(...) nie wyrzekajcie się prawdziwej Polski
bo Oni Ją zlepili krwią i potem.
I wy jesteście kroplą tamtej krwi
Jej dziedzictwem i Jej dalszym lotem...
(Kazimierz Józef Węgrzyn)
Jedwabne - małe
miasteczko położone ok. 20 km od Łomży. Do niedawna prawie nieznane.
Nagłośnione przez poszukiwaczy prawdy czy sensacji? Nagłośnione przez
dobrych "sąsiadów" czy burzycieli relacji międzyludzkich? A może jeszcze
gorzej?... Jeden z pisarzy powiedział: "nawet wyprute jelita mniej bolą
niż zły sąsiad". Jedwabne jest zmęczone! Na szczęście, nie na
wszystkich ciąży apatia i kapitulacja. Nie wszyscy pospuszczali głowy. Nie
chcę tym razem pisać o głośnej sprawie Jedwabnego, o której już tyle można
było przeczytać m.in. w Niedzieli. Spojrzę dzisiaj na inną stronę życia
mieszkańców Jedwabnego i całej ziemi łomżyńskiej, tak bardzo zmęczonych
ostatnią nagonką medialną. Sto lat temu mówił Henryk Sienkiewicz
ustami Andrzeja Kmicica: "na Boga! Azali, prócz jazdy nie masz u nas nic
dobrego, żadnej cnoty, jeno samo zło?". Ile dobrego można zobaczyć na
ziemi łomżyńskiej i w Jedwabnem, przekonałam się po wielekroć. Ziemia
łomżyńska - drobna zaściankowa szlachta. Spadkobiercy Laudańskich.
Przypominali o tym Prymas Stefan Wyszyński i ks. Teofil Bogucki - ojciec
duchowy ks. Jerzego Popiełuszki. Obaj byli urodzeni na tej ziemi. Po
raz pierwszy byłam w Jedwabnem w 1997 r. przed wyborami parlamentarnymi.
Poczułam się swojsko. W rozmowach z ludźmi na rynku poczułam, że mówimy
tym samym głosem, na tę samą nutę: "Kocham Polskę!" . Tutaj są ludzie
szczerzy, twardej pracy, trzymający zawsze z prawicą. W ubiegłym roku
byłam w Jedwabnem dwukrotnie. Najpierw próbowaliśmy razem z władzami
samorządowymi i szkolnymi zastanowić się, jak pomóc tworzącemu się
gimnazjum. Warunki trudne, brak sali gimnastycznej i dziury w podłodze.
Było wspólne "pukanie" do Ministerstwa Edukacji, wspólna troska i rozmowy.
Potem byłam na pięknym festynie. Po raz pierwszy widziałam wtedy, jak
konie "tańczą" i co potrafią ułani z Grabowa. Potem Starosta powiatu i
władze szkolne zaproponowali spotkanie z młodzieżą. Zbiegło się to dość
przypadkowo z czasem nasilonego terroru międzynarodowego mediów.
Przypadkowo, bo spotkanie w szkole ustaliliśmy wcześniej. Było to już
drugie spotkanie z młodzieżą Jedwabnego. Byłam z posłem Marianem
Jaszewskim. Zobaczyłam wtedy, że młodzież jest "pobita argumentami nie do
zbicia". Jest przerażona, zawstydzona i zmęczona. Młodzież nie była
przygotowana na atak, na rozdrapywanie "strupa pamięci". Ostatnio, w
niedzielę po 3 maja, znów otrzymałam zaproszenie z Jedwabnego.
Zorganizowano tutaj uroczystości niepodległościowe. Jedwabne składało hołd
pamięci zamordowanym 42 Polakom, w tym dwóm kapłanom, przez NKWD i UB. To
bardzo trudne, ale prawdziwe, że uczymy się życia więzi na grobach.
Stawiamy je i odsłaniamy je, by znaleźć drogi do zmartwychwstania.
Najpierw Msza św. - prośba do Boga o pamięć i zapomnienie. Pamięć o losach
męczenników i zapomnienie krzywdy. Była to celebracja Mszy św. za
Ojczyznę. Modlitwie towarzyszyła znakomita orkiestra złożona z
mieszkańców, w większości młodych. Po Mszy św. przemarsz ulicami
Jedwabnego. Było wielu ludzi, także młodych. Oni nie zwątpili w potrzebę
świadectwa. Byli przedstawiciele wojska. Na placu odbył się uroczysty Apel
Poległych. Apel przygotowany przez młodego kapłana - ułana - ks. Zdzisława
z sercem gorejącym jak ks. Stanisław Skorupka. Apel przywoływał wszystkich
synów ziemi łomżyńskiej, tych, co leżą w Polskim Domu i na "nieludzkiej"
ziemi. Przywoływał nasze tęsknoty, walki i sny o wolności. Apel był
piękny, jak piękna jest wierna miłość i pamięć. Obecni byli ks. proboszcz
Edward Orłowski, posłowie Marian Jaszewski i Marek Kaczyński,
samorządowcy, znakomita Pani Dyrektor szkoły i nauczyciele, i wielu,
których imion nie zdołam przywołać. A także, jak na historycznym obrazku,
jak w piosence z dawnych lat - ułani - przybyli ułani ze Stowarzyszenia
Sportu Jeździeckiego z Grabowa. Wśród nich trzech młodych księży. Stanęli
do Apelu. Było wspaniale! Potem popisy ułanów, którzy nauczyli konie
kadryla. A konie tańczyły jak eleganckie baletnice. Na koniec wieńce
przy kapliczce pamięci zamordowanych Polaków przez NKWD i UB. Modlitwa. I
"Jeszcze Polska nie zginęła" niosło się przez łomżyńskie
błonia.
Krystyna Czuba
Powrot
|