Pro i contra (fragmenty)
Prof. Jerzy Robert Nowak, NIEDZIELA 33/2001, CZĘSTOCHOWA 19 VIII 2001

 

  • Pro i contra, Niedziela 33/2001

    Nie przeproszą za niewolnictwo

    Anna Rogozińska-Wickers pisze w korespondencji z Nowego Jorku, pt. Amerykanie nie chcą potępić syjonizmu (Rzeczpospolita z 10 sierpnia) m.in.: "Protesty Waszyngtonu wywołuje również żądanie, aby państwa kolonialne, które w przeszłości korzystały z pracy niewolników, wypłaciły z tego tytułu odszkodowania. Ponadto USA chce, by z dokumentu usunięto apel wzywający do przeproszenia za niewolnictwo. Obawiają się one, że może stanowić to podstawę do ewentualnych roszczeń".
    Warto przyjrzeć się na przykładzie tej sprawy, jak ostrożna i przewidująca jest dyplomacja amerykańska. Nie chcą przepraszać za jakże odległą historię niewolnictwa Murzynów (a mieliby, rzeczywiście, za co przepraszać), bo nie chcą dać pretekstów do roszczeń finansowych. Co powiedzieć w tej sytuacji o postawie prezydenta RP Kwaśniewskiego, który gotów był, pomimo ostrzeżeń, 10 lipca br. wystąpić z oficjalnymi przeprosinami wobec Żydów za mord w Jedwabnem, choć wiadomo, że to, co się działo w Jedwabnem, odbywało się wyłącznie z inicjatywy niemieckich okupantów, jedynych odpowiedzialnych za mord w Jedwabnem w sytuacji, gdy zniszczono struktury polskiej państwowości.
    Do sprawy tak szkodliwego dla Polski zachowania Kwaśniewskiego w Jedwabnem nawiązał Remigiusz Włast Matuszak w Tygodniku Solidarność z 10 sierpnia. W tekście zatytułowanym Bajka o złotej rybce red. Matuszak pisze m.in.: "Straty moralne państwa polskiego w skali światowej, wywołane przez sprawę Jedwabnego, są niewyobrażalne. No bo skoro nawet prezydent Rzeczypospolitej uwija się w jarmułce na głowie na jedwabieńskich polach i przeprasza, to znaczy, że Polacy są jednak winni. A skoro "'zrobili' to w jednym miasteczku, to czy nie zrobili tego z pozostałymi 3 milionami polskich Żydów? (...) Oczywiście, teraz po przeprosinach powinno nastąpić przyznawanie (...) odszkodowań, rent itd.".


    Jak oczernia się Polaków

    Teresa Kuczyńska pisze w tekście: Czy mam się zastrzelić? ( Tygodnik Solidarność z 3 sierpnia) o tym, jak konsekwentnie działa się na rzecz zdeformowania świadomości historycznej Polaków: "Zdarzenia czasu wojny zdominowały całkowicie - w wyniku nagłośnienia w mediach - dwie sprawy: zagłady Żydów i wysiedlenia Niemców z obszarów przyznanych Polsce po wojnie przez zwycięskie mocarstwa w Jałcie. Przyćmiona została utrata przez Polskę większych terenów na Wschodzie niż zyskano i przesiedlenie stamtąd ludności polskiej. Nagłośnienie przez Niemców i kręgi publicystów w Polsce, szczególnie im sprzyjających, wysiedleń niemieckich, przesłoniło w świadomości Polaków na przykład fakt, że inicjatorami wysiedleń ludności na terenie Polski byli Niemcy. To oni już na początku wojny z samej Wielkopolski (...) wysiedlili kilkaset tysięcy Polaków, i to w nieporównanie okrutniejszych warunkach, niż stało się to udziałem Niemców wysiedlanych po wojnie z Polski ( ...). W Wielkiej Encyklopedii PWN, wydanej w tym roku, spalenie Żydów w Jedwabnem przy współudziale Polaków awansowało do 'najdrastyczniejszego przejawu wrogości do Żydów z lat wojny'. Już nie Auschwitz, Treblinka, lecz Jedwabne. Ostrze oskarżeń kieruje się przeciw Polakom, uwalniając, zapewne celowo, Niemców od winy.
    W tej sytuacji nie ma już miejsca na pamięć o Powstaniu Warszawskim, o zagładzie 120 tys. mieszkańców Warszawy i powstańców AK-owskich, wywózce kilkudziesięciu tysięcy warszawiaków do Auschwitz-Birkenau, Dachau, Bergen-Belsen (...) Umschlagplatz polskiej ludności Warszawy, ów Zieleniak na Ochocie, z którego Niemcy transportowali ją do obozów koncentracyjnych, nie istnieje w świadomości historycznej warszawiaków, zabudowany całkowicie halami targowymi. Pozostaje tylko pamięć o Umschlagplatzu żydowskim.
    Nie dziwmy się więc, że ta pamięć przesuwa Polaków coraz silniej z ofiar na oprawców. Na to przenicowanie historii drugiej wojny światowej Niemcy spoglądają z aprobatą i coraz mniej gotowi są pamiętać o swojej w niej roli. Coraz rzadziej postrzegają siebie jako oprawców, a coraz butniej jako ofiary. Temat krzywd ze strony polskiej buzuje w niemieckiej publicystyce. Gerhard Bartodziej, historyk i działacz mniejszości niemieckiej na Śląsku, jako reprezentant m.in. niemieckiej Fundacji im. Adenauera i Fundacji im. Friedricha Eberta kpi publicznie z martyrologii wojennej Polaków, doznanej jakoby od Niemców i obarcza winą za wywołanie wojny i śmierć milionów Polaków ich samych. Publikowane są na Śląsku pochwały rządów hitlerowskich ( ...)".
    Adam Krzemiński, podpora publicystyki w Polityce, kieruje w jej ostatnim numerze list otwarty do Andrzeja Wajdy z gorącym apelem, by nakręcił film na miarę Listy Schindlera Spielberga o zbrodni w Jedwabnem "wykonanej przez sąsiadów na sąsiadach".


    Niemcy skorzystali na Jedwabnem

    Hanna Karaś poświęca tym samym problemom ważny tekst: "Teatr absurdu" w Jedwabnem. Uroczystości 10 lipca w oczach niemieckich reporterów (Głos z 28 lipca). Karaś skupia się zwłaszcza na pełnym pomówień i insynuacji wobec Polaków tekście tygodnika Der Spiegel. Komentując antypolskie ataki Spiegla, Karaś pisze, że tekst tego tygodnika "po raz kolejny utrwali obraz Polaków jako ludzi prymitywnych i głupich. Pewnie w sam raz takich, by mogli innych mordować". (Na ten sam temat patrz: "Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" włączył się do kampanii antypolskich oszczerstw!" - wtr. WK.)
    Zachowanie niemieckiej prasy w sprawie Jedwabnego wywołało również odrębny komentarz Agnieszki Sabor Niemcy, Polacy - i Jedwabne w Tygodniku Powszechnym z 12 sierpnia. Sabor pisze m.in., iż: "(...) dochodzą z Niemiec niedobre sygnały. Przykładem niemieckich reakcji na ostatnie wydarzenia w Polsce był opublikowany niedawno w Der Spiegel ( mającym sześć milionów czytelników opiniotwórczym tygodniku) reportaż z uroczystości w Jedwabnem - histeryczny, niesprawiedliwy, nietaktowny, utrzymany w tonie o wiele ostrzejszym niż większość relacji izraelskich i amerykańskich. A nie jest to sygnał jedyny. Podobne, pojawiające się ostatnio w Niemczech głosy budzą zrozumiały opór wśród Polaków, utrudniając jakąkolwiek rozmowę. Sprawiają, że niemieccy czytelnicy takich tekstów na międzynarodowym seminarium w Krakowie przerywają wykładowcy, mówiąc, że jego opowieść o kilkuset latach żydowskiej historii na ziemiach polskich to manipulacja, która ma służyć 'ukryciu prawdy' o Jedwabnem i nie tylko (...), spotkany przypadkowo w dawnym obozie w Birkenau niemiecki turysta-pielgrzym powiedział mi kilka dni temu: 'A więc po Jedwabnem okazało się, że my, Niemcy, i wy, Polacy, jedziemy na tym samym wózku'".

    JERZY ROBERT NOWAK

    Powrot

  • Hosted by www.Geocities.ws

    1