"To jest Mój Syn wybrany, Jego słuchajcie" (Łk 9, 35)
Najmilsi w Panu!
Liturgia II
niedzieli Wielkiego Postu zaprasza nas na Górę Tabor, na Górę
Przemienienia i żegna nas, po tym przeżyciu głęboko mistycznym, takim
poleceniem: To jest Mój Syn wybrany, Jego słuchajcie. Z tym poleceniem
chcielibyśmy też odejść dzisiaj, po przeżyciu Sumy, Mszy św. głównej, po
odśpiewaniu Gorzkich Żali. Dzisiaj mamy szczególny komentarz do Góry
Tabor: kończy się w tej chwili w Rzymie, na placu św. Piotra Msza św., w
czasie której Ojciec Święty wyniósł do chwały ołtarzy 233 męczenników. To
są męczennicy za wiarę z Hiszpanii, pomordowani w latach 30., w czasie
wojny domowej. Będziemy o tym fakcie pamiętać, bo jest to nie tylko
wydarzenie najnowszych dni Kościoła powszechnego, ale i wypełnienie
rozważań, które nam wyznacza liturgia święta. Jest jeszcze kontekst
społeczny naszego spotkania, przeżywany przez nas wszystkich i przez wielu
mieszkańców naszej Ojczyzny: niespotykany atak na Jedwabne. Właściwie jest
to atak na rozumienie drugiej wojny światowej, na rozumienie najnowszej
historii Europy i świata. Jedwabne jest symbolem, jest znakiem. Z tego
tytułu wasz biskup staje pośród was, aby się wspólnie modlić. Jesteśmy
przecież w środku rozpętanego cyklonu, który ma, w zamiarach inicjatorów,
rozognić od nowa umysły spiralą posądzeń i nienawiści.
To jest
Mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie
Jesteśmy na Golgocie i na
Taborze. Na Golgocie Syn posłany od Ojca wypowiedział ostatnie słowo:
wykonało się. Na Taborze Chrystus odsłonił swoje Bóstwo. Droga ku Bogu,
droga ku chwale wiedzie przez Golgotę. Syn umiłowany, Syn wybrany poddany
jest próbie cierpienia. To jest droga chwały. To jest droga męczenników z
Hiszpanii, męczenników polskich wyniesionych dwa lata temu na ołtarze w
Warszawie i wielu innych męczenników. Taka jest droga ku Bogu: wiedzie
przez doświadczenie miłości. Miłość poddana próbie, jak złoto w ogniu,
miłość poddana próbie aż do męczeństwa. Taka miłość buduje ostatecznie
historię, zostaje jako trwały dorobek duchowy i materialny, bo tam, gdzie
jest miłość, tam powstają trwałe dobra materialne i tam ostają się
wszystkie dzieła kulturowe. Ta droga wiedzie przez próbę, która rodzi się
z grzechu. Z grzechu rodzi się nienawiść. Ta nienawiść kazała Neronowi
podpalić Rzym, rzucić oskarżenie na chrześcijan i ich wymordować. Takie
było pierwsze pokolenie męczenników Kościoła. Gdy Ojciec Święty
zaczynał spotkanie z młodzieżą na placu przed Bazyliką na Lateranie,
przypomniał ten pierwszy fakt. Tak się zaczęła męczeńska historia
Kościoła. Grzech, zbrodnia obłąkanego cezara i potwarz rzucona na
chrześcijan. Golgota idzie przez całe wieki razem z Kościołem.
Bezpośrednio po wojnie ukazała się bardzo ciekawa książka filozofa,
wielkiego myśliciela, który był nawet przez jakiś czas rektorem
Uniwersytetu Jagiellońskiego - księdza profesora Konstantego Michalskiego
"Między heroizmem a bestialstwem". Między heroizmem a bestialstwem wiedzie
droga historii, droga człowieka, droga narodu. W takim odniesieniu
odczytujemy słowa, które wypowiedziano przed tygodniem. Jest to
stwierdzenie rabina żydowskiej gminy wyznaniowej z Warszawy: "Mord
niewinnych ludzi nie jest lokalną tragedią, jest to tragedia całego
świata". Nawiązując do tych słów, mówił Prymas Polski ksiądz kardynał
Józef Glemp: "Bolejemy nad niewinnie przelaną krwią w każdym narodzie.
Mordy popełnione na niewinnych w Jedwabnem, w Katyniu, w Dachau, w
Auschwitz wywołują nasz ból jako członków rodzaju ludzkiego, tak samo jak
mordy w Rwandzie, na Bałkanach, czy między sąsiadami w Palestynie". Taka
jest historia miłości i nienawiści, heroizmu i bestialstwa.
Gdzie jest źródło tak wielkiej agresji na
człowieka?
Źródłem jest ojciec wszelkiego zła, jego bunt
przeciw Bogu. Pod ciosem tej agresji pierwszy pada człowiek, bo on jest
obrazem i podobieństwem Boga. Dlatego człowiek pierwszy pada pod atakiem
nienawiści do Boga. Jedyne źródło zła to nienawiść do Boga. Mechanizmy tej
agresji mogą być różne. Pismo Święte wskazuje na trzy pożądliwości:
władzę, pieniądz i użycie. Od czasu św. Jana nic się nie zmieniło. Ojciec
wszelkiego zła, przeciwnik Boga, nienawidzący ludzi działa tymi samymi
mechanizmami: żądzą pieniędzy, władzy i użycia. Ofiarą jest niewinny
człowiek, męczennik. Męczennik, niezależnie z jakiego narodu pochodzi, do
jakiego wyznania przynależy, jest to męczennik nienawiści. W tym
planie, który obserwujemy przez wieki, najnowsza historia przyniosła nowe
pomysły. Tym razem są to pomysły ludobójcze, ponieważ człowiek uzbrojony
jest w technikę globalną. Rewolucje i wojny światowe - miejsce, na którym
to odwieczne źródło walki z Bogiem bije ciągle strumieniem nienawiści i
rodzi nowych męczenników. Ośrodkami technologii ludobójczej w ostatnim
wieku stały się dwa miasta: Moskwa i Berlin. Miasta-symbole, które łączymy
z dwoma systemami. Oczywiście, nikt z nas nie odważyłby się dzisiaj, bo
byłoby to wielce nieuczciwe, obciążać mieszkańców Berlina za zbrodnie
nazizmu, ani mieszkańców Moskwy za zbrodnie bolszewizmu. Mówimy często
Berlin - Moskwa, używając języka symbolu, bo tam zasiedliły się główne
punkty dowodzenia międzynarodowego ludobójstwa. Nauczyliśmy się rozumieć
głębiej historię i nigdy nie upraszczamy kojarząc z narodem, z nazwiskiem,
z miastem tego programu, który pochodzi od ojca wszelkiego zła.
Przez te ziemie, które są z Bożej woli terenem naszego
gospodarowania, przeszły dwie potworne fale ludobójczych programów
organizowanych przez nazizm i bolszewizm
Dlatego na tych
ziemiach jest wielu bohaterów-żołnierzy, są całe wymordowane wsie, są
tułacze i wysiedleńcy, są więźniowie czasu okupacji i męczennicy po
wyzwoleniu, gdy niszczono wszystko, co związane było ze słowem: wolność.
Na tej ziemi są, szczególnie budzący szacunek i miłość, spaleni żywcem
nasi bracia z narodu żydowskiego. Ta ziemia jest tak bogata i tak
umęczona.
W jaki sposób organizowano i organizuje się dzisiaj
techniki ludobójcze? To jest bardzo nowoczesna organizacja. To nie są
czasy, kiedy król stawał na czele żołnierzy naprzeciw drugiego króla,
gdzie linia frontu i metody walki były czytelne. Dzisiaj mamy bardzo
bogatą ofertę wszelakiej propagandy, mamy wyspecjalizowane grupy sabotażu,
prowokacji, kłamstwa, niszczenie dokumentów, tworzenie mitów, które się
stroi w togę badań historycznych. Dzisiaj mamy nowy sposób niszczenia
człowieka. Dlatego też z takim trudem dochodzimy do prawdy. Dlatego są
konieczne i z całą odpowiedzialnością muszą być przez nas podejmowane
badania historyczne, badania faktów. Stąd też moralny obowiązek udziału w
dochodzeniu do prawdy, obowiązek udziału w poszukiwaniu faktów, bo
historia współczesna jest wyjątkowo zakłamana w jej zewnętrznym opisie.
Osobiście uczę się Jedwabnego od czasu przyjścia do
Łomży
Minęły ledwie cztery lata. Najpierw odbyłem wizyty we
wszystkich siedzibach dekanatów. Po kilku dniach od podjęcia posługi w
Łomży dowiedziałem się, między innymi, o tym fragmencie naszej bolesnej
historii. Uczyłem się Jedwabnego, Radziłowa, Wąsosza, Wizny, Łomży,
Krasowo Częstek z parafii Piekuty, gdzie wymordowano całą wieś. Uczyłem
się. Jest to moja ziemia, wyznaczona mi przez Opatrzność; tu sprawuję
posługę pasterza, z troski o tę ziemię będę oceniany na Sądzie Boskim.
Uczę się Jedwabnego, szczególnie od ponad roku, kiedy moi przyjaciele
w Warszawie, w dyskretnej rozmowie, ściszonym głosem, mówili mi: będzie
wielki atak na Jedwabne, idzie o pieniądze. Będzie miał ksiądz biskup
wiele przykrości. Więc nadsłuchiwałem, dopytywałem się: kto i jak może
zarabiać pieniądze na naszej gospodarnej, spokojnej ziemi? Uczę się w
sposób szczególny Jedwabnego, gdy rozpętano rzeczywiście, tak jak mi
zapowiadali przyjaciele, niewiarygodną w metodach kampanię przeciwko
Jedwabnemu.
Kto zarabia na wojnie? Kto na wojnie robi
fortunę?
Wiedzieliśmy, że zarabiają na wojnie przede wszystkim
producenci broni, sprzętu technicznego, producenci żywności, odzieży. Na
zapleczu wielkich wojen zwykle widać potężne koncerny. Są dobrze ukryci,
co więcej, są szanowani przez walczące ze sobą strony. Niekiedy są
dostawcami broni na obydwa fronty. Takim przywilejem cieszą się producenci
narzędzi, które spływają niewinną krwią męczenników, żołnierzy. Są też ci,
którzy robią wielkie fortuny jako zdobywcy łupów, bogacą się na grabieży.
Znamy zjawiska grabieży. Przy każdym zamęcie; wystarczy nawet na ulicy
jakiś marsz protestacyjny, jakieś barykady: i jest wóz policyjny spalony i
kilka sklepów zrabowanych. To jest znany mechanizm w całej historii
ludzkości. Wszędzie działają rabusie, złodzieje. Ale jest też nowy
sposób zarabiania na wojnie, na krzywdzie. W Stanach Zjednoczonych pojawił
się taki termin: Shoah biznes. Próbowałem zrozumieć, co to oznacza. Muszę
przyznać, że do końca nikt mi tego nie wyjaśnił. Natomiast mówią mi
krótko: na niewinnej krwi pomordowanych Żydów robi się w tej chwili
najlepszy interes i trzeba wiedzieć, komu się narażamy, gdy mówimy o tych
sprawach głośno. Dlatego uruchomiono tak potężne mechanizmy. Jedwabne nie
jest ani pierwsze, ani ostatnie. Ta drapieżna, zakłamana i bardzo
nowoczesna w technice kampania daleko sięga, daleko mierzy i nie będziemy
jej poświęcać rozważań liturgicznych. Mamy wrócić do siebie, tu do
Jedwabnego, do męczeńskiej ziemi i zapytać się: jakie jest dzisiaj nasze
zadanie? Jakie są obowiązki tej ziemi, na której jesteśmy gospodarzami?
Na grobach męczenników stawiano, od początku istnienia
chrześcijaństwa, ołtarze, odprawiano Msze św.
Od czasów Nerona
Ofiara Chrystusa Zmartwychwstałego, Który przezwyciężył śmierć, Który
mocniejszy jest niż kłamstwo, Który jest Królem świata, ta Ofiara wskazuje
na znaczenie krwi męczenników. Ołtarz stoi na krwi męczeńskiej. Dlatego
dzisiaj w Rzymie jest beatyfikacja 233 Męczenników Hiszpańskich.
Miejsce Ofiary Chrystusowej to równocześnie miejsce modlitwy, która
wielbi Boga Wszechmogącego; miejsce modlitwy, która oddaje cześć i
zachowuje wdzięczną pamięć o męczennikach. To jest najwyższa nobilitacja
męczeństwa. Liturgia ku czci męczenników jest najwspanialszym i
najtrwalszym zapisem historii, który ostatecznie zamyka każdy etap
zmagania się zła z dobrem.
Na grobach męczenników robimy
rachunek sumienia
Sumienie prawe musi rozliczyć się z
nienawiścią we własnym sercu. Każdy z nas bada swoje wnętrze; trzeba
dokładnie przepatrzeć, wytropić nawet najmniejsze ślady nienawiści i
odwetu, które mogą być sprowokowane ewidentną krzywdą. Na grobach
męczenników uczymy się prawego sumienia. Jest znany pisarz Sołżenicyn,
uczestnik walki, która posługiwała się najróżniejszymi metodami. Był
żołnierzem Armii Czerwonej. Aresztowany, zastanawiał się, czy także on
mógłby stanąć po stronie mordujących? Czy byłby zdolny? Przeprowadza
bardzo ciekawe, głębokie wejście we własne sumienie. Opisuje to na
przykładzie własnego aresztowania i zamknięcia w łagrach. Analizuje swój
stosunek do drugich w momencie, kiedy go pozbawiono nie tylko stopni
oficerskich, ale szans na bezpieczne życie. Daje ciekawą odpowiedź:
granica między złem a dobrem przechodzi przez środek mojego serca. To ode
mnie zależy, która strona - zło czy dobro, obejmie całe serce. Granica
między złem a dobrem przechodzi przez środek naszego serca. Stąd potrzebny
jest rachunek sumienia z własnego reagowania, z naszej odpowiedzi na
prowokacje.
Na grobach męczenników musimy zorganizować szkołę
mądrości
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Tylko Bóg
pozwoli nam ustrzec się przed nową pokusą, przed nową spiralą nienawiści.
Prowokacje są bardzo dobrze przygotowane i dlatego szkoła mądrości niech
stanie przy ołtarzu, na każdym miejscu, gdzie niewinny człowiek wylał
krew. W ostatnim czasie mam taką szczególną łaskę, mogę rozmawiać z
kimś, kto przeżył te dramatyczne dni 1941 roku tu, można powiedzieć, na
rynku Jedwabnego. Dzięki tym rozmowom mogę powiedzieć, że wszedłem w
środek tej procesji ludzi niewinnych, których prowadzono na spalenie, a
pośród nich czcigodna postać rabina Jedwabnego. Szkoła mądrości. Trzeba
głęboko wejść we wszystkie zakamarki naszego serca, bo prowokacja jest
bardzo dobrze przygotowana.
Na grobach męczenników zakładamy
szkołę miłości społecznej
Ojciec Święty w liście "Novo
millennio ineunte" nazwał tę szkołę duchowością komunijną. Prawdziwe
braterstwo między ludźmi, to także braterstwo krwi. Miałem okazję, w
ubiegłym roku, święcić, od nowa urządzoną, wielką mogiłę w Kolnie, z
udziałem przedstawicieli różnych narodów: Rosjan i Niemców. W tej mogile
historia odłożyła skarb najcenniejszy: krew ludzką. To jest szkoła
komunijna, szkoła życia społecznego, szkoła braterstwa, prawdziwego
braterstwa. Ziemia graniczna, jaką jesteśm y, doskonale nadaje się na
formowanie nowej duchowości. Tu blisko mają do siebie Polacy, Litwini,
Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy. Tu blisko mają do siebie: z tych różnych
krajów i z naszego terenu przedstawiciele narodu żydowskiego. Wszystkim tu
blisko do siebie. Dlatego w tym miejscu można myśleć o szkole życia
społecznego, o tworzeniu takich programów i organizowanie takich
środowisk, które uczyłyby się przede wszystkim miłowania prawdy, życia w
prawdzie. Z umiłowania prawdy rodzi się, niezamącony niczym, szacunek do
drugiego człowieka. Prawda i szacunek. Jeżeli nawet nie chcemy używać za
Ewangelią słowa miłość, która daje życie; miłość, która obejmuje swoją
zbawiającą mocą również nieprzyjaciół. Szkoła życia społecznego, szkoła
budowania nowych stosunków wielkiej Europy i całego świata.
Wreszcie, na grobach męczenników trzeba oprzeć fundamenty
"Sanktuarium Niewinnej Krwi"
Miejsce zbroczone krwią trzeba
uszanować. Należy się temu miejscu ranga sanktuarium. Sanktuarium
Niewinnej Krwi. Z uszanowaniem przekonań religijnych, z uszanowaniem
znaków własnego kultu i z uszanowaniem tej obrzędowości, którą każda
religia wypracowała przez wieki. Ucieszyłem się wiadomością, że
podjęte są starania, aby te miejsca: dom modlitwy gminy żydowskiej,
miejsce spoczynku - cmentarz i grób pomordowanych - spalonych, były
uszanowane. To jest program. To jest bardzo potrzebny program.
Często siebie pytam: jak Pan Bóg na tych krzywych liniach
prowokacji pisze swoje proste przesłanie, czego od nas
wymaga?
Czego wymaga od Was, od Waszego duszpasterza, który z
taką godnością boryka się z tylu niesprawiedliwymi ocenami? Jakie zadanie
Bóg, na tych krzywych liniach, pisze dla mnie, biskupa łomżyńskiego? Gdy
wsłuchiwałem się w Boży głos, usłyszałem dzisiejsze słowo: Oto mój Syn
wybrany, Jego słuchajcie. Przemienienie, Góra Tabor, na którą z
powrotem wstępujemy, jest doskonałą scenerią, można by powiedzieć,
filmowym scenariuszem, społecznym programem, który Bóg nam zadaje na
jutro. Na Taborze jest Mojżesz: prawo, tradycja, wyznanie mojżeszowe,
dzieje zbawienia, Naród Wybrany, mesjańska rola Sługi Jahwe i wszystko to,
co się mieści w słowie: tradycja mojżeszowa. Jest Eliasz, prorok, prawda,
sługa Słowa Bożego, nauczyciel, a równocześnie szkoła modlitwy, mistrz
kontemplacji, mistyki, twórczości ducha, kultury i tych wszystkich
skarbów, które wniosły do dziedzictwa narodu żydowskiego wielkie postacie.
Dwa nurty: Mojżesz i Eliasz, a pośrodku On Odmieniony, blask oblicza,
odzienie świetliste. Tematem rozmowy jest Jego odejście, którego ma
dokonać w Jerozolimie, tzn. Golgota, to znaczy Męka i Zmartwychwstanie.
Nie ma lepszego scenariusza, ani lepszych programów: On, pełnia czasu. Tak
będziemy postępować. Takie jest nasze jutro.
Jedwabne, kiedyś
miejsce spokojnej współpracy sąsiadów
Opowiadał mi mój
rozmówca, którego wcześniej cytowałem, o procesjach eucharystycznych, a
także o obrzędach liturgii żydowskiej, wokół Księgi Świętej, które szły
tymi samymi ulicami. Sąsiedzi się rozumieli. Jedwabne nieprzyjaciele
Boga uczynili miejscem męczenników i laboratorium budzenia w ludziach
nienawiści. Jest także miejscem bohaterskich gestów ratowania sąsiadów i
znajomych: tak, jak tej żydowskiej dziewczynki, którą matka przekazała pod
opiekę sąsiada Polaka, a która ponad rok czasu przechowywała się w polskim
domu; jak ten Berek, dorastający młodzieniec, który od samego początku
miał kontakty z młodzieżą żydowską, organizującą odważnie możliwości
obrony. Takich gestów było bardzo wiele. Jest to również miejsce
formowania sumień, szkoła charakterów, tworzenia nowego społeczeństwa.
Taka jest przyszłość Jedwabnego. Taka jest przyszłość Polski i taka jest
przyszłość wszystkich miejsc, gdzie ludzie niewinnie cierpią. Amen.
Powrot
|