Dokąd zmierzasz, Polsko?
Wystąpienie prezesa Edwarda J. Moskala na Zjeździe Dyrekcji Kongresu Polonii Amerykańskiej w Lincolnwood, IL. w dniu 16 czerwca 2001

 

Szanowni zebrani!

Niedawne wydarzenia i publikacja skłoniły mnie do wzięcia pióra do ręki i skreślenia serii uwag na temat minionego, II Zjazdu Polonii oraz Polaków z Zagranicy, zorganizowanego przez profesora Andrzeja Stelmachowskiego, byłego marszałka Senatu RP, a obecnie prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Zaraz po przybyciu do Warszawy stało się zupełnie jasne, jaki to rodzaj powitania przygotowała nam miejscowa prasa.

W istocie, ich zachowanie nie stanowiło dla nas niespodzianki, uważam, że reakcja ta stanowiła po prostu odbicie tego, jak służy ona swoim obecnym panom. Typ retoryki, jaki zainicjowała "Gazeta Wyborcza", dla mnie potwierdzał jedynie zupełny brak uczciwości w przedstawianiu faktów. Wobec osób, które prowadza z nami dialog, podejmowano natychmiastowe ataki. Ich napaści na Kardynała Józefa Glempa czy też profesora Stelmachowskiego, nawet nie tyle na mnie, stanowiły tylko jawny dowód, komu media te służą - i musze przyznać, że pan Michnik w sumie wyświadczył nam wielka przysługę, kierując tak duża uwagę swoich czytelników na odbywający się Zjazd. W istocie, nasi adwersarze starali się w tym wręcz prześcigać miedzy sobą.

Nasze pierwsze spotkanie przed dziewięciu laty, w Krakowie zgromadziło Polaków, którzy zostali zmuszeni szukać życia poza krajem, nie z własnej woli, głównie z racji na brutalną przemoc użyta wobec nich najpierw przez Niemców, tak jak później przez Rosjan. Zmiana granic Polski dokonana wola "wujka Józefa" (Stalina), która nasi przywódcy zaakceptowali bez zastrzeżeń, sprawiła, że nastały czasy niewiele lepsze od dawnej niewoli. Pomimo ciężkiego życia i przeszkód, niepokonany duch Polaków pozwolił im przetrwać i znieść wszystko, na co naród został wystawiony. Wielu rodaków zapłaciło za to swoim życiem, ale reszta przetrwała i znalazła się obecnie w trochę dziwnej rzeczywistości, pozwalającej wszakże na zbudowanie własnych rodzin i nowych społeczności.

Tak więc spotkaliśmy tym razem nowe pokolenie (Polaków i Polonii), tak różne od tych, z którymi spotkaliśmy się przed laty. Ludzi daleko lepiej poinformowanych i wykształconych, czy to z Litwy, Ukrainy, Łotwy, Estonii i samej Rosji, Kazachstanu bądź Białorusi. Starają się oni dziś przede wszystkim pozyskać dla siebie to wszystko, co w Stanach bierzemy za należne i naturalne: prawa humanitarne, godność ludzka i związaną z tym wolność słowa, prawo do posiadania własności, wyznawania swojej religii bez leku i obaw z jakiejkolwiek strony. Sam Zjazd potwierdził wymownie ogrom prac prowadzonych przez "Wspólnotę Polską" w kierunku odrestaurowania przez te wszystkie środowiska własnych korzeni i związków z Macierzą. Niektórzy pragną powrócić do Polski, podczas gdy inni wola pozostać w krajach zamieszkania, tam, gdzie założyli własne rodziny, pozostając w duchowym związku z tradycjami i krajem pochodzenia. Są lojalni wobec krajów, które ich przyjęły, ale ciążą do Polski pamiętanej z przeszłości, która dziś jednak już nie istnieje.

Dochodzimy teraz do chwili prawdy: W jakim trybie obecny rząd w Warszawie stara się wychodzić naprzeciw wszystkim tym potrzebom i problemom, których my jesteśmy w pełni świadomi? Z pewnością profesor Stelmachowski i jego współpracownicy, pomimo ogromnych trudności jakie to przedstawia, starają się rzeczywiście przychodzić im z pomocą i usiłują zaspokoić dostrzeżone potrzeby. W podziękowaniu za swa prace i wysiłki spotykają się natomiast w Polsce z fałszywymi oskarżeniami, oczernianiem i ordynarnymi kłamstwami, rzucanymi przez środowisko denuncjatorów upartych w dążeniach do zniszczenia organizacji "Wspólnota Polska", tak jak i jej prezesa. Nasze najgorsze obawy mogą się zmaterializować, jeśli nie nastąpią zasadnicze zmiany w rezultacie nadchodzących wyborów w Polsce, w których, jak wierzymy, do głosu dojdą reprezentanci wyrażający najlepiej prawdziwe wartości swego społeczeństwa.

Myślę, że dochodzimy w tej chwili do prawdziwych powodów kampanii kłamstw, przekręceń i pól-prawd, podobnie jak usiłowań niszczenia oskarżanych fałszywie osób, w jaka zostaliśmy wmieszani, i to nie tylko ze strony określonych środowisk w kraju, ale również także tutaj - w Chicago, w Nowym Yorku czy gdziekolwiek indziej, tak, również i w samym Waszyngtonie!

Opinie naszych wrogów, które w ich przekonaniu reprezentują słuszność, nie wytrzymują nawet bliższego testu prawdy. Nasi lokalni tak zwani dziennikarze, którzy wpuścili truciznę do swych piór, dokładnie wiedzą jednak co zawiera bagaż, jaki ze sobą noszą. Ci adwersarze należą do tej samej kategorii co indywidua, które postanowiły zniszczyć Kongres Polonii Amerykańskiej w celu zdemoralizowania i rozbicia całej polonijnej społeczności. Przed laty to właśnie nasz Kongres zabiegał intensywnie o zdobywanie i przekazywanie tym środowiskom pomocy finansowej ze Stanów Zjednoczonych, za pośrednictwem Narodowego Funduszu na Rzecz Demokracji. Widzę teraz, że to, co wtedy podjęliśmy w najszlachetniejszym zamiarze i wierze we wniesienia w życie Polaków prawdziwej demokracji - w praktyce przekształcił się w proces pompowania uczciwych funduszy do kieszeni wątpliwej konduity, vis-a-vis "Gazeta Wyborcza", której wydawcy stali się obecnie milionerami, naszym kosztem.

Jest godna ubolewania rzeczą, że ówczesny kurier i pośrednik w tym projekcie, pan Milewski, nie przebywa już z nami na tym świecie. Mógłby się on dziś okazać bardzo użyteczną osobą dla wyjaśnienia w jaki sposób tamte fundusze zostały naprawdę wykorzystane, z pomocą niektórych naszych byłych partnerów, którzy raz po raz wychodzą zza kulis ze wściekłymi przeciwko nam wymierzonymi diatrybami. I jakkolwiek pewni gracze zgarnęli już dawno swoje nagrody i zdążyli zapomnieć jak nawet trafiły one do ich rąk, dokumenty tamtych transakcji wciąż istnieją, i mogę ich zapewnić, że w swoim czasie, już niebawem, ujrzą światło dzienne. Możecie spytać w jaki sposób i dlaczego zostałem wplatany w te układy, w których nieustannie okazujemy się winowajcami? Otóż od najmłodszych lat nauki w szkole przy parafii św. Jana Kantego w Chicago pasjonowałem się dziejami Polski, jej tradycjami, zaborami, losem zgotowanym jej mieszkańcom, rozkładanym od środka i od zewnątrz przez napływające siły, zawsze jednak wywodzące się z kręgów tak zwanych "liberałów". Czułem się zawsze dumny ze swojego polskiego pochodzenia, pomimo negatywnych stron życia wnoszonego przez fałszywych przyjaciół, rzekomo mających uczyć nas tolerancji, ale takiej, która funkcjonuje wyłącznie w jedna stronę, skierowana właśnie tylko ku nim.

Od samego początku nasz Kongres Polonii Amerykańskiej włączył się do wysiłków na rzecz dyskusji i lepszego zrozumienia. Ale nie zabrało to nam wiele czasu, aby zdemaskować inicjatywę jako szaradę polegającą na manipulowaniu ludźmi i ich poglądami dla bardzo egoistycznych celów. Odkrywamy, że najgorszymi wrogami okazują się dziś ci, którzy byli obarczani poprzednio winą [amerykańscy Żydzi - wtr. WK], a teraz oskarżają nas o zainicjowanie Holocaustu! Cóż za potworne kłamstwo! To nowe podejście lansowane jest obecnie przez marginalne grupy próbujące pomniejszać winę i odpowiedzialność Niemiec - pozwolę sobie zadąć pytanie - a to dlaczego? Możemy się oczywiście tylko domyślać, że chodzi o pieniądze, które zostały im już wypłacone, i o pieniądze jakich oczekują jako swoją cześć z procesu wypłat odszkodowań niemieckich, z pomocą Waszyngtonu. Cóż za gorzki paradoks! Byliśmy obecni na Jasnej Górze kiedy Prymas Polski otwarcie oświadczył, że Episkopat Polski zamierza prosić Boga o wybaczenie za grzechy i występki, ale nie Żydów - oczekując natomiast słów przeprosin ze strony Żydów za ich przestępstwa wobec Polaków. Jest prawdziwym wstydem, że przemilczała to cześć polskiej prasy, podobnie także nasza, rzekomo polska prasa, podobnie jak zostało to pominięte przez prasę amerykańską, co jest bardzo smutne, choć nie stanowi właściwie żadnej niespodzianki.

Jeśli chodzi zaś o samo przepraszanie, musimy w końcu postawić pytanie: kto dał prawo i powody pewnym indywiduom wśród Polonii do formowania żądań pod adresem Polaków, aby zaczęli przepraszać żydów? Kogo ci ludzie naprawdę reprezentują? Jak nisko niektórzy ludzie muszą się zniżać, aby wysługiwać się wybranym politycznym protektorom?

Kiedy opublikowana została książka Jana T. Grossa stała się przedmiotem zasadniczej kontrowersji, na jaką w pełni zasłużyła. Jego "uczciwe przedstawienie" wypadków w Jedwabnem powinno być sprawiedliwie ocenione jako zbiór autorskich wyobrażeń o faktach spisanych zatrutym, jadowitym piórem.

My, ze swej strony, zawsze nawoływaliśmy o rzetelne śledztwo mające na celu ujawnienie całej prawdy, bez względu na to, kogo miałaby ona obciążyć. Oczekując na wyjście całej prawdy na jaw, dowiedzieliśmy się o naciskach i demonstracjach grup żydowskich, starających się narzucić swoje żądania polskim władzom.

Co jest szczególnie zasmucające, usiłowali oni także dyktować wyniki prac ekshumacyjnych na terenach poszukiwań w Jedwabnem, powołując się na swoje religijne zastrzeżenia. Ekshumacja [patrz tez: "Parodia ekshumacji" - wtr. WK.] się odbyła i na światło dzienne zostały nie tylko wydobyte zwłoki, ale przede wszystkim kłamstwa i świadome przekręcenia prawdy, obliczone na zrzucenie całej winy na Polaków.

Podobno są wciąż naoczni świadkowie okrucieństw czynionych przez Polaków, ale my także mamy żywych świadków, którzy mogą zeznawać na temat żydów, którzy zdradzali i wydawali Polaków w ręce okupantów, tych którzy wydawali polskich księży, nauczycieli, intelektualistów, nie wyłączając własnych braci, Żydów - w ręce czy to Rosjan, czy to Niemców. Tyle na temat współpracy z okupantami.

Polski prezydent, Aleksander Kwaśniewski powinien dobrze zastanowić się i przemyśleć prowadzona przez siebie politykę oraz postanowienie publicznego wystąpienia z uwłaczającymi przeprosinami. Powinien raczej wziąć pod uwagę długą listę obelg i występków przeciwko własnemu narodowi i uczynić co należy, nie tyle w imię zadośćuczynienia doraźnej presji politycznej, co raczej w imię zachowania zasadniczej godności i uczciwości.

Wprowadzenie Polski w struktury Unii Europejskiej rychło okazać się może jego "pięta Achillesa". Wielu z nas, zarówno tu, w Ameryce, jak i wszędzie indziej, bardzo usilnie walczyło przeciwko ogromnym przeszkodom jakie blokowały drogę Polski do NATO. Niektórzy maja teraz spóźnione wątpliwości czy warto było to wtedy czynić - po prostu patrząc i widząc to, co się dziś dzieje w Polsce. Kiedy tamta sprawa była pilna potrzebą, wówczas Stany Zjednoczone i jej Polonia były przedmiotem starań najwyższej wagi, dziś najwyraźniej daleko ważniejszy jest flirt z Europejczykami. Tyle na temat lojalności i sprzymierzeńców.

Prowadzimy pilna obserwacje wszystkiego, co dzieje się dziś w Polsce, bo wynika to z naszego przywiązania, lojalności i dumy z polskiego pochodzenia. Nie mamy po prostu innego wyboru, tak jak nie możemy uznawać i oceniać aktów podporządkowywania się obcemu naciskowi i ustępstw inaczej niż jako aktu jawnej zdrady polskich, narodowych interesów.

Edward J. Moskal
Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1