Obudźcie się Polacy - łapcie złodzieja!
ks. prof. Jan Frąckiewicz

 
Ksiądz Jan Frąckiewicz przy katedrze w Irkucku, wrzesień 2000 r.

Fot. J. Gruszyński

Obudźcie się Polacy - łapcie złodzieja!

Co to znaczy? Przecież Polacy uważają, że są przytomni i do łapania złodziei mienia narodowego, a także do walki z korupcją już dawno używają - chociaż bezskutecznie - swoje władze. Ale mało kto wie o wielkim oszustwie dokonanym na Narodzie Polskim i o gigantycznym złodziejstwie na szkodę tegoż Narodu. Co niektórzy jednak przebąkują, że to nie jest wolna i niepodległa Polska, tylko PRL-bis. Większość jednak sądzi, że rządzą nami Polacy komuniści i liberałowie w warunkach wolnej i niepodległej Polski. Jaka jest prawda?

Wróćmy do czasów II wojny światowej. Otóż decydującą rolę odgrywała wówczas, tak jak i dzisiaj, mafia bankierska z Nowego Jorku, żyjąca w przyjaźni z mafią rządzącą ZSRR ze Stalinem na czele. To ona sprzedała Polskę Stalinowi już w układach teherańskich w 1943 r. Potwierdziła to w dyktacie jałtańskim (tak to nazwał Ojciec Święty Jan Paweł II), a tylko dla oszukania opinii publicznej zapewniła, że w Polsce odbędą się wolne wybory.

Niestety, nie wiedzieli o tym Stanisław Mikołajczyk i Karol Popiel, którzy dali się na to nabrać i przystąpili do tzw. Rządu Tymczasowego (Mikołajczyk) i KRN (Popiel). Rząd Tymczasowy podporządkowany był Stalinowi, który rządził Polską - de facto 18. republiką sowiecką. Pierwszym jej gubernatorem był Jakub Berman, poprzednio dyrektor departamentu łagrów i przesiedleń w ministerstwie NKWD (patrz broszura "Wragi", 1993). Agentem NKWD był Bolesław Bierut ("prezydent Rzeczypospolitej"), Stanisław Radkiewicz (minister bezpieczeństwa publicznego) i wielu, wielu innych. Po sfałszowaniu wyborów w 1947 r., już bez skrupułów, Stalin usunął tych, którym się wydawało, że rządzą Polską (Gomułka, Kliszko, Moczar) i wprowadził swoich pachołków nie-Polaków, np. Cyrankiewicza, Szyra, Minca, Tokarskiego, a potem Rosjanina Rokosowskiego (marszałka) na kluczowe stanowiska.

Przez cały czas, od wejścia armii sowieckiej na tereny polskie, a nawet już wcześniej (rękami agentów sowieckich w tzw. Polskiej Partii Robotniczej i partyzantów ukraińskich) aresztowano i zabijano Polaków-patriotów, których oskarżano o akcje przeciw ZSRR. Dziesiątki, a może i setki tysięcy Polaków, także z terenów tzw. niepodległej Polski, wywieziono do łagrów sowieckich. Tak stało się m. in. z moim bratem ciotecznym z Krakowa Leonem Kosmanem, a także z moim dowódcą w partyzantce AK - mjr. "Cyprianem" Krzysztofem Hofmanem. W aparacie władzy tzw. Polski Ludowej decydujący głos mieli nie-Polacy.

Tak było do XX zjazdu KPZR w Moskwie w 1956 r., gdy władca ZSRR Chruszczow zdecydował się przeprowadzić wśród pachołków sowieckich "czystkę" pod hasłem "regulacji narodowościowej". Na plenum KC PZPR sprzeciwił się wyborowi na I sekretarza nie-Polaka Zambrowskiego. Po wyborze E. Ochaba także zażądał jego usunięcia, dlatego że jego żona nie była Polką. Zagrożona mniejszość z Zambrowskim na czele (tzw. grupa puławska) szykowała się do kontrakcji, aby wybrać na I sekretarza partii Wł. Gomułkę - Polaka. Sprzeciwił się temu Chruszczow, gdyż żona towarzysza "Wiesława" (rodzona siostra żony Ochaba) nie była Polką. Do otwartego starcia doszło w październiku 1956 r. Aby udaremnić wybór Gomułki, Chruszczow skierował dwie dywizje czołgów sowieckich na Warszawę. Wtedy "puławianie" powołali tajny Komitet Obrony Warszawy złożony z oficerów polskich i żydowskich. Przewodniczący tego Komitetu - Aleksander Zawadzki (przewodniczący Rady Państwa PRL) mianował dowódcą i generałem szefa sztabu dywizji artylerii przeciwuderzeniowej w Grudziądzu Tadeusza Grudnia (patrz T. Grudzień "Orlęta emigracji", Toronto 1982).

Grudzień za plecami dowódców sowieckich z marszałkiem K. Rokosowskim na czele zmobilizował dziewięć dywizji polskich i otoczył dywizje sowieckie. Chruszczowowi nie pozwolono lądować na Okęciu i po dwugodzinnych targach w powietrzu zmuszony był zgodzić się na wybór Gomułki. Mniejszość narodowa z Zambrowskim na czele obroniła swoją władzę. Rokosowskiego i wszystkich wyższych oficerów sowieckich wysłano do ZSRR.

Czy było to powstanie niepodległej Polski? Nic podobnego. Klika rządząca PRL poszła na ustępstwa wobec Chruszczowa, m.in. zwolniono z wojska prawie wszystkich oficerów polskich, którzy brali udział w tym "powstaniu" i oddała na łup NKWD, w tym także generała Grudnia. I dlatego zostawiono ją w spokoju.

W 1967 r., gdy wielu Żydów w Polsce po zwycięstwie Izraela nad Egiptem wyrażało otwarcie swoją radość, Breżniew polecił zwolnić z armii PRL wszystkich oficerów pochodzenia żydowskiego. W konsekwencji przygotowywał do usunięcia rządzącej kliki z Zambrowskim na czele. Udało się to w 1968 r., mimo manifestacji studenckich rzekomo w obronie "wolności i demokracji". Już wtedy władze 18 republiki ZSRR (PRL) mogły rządzić pod warunkiem, że były bezwzględnie posłuszne Moskwie. Namiestnikiem,,Priwislinskiego Kraju" był każdorazowy ambasador ZSRR. Moskwa nie zgodziła się na objęcie stanowiska I sekretarza PZPR przez Mieczysława Moczara po obaleniu Gomułki w grudniu 1970 r., bo to "nacjonalista polski" (informacja za "Toronto Star"). Ale byli władcy wspierani przez swoich wielkich "kuzynów" zza Oceanu, szykowali znowu przewrót - poprzez KOR. "Kuzyni" przygotowywali akcję, aby poprzez "Solidarność" rękami robotników polskich dojść do władzy. Oczywiście Breżniew się na to nie zgodził i zmusił Jaruzelskiego do wprowadzenia stanu wojennego.

Kiedy do władzy w ZSRR doszedł Gorbaczow, zgodził się w 1989 r. na objęcie władzy przez tzw. liberałów, oczywiście niepolskich. Naród oszukano, że jest "wolność", "demokracja", "niepodległość". A o co chodzi w gruncie rzeczy? Aby to tzw. niepodległe państwo przejęło na siebie 46 miliardów USD, zaciągniętych za czasów sowieckich, i płaciło co roku odsetki. Dlatego wyprzedają majątek narodowy.

PRL to była okupacja sowiecka, narzucona nam w Jałcie przez mafię bankierską. Dlatego uważamy, że to, co było za okupacji sowieckiej, nas nie obowiązuje i nie powinniśmy płacić ani odsetek, ani długów zaciągniętych przez okupanta sowieckiego i jego pachołków. Tak nam dopomóż Bóg!

ks. prof. Jan Frąckiewicz

Zamordowanego w kwietniu 2001 r. księdza profesora Jana Frąckiewicza, wędrownego duszpasterza na Syberii, poznałem kilka lat temu w klasztorze polskich Ojców Klaretynów w Krasnojarsku. Podziwiałem jego gorliwość duszpasterską w tym wielkim kraju. Chociaż był przypisany do parafii w Norylsku, dojeżdżał do wielu miejscowości.

Bardzo leżały mu na sercu sprawy Kościoła katolickiego i Polski. Był wielkim patriotą, a jednocześnie orędownikiem pojednania i ekumenizmu z różnymi narodami i wyznaniami. Przebywał wiele lat w Libanie i w Kanadzie. Wydawał o własnych siłach aż trzy czasopisma religijne w języku rosyjskim: dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych.

Niedługo przed śmiercią ks. Jana otrzymałem od niego dwa ręcznie pisane artykuły, z prośbą o opublikowanie ich w czasopismach prawicowych. Jeden z nich ukazuje się dziś w "Naszym Dzienniku".

Jan Gruszyński

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1