Mordowali Niemcy - sensacyjne zeznania naocznego świadka z Jedwabnego
Antoni Macierewicz
 
Warszawa 22.03.2001

W związku z opublikowaniem przez gazety codzienne 'Życie' i 'Rzeczpospolita' fragmentów dokumentów dotyczących mordu w Jedwabnem w lipcu 1941 r. informuję, że Ruch Katolicko-Narodowy dzięki uprzejmości p. Tomasza Mysłka z Polskiej Agencji Informacyjnej, dysponuje pełnym zapisem i tłumaczeniem zeznań Cwi Baranowicza oraz części zeznanń świadka Wacława Kupieckiego.

Z ubolewaniem stwierdzamy, że opublikowane dotychczas przez 'Rzeczpospolitą'zdeformowane fragmenty ich relacji nie oddają jednoznacznie sprawczej roli niemieckiego gestapo i żandarmerii. Także 'Życie' opuściło część zeznań nie zaznaczając tego nawet. Kupiecki był naocznym świadkiem wypadków, które rozegrały się w Jedwabnem w lipcu 1941 r. Cwi Baranowicz w zeznaniu złożonym w Nowym Jorku przed przedstawicielami prokuratury niemieckiej z Dortmundu, w obecności notariusza stwierdził, że mordu dokonał Wehrmacht.. Baranowicz nie wspomina w ogóle o jakiejkolwiek obecności Polaków wśród sprawców zbrodni w Jedwabnem.

Dostępne obecnie dokumenty pozbawione są przynajmniej jednej strony.

Zapewne zeznania Kupieckiego i Cwi Baranowicza, podobnie jak i wszystkie inne dotychczas znane, powinny być jeszcze  przedmiotem dokładnej analizy i badań. Jedno jednak nie ulega już wątpliwości: zbrodni w Jedwabnem dokonali Niemcy, jeśli Polacy w ogóle brali w niej udział to - jak relacjonują świadkowie - pod groźbą karabinów. W świetle tych ustaleń trzeba spytać o odpowiedzialność moralną, naukową i polityczną tych naukowców, publicystów i polityków, którzy w ostatnich miesiącach rozpętali kampanię nienawiści przeciwko narodowi polskiemu przesądzając o winie Polaków na podstawie niekompletnych i wątpliwych przesłanek. Najbardziej wstrząsające w tej całej sprawie jest to, że przez cały czas odmawiano Polakom prawa do obrony i ustalenia prawdy, twierdząc, że jest ona już przesądzona. O stopniu patologii i zdeprawowania polskiego życia politycznego świadczy także fakt, że najwyższy czynnik państwowy jakm jest prezydent RP zaangażował się jednostronnie po stronie kłamstwa i fałszu

Na koniec trzeba podkreślić, że swojej roli nie spełnił Instytut Pamięci Narodowej, który  wydawał sprzeczne komunikaty i zwlekał z ustaleniami. Decydujące dla sprawy dokumenty przekazali opinii publicznej prof. Tomasz Strzembosz i dziennikarz  Tomasz Lejman. Opinii publiczna nie poznałaby prawdy zapewne bez tłumaczenia oraz informacji p. Tomasza Mysłka z Polskiej Agencji Informacyjnej. 

 

Prezes Ruchu Katolicko-Narodowego

Antoni Macierewicz


Niemieckie dokumenty o Jedwabnem

Archiwum Federalne w Ludwigsburgu przekazało 12 marca br. korespondentowi radia RMF w Niemczech, Tomaszowi Lejmanowi, na jego prośbę, kserokopie następujących dokumentów: dwóch pojedynczych stron zeznania bezpośredniego  świadka wydarzeń w Jedwabnem o nazwisku Kupiecki oraz świadka  Cwi Baranowicz (protokół w języku niemieckim) oraz pięciu stron - fragmentu obszerniejszego orzeczenia niemieckiej prokuratury z Dortmundu z 2 lutego 1968 w związku z  umorzeniem postępowania w sprawie: siedmiu przypadków rozstrzelania Żydów w różnych miejscowościach "okręgu Białystok" w roku 1941 i 1942 (w tym w Jedwabnem w lipcu 1941) oraz dwóch przypadków zabicia "licznych Żydów" przy "rozwiązywaniu" getta w Białymstoku jesienią 1942. 

Poniżej przekazujemy kserokopie i tłumaczenie zeznań dotyczących wydarzeń w Jedwabnem. Pieczęcie i podpisy notariusza  Fritza Weinschenk i protokolantki Inge Holway uwiarygadniające zeznania znajdują się na końcowej karcie wyjaśnień p.Rose Weg następnego świadka, która jednak nie widziała osobiście wydarzeń lecz relacjonuje je ze słyszenia i dlatego ich tłumaczenia nie podajemy. 

 

Zeznanie św[iadka] Wacława Kupieckiego:

"W okresie okupacji hitlerowskiej mieszkałem w Jedwabne. W krótkim czasie po zajęciu miasteczka przez Niemców został tam ulokowany posterunek żandarmerii oraz komisariat policji. Nie pamiętam dokładnej daty, ale to mogło być w lipcu 1941, gdy do żandarmów w Jedwabnem przybyli umundurowani Niemcy. Ludzie mówili, że to funkcjonariusze gestapo. Ilu ich było, nie potrafię powiedzieć. Tego dnia pracowałem przy obsłudze maszyn w młynie. W pewnym momencie zaobserwowałem, że na ulicy przy młynie niemieccy żandarmi, jak również wymienieni przeze mnie funkcjonariusze gestapo, pędzą Żydów. Byli to mężczyźni, kobiety i dzieci, cała żydowska ludność z Jedwabne. Mogło ich być około tysiąca, ale ich nie liczyłem, więc nie wiem, czy było ich 500 czy też 1000. Żandarmi pędzili ich do stojącej poza miastem stodoły, należącej do Bronisława Sleszynskiego. Budynek stodoły był odległy około 500 metrów od młyna, gdzie przebywałem. W pewnym momencie zobaczyłem buchający dym i płomienie z tego budynku. Nadmienię, że cierpię na wadę słuchu i dlatego nie słyszałem przypuszczalnych krzyków palonych ludzi. Ale faktem jest, że Niemcy spalili w tej stodole żydowskich mieszkańców Jedwabne. Przypominam sobie, że spaleni zostali prawdopodobnie następujący Żydzi z ich rodzinami: Limny Wolf, Ebensztein Mordechaj, Sini Limny, Szmul Wassersztejn, Chonek Goldberg, Abram Ibram, Fajbu Dziodziak, Krzywonos, Calka Strzyjakowski, Gutman, Chaim Kosacki, innych nie pamiętam.

Część Żydów uratowała się wówczas, ale w niewielkiej liczbie. Dla tych [Żydów] urządzono getto na starym rynku. Co się z nimi stało, nie wiem dokładnie, ale wiem, że zostali zabrani i nie powrócili więcej, nie dali również o sobie żadnego znaku życia". 

(...w tym miejscu w przekazanym przez archiwum dokumencie brak prawdopodobnie jednej strony - AM)

Zeznanie św[iadka] Cwi Baranowicz

"Przedstawione mi nazwiska nic mi nie mówią. Z przedstawionych na fotografiach osób nikt nie wydaje mi się znany. Muszę powiedzieć, że z Niemcami - czy to z funkcjonariuszami policji czy też gestapo - w tym okresie nie miałem żadnych kontaktów. Nazwisko Erdbrügger poznałem po raz pierwszy, gdy otrzymałem z konsulatu wezwanie na przesłuchanie. Jestem gotów powtórzyć moją wypowiedź na wezwanie niemieckiego sądu, w urzędzie".

Cwi Baranowicz

(podpisu odręcznego brak)

Świadek oświadcza w uzupełnieniu: 

"Gdy Niemiecki Wehrmacht zajął rejon Łomży w czerwcu 1941, Żydzi z Jedwabnego mieli zostać spaleni w tamtejszej synagodze. Tego samego próbowano w Piatnicy. Żydzi zostali spędzeni przez Polaków do synagogi. Na ich wołanie o pomoc pospieszyli niemieccy żołnierze Wehrmachtu z posterunku przy moście nad Narwią, uwolnili Żydów i przepędzili Polaków. Przypominam sobie, że pewien polski policjant o nazwisku Malek wyróżniał się szczegónie w wykroczeniach [popełnianych] na Żydach. Miejscowość Jeziorka nie jest mi znana. Nic mi nie wiadomo o rozstrzeliwaniach Żydów w Kolnie." 

To uzupełnienie zostało świadkowi odczytane, przez niego potwierdzone i własnoręcznie, jak niżej, podpisane. 

Cwi Baranowicz

(podpisu odręcznego brak)

"Powyższe zeznanie zostało przeprowadzone w języku angielskim. Protokół został świadkowi odczytany w języku niemieckim, ponieważ rozumie on język niemiecki wystarczająco dobrze. Zostało też stwierdzone, że obecni przy zeznaniu władają językiem angielskim. Protokół został świadkowi odczytany, potwierdzony przez niego i własnoręcznie podpisany" 

Publikujemy poprawioną wersję informacji Polskiej Agencji Informacyjnej. W pierwszej, zamieszczonej przez nas  21 03 2001 zeznania św. Kupieckiego przypisano świadkowi Cwi Baranowicz analogicznych zmian dokonał Antoni Macierewicz w swoim oświadczeniu.(red). 

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1