Kompromitacji ciąg dalszy
Maciej Walaszczyk, PAP

 

Jan Gross podważa celowość ekshumacji

Autor książki "Sąsiedzi" Jan Gross uważa, że ekshumacja w Jedwabnem nie podważa liczby ofiar, którą przedstawił w swojej publikacji. W jego opinii, została ona przeprowadzona "w pośpiechu i pobieżnie". Generalnie ocenia on, że w ogóle źle się stało, że ją przeprowadzono. Zapowiada, że na temat pogromów Żydów pojawią się kolejne publikacje, które opracowują już "młodzi historycy".

W sobotę, w ramach krakowskiego XI Festiwalu Kultury Żydowskiej, miało miejsce spotkanie z Janem Grossem, autorem książki "Sąsiedzi" opowiadającej o pogromie Żydów w Jedwabnem w 1941 r. - Ekshumacja została przeprowadzona w pośpiechu i pobieżnie, dlatego też na jej podstawie nie jest możliwe określenie liczby zamordowanych. (...) Niepełna ekshumacja w Jedwabnem nie stawia wcale pod znakiem zapytania liczb, które przedstawiłem w książce - twierdzi autor. Przypomnijmy, że na początku czerwca na miejscu zbrodni w Jedwabnem przeprowadzono ekshumację szczątków ofiar pogromu. Według Instytutu Pamięci Narodowej, wykazała ona, że w dwóch odkrytych mogiłach jest od 150 do 250 spopielonych ofiar. Liczba ta dotyczy tylko ofiar z tych mogił, a nie liczby ofiar całego mordu - mówił wtedy prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego IPN. Nie był jednak wówczas w stanie powiedzieć, czy są jakiekolwiek inne miejsca, w których szczątki pozostałych, domniemanych ofiar mogłyby spoczywać. Tam, gdzie dokonywano poboru próbek analiza ziemi wykazała, że nigdzie indziej jakichkolwiek szczątków tej właśnie zbrodni nie ma.

Poza tym w mogile odnaleziono kilkadziesiąt niemieckich łusek karabinowych oraz przetopiony płaszcz kuli w szczątkach kości jednej z ofiar. Tymczasem Gross twierdzi w swojej książce, że zginęło 1600 Żydów. - Książka ukazała się rok temu i uważam, że wytrzymała próbę. Analizowali ją historycy i prawnicy. Wytknęli mi kilka drobnych pomyłek, jak zmianę imion osób, z którymi rozmawiałem, ale nie podważali faktów - powiedział.

Tymczasem jak informowaliśmy w czerwcu do warszawskiego sądu okręgowego przeciw Janowi Grossowi wpłynął wniosek Kazimierza Laudańskiego, syna Czesława Laudańskiego. Żąda on, aby Gross usunął z kart wszystkich wydań książki "Sąsiedzi" fragmenty dotyczące jego ojca. Autor "Sąsiadów" powołał się w niej na źródło, którym były fragmenty akt sprawy karnej prowadzonej w 1949 r. przez prokuraturę w Łomży i tamtejsze struktury Urzędu Bezpieczeństwa. Okazuje się jednak, że nie ma ich ani w aktach, na które powołuje się w przypisie do książki Gross, ani też na żadnych innych kartach tych dokumentów.

Odpierając zarzuty, że napisał książkę "na zamówienie" związane z rewindykację majątków żydowskich w Polsce, autor "Sąsiadów" mówił: "Nikt u mnie tej książki nie zamawiał i z nikim jej nie konsultowałem. Po prostu otrzymałem na biurko dokumenty dotyczące pogromów Żydów w Jedwabnem i jako historyk musiałem o tym napisać". Jego zdaniem, książka da początek dalszym publikacjom na temat zbrodni popełnionych na Żydach w Polsce.

Uczestnicząca w spotkaniu Polka, mieszkająca na stałe w USA, zarzuciła, że ukazanie się "Sąsiadów" w Stanach Zjednoczonych spowodowało, iż Polacy traktowani są teraz tutaj znacznie gorzej.

Maciej Walaszczyk, PAP

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1