Wobec zamachu na patriotyzm
Andrzej J. Horodecki, Myśl Polska Nr 24-25/2001

 

Nie są możliwe syntezy cywilizacji. Nie można w poniedziałki, środy i piątki być człowiekiem cywilizacji łacińskiej, to znaczy uważać, że prawo musi być podporządkowane etyce, a we wtorki, czwartki i soboty być człowiekiem cywilizacji żydowskiej, to znaczy twierdzić, że etyka wypływa z prawa. Koneczny pokazał również, że przynależność cywilizacyjna nie zależy od rasy, języka czy religii. Tak więc to, że ktoś nawrócił się z mozaizmu na religię katolicką, nie oznacza bynajmniej automatycznego przejścia z cywilizacji żydowskiej do łacińskiej, to samo dotyczy katolików innych cywilizacji.
Nieznajomość praw dziejowych Konecznego wskutek cenzury w okresie PRL, otworzyła drogę katolickim środowiskom żydowskim, zgrupowanym wokół "Tygodnika Powszechnego" (tzw. "katolewicy"), do siania zamętu, także i wśród duchowieństwa. Dlatego tak trudno jest dziś tłumaczyć, że "Polska może być tylko państwem cywilizacji łacińskiej, a nie mieszanek cywilizacyjnych". Zamęt, który wywołuje mieszanka cywilizacji bizantyńskiej, turańskiej i żydowskiej, walczących z cywilizacją łacińską w Polsce, ułatwia rozkradanie gospodarki narodowej, demontaż państwa oraz sprzyja szerzeniu opinii, że Polacy nie są w stanie normalnie żyć i pracować we własnym państwie.

Nauki historii

Zdumiewająca jest przenikliwość twórców myśli narodowej, dzięki którym w lipcu 1895 r. ukazał się pierwszy numer "Przeglądu Wszechpolskiego", kiedy to wiedza o cywilizacjach Feliksa Konecznego jeszcze nie istniała. Ówczesna wszechpolskość, to nie tylko pragnienie odbudowy niepodległego Państwa Polskiego, ale także jakby tęsknota za cywilizacją łacińską, harmonizującą stosunki społeczne w państwie ludzi różnych narodów, religii, ras, języków. Gdyby tak nie było, powstałby zapewne Przegląd Narodowy Polski.
Dzisiaj dzieło to kontynuują "Nowy Przegląd Wszechpolski", a także " Myśl Polska" obchodząca aktualnie swoje 60-lecie. Jak aktualna jest misja obu periodyków, świadczy artykuł Jana Ludwika Popławskiego Samodzielność Galicji (" Przegląd Wszechpolski" 1901), w którym autor przywołuje obszerne fragmenty referatu Bolesława Wysłoucha na zjeździe delegatów Stronnictwa Ludowego w Tarnowie: "Na darmo głosem przestrogi wołał już w r. 1853 ks. Kalinka: Przemysł i handel z Austrią to germanizacyjna potęga, bo Galicja, aby opatrzyć swoje potrzeby, co rok musi część ziemi polskiej Niemcom i Żydom sprzedać, to nieustanne, periodyczne, jak się obrazowo wyrażał, przelewanie się ziemi galicyjskiej do kas bankierów wiedeńskich...Ta cicha wojna ekonomiczna z nieubłaganą stałością po dzień dzisiejszy uszczupla nasze terytorium, usuwa ziemię spod nóg."
Oceniając sytuację Galicji, Popławski pisze: "Powstawały stronnictwa, zjawiały się nowe programy, ale w żadnym z nich nie roztrząsano zasadniczo prawno-politycznego stanowiska Galicji albo załatwiano się z tą sprawą ogólnikowym frazesem. Mieliśmy różne programy - liberalne i szlacheckie, postępowe i zachowawcze, patriotyczne i ugodowe, ale nie mieliśmy programu polityki narodowej".
Tak więc po 100 latach wracamy do punktu wyjścia, tyle że na razie jeszcze mamy formalnie Państwo Polskie. Dlatego zachęcam Czytelników "Myśli Polskiej" i "Nowego Przeglądu Wszechpolskiego" do wzajemnego popierania obu periodyków. Środowiska polityczne, które je wydają, są zwalczane przy użyciu dwóch potężnych broni, a mianowicie zmowy milczenia, a następnie kreowania "politycznie poprawnej myśli narodowej". Artykuł w "Rzeczpospolitej" (18.01.2001), zatytułowany "Współczesny polski patriotyzm musi wypracować wizję naszej wspólnej przyszłości. Naród - ostatni węzeł" to właśnie ofensywa w tym kierunku.
Naród Polski chce traktować ludzi wszystkich cywilizacji jak ewangelicznych bliźnich i dlatego "władzę państwową i samorządową powinien powierzać tylko ludziom cywilizacji łacińskiej". Nie może jednak odpowiadać za działania tych, którzy delikatnie, ale systematycznie eliminują przykazanie miłości bliźniego na rzecz hasła "powinności i solidarności", a przykazanie miłości Boga oddają na łaskę i niełaskę konstytucyjnych intelektualistów.

Dyktatura mniejszości

Ideologowie komunizmu, nazywani w II Rzeczypospolitej "żydokomuną", tolerowali tylko patriotyzm " politycznie poprawny", który miał zniknąć w wyniku wymiany pokoleniowej. Wolno było wyznawać tylko "postępowy nurt" w dziejach Polski. Naród był niszczony biologicznie (Ustawa z 26.04.1956 o tzw. dopuszczalności przerywania ciąży) i duchowo, chociaż, przy dużym samozaparciu, każdy mógł - dzięki bezpłatnej oświacie - uczyć się i studiować, a w czterech ścianach poznawać w miarę prawdziwą historię Polski. Miały swoją szansę rodziny wielodzietne, bo można było w biedzie, ale uczciwie pracować umacniając i wzbogacając Jej kulturę materialną. Można było zagospodarowywać szczęście w nieszczęściu, jakim były granice poczdamskie i umacniać Kresy Zachodnie i Północne.
Te możliwości wskazywał i sam je wykorzystywał Prymas Tysiąclecia, ks. Stefan Kardynał Wyszyński. To dzięki Jego dalekowzrocznej polityce papież Paweł VI powołał do życia polskie diecezje na tych Ziemiach, po wiekach Odzyskanych.

"Idziemy po duszę (tego) narodu..."

Ks. Prymas wiedział, jak skomplikowane są polskie drogi do prawdy o własnej historii, pełnej nierzadko niezawinionego cierpienia warstw upośledzonych. Zagospodarowywał to, co było prawdą, chociaż podawaną instrumentalnie dla skłócenia Polaków. Zanim odszedł, zdążył jeszcze oczyścić sumienia polskie z nienawiści do Niemców. Podczas wizyty duszpasterskiej w Niemczech w 1978 r., mówił do Polonii niemieckiej: "Polska oczekuje od Was zachowania Dumy Narodowej, która każe Wam wszędzie pamiętać, z jakiego pnia dziejowego wyrośliście, jakim duchem się rządzicie, pełni uczuć miłości społecznej, pokoju i sumienności. Oczekuje, abyście umieli brać od świata to, co wartościowe, odróżniać zło od dobra, "nie dając się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężając". Niech Wasza Duma Narodowa nie pozwala Wam dawać złego przykładu!"
Nie zdążył doprowadzić do pojednania Polaków ani wyleczyć ich z naiwności. Nakręcony w zeszłym roku film "Prymas - trzy lata z tysiąca", pokazał, jak się rozpracowuje polski tradycyjny patriotyzm. W jednej ze szkół dużego miasta tylko jedno dziecko w klasie domyślało się, kto to był Prymas Wyszyński. Po obejrzeniu filmu przez klasę w ramach realizowanego programu inne dziecko zapytało nauczyciela: Dlaczego Prymas pił wódkę? Starsza młodzież czasami zwraca uwagę, że jak to? To Prymas podsłuchiwał UB? Film ten ma, jak na przynętę, tylko jedną myśl prawdziwą: " Idziemy po duszę (tego) narodu...".

Do czego ma posłużyć pamięć o Prymasie?

Trzy czwarte miliona widzów obejrzało skandaliczny film o Prymasie, ponad połowa głosujących wybrała promotora mieszanki cywilizacyjnej na Prezydenta, oraz jak dotąd, nikt z czynnych polityków nie zgłosił wniosku o wypowiedzenie Układu o Stowarzyszeniu Polski ze Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, którego wcielanie w życie oznacza, że nie Państwo Polskie, ale jego szczątki będą stopniowo wprowadzane do UE. Polacy w swojej historii zawsze wychodzili z najgorszych opresji.

Patriotyzm gromadnościowy

Według Centralnych Sił Politycznych (CSP) wyprzedaż majątku narodowego, kiedy to nabywcami są spółki, koncerny itd., nazywa się "prywatyzacją". Na miejsce socjalizmu państwowego jest wprowadzany globalny socjalizm akcyjny. Własność państwowa z okresu PRL zostaje - w atmosferze zamętu i nadużyć - zastąpiona kolektywną własnością międzynarodowego akcjonariatu, od którego pracownik najemny nie jest w stanie wyegzekwować żadnych zobowiązań.
Autentyczna własność prywatna oznacza, że jedna osoba dysponuje całym składnikiem majątkowym, a nie jego procentową częścią. "Na kółkach spółdzielczych dojedziemy do socjalizmu" - mawiali działacze KPP w II RP, oddelegowani do pracy w spółdzielczości. No cóż, gdybyśmy zdążyli na czas zrozumieć, że chłopi i robotnicy, obdarowani wolnością " wolnych najmitów", to także naród - losy Polski byłyby dziś zgoła inne.    
Niestety, nie zdążyliśmy i dlatego p. A. Kwaśniewski cieszy się tak wielką popularnością wyborców, którzy chcieliby zatrzymać na zawsze raz zdobyte poczucie bycia członkami narodu, chociaż często, poza osobistymi drobiazgami, nie mieli żadnej prywatnej własności. Wystarczało bowiem poczucie wspólnoty narodowej, instytucjonalnie identyfikowanej z funkcjami społecznymi "państwa dla każdego człowieka" . Tak zrodził się gromadnościowy patriotyzm milionów, tych samych, którzy od lat wędrują za Papieżem Polakiem.

Zamówienie na poprawny patriotyzm

Nie można mieć pretensji do ludzi cywilizacji żydowskiej - oni po prostu pozostają do końca sobą. Chcieli opanować inteligencję i gospodarkę II Rzeczypospolitej i dzisiaj cel ten w zasadzie osiągnęli, także dzięki manipulowaniu polskim tradycyjnym patriotyzmem. Mamy zatem tradycyjny, a więc personalistyczny, patriotyzm cywilizacji łacińskiej i gromadnościowy patriotyzm, odżywiający się resztkami rzeczywistości społecznej państwa realnego socjalizmu. Ten pierwszy jest - w sposób kontrolowany - manifestowany podczas oficjalnych uroczystości. Nad tym drugim próbują rozciągnąć kontrolę CSP, eksponując ostatnio doktrynę politycznie poprawnego patriotyzmu za pośrednictwem katolewicy, znającej doskonale naturę Polaka-katolika, a zasłaniającej się autorytetem Kościoła. Chodzi o rozbrojenie oporu, jaki może wywołać ostateczne wywłaszczenie narodu z prawa do życia we własnej Ojczyźnie, i finalizowanie wejścia do Unii Europejskiej.
CSP chcą patriotyzmu europejskiego, oddzielonego od "zwyrodniałego nacjonalizmu, żywiącego się zapachem krwi" ("Rzeczpospolita 18.01.2001). Być może troskę tę wywołuje myśl, którą Hans Frank zapisał w swoim diariuszu (02.03.1940): "Nie zapominajcie, że Niemcy obecnie stoją wobec zadania utworzenia Światowej Rzeszy!" My natomiast musimy sobie postawić zadanie zrozumienia i zaakceptowania owego gromadnościowego patriotyzmu dla ratowania Polski. Praktycznie oznacza to wzajemne odnajdywanie się Polaków, niezależnych od manipulacji niemiecko-żydowskiej, po obu stronach sceny politycznej. O tym, że jest to realnie niebezpieczne dla CSP, świadczy gorączkowa praca nad zmontowaniem grupy kadrowej środka, czyli Tusk-Olechowski-Płażyński (TOP), w celu sparaliżowania w zalążku odbudowy pojednania narodowego.

Andrzej J. Horodecki

Patrz też prof. dr hab. Maciej Giertych "Rozumienie świata a podziały cywilizacyjne" (uwaga moja - WK.)

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1