Wokół Jedwabnego (1)
ks. Zdzisław J. Peszkowski, Stanisław Z. Zdrojewski

 
Szeroko zakrojona kampania prasy zachodniej wokół mordu Żydów w Jedwabnem, liczne reperkusje w polskich mediach zmuszają nas do zabrania głosu. W przeciwieństwie do innych nie chcemy ferować wyroków, ale nie chcemy też czekać biernie na napisanie historii Polski przez obce nacje. Dlatego też staramy się przybliżyć fakty z wydarzeń dziejowych w miejscowościach Białostockiego nieodległych od Jedwabnego, by każdy myślący człowiek mógł wyrobić sobie własny pogląd. W pierwszym odcinku przybliżymy historię tego wycinka ziemi łomżyńskiej, na której położone jest Jedwabne, w dalszych zaś najważniejsze relacje i dokumenty sowieckich władz okupacyjnych. Dyskutujemy bowiem, ferując najrozmaitsze wyroki, ale często zapominamy o ponurych wydarzeniach wojennych, o tym, że mord Żydów w Jedwabnem miał miejsce na ziemiach okupowanych przez półtora roku przez Sowietów, a potem przejętych przez innego okupanta. Najpierw więc musimy uświadomić sobie, o czym dyskutujemy.

Jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych we wrześniu 1939 r. Jedwabne zostało "sprzedane Niemcom" - w wyniku paktu Ribbentrop - Mołotow 23 sierpnia 1939 r. Ale po zagarnięciu Polski przez czerwonego i brunatnego okupanta, w wyniku czwartego rozbioru Polski 28 września 1939 r. przeszło w ręce Sowietów w wyniku "przetargu brzeskiego" - po słynnej "defiladzie zwycięstwa". Ten miesiąc zaowocował wywiezieniem większości Żydów przez Niemców, gdyż przechodzili oni dwukrotnie przez miasteczko. Zostało ich w Jedwabnem zapewne tyle co w Wysokiem Mazowieckiem (8 proc.), czyli około 200.

Od 1 października 1939 r. Jedwabne znalazło się w obrębie zainteresowań władz "Obłasti Białostockiej", w strefie nadgranicznej z niemiecką Generalną Gubernią (35 km do granicy w Nowogrodzie). O tym, jak wyglądało życie w "sowieckim raju", organizowanie przez żydowskich kryminalistów władzy sowieckiego powiatu w Wysokiem Mazowieckiem opowie nam w następnym artykule naoczny świadek pchor. H. J., a w kolejnym podamy dokumenty i relacje dotyczące działalności komunistycznej "jaczejki" - której wynikiem były cztery deportacje Polaków, tysiące wyroków śmierci i likwidacja punktów oporu Związku Walki Zbrojnej.

Pod koniec 1940 r. przeciążony wyrokami śmierci na Polaków Zarząd NKWD (UNKWD Białystok) - do 22 czerwca 1941 r. wydał aż 16.545 wyroków - wnioskował o stworzenie "dla celów operacyjnych" nowej "Obłasti Łomżyńskiej". Jednak teren był już "wystarczająco oczyszczony" z "wrogich Sowietom elementów", toteż sowieckie UNKWD Łomża z siedzibą pod Jedwabnem zdołało do 22 czerwca 1941 r. wydać zaledwie 2 wyroki (s. 53, t. 30, dieło 42, stat'je 293, fond 11 - Żurnała Archiwno-Sljedstwiennych Djeł NKWD). Ale do lipca 1940 r. funkcjonariusze NKWD Canawy aresztowali w Obłasti Białostockiej 1.141 Polaków, 14 Białorusinów, 4 Żydów (według danych kpt. B.P. Krupienina), zesłali do łagrów podczas pierwszej deportacji 10 lutego 1940 r. - 22.616 osób (planowali "tylko" 11.679 leśników i osadników), podczas drugiej deportacji 13 IV 1940 z tejże "Biełostockoj Obłasti" - 8.450 polskich rodzin, podczas trzeciej deportacji 29 VI 1940 r. - 4.650 osób, a podczas IV deportacji 20 VI 1941 r. - 4.655 osób. Ponadto do lipca 1940 r. w Łomżyńskiem zlikwidowano 30 szczególnie aktywnych organizacji: "Liga Walki z Komunizmem i Bezbożnictwem", "Akcja Katolicka", "Niepodległość i Polska".

Na godziny przed wkroczeniem Niemców "ofiarne" Łomżyńskie NKWD wyczyściło więc teren z patriotycznego elementu polskiego (przypomnijmy, że na terenie całego woj. białostockiego z Łomżyńskiem w 1939 r. mieszkało 1,3 mln mieszkańców, w tym 77 proc. Polaków, 12,6 proc. Żydów i 9,2 proc. Białorusinów). W miasteczkach takich jak Jedwabne pozostali prości ludzie oraz NKWD-owski aktyw zarządzany przez Icka Byszewskiego (UNKWD Białystok). O tym doskonale wiedzieli Niemcy.

W dniu hitlerowskiego natarcia 22 VI 1941 r. I sekretarz WKP(b) Białorusi tow. Ponomarienko wydał w imieniu Biura Politycznego dekret: "Powierzyć tow. Canawie i Matwiejewowi przekazanie dyrektywy o wykonaniu wyroków wobec skazanych na WMN przetrzymywanych w więzieniach zach. Obłasti BSSR". Dla NKWD był to mandat zezwalający na rozprawienie się zarówno ze skazanymi, jak i z własnymi kolegami, którzy nie zdążyli się ewakuować z rejonów błyskawicznie zajmowanych przez Niemców.

Część więźniów z terenów bardziej odległych od błyskawicznie przemieszczającego się frontu NKWD-ziści zdołali wyprowadzić w "marszach śmierci" (ratując swe życie i niewielkiej garstce ocalałych więźniów). Tych, których nie zdołano wyprowadzić, palono żywcem. Tak do 30 VI 1941 spalono żywcem na Białorusi 6.259 więźniów - Polaków: w Berezweczu, Mińsku, Ihumeniu, Borysowie. Z Brześcia, Białegostoku NKWD-ziści pierzchnęli - nie zdążywszy wykonać żadnej akcji. W Łomży, Śniadowie, Wysokiem Maz., Łapach i innych miejscowościach pozostali na miejscu, puszczając więźniów (patrz nasza książka "Mińsk - Kuropaty", 1999).

Postępy armii niemieckiej były imponujące. Przed świtem 23 VI Niemcy byli już w Grodnie, a 24 VI opanowali całą "sowiecką Białoruś". Za Wehrmachtem nie nadążały odwody gospodarcze, w tym gestapo, dokonujące oczyszczenia terenów z Żydów i bolszewików, których rozstrzeliwano na miejscu, nad wykopanymi przez ofiary rowami. W tymże okresie porachunki z Polakami, szczególnie z polskimi księżmi, zakonnicami, ale także z "wyrokowcami", bądź z funkcjonariuszami sowieckimi, którzy nie zdążyli uciec - wykonywali Ukraińcy, przemieszczani przez NKWD w pierwszej połowie 1941 r. na dawne polskie Polesie i Białostockie. Część z tych ukraińskich oprawców po "wykonaniu sowieckiego zadania" zgłaszało się jako ochotnicy do gestapo i formowało oddziały SS Galizien - wracając na "swoje ziemie" już jako okupacyjni żołnierze niemieccy. Właśnie Ukraińcy zostawiali swoją "wizytówkę" w formie odrąbanych toporem głów, uciętych członków i spalonych domostw oraz obejść gospodarskich.

Niemcy nie mieli zwyczaju na świeżo okupowanych przez siebie ziemiach "sowieckich" dopuszczać nikogo spoza swych Sonderkommando do udziału w egzekucjach, ani tym bardziej korzystać z "niefachowych" polskich chłopów. Dlaczego więc naszą historią usiłują zawładnąć jacyś hochsztaplerzy z holokaust-biznes? (podkr. moje - WK.) Jak można zbijać kapitały na tragedii ludzkiej! Polacy są chrześcijanami - my wybaczamy naszym oprawcom, wybaczamy katom Narodu Polskiego, jakiego cząstką byli przedwojenni Żydzi, znajdujący w Polsce azyl przed europejskimi bandytami spod znaku swastyki, a także sierpa i młota. Jakże palącą sprawą wydaje się edukacja Polaków, szczególnie edukacja elit rządzących w Polsce, które z powodu niewiedzy historycznej nawet nie umieją bronić nie tylko swego imienia, ale i imienia Polski!

ks. Zdzisław J. Peszkowski,
Stanisław Z. Zdrojewski

Następna część: wokol_jedwabnego_2.htm

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1