Informacje większości mediów o sprawie mordu na Żydach w Jedwabnem skłaniają do
wniosku, że historia Polski z czasów wojny jest całkowicie zafałszowana. Zasadniczy
krok w kierunku prawidłowego ustalenia faktów sprzed sześćdziesięciu lat i ich właściwej
interpretacji zrobił Zbigniew Romaszewski. W audycji Piotra Semki w telewizji
"Puls", Romaszewski powiedział, że klimat wokół sprawy mordu w Jedwabnem może
doprowadzić do powstania opinii, iż Niemcy po zajęciu Polski tworzyli getta po to, by
bronić Żydów przed Polakami. Romaszewski mówił to z ironią. Zupełnie nie słusznie.
Traktowanie tego jako oczywistego nonsensu jest dużą niefrasobliwością. Nie należy
wykluczyć, że jeśli za historię Polski w czasie wojny weźmie się więcej tak
rzetelnych badaczy jak Jan Tomasz Gross, to po jakimś czasie obowiązującym stanie się
pogląd, że nie tylko Stalin napadł na Polskę, by bronić Ukraińców i Białorusinów,
ale i agresja Hitlera była konieczna, żeby chronić Żydów przed Polakami. Jeżeli
znajdzie się więcej takich specjalistów od ścigania zbrodni przeciwko narodowi
polskiemu jak Leon Kieres, to nie powinno dziwić, że może okazać się, iż amunicja
znaleziona podczas ekshumacji w Jedwabnem została wystrzelana przez Niemców w obronie Żydów,
których Polacy zagonili do stodoły i podpalili. Jeżeli znajdzie się więcej tak
kompetentnych dziennikarzy jak Jerzy Sławomir Mac z tygodnika "Wprost", to dla
każdego oczywistym będzie, iż największym problemem w Polsce był, jest i będzie
antysemityzm, a Jedwabne w ujęciu Grossa, Kieresa i Maca może się powtórzyć w każdej
chwili.
Rację miał Sancho Pansa - choć to prostaczek i poczciwina - że fałszerzy historii
powinno się karać tak, jak fałszerzy monet. W czasach Cervantesa wlewano im do gardła
roztopiony ołów.
Andrzej Szlęzak
Powrot
|