"Dorobek zostawia się człowiekowi, co przyjdzie po
mnie. A któż to wie, czy mądry on będzie czy głupi?" (Koh 2,
18-19).
Tak szybko znów wróciły czasy, gdy w pieśni "Boże, coś
Polskę", ułożonej przez A. Felińskiego w 1816 r., wypada nam znowu śpiewać
refren: "Ojczyzny wolność racz ratować, Panie!". Obecna sytuacja Polski
zaczyna przypominać wołanie sprzedawcy gazet w Zamościu w 1945 r.:
"'Rzeczypospolitej' już nie ma, 'Wolności' zabrakło, został tylko 'Głos
Ludu'". Dziś może zabraknąć i głosu ludu.
Ogólny kontekst wyborczy
Odpowiedzialny Polak nie wie, na kogo ma głosować.
Stoimy ciągle w obliczu frontu ideologii paneuropejskiej, którą
zdominowały dwa ogniska - masoneria: francuska, niemiecka i belgijska,
oraz rozwijająca się "nowa lewica", tzw. szkoła frankfurcka,
neomarksistowska, sięgająca także do Paryża i USA, gromadząca myślicieli
głównie pochodzenia żydowskiego (Th. Wiesengrund-Adorno, M. Horkheimer).
Stała się w Niemczech podstawą dla dzisiejszej socjaldemokracji, z której
wywodzą się m.in.: G. Schroeder, J. Fischer, J. Habermas i wiele innych
bardzo pływowych osobistości. Szkoła ta wprawdzie krytykuje faszyzm i
marksizm, ale równocześnie chce uważać człowieka za "stwórcę" nowego
świata - głównie przez przeciwstawienie się ideom klasycznym i religijnym.
W zamian forsuje wieloraką emancypację człowieka, budowę społeczeństwa
bezosobowego, uznanie naczelnej roli wielkich, "wyzwolonych" ludzi. Z tym
łączy się dążenie do negowania wartości narodu na rzecz społeczeństwa
"obywatelskiego", odrzucenie wielkiej ojczyzny na rzecz "małej",
forsowanie kontroli urodzeń i genetyki społecznej. Wprawdzie w Polsce
większość polityków, którzy są tylko praktykami, nie dostrzega żadnej
ideologii Nowej Europy, ale niektórzy czołowi przywódcy UW, PO i SLD
podzielają tę ideologię i świadomie przenoszą ją na nasz grunt. W efekcie
wybory w Polsce mają również znaczenie ideologiczne, podobnie jak to miało
miejsce w dawnych, marksistowskich i ateistycznych głosowaniach, chociaż
ogół nie zdaje sobie z tego sprawy. Głównym celem "magnatów
europejskich" jest uczynienie z Polski geograficznej grobli kolonijnej na
drodze Zachodu do Rosji, na Ural i do Azji. Polacy mają stanowić
społeczeństwo "obywatelskie", anonimowe, materialistyczne, będące jedynie
tłem dla wielkich bogaczy, chociaż finansowo kraj już został wyssany za
zgodą licznych naszych "strategów". Taką ideologię przyjmują najbardziej
znaczący decydenci. Obecnie ich strategia sprowadza się do zdobycia pełnej
przychylności społeczeństwa dla Unii Europejskiej, dla nowych idei i
instytucji zachodnich. Zwłaszcza dla lobby żydowskiego, które obiecuje
stworzyć raj gospodarczy i kulturalny, oczywiście na gruzach
chrześcijaństwa. (podkr. moje - WK.) Społeczeństwa postkomunistyczne stały się prawdziwą
masą doświadczalną. Można więc nimi łatwo sterować przy pomocy polityki
finansowej, mediów, wzniecania miejscowych konfliktów, a wreszcie
zmanipulowanych haseł (takich jak "wolność", "demokracja", "obywatelstwo",
"godność", "prawo"), które wyglądają jak błyskotki dla Indian, ale
faktycznie są fałszywe. Społeczeństwo polskie ma być docelowo
bezpaństwowe. Stąd należy powoli likwidować: wielkie instytucje,
gospodarkę państwową, wojsko, policję, systemy karne, prawo, etykę
"tradycyjną", ideę dobra wspólnego dla wszystkich, dawne kanony życia
państwowego itd. Najwyższym prawem, niejako odwrotnym w stosunku do dawnej
"dyktatury proletariatu", ma być "wolny rynek" - bez możliwości ingerencji
urzędowych i państwowych. Zgodnie z nową ideologią niszczy się przede
wszystkim silną armię, by pewnego dnia nie wystąpiła ona przeciwko
gospodarczym i politycznym szulerom w państwie. Ci, którzy to robią,
wiedzą dobrze, że wybory mogą odbywać się nawet kilka razy do roku, ale i
tak nie dosięgną fundamentów "nowej magnaterii ateistycznej". Ale nie
wzięto pod uwagę, jak bardzo przydałoby się kilkaset tysięcy wojska w
takim nieszczęściu i dopuście Bożym, jak powódź, gdzie bohatersko pracują
jedynie prosty chłop i ochotniczy strażak z wiadrem i workiem.
Czołowym naszym politykom, związanym z zachodnią masonerią i
socjaldemokracją, powierza się nadal ścisłą kontrolę nad tym, żeby polski
i katolicki żywioł nie zdobył większego znaczenia w wyniku wyborów
parlamentarnych. Dlatego odpowiednim partiom narzuca się nieraz fałszywych
liderów. Czasami korumpuje się działaczy tzw. prawicowych. Jeśli natomiast
ugrupowania katolickie i patriotyczne idą w górę w sondażach, to "muszą"
się natychmiast podzielić, np. jeśli ktoś jest w masonerii tajnie, to musi
się do tego przyznać publicznie, żeby pewne grupy go opuściły. Uczciwych,
a zdolnych działaczy prawicowych uzależnia się na wszelkie sposoby od
pomocy finansowej, np. z Fundacji Batorego. Zarzuca się rozmaite sieci
finansowe na słabe media katolickie, nieustannie w Polsce i na świecie
atakuje się Radio Maryja. (podkr. moje - WK.) Z tajemniczego centrum przyszedł rozkaz, żeby
samorząd w Toruniu nie dał gruntu pod budowę Centrum "Polonia in Tertio
Millennio", by nie mogło rozwijać się katolickie dziennikarstwo. Tymczasem
media "świeckie" w Polsce dmą już w jedną trąbkę, widocznie zmusza ich do
tego ideologiczna poprawność zachodnia. Taka jest "nowoczesna" wolność
słowa. Jednym z pokracznych płodów globalizmu jest obłęd
totalitarno-biurokratyczny. Bruksela chce dyktować, co Polak ma myśleć, co
kochać, jak się bawić, jaką wyznawać religię i etykę, czego ma się uczyć,
co i jak ma jeść. Chce nawet decydować o oscypku góralskim i bryndzy
owczej, wielkości ogórka małosolnego itd. "Wolny rynek", naczelny
dogmat ideologii brukselskiej, jest nadal buldożerem wszelkich instytucji
duchowych: państwa, Kościoła, etyki, cywilizacji, prawa. Na przykład
minister, który chciałby wzmocnić prawo, musi odejść, bo mocne prawo
domaga się silnego państwa, a silne państwo musi likwidować dżunglę
gospodarczą i moralną. No i musiałoby ustanowić trybunał i prokuratorię
dla osądzenia wielkich złodziei, przestępców i zdrajców.
Jakie partie?
Partie są rodzajem zbiorowych podmiotów władzy i
promocji jakichś grup obywateli, ale jednocześnie narzędziem wewnętrznych
walk, rozbicia społeczeństwa. SLD, UP i UW okazują się partiami całkowicie
posłusznymi Brukseli i - jak pokazały uroczystości w Jedwabnem - nie
cofają się przed hańbieniem imienia Polski, przekreślaniem polskiej
przeszłości i służalstwem "nowemu starszemu bratu". Niestety, łączy ich
mniej lub bardziej skrywana nienawiść do Polaków. (podkr. moje - WK.) UW jest - mówi się - tak
zdolna, że wywołała już podobno ruch antysemicki wśród samych aniołów w
Niebie. A teraz chce, żeby lżeni Polacy głosowali na nią. Niektórzy jej
przywódcy szykują sobie jednak synekury w postaci stanowisk
ambasadorskich. Perła prawicy, AWS, zdradziła nas po mistrzowsku:
zrobiła wszystko akurat odwrotnie, niż obiecała w roku 1997. I na dodatek
liczy na sukces wyborczy. Okazuje się, że AWS od początku przyjęła po
cichu główne dogmaty ideologii brukselskiej i za to do dziś otrzymuje
stamtąd silne i wielorakie wsparcie. Profesor Romuald Kukołowicz w książce
"W cieniu Prymasa Tysiąclecia" (s. 226) ujawnia, że AWS tylko na zewnątrz
głosiła, że nie złączy się z kosmopolityczną UW, a nieoficjalnie panowie:
Janusz Tomaszewski, Marian Krzaklewski i Jerzy Buzek zawiązywali z nią
koalicję, oddając w ręce Unii niemal całą władzę i wykluczali z gry realne
pertraktacje z PSL i ROP (choć bez tych ostatnich nie mogli obalić weta
prezydenta). Żeby było jeszcze ciekawiej, gremia decyzyjne RS AWS,
"Solidarności" i Klubu Parlamentarnego AWS poparły swoich przywódców - i
nadal popierają - choć ci działają na ich szkodę. Czegoś takiego jeszcze
na świecie nie było. Jak to tłumaczyć inaczej, jak nie totalną zależnością
od Brukseli? Jak tłumaczyć inaczej niszczenie Stoczni Gdańskiej,
znaczących gałęzi naszego przemysłu, rolnictwa, nauki polskiej, obronności
państwa, etosu narodowego, oddanie mediów "obcym siłom", próby
zablokowania "Polskiego Cukru" wbrew uchwale własnego parlamentu, a
wreszcie to antypolskie milczenie wobec hańbienia nas przez Żydów na całym
świecie? Co to wszystko znaczy? Nasza niepodległość staje się bardzo
iluzoryczna. W tej chwili podobno czynniki brukselskie jeszcze się
wahają, czy udzielić szerokiego poparcia koalicji SLD - UP. Oczywiście, UW
dołączy się do popieranych, choćby w ostatniej chwili. Podobno słyszy się
jednak na Zachodzie obawy, by nie ściągać Polakom zbytnio smyczy, bo
społeczeństwo polskie jest dosyć przekorne i nieprzewidywalne, więc może
narobić dużo większego zgiełku niż Austria czy Irlandia. Przede wszystkim
pamiętajmy, że Polacy nie muszą wchodzić do Europy na kolanach, choćby nas
zniszczono do szczętu gospodarczo. Aczkolwiek zawsze zdarzają się złe
wybory i źli politycy, to jednak w obecnej sytuacji Polacy nie mogą sobie
pozwolić na wybieranie posłów i senatorów antypolskich,
antychrześcijańskich i służących nieludzkiej ideologii brukselskiej.
Inaczej nasza wolność wewnętrzna i zewnętrzna będzie bardzo zagrożona,
społeczeństwo dumnych Polaków obróci się w armię nędzarzy i niewolników, a
państwo polskie stanie się znowu bankrutem. Trzeba się nam zatem modlić
gorąco - z miłością do wszystkich, ale i bez naiwności - do Królowej
Polskiej:
Ile razy złaman klęską Lud Twój łez wylewał morze I
z nadzieją patrzył męską W swą Królową strojną w zorze Tyś
kruszyła w pył, zwycięsko Zgon wróżące Polsce bliski, Klęsk
pociski... (Hymn Jutrzni na święto Królowej Polski 3 Maja, tłum. T.
Karyłowskiego).
ks. Czesław S. Bartnik
Na kogo nie głosować?
* Na nikogo z tych, którzy nas kiedykolwiek
oszukali, bez względu na to, z jakiej są partii. * Na żadnego
kandydata wyraźnie niemoralnego: zwolennika zabijania dzieci
nienarodzonych, złodzieja publicznego, zdrajcę Ojczyzny, alkoholika,
narkomana. * Na nikogo przywiezionego z daleka, mało znanego,
niesprawdzonego; bywało, że i ateiści czytali Pismo Święte na odpustach,
żeby dać się poznać szerokim rzeszom jako kandydaci katoliccy. * Nie
wybierać trzcin chwiejących się na wietrze, które zmieniają ciągle
orientacje i partie, bo po wyborze znowu zmienią barwy. * Nie wybierać
nijakich, którzy niczego nie zrobili, ani niczym się nie wykazali.
Na kogo głosować?
* Tylko na ludzi sprawdzonych.
* Tylko na tego, kto wyłoży szczerze i jasno swój program. * Na
tego, kto ma dobre referencje, nie z mediów, które nie wyrażają prawdy,
lecz pieniądze. * Na człowieka ze swego regionu, dosyć już było
kukułczych jaj, podrzucanych po całej Polsce z Warszawy, Gdańska i Śląska.
* Jeśli ktoś z Polaków nie ma czasu na śledzenie polityki, to niech
poradzi się księży parafialnych. * Należy popierać ludzi mądrych,
poważnych, utalentowanych społecznie, o dobrych charakterach i dojrzałych
osobowościach.
Powrot
|