Proboszcz parafii w Jedwabnem ks. Edward Orłowski przyznaje, że jest w posiadaniu dokumentów z "państwowego źródła", które wskazują, że to Niemcy 10 lipca 1941 r. zamordowali Żydów i byli jedynymi sprawcami zbrodni w Jedwabnem.

- Nie chcę ujawniać źródła, gdyż taką umowę zawarłem z IPN, który je obecnie bada - podkreśla proboszcz z Jedwabnego.

Zdaniem ks. Orłowskiego, w momencie gdy III Rzesza zaatakowała ZSRR, za Białymstokiem żołnierze Armii Czerwonej byli okrążani i wpadali wprost w ręce Niemców. W tzw. kotłach Niemcy mieli zlikwidować ok. 100 jednostek NKWD i kilkadziesiąt innych złożonych z osób narodowości żydowskiej. Jak zaznacza, Żydzi ci byli uzbrojeni i wraz z NKWD uczestniczyli w działaniach wojennych przeciwko III Rzeszy. Po zajęciu Podlasia Niemcy mieli w związku z tym, w około 22 miejscowościach, organizować akcje odwetowe na Żydach. (Podkr. moje - WK.) Jego zdaniem, doprowadzali oni do sytuacji, w których miejscowa ludność była angażowana w zajścia skierowane przeciwko żydowskim mieszkańcom. W wywiadzie dla "Gazety Współczesnej" ukazującej się na Podlasiu ks. Orłowski powiedział, że w Jedwabnem Niemcy kazali Polakom pędzić Żydów z rynku na obecną ulicę Krasickiego, a potem się wycofać. Następnie niemieccy żołnierze odczytali wyrok i rozstrzelali 40-osobową grupę Żydów. Pozostali zostali spaleni w stodole. Ksiądz Orłowski poinformował, że z dokumentów wynika, iż wówczas zginęło także 3 Polaków.

W ubiegłym tygodniu za sprawą prezydenta Kwaśniewskiego miały miejsce przeprosiny, jakie skierował do zebranych w Jedwabnem Żydów. Tak prezydent, jak i ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss podkreślali, że polski udział w mordzie jest niepodważalny. Zdaniem Weissa, to tylko miejscowi Polacy są odpowiedzialni za zamordowanie swoich "sąsiadów". Tymczasem do dzisiaj nie zakończyło się śledztwo, które w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej.

Maciej Walaszczyk

Powrot