Jedwabne - w hołdzie bohaterom walk o Polskę
Krystyna Czuba, Niedziela 20 /2001

 

(...) nie wyrzekajcie się prawdziwej Polski
bo Oni Ją zlepili krwią i potem.
I wy jesteście kroplą tamtej krwi
Jej dziedzictwem i Jej dalszym lotem...
            (Kazimierz Józef Węgrzyn)

Jedwabne - małe miasteczko położone ok. 20 km od Łomży. Do niedawna prawie nieznane. Nagłośnione przez poszukiwaczy prawdy czy sensacji? Nagłośnione przez dobrych "sąsiadów" czy burzycieli relacji międzyludzkich? A może jeszcze gorzej?... Jeden z pisarzy powiedział: "nawet wyprute jelita mniej bolą niż zły sąsiad".
Jedwabne jest zmęczone! Na szczęście, nie na wszystkich ciąży apatia i kapitulacja. Nie wszyscy pospuszczali głowy. Nie chcę tym razem pisać o głośnej sprawie Jedwabnego, o której już tyle można było przeczytać m.in. w Niedzieli. Spojrzę dzisiaj na inną stronę życia mieszkańców Jedwabnego i całej ziemi łomżyńskiej, tak bardzo zmęczonych ostatnią nagonką medialną.
Sto lat temu mówił Henryk Sienkiewicz ustami Andrzeja Kmicica: "na Boga! Azali, prócz jazdy nie masz u nas nic dobrego, żadnej cnoty, jeno samo zło?". Ile dobrego można zobaczyć na ziemi łomżyńskiej i w Jedwabnem, przekonałam się po wielekroć. Ziemia łomżyńska - drobna zaściankowa szlachta. Spadkobiercy Laudańskich. Przypominali o tym Prymas Stefan Wyszyński i ks. Teofil Bogucki - ojciec duchowy ks. Jerzego Popiełuszki. Obaj byli urodzeni na tej ziemi.
Po raz pierwszy byłam w Jedwabnem w 1997 r. przed wyborami parlamentarnymi. Poczułam się swojsko. W rozmowach z ludźmi na rynku poczułam, że mówimy tym samym głosem, na tę samą nutę: "Kocham Polskę!" . Tutaj są ludzie szczerzy, twardej pracy, trzymający zawsze z prawicą.
W ubiegłym roku byłam w Jedwabnem dwukrotnie. Najpierw próbowaliśmy razem z władzami samorządowymi i szkolnymi zastanowić się, jak pomóc tworzącemu się gimnazjum. Warunki trudne, brak sali gimnastycznej i dziury w podłodze. Było wspólne "pukanie" do Ministerstwa Edukacji, wspólna troska i rozmowy. Potem byłam na pięknym festynie. Po raz pierwszy widziałam wtedy, jak konie "tańczą" i co potrafią ułani z Grabowa.
Potem Starosta powiatu i władze szkolne zaproponowali spotkanie z młodzieżą. Zbiegło się to dość przypadkowo z czasem nasilonego terroru międzynarodowego mediów.
Przypadkowo, bo spotkanie w szkole ustaliliśmy wcześniej. Było to już drugie spotkanie z młodzieżą Jedwabnego. Byłam z posłem Marianem Jaszewskim. Zobaczyłam wtedy, że młodzież jest "pobita argumentami nie do zbicia". Jest przerażona, zawstydzona i zmęczona. Młodzież nie była przygotowana na atak, na rozdrapywanie "strupa pamięci".
Ostatnio, w niedzielę po 3 maja, znów otrzymałam zaproszenie z Jedwabnego. Zorganizowano tutaj uroczystości niepodległościowe. Jedwabne składało hołd pamięci zamordowanym 42 Polakom, w tym dwóm kapłanom, przez NKWD i UB. To bardzo trudne, ale prawdziwe, że uczymy się życia więzi na grobach. Stawiamy je i odsłaniamy je, by znaleźć drogi do zmartwychwstania. Najpierw Msza św. - prośba do Boga o pamięć i zapomnienie. Pamięć o losach męczenników i zapomnienie krzywdy. Była to celebracja Mszy św. za Ojczyznę. Modlitwie towarzyszyła znakomita orkiestra złożona z mieszkańców, w większości młodych. Po Mszy św. przemarsz ulicami Jedwabnego. Było wielu ludzi, także młodych. Oni nie zwątpili w potrzebę świadectwa. Byli przedstawiciele wojska. Na placu odbył się uroczysty Apel Poległych. Apel przygotowany przez młodego kapłana - ułana - ks. Zdzisława z sercem gorejącym jak ks. Stanisław Skorupka. Apel przywoływał wszystkich synów ziemi łomżyńskiej, tych, co leżą w Polskim Domu i na "nieludzkiej" ziemi. Przywoływał nasze tęsknoty, walki i sny o wolności. Apel był piękny, jak piękna jest wierna miłość i pamięć. Obecni byli ks. proboszcz Edward Orłowski, posłowie Marian Jaszewski i Marek Kaczyński, samorządowcy, znakomita Pani Dyrektor szkoły i nauczyciele, i wielu, których imion nie zdołam przywołać. A także, jak na historycznym obrazku, jak w piosence z dawnych lat - ułani - przybyli ułani ze Stowarzyszenia Sportu Jeździeckiego z Grabowa. Wśród nich trzech młodych księży. Stanęli do Apelu. Było wspaniale! Potem popisy ułanów, którzy nauczyli konie kadryla. A konie tańczyły jak eleganckie baletnice.
Na koniec wieńce przy kapliczce pamięci zamordowanych Polaków przez NKWD i UB. Modlitwa. I "Jeszcze Polska nie zginęła" niosło się przez łomżyńskie błonia.

Krystyna Czuba

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1