Ekshumacja weryfikuje relacje
Maciej Walaszczyk

 

Archeolodzy pracujący przy ekshumacji w Jedwabnem odnaleźli wczoraj fragmenty pomnika Lenina. Został on prawdopodobnie spalony wraz z grupą tamtejszych Żydów. Strona żydowska nie godzi się na ustalony wcześniej tekst inskrypcji, jaki ma się pojawić na pomniku upamiętniającym ofiary mordu. Żydzi nie zgadzają się na użycie w nim sformułowania: "Rozpalony przez niemiecki nazizm grzech nienawiści".

Podczas drugiego dnia ekshumacji ofiar w Jedwabnem odnaleziono fragmenty betonowego pomnika Lenina. Został on tam wzniesiony jesienią 1939 r., po rozpoczęciu okupacji przez Armię Czerwoną. W obrębie kamiennego fundamentu stodoły znajdowały się głowa i fragmenty tułowia. Głowa pomnika nosi ślady działania ognia, co zdaniem archeologów pozwala domniemywać, że pomnik został wniesiony do wnętrza stodoły przed jej podpaleniem. Taką informację przekazał wczoraj Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej.

Zdaniem IPN, znalezisko to zmienia wcześniejszy obraz wydarzeń, jakie miały miejsce 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Wcześniej, w ramach toczącego się śledztwa przyjęto, że szczątków 42 żydowskich mężczyzn należy poszukiwać na cmentarzu. Zdaniem przedstawicieli Instytutu, w tym wypadku odnalezienie fragmentów pomnika wewnątrz fundamentów stodoły wskazuje prawdopodobnie na to, że ofiary niosące pomnik zaprowadzono do stodoły, w której zostały spalone. Według relacji świadków, mężczyźni zostali zmuszeni do rozbicia pomnika młotami, a następnie do niesienia jego resztek na cmentarz w Jedwabnem, gdzie zostali zamordowani. Ich ciała miano zaś zakopać na cmentarzu, a szczątki pomnika rzucić na wierzch. Archeolodzy dokonujący ekshumacji, dotarli w czwartek również do drugiego grobu w obrębie fundamentu stodoły, o którym jedynie przypuszczano, że istnieje.

Ekshumacja szczątków ofiar pogromu w Jedwabnem rozpoczęła się już w środę. Teren prac jest pilnie strzeżony i nie można się tam dostać bez przepustki. Najpierw odnaleziono drobne szczątki spalonych kości i osobiste, małe przedmioty. Pracę archeologów obserwował m.in. żydowski ekspert od ekshumacji Menachem Ekstein. Jeszcze w środę podkreślał, że nie godzi się z decyzją dotyczącą ekshumacji.

- Jesteśmy tutaj, bo chociaż jesteśmy przeciwni ekshumacji, to skoro ona i tak się dokonuje, jest rzeczą właściwą, żebym ja albo jakiś inny rabin był na miejscu - tłumaczył Schudrich. Jego zdaniem, choć treść napisu na pomniku była konsultowana ze środowiskami żydowskimi, to jednak - jak zaznaczał - ostatecznie nie zgodziły się one na tekst inskrypcji. Polskie władze nie mają jednak zamiaru pod żydowskimi naciskami zmieniać treści napisu. Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik podkreśla, że tekst inskrypcji został wypracowany w drodze konsultacji, spotkań i rozmów. Sprawę tę po raz kolejny wywołał ks. Czajkowski, który niejako w imieniu strony żydowskiej wypowiedział się przeciw napisowi.

- Jest on napisem, który zawiera kompromis, który dzieli racje jednej i drugiej strony i oddaje aktualny stan wiedzy i emocji na temat Jedwabnego - powiedział Przewoźnik.

Organizacje żydowskie domagają się, by z pomnika zostało usunięte sformułowanie: "Rozpalony przez niemiecki nazizm". Chcą również, by dodano zdanie: "Tego dnia została unicestwiona społeczność żydowska Jedwabnego".

Maciej Walaszczyk

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1