Fa³szywie roz³o¿one akcenty - polemika z artyku³em J.Trznadla W³odzimierz Ka³u¿a |
W artykule Jacka Trznadla "Czy antysemityzm skomunizowa³ Polskê? - na marginesie ksi±¿ki 'S±siedzi' Grossa" opublikowanym w "¯yciu" z 10.05.2001 zauwa¿y³em w wielu fragmentach co najmniej dziwne sformu³owania. Otó¿ Trznadel pisze m.in.: "mia³em wielu bliskich i przyjació³, którzy przeszli przez getto warszawskie. I wiem, ¿e ¯yd, który znalaz³ siê po aryjskiej stronie, nie bal siê bezpo¶rednio - jako swego g³ównego wroga - funkcjonariuszy SS, Einsatzkommanda czy Gestapo. On bal siê donosicieli Polaków. Tych, stanowi±cych najgorszy mot³och, podlegaj±cy wyrokom sadów podziemnych, bezsilnych, by skazaæ wszystkich. " Có¿ oznacza ten tekst? Nic innego, jak rozpowszechnianie pogl±du, ¿e tzw. szmalcownikow by³o w¶ród Polaków tak wielu, ¿e nawet sady podziemne by³y bezsilne. Dowodzi tego równie¿ to, ¿e ¯yd uciekaj±cy z getta mia³ siê niby baæ g³ownie "donosicieli Polaków". Tezê tê rozpowszechnia Trznadel w swym artykule powo³uj±c siê tak¿e na przytoczone ksi±¿ki ¿ydowskich autorów Stefana Chaskielewicza i Izaaka Dreimera vel Wieslawa Dobrowolskiego. W sumie jest to do¶æ czêsto spotykany obraz, którego rozpowszechnianie i utrwalenie jest popularne w³a¶nie w¶ród ¯ydów. Swoja droga ciekawa w tym wzglêdzie wydaje mi siê uwaga Trznadla o tym, ¿e "mia³ wielu bliskich" w getcie. Zarzuty kierowane obecnie wobec jakiego¶ anonimowego "polskiego mot³ochu", który to mia³by siê odznaczaæ "strasznymi cechami" s± przyk³adem upowszechniania go³os³ownych i niesprawiedliwych uogólnieñ wobec Polaków. Gdy brakuje bowiem konkretnych argumentów, konkretnych zarzutów wobec konkretnych osób - oszczerstwa ¿ydowskie kieruj± siê na anonimowa "ho³otê" i równie anonimowy "polski mot³och" ze szczególnym podkre¶leniem s³owa POLSKI! Takie postêpowanie zauwa¿yæ mo¿na wyra¼nie tak¿e w sprawie Jedwabnego, gdzie po mocnym uderzeniu Grossa w "spo³eczno¶æ polska" nastêpuje z³agodzenie w kierunku "polskiego mot³ochu" - tak wiec nie wszyscy s± ju¿ winni, a jedynie "mot³och", ale ze to "polski mot³och", tego siê ju¿ nie da zaprzeczyæ. Mot³och bowiem nie ma nazwisk, mot³ochowi nie trzeba niczego udowadniaæ, no i najwa¿niejsze: mot³och nie mo¿e siê broniæ, a dodatkowo nikt przyzwoity nie bêdzie siê przecie¿ solidaryzowa³ z mot³ochem. Tym sposobem mo¿na przeforsowaæ ka¿dy, nawet najbardziej absurdalny zarzut, tak jak przyk³adowo te z ksi±¿ki Grossa. Swoisty sposób opisywania rzeczywisto¶ci zauwa¿yæ mo¿na przyk³adowo tak¿e w jednym z pierwszych akapitów: "Oczywi¶cie pierwsza, nie odwrócona cze¶æ tego wniosku, nigdy nie by³a wnioskiem historyków, a nawet "powszechnie uznana klisza", nie by³a tak¿e uogólnionym przekonaniem spo³ecznym co do pierwszej przyczyny", gdzie pisze on o absurdalnej tezie Grossa: "odwracaj±c powszechnie uznana klisze na temat tego okresu i jako zaczyn komunistycznych porz±dków w Polsce wskazuj±c nie tyle na ¯ydów, co na antysemitów" niemniej nie ulega najmniejszej w±tpliwo¶ci, i¿ w³a¶nie "zaczynem komunistycznych porz±dków" w Polsce powojennej byli w³a¶nie ¯ydzi nap³ywaj±cy do niej wraz z armia sowiecka i przez ni± wspierani. Nie przez przypadek okre¶lenie "¯ydokomuna" mia³o tak¿e w tym okresie swoje pe³ne uzasadnienie i powszechne zastosowanie. Dziwie siê wiêc, i¿ Trznadel nie zauwa¿a tego, a nawet wprost neguje stwierdzenia historyków. I choæ ma on czê¶ciowo racje pisz±c: "Nic nie wskazuje, ¿e spo³eczeñstwo polskie wolne od narzuconej z zewn±trz przemocy (nazistowskiej czy komunistycznej) opar³oby swoj± w³adzê, w jakimkolwiek miejscu struktury tej w³adzy, na elemencie kolaboracyjnym (pronazistowskim, antysemickim czy prokomunistycznym). ", to jednak trzeba ze zdziwieniem chyba zauwa¿yæ, i¿ do "elementów kolaboracyjnych" w³±cza, nie wiadomo sk±d i po co, "antysemitów". Naturalnie w Wolnej Polsce wcze¶niejsza kolaboracja z okupantami, zarówno niemieckimi, jak i rosyjskimi nie by³yby w ¿aden sposób nagrodzone jakimkolwiek udzia³em we w³adzy, to jest oczywiste. Natomiast pakowanie "antysemitów" na si³ê do kategorii "elementów kolaboracyjnych" jest w tych rozwa¿aniach ca³kowicie pozbawione sensu. Nie ma tez najmniejszego sensu wymienianie jedynie antysemityzmu jako ewentualnego powodu kolaboracji z okupantem, bo takich powodów mog³o byæ dziesi±tki, a antysemityzm wcale nie musia³ odgrywaæ tu znacz±cej roli. Tak wiec i w tych akapitach przejawia siê specyficzne podej¶cie Trznadla do tematyki ¿ydowskiej. Tak¿e wielka wyrozumia³o¶æ dla Grossa z ca³ym baga¿em jego k³amstw, wyra¿aj±ca siê s³owami: "wnioski s± mylne, podyktowane bowiem zosta³y rozpacz± badacza, który raz jeszcze zag³êbi³ siê w nieludzkie okoliczno¶ci 'Endlösung'" wydaje mi siê w ¶wietle rodzaju k³amstw oraz udowodnionego wybiorczego
traktowania ¼róde³ przez Grossa, jak równie¿ jego wyj±tkow± odporno¶æ na
ujawnione fakty zaprzeczaj±ce jego ksi±¿kowym oszczerstwom, nie daj± mi
powodu, aby zaliczyæ artyku³ Trznadla do artyku³ów pozytywnie wnosz±cych
cos nowego do ca³ej tej historii jedwabinskich oszczerstw. Wlodzimierz Ka³u¿a |