Ojczyzny wolność racz ratować, Panie!
ks. Czesław S. Bartnik, Nasz Dziennik, 3 września 2001

 
"Dorobek zostawia się człowiekowi,
co przyjdzie po mnie.
A któż to wie, czy mądry on będzie czy głupi?"
(Koh 2, 18-19).

Tak szybko znów wróciły czasy, gdy w pieśni "Boże, coś Polskę", ułożonej przez A. Felińskiego w 1816 r., wypada nam znowu śpiewać refren: "Ojczyzny wolność racz ratować, Panie!". Obecna sytuacja Polski zaczyna przypominać wołanie sprzedawcy gazet w Zamościu w 1945 r.: "'Rzeczypospolitej' już nie ma, 'Wolności' zabrakło, został tylko 'Głos Ludu'". Dziś może zabraknąć i głosu ludu.

Ogólny kontekst wyborczy

Odpowiedzialny Polak nie wie, na kogo ma głosować.
Stoimy ciągle w obliczu frontu ideologii paneuropejskiej, którą zdominowały dwa ogniska - masoneria: francuska, niemiecka i belgijska, oraz rozwijająca się "nowa lewica", tzw. szkoła frankfurcka, neomarksistowska, sięgająca także do Paryża i USA, gromadząca myślicieli głównie pochodzenia żydowskiego (Th. Wiesengrund-Adorno, M. Horkheimer). Stała się w Niemczech podstawą dla dzisiejszej socjaldemokracji, z której wywodzą się m.in.: G. Schroeder, J. Fischer, J. Habermas i wiele innych bardzo pływowych osobistości. Szkoła ta wprawdzie krytykuje faszyzm i marksizm, ale równocześnie chce uważać człowieka za "stwórcę" nowego świata - głównie przez przeciwstawienie się ideom klasycznym i religijnym. W zamian forsuje wieloraką emancypację człowieka, budowę społeczeństwa bezosobowego, uznanie naczelnej roli wielkich, "wyzwolonych" ludzi. Z tym łączy się dążenie do negowania wartości narodu na rzecz społeczeństwa "obywatelskiego", odrzucenie wielkiej ojczyzny na rzecz "małej", forsowanie kontroli urodzeń i genetyki społecznej.
Wprawdzie w Polsce większość polityków, którzy są tylko praktykami, nie dostrzega żadnej ideologii Nowej Europy, ale niektórzy czołowi przywódcy UW, PO i SLD podzielają tę ideologię i świadomie przenoszą ją na nasz grunt. W efekcie wybory w Polsce mają również znaczenie ideologiczne, podobnie jak to miało miejsce w dawnych, marksistowskich i ateistycznych głosowaniach, chociaż ogół nie zdaje sobie z tego sprawy.
Głównym celem "magnatów europejskich" jest uczynienie z Polski geograficznej grobli kolonijnej na drodze Zachodu do Rosji, na Ural i do Azji. Polacy mają stanowić społeczeństwo "obywatelskie", anonimowe, materialistyczne, będące jedynie tłem dla wielkich bogaczy, chociaż finansowo kraj już został wyssany za zgodą licznych naszych "strategów". Taką ideologię przyjmują najbardziej znaczący decydenci. Obecnie ich strategia sprowadza się do zdobycia pełnej przychylności społeczeństwa dla Unii Europejskiej, dla nowych idei i instytucji zachodnich. Zwłaszcza dla lobby żydowskiego, które obiecuje stworzyć raj gospodarczy i kulturalny, oczywiście na gruzach chrześcijaństwa. (podkr. moje - WK.)
Społeczeństwa postkomunistyczne stały się prawdziwą masą doświadczalną. Można więc nimi łatwo sterować przy pomocy polityki finansowej, mediów, wzniecania miejscowych konfliktów, a wreszcie zmanipulowanych haseł (takich jak "wolność", "demokracja", "obywatelstwo", "godność", "prawo"), które wyglądają jak błyskotki dla Indian, ale faktycznie są fałszywe. Społeczeństwo polskie ma być docelowo bezpaństwowe. Stąd należy powoli likwidować: wielkie instytucje, gospodarkę państwową, wojsko, policję, systemy karne, prawo, etykę "tradycyjną", ideę dobra wspólnego dla wszystkich, dawne kanony życia państwowego itd. Najwyższym prawem, niejako odwrotnym w stosunku do dawnej "dyktatury proletariatu", ma być "wolny rynek" - bez możliwości ingerencji urzędowych i państwowych.
Zgodnie z nową ideologią niszczy się przede wszystkim silną armię, by pewnego dnia nie wystąpiła ona przeciwko gospodarczym i politycznym szulerom w państwie. Ci, którzy to robią, wiedzą dobrze, że wybory mogą odbywać się nawet kilka razy do roku, ale i tak nie dosięgną fundamentów "nowej magnaterii ateistycznej". Ale nie wzięto pod uwagę, jak bardzo przydałoby się kilkaset tysięcy wojska w takim nieszczęściu i dopuście Bożym, jak powódź, gdzie bohatersko pracują jedynie prosty chłop i ochotniczy strażak z wiadrem i workiem.
Czołowym naszym politykom, związanym z zachodnią masonerią i socjaldemokracją, powierza się nadal ścisłą kontrolę nad tym, żeby polski i katolicki żywioł nie zdobył większego znaczenia w wyniku wyborów parlamentarnych. Dlatego odpowiednim partiom narzuca się nieraz fałszywych liderów. Czasami korumpuje się działaczy tzw. prawicowych. Jeśli natomiast ugrupowania katolickie i patriotyczne idą w górę w sondażach, to "muszą" się natychmiast podzielić, np. jeśli ktoś jest w masonerii tajnie, to musi się do tego przyznać publicznie, żeby pewne grupy go opuściły. Uczciwych, a zdolnych działaczy prawicowych uzależnia się na wszelkie sposoby od pomocy finansowej, np. z Fundacji Batorego. Zarzuca się rozmaite sieci finansowe na słabe media katolickie, nieustannie w Polsce i na świecie atakuje się Radio Maryja. (podkr. moje - WK.) Z tajemniczego centrum przyszedł rozkaz, żeby samorząd w Toruniu nie dał gruntu pod budowę Centrum "Polonia in Tertio Millennio", by nie mogło rozwijać się katolickie dziennikarstwo. Tymczasem media "świeckie" w Polsce dmą już w jedną trąbkę, widocznie zmusza ich do tego ideologiczna poprawność zachodnia. Taka jest "nowoczesna" wolność słowa.
Jednym z pokracznych płodów globalizmu jest obłęd totalitarno-biurokratyczny. Bruksela chce dyktować, co Polak ma myśleć, co kochać, jak się bawić, jaką wyznawać religię i etykę, czego ma się uczyć, co i jak ma jeść. Chce nawet decydować o oscypku góralskim i bryndzy owczej, wielkości ogórka małosolnego itd.
"Wolny rynek", naczelny dogmat ideologii brukselskiej, jest nadal buldożerem wszelkich instytucji duchowych: państwa, Kościoła, etyki, cywilizacji, prawa. Na przykład minister, który chciałby wzmocnić prawo, musi odejść, bo mocne prawo domaga się silnego państwa, a silne państwo musi likwidować dżunglę gospodarczą i moralną. No i musiałoby ustanowić trybunał i prokuratorię dla osądzenia wielkich złodziei, przestępców i zdrajców.

Jakie partie?

Partie są rodzajem zbiorowych podmiotów władzy i promocji jakichś grup obywateli, ale jednocześnie narzędziem wewnętrznych walk, rozbicia społeczeństwa. SLD, UP i UW okazują się partiami całkowicie posłusznymi Brukseli i - jak pokazały uroczystości w Jedwabnem - nie cofają się przed hańbieniem imienia Polski, przekreślaniem polskiej przeszłości i służalstwem "nowemu starszemu bratu". Niestety, łączy ich mniej lub bardziej skrywana nienawiść do Polaków. (podkr. moje - WK.) UW jest - mówi się - tak zdolna, że wywołała już podobno ruch antysemicki wśród samych aniołów w Niebie. A teraz chce, żeby lżeni Polacy głosowali na nią. Niektórzy jej przywódcy szykują sobie jednak synekury w postaci stanowisk ambasadorskich.
Perła prawicy, AWS, zdradziła nas po mistrzowsku: zrobiła wszystko akurat odwrotnie, niż obiecała w roku 1997. I na dodatek liczy na sukces wyborczy.
Okazuje się, że AWS od początku przyjęła po cichu główne dogmaty ideologii brukselskiej i za to do dziś otrzymuje stamtąd silne i wielorakie wsparcie. Profesor Romuald Kukołowicz w książce "W cieniu Prymasa Tysiąclecia" (s. 226) ujawnia, że AWS tylko na zewnątrz głosiła, że nie złączy się z kosmopolityczną UW, a nieoficjalnie panowie: Janusz Tomaszewski, Marian Krzaklewski i Jerzy Buzek zawiązywali z nią koalicję, oddając w ręce Unii niemal całą władzę i wykluczali z gry realne pertraktacje z PSL i ROP (choć bez tych ostatnich nie mogli obalić weta prezydenta). Żeby było jeszcze ciekawiej, gremia decyzyjne RS AWS, "Solidarności" i Klubu Parlamentarnego AWS poparły swoich przywódców - i nadal popierają - choć ci działają na ich szkodę. Czegoś takiego jeszcze na świecie nie było. Jak to tłumaczyć inaczej, jak nie totalną zależnością od Brukseli? Jak tłumaczyć inaczej niszczenie Stoczni Gdańskiej, znaczących gałęzi naszego przemysłu, rolnictwa, nauki polskiej, obronności państwa, etosu narodowego, oddanie mediów "obcym siłom", próby zablokowania "Polskiego Cukru" wbrew uchwale własnego parlamentu, a wreszcie to antypolskie milczenie wobec hańbienia nas przez Żydów na całym świecie? Co to wszystko znaczy? Nasza niepodległość staje się bardzo iluzoryczna.
W tej chwili podobno czynniki brukselskie jeszcze się wahają, czy udzielić szerokiego poparcia koalicji SLD - UP. Oczywiście, UW dołączy się do popieranych, choćby w ostatniej chwili. Podobno słyszy się jednak na Zachodzie obawy, by nie ściągać Polakom zbytnio smyczy, bo społeczeństwo polskie jest dosyć przekorne i nieprzewidywalne, więc może narobić dużo większego zgiełku niż Austria czy Irlandia. Przede wszystkim pamiętajmy, że Polacy nie muszą wchodzić do Europy na kolanach, choćby nas zniszczono do szczętu gospodarczo.
Aczkolwiek zawsze zdarzają się złe wybory i źli politycy, to jednak w obecnej sytuacji Polacy nie mogą sobie pozwolić na wybieranie posłów i senatorów antypolskich, antychrześcijańskich i służących nieludzkiej ideologii brukselskiej. Inaczej nasza wolność wewnętrzna i zewnętrzna będzie bardzo zagrożona, społeczeństwo dumnych Polaków obróci się w armię nędzarzy i niewolników, a państwo polskie stanie się znowu bankrutem. Trzeba się nam zatem modlić gorąco - z miłością do wszystkich, ale i bez naiwności - do Królowej Polskiej:

Ile razy złaman klęską
Lud Twój łez wylewał morze
I z nadzieją patrzył męską
W swą Królową strojną w zorze
Tyś kruszyła w pył, zwycięsko
Zgon wróżące Polsce bliski,
Klęsk pociski...
(Hymn Jutrzni na święto Królowej Polski 3 Maja, tłum. T. Karyłowskiego).

ks. Czesław S. Bartnik


Na kogo nie głosować?

* Na nikogo z tych, którzy nas kiedykolwiek oszukali, bez względu na to, z jakiej są partii.
* Na żadnego kandydata wyraźnie niemoralnego: zwolennika zabijania dzieci nienarodzonych, złodzieja publicznego, zdrajcę Ojczyzny, alkoholika, narkomana.
* Na nikogo przywiezionego z daleka, mało znanego, niesprawdzonego; bywało, że i ateiści czytali Pismo Święte na odpustach, żeby dać się poznać szerokim rzeszom jako kandydaci katoliccy.
* Nie wybierać trzcin chwiejących się na wietrze, które zmieniają ciągle orientacje i partie, bo po wyborze znowu zmienią barwy.
* Nie wybierać nijakich, którzy niczego nie zrobili, ani niczym się nie wykazali.

Na kogo głosować?

* Tylko na ludzi sprawdzonych.
* Tylko na tego, kto wyłoży szczerze i jasno swój program.
* Na tego, kto ma dobre referencje, nie z mediów, które nie wyrażają prawdy, lecz pieniądze.
* Na człowieka ze swego regionu, dosyć już było kukułczych jaj, podrzucanych po całej Polsce z Warszawy, Gdańska i Śląska.
* Jeśli ktoś z Polaków nie ma czasu na śledzenie polityki, to niech poradzi się księży parafialnych.
* Należy popierać ludzi mądrych, poważnych, utalentowanych społecznie, o dobrych charakterach i dojrzałych osobowościach.

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1