpił cesarz Maksymilian i ustanowił sądowy trybunał państwa, zwany Reichskammergericht, który miał w przyszłości rozstrzygać spory pojedyńczych państw. Po długich zaburzeniach nastał nareszcie dla szczepów niemieckich czas bezpieczeństwa i pokoju. W czasie wystąpienia Lutra dały się niekiedy jeszcze uczuć pewne wstrząśnienia wewnętrz państwa, przypominające poruszenia bałwanów morskich, które po przejściu burzy jeszcze przez niejaki czas coraz słabiéj się pojawiają. Pokój nie był jeszcze zupełnie zabezpieczony; jeden powiew tylko, a burza znowu zerwać się mogła, jak o tém świadczą niektóre przykłady. Dopiéro reformacya, która naród niemiecki na nowe parła tory, położyła tym nieustawiającym objawom barbarzyństwa ostateczny koniec, usuwając oraz zasadnicze przyczyny ich. Odtąd weszła dla Europy jutrzenka nowego czasu.

 

            Równocześnie okazała religia chrześciańska, przyczyniwszy się wpływem swym do pomyślnego rozwoju mieszczaństwa., nową stronę żywotnej swéj siły. W różnych dzielnicach państwa, szczególnie zaś w wolnych miastach, nie mało uczyniono dla podniesienia tego wielce ważnego żywiołu połeczeństwa. Sztuki wyzwolone kwitły; mieszczaństwo zajmowało się bezpiecznie pokojowém swém powołaniem nie zaniedbując także niewinnych uciech towarzyskich. Stawało się zatém dla oświecenia i duchowego postępu coraz sposobniejsze; z każdym dniem rosła jego powaga i znaczenie. Nie zwierzchność świecka miała przeprowadzić w Niemczech reformacyą, ta bowiem zanadto powodowała się względami polityki; nie stany miały to uczynić, szlachta bowiem nadewszystko chwały oręża pragnęła; ani też duchowieństwo, które bogactw i chwały chciwe, w religii jedynie ziemskich korzyści szukało. Do przeprowadzenia reformacyi powołane było mieszczaństwo, był lud, ba prawie cały naród.

 

– 41 –

 

            Religijnemu odrodzeniu sprzyjały niemało właściwości ducha, któremi odznaczał się naród niemiecki. Nie wykrzywiły go dotąd prądy fałszywych nauk. Szlachetne zarody, które bojaźń Boża kładzie w serca narodów, nie zostały jeszcze rozrzucone na wiatr. Chowano jeszcze dawne obyczaje; nie wyginęła tam ona prostota serca i wierność, ona pilność i wytrwałość w pracy, jakoteż usposobienie religijne, którego dotąd znajdują się ślady. Wszystkie te cnoty zapowiadały rolę dla zasiewu reformacyi urodzajniejszą, niż u innych narodów Europy, co do usposobienia płochych, mniéj wykształconych i do szyderstw i wyszydzania skłonniejszych.

 

            Wiarę chrześciańską, która jest podstawą nowoczesnéj kultury, otrzymały szczepy narodu niemieckiego od Rzymu. Kultura ich, umiejętność, prawa, słowem wszystko, męstwo i zbroję chyba wyjąwszy, pochodziło z onéj stolicy duchowieństwa. Od tego czasu istniały ścisłe związki między Niemcami i Rzymem. Niemce były niby duchowną zdobyczą papieztwa; a jak sobie Rzym z jeńcami swymi postępował, to nie jest rzeczą tajemną. Inne narody, które już przed powstaniem papieztwa były w posiadaniu wiary i cywilizacyi, umiały sobie zastrzedz większą niezawisłość od Rzymu. Lecz prawie ten stosunek zawisłości narodu niemieckiego tém większe musiał zpowodować wstrząśnienie w téj chwili, gdy przyszło do zerwania. Należało przypuszczać, że Niemcy, skoro przejrzą, z oburzeniem zerwą więzy, które je od dzieciństwa krępowały; że niewola, w któréj ich trzymano, obudzi tém większe pragnienie wolności, że z ludu ujarzmionego, przez wieki utrzymywanego niby w więzieniu, wynijdą dzielni szermierze za prawdę i wolność.

            W politycznych stosunkach Niemiec było naonczas niecoś na sposób dzisiejszéj tak zwanéj polityki chwiejności. Jeźli głowa państwa odznaczała się pewną siłą charakteru, to rosło także znaczenie berła cesarskiego; w przeciwnym razie, jeźli cesarze byli ludźmi niewielkich zdolności umysłowych, podnosiła się władza książąt i stanów. Nigdy zaś dotąd nie posiadali elektorowie większéj niezawisłości od korony, niżli za cesarza Maksymiliana. Okoliczność ta musiała nie mało sprzyjać rozszerzeniu reformacyi w téj chwili, gdy głowa państwa wrogo przeciwko niéj występowała.

 

– 42 –

 

            Do tego zabrakło już Niemcom téj „niemieckiéj cierpliwości,” jako się o niéj Rzymianie z przekąsem wyrażali. Nie małą też zaiste okazali cierpliwość, począwszy od czasów Ludwika Bawarczyka. Cesarze nie dobywali już więcéj miecza, owszém spokojnie do tego dopuścili, iż potrójna korona większym od cesarskiéj zajaśniała blaskiem. walka nie ustała dla tego, trwała ona daléj na inném, niższém prowadzona polu. Boje, jakie cesarze i papieże w obliczu całego świata ze sobą staczali, odbywały się w mniejszym rozmiarze między biskupami i rządami pojedyńczych niemieckich miast. Mieszczaństwo podjęło miecz, który upuścili cesarze. Już r. 1329 stawili obywatele miasta Frankfurta, położonego nad rzeką Odrą, mężny opór przeciwko całemu duchowieństwu, przez 28 lat pozbawieni będąc nabożeństwa mszy, odprawiania chrztów i ślubów małżeńskich, oraz pobłogosławienia umarłych, a to wszystko za karę dla wierności, którą zwierzchnikowi swemu markgrabiemu Ludwikowi zachowali. Gdy nareszcie duchowni i zakonnicy znowu powrócili, urągano się nad nimi patrząc na pochód ich jakby na istną komedyą. Jest to zaiste pożałowania godny błąd; lecz duchowieństwo samo go zawiniło. większe jeszcze było w czasie reformacyi naprężenie między władzami świeckiemi i duchowieństwem; roszczenia i przywileje duchowieństwa stawały się co chwila powodem rozdrażnienia i przeciwieństw wzajemnych.

 

            Lecz nie tylko między naczelnikami, radnymi i sekretarzami miast liczył Rzym swoich przeciwników, owszém i wśród ludu panowało oburzenie. Pokazało się to r. 1509 w okolicach Renu, gdzie chłopi ciężarami duchownych swych zwierzchników do rozpaczy przywiedzieni, zawiązali związek, któremu nadali imię „Bundschuh.” Ukrytemi i nikomu nieznanemi przychodząc drogami, zbierali się nocą na pewnych samotnych wzgórzach Alzacyi i zobowiązali się nawzajem przysięgą nie płacić w przyszłości żadnych podatków, na które sami bez przymusu nie udzielą swego przyzwolenia, tudzież znieść cła i inne podatki, ograniczyć władzę duchownych i zrabować żydów. Potém podnieśli but przymocowany do drzewca, używając takowego za sztandar, i wyruszyli w kierunku miasta Schlettstadt, zamierzając wezwać pomocy niezawisłéj konfederacyi szwajcarskiéj. Lecz wkrótce rozpierzchli się ustępując przemocy.

 

            Tak odzywał się na wyżynach i niżynach społeczeństwa niby podziemny odgłos, wtórujący burzy, która nadchodziła. Niemcy sposobne już były do spełnienia zadania, które ich w wieku 16tym czekało w powolnym rozwoju przygotowała już Opatrzność wszystko.

 

– 43 –

 

            Nawet namiętności ludzkie, które zkąd inąd przed obliczem Bożém są potępione, tutaj w wszechmocnej Jego ręce stały się narzędziami do wykonania zamiarów Bożych.

 

            Poglądnijmy na stan i na sprawy innych narodów. Trzynaście niewielkich państw niezawisłych, leżących w środku Europy, które razem z przymierzyńcami ich otoczone były górami jakby murem, wchodziło w skład jednego skromnego, lecz walecznego narodu. Nikt nie byłby przedtém pomyślał, iż tam wśród tych dolin nieznanych znajdą się ludzie, których Bóg wespół z kilku synami Germanii powołał do oswobodzenia kościoła swego ! Nikt nie mógł przypuścić, że te miasta próżne sławy, po za nieprzebytemi położone górami, otoczone jeziorami, których imię nie było nigdzie zapisane w kartach historyi, że te, powiadam, miasta nieznaczne, co ledwie z barbarzyństwa się podniosły, staną się dla chrześciaństwa ważniejsze od Jerozolimy, Antiochii, Koryntu i Rzymu. A jednak taka była rada Tego, który czyni, że jedna dziedzina bywa deszczem odwilżona, a druga dziedzina, na którą deszcz nie padał, uschła. (Amos 4:7)

 

            Szczególniejsze stosunki istniejące w Szwajcaryi zapowiadały reformacyi tego kraju zgubny wpływ i nader wielkie trudności. W państwie monarchiczném groziło jéj niebezpieczeństwo ze strony tronu, tu znowu jako w kraju demokratycznym należało się obawiać, aby lud nie dał się porwać prądem wywrotu.

 

            Lecz i Szwajcarya była już przysposobioną. Równała się ona do drzewa, dzikiego wprawdzie lecz zdrowego, które wśród głębokiego zasadzone dołu rosło, wyczekując chwili, aż ręka ogrodnika wszczepi weń zacniejszą latorośl. według zrządzenia Opatrzności boskiéj rozwijał się w tym młodym narodzie umysł szlachetny, słynęła wszędzie jego waleczność, jego zasady wolności i polityczna niezawisłość, które to cnoty, gdy nadeszła godzina walki przeciwko Rzymowi, miały zajaśnieć w całej swéj wspaniałości. Papież nadał ludowi szwajcarskiemu tytuł „obrońców niezawisłości kościoła;” lud atoli pojął znaczenie tego wyszczególnienia w inny sposób, niż myślał biskup rzymski. Żołnierze szwajcarscy służyli na dworze papiezkim stanowiąc straż jego nadworną, gdy tymczasem obywatele kraju tam wśród gór alpejskich czuwali nad wolnością religii przeciwko zachciankom papieża i duchowieństwa. Duchownym zakazano tam szukać prawa i wyroków sądu u trybunałów, znajdujących się po za granicami państwa.

 

– 44 –

 

            List zawierający zastrzeżenia przeciwko nadużyciom duchowieństwa, tak zwany „Pfaffenbrief” z roku 1370, był istotnie uroczystym protestem wolności przeciwko nadużyciom i gwałtowi pochodzącemu ze strony kleru. Miasto Zurych odznaczało się przed innemi państwami odwagą oporu, którym zbywało roszczenia Rzymu. Na drugim końcu Szwajcaryi broniło się mieszczaństwo Genewy od zamachów biskupa swego wymierzonych na wolność miasta. Dwa te miasta przewodniczyły innym w tym wielkim boju, którego przebieg skreślić zamierzamy.

 

            Lubo atoli miasta Szwajcaryi, wszelkiemu sprzyjające postępowi, od samego początku brały udział w ruchu reformacyjnym, to znowu inaczéj miała się rzecz co do ludu mieszkającego na wyżynach gór. Dotąd nie dochodziło jeszcze światło nowego ruchu. Dawniejsze kantony, dumne z swych czynów i z chwały, która się im jako założycielom wolności Szwajcaryi należała, nie okazywały się skore do naśladowania przykładu młodszéj swéj braci, mieszkającéj wśród płaszczyzny. Dla czegóż mieliby porzucić wiarę, w któréj zwyciężyli zastępy Austryi i na wszystkich pobojowiskach wznieśli ołtarze na pamiątkę odniesionych zwycięztw? Duchowni ich byli jedynymi wyćwiczonymi ludźmi, których rady zasięgać mogli. Nabożeństwa ich i dni uroczyste były jedyną odmianą wśród jednostajności tycia pasterskiego, – a to przyjemną odmianą i przerwą ciszy, jaka w spokojnych dolinach ich panowała.

 

            Przekroczywszy Alpy przychodzimy na ziemię włoską, która w oczach chrześciaństwa uchodziła za świętą. Z kądże miała oczekiwać Europa błogosławionych skutków kościoła, jeźli nie z Rzymu? Różni, co do usposobienia, zasiadali już mężowie na stolicy rzymskiéj, – azaliż nie mógł przecież raz paść wybór na człowieka, któryby w ręku Boga stai się narzędziem błogosławieństwa dla kościoła Pańskiego? Lub jeźli już po papieżach nie można było spodziewać się wiele, to byli tam biskupi, to odbywały się sobory, które mogły zreformować kościół. Z Nazaretu nie może być „nic dobrego,” natomiast z Jerozolimy, z Rzymu ! Tak myślili ludzie, lecz inaczéj myślił Bóg. On rzekł: „Kto jest plugawy, niech jeszcze będzie plugawszy” (Objaw. 22:11) i pozostawił kraj wioski w jego nieprawości. Ziemia ta napełniona pamiątkami starodawnéj chwały, była widowiskiem ustawicznych zaburzeń wewnętrznych i najazdów zewnętrznych.

 

            Podstępne przebiegi polityki, nienawiść między stronnictwami i chrzęst oręża odbijały się tam na przemian, rozwojowi Ewangelii i błogich jéj owoców pokoju nie zostawiając czasu.

 

– 45 –

 

            Oprócz tego nie sprzyjało powszechnemu podniesieniu się ducha rozerwanie polityczne, w jakiém znajdował się kraj iły. Każdy słup graniczny stawał się zaporą zwycięzkiemu pochodowi Ewangelii.

 

            Jeźli zaś prawda zabłysła w krajach północnych, to oczekiwać należało, że lud włoski, przesycony delikatną strawą duchową i z kultury swéj dumny, trudno zechce przyjąć niecoś, co z barbarzyńskich pochodziło Niemiec. Naród, który daleko bardziéj zachwycał się nad piękném ułożeniem sonetu, aniżeli nad wzniosłą prostotą Pisma świętego, nie był stosowną rolą dla zasiewu słowa Bosego. Między wszystkiemi położeniami, w jakich znajdować się mogą narody, sprzyja Ewangelii najmniéj stan skrzywionego wykształcenia umysłowego.

 

            Na końcu nie mogły Włochy w żadnym razie zapomnieć, czém dla nich był Rzym. Nie tylko, że świecka władza papieża czyniła go stronnikiem, którego by zaskarbić względy żaden okup nie wydawał się za wysoki, lecz z innéj także strony niepomierne wynikały korzyści dla łakomstwa i próżności wszystkich państw włoskich z zwierzchnictwa, jakie wykonywał Rzym nad całym światem.

 

            Gdy się tedy o wyzwolenie świata z pod władzy Rzymu rozchodziło, to dla Włochów przeważać musiały względy Włochom korzystne; domowe rozterki ucichały zawsze w obec obawy przed dążnościami zagranicznych państw. Zamach wymierzony na głowę włoskiéj rodziny państw ożywiał natychmiast od dawna już uśpione uczucia narodowe i poczucie wspólności interesów. Mimo jednak stosunków tak nieprzyjaźnych dla reformacyi znalazły się i po owéj stronie Alp dusze dla światłości Ewangelii przystępne. Włochy otrzymały także swą cząstkę.

 

            Hiszpania miała, czego brakło Włochom, a mianowicie ludność szlachetną, poważnie i religijnie usposobioną. Między duchowieństwem hiszpańskiém znachodzili się zawsze mężowie pobożni i uczeni; do tego leżała między Rzymem i Hiszpanią daleka przestrzeń, która sprzyjała zerwaniu jarzma papiezkiego. Mało było narodów, któreby więcéj od Hiszpanii miały powodu wskrzesić u siebie piérwotną wiarę chrześciańską, którą tam zakrzewił podobno sam apostoł Paweł. A jednak, gdy inne narody się podniosły, Hiszpania pozostała w tył; wypełniło się względem niéj, co słowo Boże powiada : „Pierwsi będą ostatnimi.” Różne okoliczności przyczyniły się do spowodowania tego smutnego objawu.

 

            Już skutkiem odosobnionego położenia swego i oddalenia od Niemiec odczuła Hiszpania tylko osłabione uderzenia tego potężnego ruchu, który jakby istne trzęsienie ziemi zatrząsł całém państwem niemieckiem.

 

– 46 –

 

            Do tego zajmowała się Hiszpania naonczas innymi skarbami, nie słowem Bożém. Stare niebo przyćmiło się w obec blasku spływającego z nowego świata. Zupełnie nowa część świata, składająca się zgoła z samego złota i śrebra, zagrzewała wyobraźnię całego narodu; żądza bogactwa gorejąca w sercu prawie każdego Hiszpana, nie pozostawiła miejsca uczuciom religijnym. Daléj panowało nad półwyspem hiszpańskim potężne duchowieństwo, rozporządzające pieniędzmi i szubienicami. Hiszpan chętnie przyjął na się jarzmo duchownéj niewoli, jeźli tylko duchowieństwo zwolniło go od zajmowania się duchownemi rzeczami, nie przeszkadzając mu oraz w służbie pożądliwości cielesnych, w uganianiu się za bogactwami, odkryciami i nowymi światami. Zwycięztwo nad Maurami okupiła Hiszpania zacną krwią przelaną, i na miejscu półksiężyca, który ze szczytów Grenady i innych miast zerwano, zatknęła godło krzyża. Lecz zapał ten dla wiary chrześciańskiéj, obiecujący bardzo dużo, przechylił się na stronę przeciwną prawdzie Ewangelii. Katolicka Hiszpania, wytępiwszy niewiernych, azaż nie miała oprzeć się także kacerstwu? Wypędziwszy z pięknego kraju swego Mahometa, azaż miała doń wpuścić teraz Lutra? Królowie hiszpańscy poszli jeszcze o krok daléj. Wystroili przeciwko reformacyi floty i zabierali się do stłumienia odnowionéj nauki w Holandyi i Anglii. Lecz zamachy te przyczyniły się do podniesienia zaczepionych, którzy w krótce potém złamali przewagę Hiszpanii. Tak tedy utracił katolicki ten kraj prawie przez reformacyą zewnętrzne swe bogactwa, dla których pogardził duchowną swobodą Ewangelii. Mimo to znalazła się wśród tego wspaniałomyślnego i walecznego narodu nie mała liczba serc, które, tym samym szlachetnym zapałem przejęte, większą atoli odznaczając się znajomością prawdy, niż mieli ją rycerze na polach walki z Maurami, życie swe oddały i krew swą przelały na stosach inkwizycyi.

 

            Zgoła te same co w Hiszpanii, znajdujemy stosunki, w Portugalii. „Świetność złotego wieku,” który nastał za rządów króla Emanuela Szczęsnego, nie sprzyjała zaparciu samego siebie, jakiego wymaga Ewangelia. Lud portugalski rzucił się na nowo odkryte drogi morskie, wiodące do Indyj Wschodnich i Brazylii, i tém samém odwrócił się od Europy i reformacyi.

 

            W niewielu krajach istniały stosunki sprzyjające reformacyi tak, jako we Francyi. Tu bowiem znajdowało się ognisko prawie wszystkiego ruchu naukowego i umysłowego życia wieków średnich. Tu prawie wszystkie drogi wydawały się być przygotowane do wzniosłego obwieszczenia prawdy.

 

– 47 –

 

            Mężowie wyobrażający prądy zupełnie z sobą sprzeczne, niepośledni na umysły ludu wywierający wpływ, stali w stosunku pewnego duchowego powinowactwa do natury reformacyi. Św. Bernhard był wyobrazicielem onéj cichéj wiary serca, onej prawdziwéj pobożności duszy, którą tchnie całe jego życie. Abaelard nadał nauce teologicznéj nowy kierunek, oparty na jasném rozbieraniu prawd za pomocą myślenia, które samo z siebie nie może zbudować prawdy, lecz przynajmniéj umié obalić fałsz. Liczni tak zwani „kacerze” wzniecili w południowych prowincyach Francyi na nowo światłość słowa Bożego. Wszechnica paryzka stanęła w sprzeczności z kościołem, nie lękając się podjąć z nim walki. Odważne słowa wypowiedzieli na początku piętnastego wieku mężowie jako Clemangis, Gerson i inni. Sankcya pragmatyczna była ważnym krokiem na drodze niezawisłości; zdawała się być klejnotem między przywilejami gallikańskiego kościoła. Liczna i w obronie swych przywilejów żarliwa szlachta musiała naonczas patrzeć, jako przywileje te pochłaniała wzmagająca się wszechwładza korony; tém bardziéj mogła się tedy pokusić do wystąpienia za przeobrażeniem kościoła, które znów z innéj strony mogło jéj przysporzyć upragnionéj niezawisłości. Lud z natury żywy, zdolny i dla uczuć szlachetnych wrażliwy zdawał się więcéj nawet od innych być sposobnym do przyjęcia prawdy ewangelicznej. Zdawało się, że reformacya stanie się w tym kraju porodem, który zwiastowały ból i praca tylu już wieków. A jednak los Francyi, od tylu pokoleń do tegoż bez przerwy dążący celu, w stanowczéj chwili inny wziął kierunek, reformacyi zgoła wręcz przeciwny. Taka była rada tego, w którego ręku stoją narody i naczelnicy ich. Król, który naonczas stał u steru rządów Francyi, ów głośny zwolennik sztuk pięknych, zdawał się przed wszystkiemi innemi książętami katolickiego świata być powołanym na opiekuna reformacyi; a oto ! prawie on to skierował i popchnął naród swój na tory jéj przeciwne. Oznaki, które od wieków zdawały się zakreślać biég duchowego rozwoju Francyi, okazały się złudnemi, a ruch umysłowy, podnoszący się w narodzie, rozbił się o skałę żądzy chwały i fanatyzmu królów francuzkich. Dom Walezyuszów przyprawił Francyą o jéj dziedzictwo duchowe. Może państwo to, przyjąwszy reformacyą, byłoby się zanadto stało potężne ! Bóg postanowił uczynić naczyniem prawdy słabsze narody, prawie takie, które się dopiéro rozwijać miały. Francya była już zgóry prawie reformowanym krajem, a jednak w końcu cofnęła się w zamęt katolicyzmu. Miecz królów za ważył na szali i przechylił ją na stronę Rzymu. Do tego przyczynił się niestety i miecz samych ewangelików francuzkich. Ręce do boju przywykłe zapomniały składać się do modlitwy. Nie przeciwników, lecz wyznawców krew przelana przysparza zwycięstwa Ewangelii.

 

– 48 –

 

            Niederlandy liczyły się naonczas do najbardziéj kwitnących krajów Europy. Lud tamtejszy pracowity trudnił się przemysłem; utrzymując styczność z prawie wszystkiemi częściami świata, nabierał coraz więcéj oświecenia, odznaczał się męstwem i miłością niezawisłości, bronił swych prastarych praw i swéj wolności politycznéj. Z resztą składały się prowincye te z dwóch nader od siebie różnych części; południowa część opływała w bogactwa, – ta poddała się. Miasta te, słynne z przemysłu, wysyłające swe okręty handlowe na wszystek świat, jako np. miasto Brügg, ta stacya dla żeglugi na morzach leżących ku Północy, Antwerpen, ta królowa morza i handlu, i inne, – azaż miasta te miały podjąć długi i krwawy bój, a to dla kilku nauk dotyczących się wiary? Przeciwnie północne prowincye obwarowane dunami, otoczone morzem, rzekami i śródziemnemi jeziorami, zasłonięte jeszcze lepiéj prostotą obyczajów i niezachwianą odwagą, poświęcić wszystko byle tylko nie Ewangelią – te prowincye ocaliły nietylko swe prawa, swe przywileje i swą wiarę, lecz uzyskały oprócz tego polityczną niezawisłość i stały się narodem słynnym.

 

            Po Anglii trudno spodziewano się tyle, ile odtąd dokazała. Po długich i zaciętych walkach o posiadanie Francyi zaczęła ostatecznie Anglia, zrzekając się swych praw co do tego kraju, zwraca,ć uwagę swą na morze, jako prawdziwy cel swego powiększenia, jako dziedzictwo jéj przeznaczone. Po dwakroć na wiarę chrześciańską nawrócona, piérwszy raz za starodawnych Brytańczyków, po wtóre za panowania Angelsasów, płaciła Anglia pokornie świętopietrze papierowi. Lecz kraj ten miał wielką przyszłość przeznaczoną.   Anglia, ta królowa Oceanu, mająca styczność ze wszystkiemi częściami świata, byka powołaną jako też i ludność, która się w niéj wyrodzić miała, by stała się naczyniem wybraném w ręku Bożém, niosącém ziarno żywota do najodleglejszych wysp, zasiewając takowe po najrozleglejszych krainach ziemi. Oznaki powołania tego pojawiały się juk w ten czas przez różne okoliczności. Niepospolite umysły wznieciły przedtém na wyspach Brytanii światłoś ducha, któréj pojedyńcze promienie świeciły jeszcze podówczas. Po miastach i portach Anglii uwijało się mnóstwo cudzoziemców, jako to artystów, kupców, rzemieślników, pochodzących z Niederlandów,

 

– 49 –

 

Niemiec i innych okolic; tym sposobem dostawały się tutejsze nowe prądy i zapatrywania religijne nie trudno do innych krajów. W końcu dzierżył naonczas berło kraju książę, odznaczający się dziwacznością umysłu. Był to człowiek nie pozbawiony nauki i męztwa, tylko że zmieniał co chwila swe myśli i zamiary, porywany potęgą swych namiętności, które na przeciwne sobie przerzucały nim strony. Czyż w obec tego wszystkiego nie mógł Henrykowi VIII. przyjść naraz do głowy i taki kaprys, któryby sprzyjał reformacyi?

 

            Szkocya była naonczas widownią stronniczych zatargów. Król liczył dopiéro lat pięć; rządy opiekuńcze wykonywała królowa matka. Wysoka szlachta, chciwa chwały, jakoteż duchowieństwo, mające nie mały wpływ, pastwiły się nad tym silnym narodem, który mimo to był powołany zająć niegdyś między zwolennikami reformacyi jedno z najprzedniejszych miejsc.

 

            Trzy państwa Północy a mianowicie Dania, Szwecya i Norwegia skupiły się pod jedném berłem. Mogło się zdawać, że do tych surowych i bitnych szczepów Ewangelia, zwiastująca pokój, nie znajdzie przystępu. Tymczasem stało się inaczéj. Prawie z powodu tego silnego usposobienia swego, jako się zdaje, stały się ludy te do doświadczenia prawd ewangelicznych sposobniejsze od narodów Południa. Jednakowoż do sprawy ewangelictwa wnieśli może zanadto pewnego żołnierskiego ducha ci potomkowie wojowników i korsarzy, którzy później w obronie Ewangelii dobyli bohaterskiego swego miecza.

 

            Rosya, na najwschodniejszym krańcu Europy położona, nie miała prawie żadnéj styczności z innemi państwami Zachodu. Do tego należała do kościoła greckiego; przeobrażenie zaś kościoła zachodniego nie wywarło prawie żadnego wpływu na kościół wschodni.

 

            Polska zdawała się dla reformy być przysposobioną. Przez sąsiedztwo z czeskimi i morawskimi chrześcianami stał się naród polski przystępnym dla prawd ewangelicznych, które go z pobliskich dochodziły Niemiec. Już r. 1500 domagała się szlachta wielkopolska udzielania przy wieczerzy Pańskiéj kielicha także i dla świeckich, powołując się na sposób odprawiania wieczerzy św w początkach kościoła. Ze względu na wolność swych miast i niezawisłość szlachty była Polska przytuliskiem dla wszystkich chrześcian, którzy w własnéj ojczyznie doznawali prześladowania. Prawda, którą z sobą przynieśli, znalazła też radosne przyjęcie u przeważnéj części polskiego narodu. Dziś atoli nalepy Polska do liczby tych krajów, w których Ewangelia liczy najmniéj wyznawców.

 

– 50 –

 

            W Czechach zabłysła światłość reformacyi i świeciła przez długie czasy, aż ją nareszcie strumieniami przelanéj krwi zgoła zupełnie stłumiono; lecz z pośród gruzów dokonanéj rzezi zdołała się ocalić mała garstka kosztownych zabytków, przechowawszy się, aż zaświtnął dzień, któren wieszczym duchem przepowiedział Hus.

 

            Węgry były za panowania niedoświadczonych lub niedołężnych książąt widownią nieprzerwanych zaburzeń, aż naród ten rzucił się w objęcia Austryi, przeznaczywszy tron swój na dziedzictwo potężnego domu Habsburgów.

           

            Takie było położenie Europy na początku szesnastego wieku, który w łonie chrześciańskiego społeczeństwa tak wielkie miał sprawić przeobrażenie.

 

 

–––––––––– • ––––––––––

 

Wróć     Dalej

 

Hosted by www.Geocities.ws

1