Polacy stawiani pod ścianą!
Z Michałem Kamińskim, posłem AWS (ZChN), rozmawia Kaja Bogomilska

 

To, co się dzieje w sprawie Jedwabnego, to próba odwrócenia historii. Jest to próba obciążenia Polaków winą - czy współwiną - za holokaust.

Polacy stawiani pod ścianą!

- Panie pośle, został Pan wezwany na pomoc przez mieszkańców Jedwabnego, świadomych procedur demokratycznych, został Pan wybrany w ich okręgu. Oni czują się przytłoczeni wylewanymi na ich głowy kubłami pomyj, kalumniami godzącymi w dobre imię nie tylko ich samych, ale ich przodków... Jak Pan zareagował na to wezwanie?

- O sprawie w Jedwabnem, o mordzie na Żydach, który tam się dokonał, wiedziałem od dawna. Wiedziałem też, bo rozmawiałem z tymi ludźmi, że zaraz po wojnie pod ich adresem wysuwano niesłuszne oskarżenia, udowodnione w tzw. procesie stalinowskim. Oskarżenia te wówczas sprowadzały się do tego, że Polacy jako społeczność Jedwabnego są odpowiedzialni za wymordowanie Żydów. Gdy cała ta afera wybuchła, nie chciałem zabierać głosu, licząc, może naiwnie, że sprawa ta, jak być powinno, stanie się przedmiotem badań historyków. Nie przewidziałem, że stanie się przedmiotem jakiejś międzynarodowej, w istocie politycznej, afery.

- A czy sąd, Pana zdaniem, ma tu coś do roboty?

- Moim zdaniem, jeżeli jest Instytut Pamięci Narodowej, to niech on się tym zajmie. Mam nadzieję, że jego wyrok będzie sprawiedliwy.

- Tymczasem mieszkańców Jedwabnego osądził Jan Tomasz Gross...

- No właśnie. Nikt z mieszkańców Jedwabnego, tym bardziej ja, nie deprecjonuje tragedii holokaustu, która się tam stała. Każdy przyzwoity człowiek pochyla nad tym głowę. Natomiast to, co się dzieje w sprawie Jedwabnego, to próba odwrócenia historii. Próbą obciążenia Polaków winą czy współwiną za holokaust.

- Jest próbą wmówienia światu, że to my mordowaliśmy Żydów przy znikomym współudziale Niemców...

- W istocie do tego to się sprowadza. Chciałbym natomiast powiedzieć, że dla mnie jest to tym bardziej niepokojące, iż do tej pory w sprawach historycznych, w sprawach o delikatnej materii, a z taką mamy do czynienia w tym przypadku, politycy zazwyczaj wzywają do umiaru, do nieferowania pochopnych sądów. Tutaj wystarczyła jedna książka. Książka, której dość łatwo, nawet nie posiadając profesjonalnej wiedzy historyka, zarzucić przekłamania. Ta książka posłużyła jako dokument historyczny, który o winie przesądza. O winie może przesądzić tylko sąd.

- Rozmawiałam ze świadkiem, który nie chce ujawniać się publicznie, ale z pełną odpowiedzialnością twierdzi, że w Jedwabnem pan Gross przeprowadził jedną rozmowę z osobą, która z powodów metrykalnych nic nie wie o wydarzeniach w Jedwabnem, za to słynie z nadmiernej skłonności do alkoholu.

- O tym akurat nie wiem. Jednak moje spotkania z mieszkańcami Jedwabnego ugruntowały we mnie przekonanie, że są to ludzie, którzy nie chcą prawdy ukrywać. Co więcej, to są ludzie, którzy chcą potępienia tych morderców. Według niepotwierdzonych informacji w tym mordzie garstka Polaków brała udział, ale była to garstka mętów, meneli i wyrzutków społecznych, bo tak ich trzeba nazwać. Nikt przyzwoity nie brałby udziału w paleniu Żydów. To byli ludzie marginesu. Do dziś mamy w Polsce bandytów, morderców. Są oni w każdym innym kraju. Także w Izraelu. Jeżeli ktoś mnie zapyta, czy jest mi wstyd za tę garstkę- odpowiem: tak, jest mi wstyd. Dokładnie w taki sam sposób, w jaki jest mi wstyd za matkę, która świadomie kierowała mordercami swojego synka.

- Tymczasem mamy do czynienia z próbą generalizowania tej zbrodni i...

- ...ukazywania jej jako symbolu czegoś. Pytam się czego? Obawiam się, że ma to być symbol polskiego antysemityzmu, polskiego holokaustu. Znamienny jest tytuł, jaki pan Gross chciał swojej książce nadać, na co nie zgodził się zagraniczny wydawca. Miał on brzmieć Holocaust - brakujące ogniwo. To obnaża intencja autora.

- Chyba zostały one dostatecznie wyraźnie wypowiedziane w posłowiu do książki...

- Jasne. Przypomnijmy, na jakich dokumentach opiera się pan Gross. Na tych ze stalinowskiego archiwum, do którego miał dostęp na zeznaniach z procesu stalinowskiego, których wiarygodność jest wątpliwa, tak jak wątpliwe jest wszystko, co powstało w tamtym okresie i na zeznaniach jednego świadka, z którym rozmawiał, który po wojnie był oficerem UB w Łomży. Nie możemy ufać takim ludziom, ale na tej wątłej podstawie autor przesądza o winie, czemu daje wyraz w posłowiu do swego dzieła.

- Jednak Polakom został postawiony zarzut...

- Tak i na ten zarzut trzeba odpowiedzieć, poważnie i z godnością.

- Tymczasem w publicystycznej audycji TVN ks. Czajkowski wezwał w sposób kategoryczny Prymasa Polski, by odprawił w Jedwabnem narodowe nabożeństwo pokutne, a tzw. prezydent wszystkich Polaków wyraził głęboką skruchę w imieniu narodu w innej audycji publicystycznej, tym razem w I programie telewizji publicznej 6 marca br.

- Pan prezydent nie powinien brać na naród polski, cały naród, który powinien reprezentować, winy za to, co stało się w Jedwabnem i przepraszać w jego imieniu. Jestem gotów powiedzieć słowo: przepraszam, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze muszę wiedzieć, za co przepraszam. Przepraszam za garstkę wyrzutków. Po drugie, mogę to zrobić, jeśli będę wiedział, że ktoś ze strony żydowskiej przeprosi za to, co robili Żydzi w czasie okupacji sowieckiej od 1939 do 1941 r. Za masową kolaborację ludności żydowskiej z okupantem sowieckim, za zwalczanie polskiej partyzantki na tamtym terenie. Wreszcie- za mordowanie Polaków. W jednym z ostatnich numerów "Naszego Dziennika" Leszek Żebrowski przypomina historyczny fakt wymordowania dwóch wiosek przez partyzantkę żydowską na Grodzieńszczyznie. O podobnych faktach pisał prof. Jerzy Robert Nowak w "Naszej Polsce".

- Bardzo sprytnie został też postawiony zarzut, że ci, którzy nie mordowali, też są winni, bo byli obojętni. Czy mieszkańcy Jedwabnego mieli realne możliwości odbicia tych Żydów z rąk Niemców?

- Oczywiście, że nie. Mówienie o obojętności Polaków wobec ofiar holokaustu jest twierdzeniem ahistorycznym. Przypominam, że Polska była jedynym krajem w okupowanej Europie, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci. O ile tych ludzi, którzy ratowali Żydów, mamy prawo nazwać bohaterami, o tyle tych, którzy ich nie ratowali, nie mamy prawa nazwać zbrodniarzami, bo każdy z nich brał odpowiedzialność za życie swojej żony, swoich dzieci, czasem całej wioski. To są dramatyczne wybory, których nie wolno przekreślić rzucaniem Polakom w twarz błota.

Nie można negować faktu, że w czasie okupacji byli szmalcownicy, były prostytutki i cały ten brud, który w każdym społeczeństwie istnieje, lecz przyjrzyjmy się temu, co się działo w getcie. W getcie działała żydowska policja, która pomagała wciągać do transportów swoich żydowskich braci, którzy szli do gazu. To jest fakt historyczny. Dlaczego tylko Polacy mają być oskarżani, dlaczego tylko Polacy mają być stawiani pod ścianą?

- Właśnie. Dlaczego?

- Z niepojętej dla mnie niechęci części środowisk żydowskich do Polski. Może to próba zagłuszenia sumień przez tych Żydów, którzy wyrządzili Polsce ogromne szkody podczas pierwszej okupacji sowieckiej i w czasach komunizmu...

- Nim jeszcze było wiadomo, że jedzie Pan do Jedwabnego, Monika Olejnik mówiła w swojej audycji o "politykach, którzy chcą na tragedii w Jedwabnem piec własną pieczeń".

- Chyba miała na myśli prezydenta Kwaśniewskiego. Dla mnie jest to zdumiewające, że bierze on na cały naród odpowiedzialność za rzekome winy, poprawiając sobie swoje - jak sądzę i tak znakomite- notowania u lewicowego elektoratu.

- A po co Pan pojechał do Jedwabnego?

- Bo wezwali mnie moi wyborcy!

- Czy to Pan kazał im powołać Komitet Obrony Dobrego Imienia Miasta?

- Nic nikomu nie kazałem. Mieszkańcy chcą bronić swojego dobrego imienia, a ja doradzam im, jak to robić zgodnie z zasadami demokracji. To są moje obowiązki wynikające wprost z tego, że jestem ich posłem.

- Dziękuję za rozmowę.


Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1