Podlaskie miasteczko Jedwabne było jednym z tysiąca typowych, biednych, żydowskich szteteł w Polsce,
takich jak Swarzędz, Szczebrzeszyn czy Kołomyja. W 1920 bolszewicy zajęli całe Podlasie. Ich
krótkotrwałe, krwawe rządy mocno zapadły w pamięci miejscowej ludności. Czekiści, jak i cała
zdemoralizowana armia Tuchaczewskiego, rozstrzeliwali, gwałcili i grabili. Ich azjatyckie
okrucieństwo i prymitywizm zostały udokumentowane i opisane w setkach wspomnień oraz prac
naukowych. Od czasów najazdów tatarskich i buntów kozackich po raz pierwszy polskich jeńców
obdzierano żywcem ze skóry, rozpłatywano brzuchy wieszanym. Szeregowcami byli przeważnie Rosjanie.
Niestety, sporą część bolszewickich komisarzy i czekistów stanowili Żydzi, i niemal wyłącznie też
młodzi Żydzi dołączali do bolszewickich oddziałów. Pamięć o tych strasznych tygodniach, mimo
upływu 20 lat, była ciągle żywa na Podlasiu i Mazowszu.
Po 17 września 1939 Sowieci po raz drugi opanowali tereny Polski centralnej i wschodniej.
Miejscowa ludność żydowska witała Armię Czerwoną kwiatami i sztandarami. Liczba komunistów
gwałtownie wzrosła. Ile było w tym prawdziwej ideologii, a ile zwykłej chęci przeżycia,
tego nie ustalimy.
Druga, sowiecka okupacja wschodniej części RP trwała 20 miesięcy. Rola NKWD na tych terenach
jest znana i częściowo udokumentowana. Archiwa władz sowieckich (m.in. z Mińska, Smoleńska)
zostały prawie w całości zdobyte przez wojska niemieckie, a w 1945 przejęte przez armię USA
na terenie Niemiec. Tony nie zbadanych enkawudowskich dokumentów znajdują się dzisiaj w rządowych
archiwach USA.
W czasie tych 20 czerwonych miesięcy odbyły się 4 wywózki Polaków w głąb ZSRR. Na przykład - z
rodziny Jaruzelskich herbu Ślepowron: płk. Antoni Jaruzelski aresztowany przez NKWD 7.01.1940,
stracony został w więzieniu w Białymstoku, ppłk. kawalerii w st. sp. Józef Wincenty Jaruzelski
aresztowany wraz z synem Zbigniewem zaginął bez wieści po próbie ucieczki do Rumunii, a syn zmarł
przy wyrębie lasu koło Świerdłowska w 1941, Władysław, ojciec gen. Wojciecha Jaruzelskiego,
wywieziony wraz z rodziną z majątku Hawryłkiewiczów 14.06.1941 do Ałtajskiego Kraju, zmarł z
wyczerpania 4.06.1942. Podobna śmierć spotkała w ciągu 20 miesięcy około 450 tys. Polaków!
Żydzi w Jedwabnem zachowali się tak jak na całym okupowanym przez bolszewików terenie:
współpracowali z komunistyczną władzą, z NKWD, agitowali za przyłączeniem do Białoruskiej SRR,
stawiali cementowy pomnik Leninowi na rynku itd. Każdy chciał żyć, a szczególnie Żydzi wciśnięci
między alternatywę hitlerowskich restrykcji a stalinowski terror. (Niekwestionowany autorytet
moralny Janusz Korczak w 1942 napisał niewygodne i pomijane zdanie, iż Niemcy przegrają wojnę,
ocaleli Żydzi poprą władzę sowiecką i za to zapłacą.) Oczywiście, że burżuazję żydowską i
funkcjonariuszy państwowych II RP pochodzenia żydowskiego spotkały te same prześladowania co
Polaków czy Ukraińców. Pamiętajmy, że w Katyniu został zamordowany zarówno długoletni, naczelny
rabin WP major Baruch Steinberg - ochotnik walk z Ukraińcami z 1919, jak i pop płk kapelan WP
Szymon Fedoreńko, którego szczątki wydobyto z dołów katyńskich z 1943 i zarejestrowano pod nr 2743.
Prawie dwa lata terroru to bardzo dużo, by wywołać zapiekłą nienawiść do bolszewickich okupantów.
W Jedwabnem aresztowano kilkudziesięciu mieszkańców, większość spotkała śmierć. W lipcu 1940
aresztowano proboszcza Ryszarda Mariana Szumowskiego i wkrótce stracono go w Białymstoku.
Społeczność całego Jedwabnego liczyła 2500 mieszkańców, około połowy stanowili Żydzi.
W czerwcu 1941 funkcjonariusze NKWD, jak i większość ich pomocników, uciekli w panice na wschód,
wiedząc, co ich czeka. Biedota żydowska w dużym procencie pozostała, no bo gdzie miała uciekać;
zostało około 500-600 osób.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że pogrom, który wybuchł po 18 dniach od ucieczki Sowietów i
wkroczeniu Niemców był starannie przygotowany i zainspirowany przez gestapo rozlokowane w Ciechanowie.
Białostockie znalazło się na pograniczu operacji Einsatzgruppen A SS Brigadenführera Waltera
Stahleckera i Einsatzgruppen B Artura Nebe, "oczyszczającego" z Żydów Białoruś. Ciechanów i okolice
były penetrowane przez jedno z Vorkammando, które wprowadzało w życie rozkaz o "akcjach
samooczyszczających". Szef RSHA - zastępca Himmlera - Reinhard Heydrich w rozkazie z 2 lipca 1941
skierowanym do dowódców jednostek SS na wschodzie napisał: "Próbom samooczyszczającym kręgów
antykomunistycznych lub antysemickich na nowo zajętych obszarach nie stawiać żadnych przeszkód.
Przeciwnie, należy je poprzeć, jednakże bez pozostawiania śladów, aby te miejscowe koła samoobrony
nie mogły się potem powoływać na polecenia albo dawane im polityczne obietnice", i tak też się
stało. SS wykonało rozkaz.
Scenariusz pogromu z Jedwabnego powtarzał się setki razy na całych terenach okupowanych przez
Niemców. Białystok - 2 tys. zamordowanych i spalonych Żydów - wynik akcja Niemców w sile
2 batalionów, Kowno - 4 tys., Odessa - 35 tys. zamordowanych przez wojska rumuńskie przy
współudziale ludności ukraińskiej, Kijów - około 100 tys. zamordowanych. Do pogromu nie
doszło w polskim, inteligenckim Wilnie! Najkrwawsze "średniowieczne" pogromy odbywały się
na Litwie z udziałem "szaulisów", i w Rumunii - Jassy, Bukareszt - gdzie w stolicy Królestwa
Rumunii, u aryjskich rzeźników, na hakach wisiały kawałki zwłok pomordowanych Żydów (i nie
są to literackie wymysły Malapartego).
Czy Polacy brali udział w zbrodni w Jedwabnem? Oczywiście, że tak, tylko należy zadać sobie
pytanie: czy tych kilkunastu zwabionych wizją rabunku młodych i prymitywnych mieszkańców
zapadłego miasteczka znęcało się, biło i pędziło na śmierć Żydów czy ludzi obciążonych winą
za komunistyczny terror i z nim utożsamionych? (Pozwolę sobie powątpiewać w ta "oczywistość
udziału Polaków" aż do chwili, gdy ujawnione zostaną konkretne nazwiska ewentualnych
współwinowajców. Sugestia, iż był to współudział na tle rabunkowym, nie wytrzymuje konfrontacji
z faktem odnalezienia przy ofiarach podczas tzw. ekshumacji wielu wartościowych przedmiotów
w tym także ze złota! Wg. wypowiedzi prokuratora Radosława Ignatiewa (IPN, Białystok):
"W obu grobach znaleziono też przedmioty
wartościowe. Są to fragmenty złotej biżuterii, srebrne i złote
monety (głównie tak zwane 'świnki', czyli piętnasto- i
dziesięciorublówki z okresu panowania ostatniego cara; obok dolarów
środki płatnicze funkcjonujące podczas okupacji na terenie Polski),
zegarki kopertowe, obrączki i pierścionki". Patrz też
"W Jedwabnem mordowali Niemcy" - wtr. WK.)
Zmuszono ofiary do rozbicia pomnika Lenina i niesienia jego kawałków na miejsce kaźni.
Rabin pod przymusem niósł czerwony sztandar itd. Co to było, jak nie fala niekontrolowanej
nienawiści do niedawnych prześladowców, do komunistów. W totalnie cywilizowanej Anglii czy
Francji wystarczy dzisiaj słowna zaczepka, by wybuchły krwawe zamieszki rasowe. Co dopiero
mówić o wybuchu zawinionej nienawiści, aktu dodatkowo inspirowanego przez nowe władze i
bezkarnego. Wystarczy wspomnieć Rabację Galicyjską, zainspirowaną przez Austriaków.
Nagłą eksplozję wściekłości robotników z Poznania w czerwcu 1956, gdzie sam jako dziecko
byłem naocznym świadkiem dopadnięcia i rozdeptania przez rozszalały tłum podoficera UB na
peronie Małego Dworca przy Rokossowskiego - dzisiaj Głogowskiej. Część jego szczątków, czy
też zakrwawionej odzieży, nabito na sztachety przy postoju dorożek. Był Polakiem. A gdyby
był Żydem, to czy byłby to akt antysemityzmu, czy kara i zemsta na funkcjonariuszu reżimu?
A wybuch antykomunistycznej nienawiści w Szczecinie, w 1970, gdy spalono komitet PZPR,
obrabowano willę miejscowego kacyka Antoniego Walaszka i zniszczono jego jacht. Przecież
gdyby dopadnięto jego i jego rodzinę, to spotkałby ich taki sam los jak Mussoliniego w
Mediolanie, gdzie dopiero straż pożarna odepchnęła tłum pastwiący się nad wiszącymi zwłokami.
W Jedwabnem, w trakcie zajść, części Żydów udało się ukryć, część uciekła w pola i do lasów.
Nikt nie usiłuje zaprzeczać, że zamordowano i spalono żywcem w stodole 200-400 ludzi. (
liczba ofiar szacowana jest na 150 - 250 - wtr. WK.)
Po wojnie prawie na ślepo aresztowano około 20 mieszkańców Jedwabnego, z tego około 10
stracono. (oskarżono i aresztowano 23 osoby, z których skazano 13 oskarżonych, w tym jednego na kare
śmierci, której jednak nie wykonano - wtr. WK.)
Komunistyczna "sprawiedliwość" została wymierzona, by dalej na całe dziesięciolecia
jątrzyć i dzielić.
Nikt nie pyta, co stało się z Żydami, którzy współpracowali z władzą sowiecką i uciekli na
wschód. Sądzę, że wielu z tych młodych, naiwnych zginęło na froncie, dostało się do
niemieckiej niewoli lub po rozbiciu ich oddziałów działało w partyzantce, a większość
zapędzono do strojbatów - czyli batalionów budowlanych, co było zwykłym losem obywateli
polskich z terenów wschodnich. Czy Żydzi z Kresów RP nie wiedzieli o całej antysemickiej
polityce stalinowskiej, czy też byli zmuszeni do robienia dobrej miny do złej gry? To
przecież Józef Stalin utworzył już w latach 30. na dalekiej Syberii Żydowski Obwód
Autonomiczny, zanim jeszcze Hitler wymyślił Madagaskar dla Żydów. W 1936 rozstrzelano
prawie wszystkich przywódców Birobidżańskiego Kraju - który zasiedlono ponad 2 milionami
przywiezionych Żydów. W listopadzie 1943 członek BP WKP(b) G. Malenkow wydał dyrektywę
o "wzmożonej czujności wobec kadr partyjnych pochodzenia żydowskiego". W 1948
rozstrzelano 5-8 tys. aktywistów Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego z 74-letnim
Salomonem Łazowskim, urzędującym wiceministrem spraw zagranicznych ZSRR, na czele.
W 1952 zgładzono wszystkich pisarzy sowieckich piszących w języku jidysz oraz
rozpoczęła się sprawa lekarzy kremlowskich. Zbliżała się druga Wielka Czystka, w której
Żydzi mieli stać się kozłem ofiarnym. Na szczęście tyran umarł, sam lub z pomocą dworaków.
Szum wywołany wokół sprawy Jedwabnego zainicjowany przez niedopracowaną książkę prof.
Grossa (jeżeli okoliczności nieprofesjonalnego zdobywania materiałów były faktycznie
tak kompromitujące dla naukowca, jak relacjonowała to niezależna od "GW" prasa, to
rada naukowa uczelni, którą Gross reprezentuje, powinna zająć stanowisko w tej sprawie).
Jan T. Gross wyraźnie pozazdrościł merkantylnych sukcesów reportażystce Hannie Krall
i postanowił ją zakasować. O ile wiem, to pierwszym pisarzem, który już pod koniec lat 70.
taktownie i z umiarem pisał o Pogromie Kieleckim i pogromie w Jedwabnem, był Stanisław
Benski (m.in. "Cesarski walc", "Strażnik świąt", "Dolina Moabu", "Kręgi czasu"). Tylko że
on nie zdobył poklasku "stołówki Czytelnika", bo nie jątrzył swoim pisarstwem, lecz
akcentował w nim rolę Polaków ratujących Żydów zarówno w Warszawie, jak i w Kielcach
czy Jedwabnem, a to się bardzo nie podobało.
Krzykliwa, wręcz rządząca i terroryzująca polskie życie kulturalne metodami zabronionymi
przez Konstytucję RP, grupa "ludzi Gazety Wyborczej" i Unii Wolności popchnęła "wahadło
Jedwabnego" ku niebezpiecznemu wychyleniu, do punktu, z którego może ono już tylko się
cofnąć. I to tym gwałtowniej, im dalej je popchnięto. Człowiek, którego nie można oskarżyć
o antysemityzm czy o brak inteligencji - Jerzy Urban - ostrzegał w 1990 o niebezpieczeństwie
sprawdzenia się teorii wahadła w związku z ówczesną, nagłą erupcją publikacji i działań
filosemickich.
W państwie Izrael od 1948 działa Komunistyczna Partia Izraela. Jest tak nieliczna, że
stanowi polityczny margines, i być może, że właśnie odrzucenie i potępienie komunizmu
przez ogromną większość Żydów powoduje wrogość do Izraela grupy kilkuset trockistowsko
nastawionych "lewicowych demokratów" z Warszawy, którzy już w drugim i trzecim pokoleniu
usiłują sprawować rząd dusz w mediach i sferze kultury. To oni, do spółki z ludźmi
zawodowo trudniącymi się (The Holocaust Industry) i żyjącymi z wykorzystywania
holokaustu, nagłośnili ten cały medialny cyrk wokół Jedwabnego. Mnóstwo poważnych
osób dało się w to wmanewrować, później musieli brnąć do samego końca. Straty moralne
państwa polskiego w skali światowej, wywołane przez sprawę Jedwabnego, są niewyobrażalne.
No bo skoro nawet prezydent Rzeczypospolitej uwija się w jarmułce na głowie na jedwabieńskich
polach i przeprasza, to znaczy, że Polacy są jednak winni. A skoro "zrobili to" w
jednym miasteczku, to czy nie zrobili tego z pozostałymi 3 milionami polskich Żydów?
Chciałbym, aby ministrowie polskiego rządu i prezydent RP uczcili teraz pamięć np.
płk. Berka Joselewicza, poległego pod Kockiem w walce z zaborcą, czy Szmula Zbitkowera
wykupującego po rzezi Pragi w 1795, z rąk oprawców Suworowa, rannych żołnierzy polskich.
Niemcy nazwali uroczystości w Jedwabnem "teatrem absurdu" i faktycznie była to groteska
na żywo - dwie damulki przybyłe z daleka, i na nasz koszt, do Jedwabnego rozmawiają przed
kamerą: "To za mało, prawda, moja droga? Tak, to zupełnie za mało!". Oczywiście, teraz po
przeprosinach powinno nastąpić przyznawanie wielomilionowych odszkodowań, rent itd.
Ale to też byłoby za mało. Bajeczka o rybaku i złotej rybce przenosi się do Jedwabnego.
Ale czy ludzie z Gazety Wyborczej i ich klientela pamiętają, jak się ta bajeczka kończy?
REMIGIUSZ WŁAST MATUSZAK
Podkreślenia w tekście moje - WK.
Powrot
|