Seans nienawiści Piotr Jakucki, Nasza Polska NR 29 (300) 16 lipca 2001 |
Isaac B. Singer powiedział, iż współczesny Żyd nie może żyć bez antysemityzmu. Prawdziwości tej opinii dowodzi przebieg tzw. uroczystości w Jedwabnem. 10 lipca szowinistyczne kręgi żydowskie, z udziałem polityków z SLD, UP, UW, urządziły seans nienawiści wobec Polski i Polaków, mający za wszelką cenę potwierdzić tezy Jana Tomasza Grossa o polskim sprawstwie mordu. Tragedię żydowskich mieszkańców miasteczka z 1941 r. bezpardonowo wykorzystano dla rozpętania kolejnej histerii.
Chodzi też i o zbicie kapitału na nieszczęściu własnych ziomków. Taki schemat jest typowy dla tzw. holocaust business - zbijania fortun na tragedii ludności żydowskiej z okresu II wojny światowej - co na naszych łamach opisywał prof. Norman Finkelstein. Propagandowa nagonka na Polskę, przygotowująca grunt pod "przeprosiny", trwała ponad rok. Była to kontynuacja wcześniejszych prowokacji szowinistycznych kół żydowskich wobec Polski, której etapami były chociażby sprawa klasztoru Karmelitanek z Oświęcimia czy postulaty likwidacji Krzyża Papieskiego stojącego na Żwirowisku obozu Auschwitz. I tam także chodziło o upokorzenie Narodu Polskiego. 10 lipca w Jedwabnem spotkali się ci, co - trawestując powiedzenie jednego z polityków izraelskich - wyssali antypolonizm z mlekiem matki. Ci, co każą przepraszać nam za nie nasze zbrodnie, a nie pokajali się za własne haniebne czyny dokonane na Polsce i Polakach. Pamiętajmy o tym podczas wyborów. 10 lipca był więc kolejnym popisem antypolonizmu wbijającym klin nienawiści pomiędzy Żydów i Polaków. Z jednej strony były "przeprosiny" prezydenta Kwaśniewskiego (choć tutaj za porażkę Grossa i jego kompanów i za sukces niezależnych publicystów od początku - na podstawie dokumentów - potwierdzających niemieckie autorstwo mordu, należy uznać fakt, że towarzysz prezydent zmienił swoje pierwotne plany i nie przeprosił w imieniu całego narodu), z drugiej - udowadnianie przez żydowskich uczestników "uroczystości", że ich przodków wymordowali sąsiedzi. Judith Kubran, córka Żyda ocalałego w Jedwabnem dzięki Polakom, mówiła "Rzeczpospolitej" o tym , że jej ojciec ocalał, bo kopał rów pod strażą niemieckich żandarmów i oni nie zgodzili się wydać go Polakom, choć ci tego żądali (...). A katolewicowy ks. Stanisław Musiał w "Rzeczpospolitej" z 10 lipca br. oznajmił, iż Jedwabne to nowe imię holokaustu. Nie Auschwitz, nie Treblinka - tylko Jedwabne. Nie Niemcy są winni zagłady, tylko Polacy. Dialog polsko-żydowski jest możliwy. Ale nie może to być dyktat Tel Awiwu i szowinistycznych grup z USA, nakazujących Polakom, co ma być nauczane w szkołach, jakie symbole religijne można czcić w miejscach naszej narodowej kaźni. Nakazujących kajanie się za nie swoje grzechy, szantażując roszczeniami finansowymi i zaborem mienia oraz zamykaniem niepoprawnych politycznie gazet. Na taki dyktat nigdy nie będzie zgody. Jako gospodarze tej ziemi przyjmowaliśmy te nacje, które w Polsce szukały schronienia przed prześladowaniami, w tym także Żydów. Dlatego dziś - jako gospodarze - powinniśmy żądać, by przeprosili nas oni za swoje zbrodnie stalinowskie, za kolaborację z niemieckim hitleryzmem i sowieckim komunizmem, za wydawanie okupantom najlepszych synów Polski i ich mordowanie. Rachunek sumienia i wyrażenie żalu przez tamtą stronę jest niezbędnym warunkiem realnego porozumienia. Piotr Jakucki |