Niemiecki plan? W dokumentach odnalezionych w archiwum brak informacji, że Polacy brali udział w masakrze |
Czy zbrodnia w Jedwabnem była częścią niemieckiego planu
eksterminacji Żydów? Takie wnioski można wysnuć z ujawnionych wczoraj
przez Archiwa Państwowe zeznań świadków masakry. Nie brak w nich jednak
błędów i rozbieżności.
Pojawiają się jednak i liczne rozbieżności. - W zeznaniach występuje
stwierdzenie, że do zbrodni doszło w 1942 r. - zwraca uwagę Leon Kieres,
szef IPN. Jeden ze świadków twierdzi nawet, że Żydów spalono w 1945 r.
Podobne rozbieżności są co do liczby ofiar. Świadkowie mówią i o 500
ofiarach, i o 1500.
- Nawet naoczny świadek może mieć problemy z
liczeniem ofiar, kiedy przeżywa wstrząs - tłumaczyła prof. Daria Nałęcz,
dyrektor generalny Archiwów Państwowych. Według niej świadkowie mogli też
podawać jedynie liczbę Żydów mieszkających w Jedwabnem. Tymczasem w
stodole znaleźli się też Żydzi z Wizny.
Archiwiści przyznają, że brak
jakichkolwiek wzmianek o udziale Polaków w zbrodni może budzić zdziwienie.
Takie informacje pojawiały się przecież w zeznaniach innych świadków.
- Te dokumenty trzeba podeprzeć solidnymi badaniami archiwalnymi.
Wynika z nich jednak, że współsprawstwo Niemców jest bardzo prawdopodobne,
o ile nie jest to oś zasadnicza - mówiła prof. Nałęcz.
Według tych
dokumentów masakra w Jedwabnem była częścią szerszej niemieckiej akcji
eksterminacji Żydów. Nie wszędzie doszło do tak okrutnych egzekucji. W
Śniadowie ludność żydowska została wywieziona do lasu i rozstrzelana. -
Jeżeli był to zamierzony cykl niemieckich egzekucji, to inaczej należy
patrzeć na współudział Polaków. Wyrwanie tej zbrodni z kontekstu może
sprowadzić na manowce interpretacyjne - mówiła prof. Nałęcz. Mogły być
różne powody ewentualnego udziału Polaków w masakrze - niechęć, próba
zarobienia. Nie można też wykluczyć, że zostali do tego przymuszeni.
W
innych dokumentach są wzmianki, że Polacy też mogli być ofiarami w
Jedwabnem. W spisie Polaków zamordowanych w latach1944-50, który jest w
archiwum, trzech ma wpisane: "1941, Jedwabne" jako datę i miejsce śmierci.
Nie wiadomo jednak, czy zginęli w tym samym dniu co Żydzi.
- Dokumenty
rzucają nowe światło na sprawę mordu i muszą być krytycznie zbadane przez
Instytut Pamięci Narodowej. Badaliśmy wiele dokumentów, w porównaniu z
którymi znalezione zeznania są mocno nieprecyzyjne - podkreślał sekretarz
generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Prof. Leon Kieres powiedział telewizyjnym "Wiadomościom", że
prawdopodobnie do 30 marca zostanie wydane postanowienie o wszczęciu
śledztwa w sprawie mordu Żydów w Radziłowie.
Tymczasem Aleksander
Kwaśniewski zapowiada spotkanie z liderami ugrupowań politycznych
poświęcone tragedii w Jedwabnem. Ma się ono odbyć w ciągu kilkunastu dni.
Prezydent chciałby, aby w trakcie spotkania przyjęte zostało stanowisko,
które "będzie ważnym u nas w Polsce, jak i dla opinii międzynarodowej".
Dziennikarze pytali, czy prezydent będzie przepraszał tylko za Jedwabne,
czy za ujawniane inne miejsca tragedii. - Musimy wyrazić skruchę wobec
faktów, które miały miejsce - odpowiadał Kwaśniewski. Aneta
Gryczka
Próbują wyjaśnić sprawę Jedwabnego
Sądy i
prokuratury Polski i Niemiec wielokrotnie zajmowały się mordem w
Jedwabnem. Pierwsze śledztwo odbyło się cztery lata po zakończeniu wojny.
W następnym w 1953 r. za współudział w mordzie na jedwabieńskich Żydach
skazano 12 Polaków. Wszystkim wymierzono kary więzienia, najwyższa
wynosiła 15 lat. W 1967 r. wszczęto kolejne śledztwo. Tym razem chodziło o
wyjaśnienie udziału Niemców w zbrodni. Sprawę umorzono, gdyż
zachodnioniemieckim prokuratorom nie udało się ustalić, kto kierował
zbrodnią, ani kto się jej dopuścił.
Podobny wynik przyniosły inne dwa
postępowania w sprawie Jedwabnego prowadzone w latach 60. i 70. IPN
powraca do dokumentów sprzed lat, by - jak podkreśla szef pionu śledczego
Instytutu Witold Kulesza - ustalić, co dotychczas zostało zrobione.
Wysłannik Instytutu Pamięci Narodowej Edmund Dmitrów szuka w Niemczech
dokumentów dotyczących zbrodni. Po wizycie w regionalnym oddziale Archiwum
Federalnego w Ludwigsburgu jedzie do Freiburga i Berlina. W Polsce
prokuratorzy IPN przesłuchują kolejnych świadków wydarzeń sprzed 60 lat.
Trwają badania na miejscu zbrodni, gdzie znajdują się szczątki ofiar
zbrodni.
|