Antypolska ofensywa, której nasilenia jesteśmy dzisiaj
świadkami, przygotowywana była długo i dokładnie. Objęła ona również
oświatę, w tym oczywiście podręczniki historii. W celu doskonalenia ich
treści, w imię zbliżenia między narodami i wychowania młodzieży w duchu
tolerancji oraz szacunku dla innych kultur i obyczajów, powołano
polsko-izraelską komisję podręcznikową. Na pozór nie było w tym
nic niezwykłego, gdyż międzynarodowe doskonalenie treści podręczników
szkolnych prowadziła Polska od przełomu lat 1968-1969, aż do roku 1999 w
różnej formie i z różnym nasileniem, z ponad 40 (czterdziestoma) państwami
całego świata.
Kto oceniał
Zalecenia przygotowywane
były w różnym kształcie przez wspólne komisje podręcznikowe, ale z żelazną
konsekwencją przestrzegano zawsze zasady równego partnerstwa i
wzajemności. Tak było również w przypadku współpracy polsko-sowieckiej,
mimo wielkich nacisków politycznych. W odniesieniu do komisji
polsko-izraelskiej, zasada równego partnerstwa i wzajemności nie została
zachowana i to w dwóch płaszczyznach: personalnej i merytorycznej.
Zasadnicze zastrzeżenie budzi przede wszystkim skład komisji. Ze
strony izraelskiej weszli do niej Żydzi z Izraela, ze strony polskiej...
Żydzi polscy. Takiego fenomenu nie było dotychczas w żadnej z komisji
podręcznikowych. Izraelscy i polscy Żydzi ustalają to, czego ma się uczyć
młodzież polska. Jest to tym bardziej zaskakujące, że wśród strony
"polskiej" są osoby, których wybitnie antypolskie publikacje były
przedmiotem interpelacji sejmowej i zostały wycofane ze spisu MEN (Jerzy
Tomaszewski "Mniejszości narodowe w Polsce w XX w.", wyd. Spotkania 1991;
interpelacja sejmowa 6 maja 1992 r.). Drugie poważne zastrzeżenie
budzi fakt, że ocena treści polskich w izraelskich podręcznikach historii
dokonana została w oparciu o tłumaczenie na język angielski. Wszelkie
przekłady, a tym bardziej "ukierunkowane", zniekształcają sens informacji.
W Polsce mamy ludzi znających język hebrajski. Dlaczego nie skorzystano z
ich pomocy? Komisja dokonała analizy treści izraelskich w polskich
podręcznikach i zgłosiła cały szereg postulatów ich zmiany oraz omówiła
ogólnie trzy izraelskie podręczniki. W wyniku tego powstały Zalecenia,
którym warto poświęcić nieco uwagi.
Nadużycia
Pierwszą sprawą rzucającą się w oczy, jest
nadużywanie w Zaleceniach i załącznikach dwóch zwrotów: "antysemityzm" i
"pogromy". Oczywiście są to epitety pod adresem Polaków. Naszym jednak
zdaniem, zwrot "polski antysemityzm" nie może być używany z dwóch
zasadniczych powodów. Do Semitów zalicza się: Arabów, Żydów,
Aramejczyków, Asyryjczyków (Iran), Chaldejczyków (Kurdystan), część
Etiopczyków i kilka innych ludów. Dlatego też zwrot "antysemityzm"
dotyczyć powinien wszystkich Semitów, a nie tylko Żydów. Komisja w
zaleceniach powinna posługiwać się językiem naukowym, a nie propagandowym.
Antysemityzm utożsamiany jest z nienawiścią rasową, a takie zjawisko w
Polsce nie istniało, ponieważ Rzeczpospolita była państwem
wielonarodowościowym. Konflikty polsko-żydowskie miały charakter
polityczny, gospodarczy lub religijny, a nie rasowy. W Polsce nie było
teorii typu: "naród panów", czy "naród wybrany", a skrajne grupy
zwalczające Żydów czyniły to ze względów politycznych i gospodarczych. To
właśnie Żydzi, którzy przenoszą ideę "narodu wybranego" z religii do
polityki, stają się rasistami. Również słowo "pogrom" nie może mieć
zastosowania do warunków polskich. Ten "wynalazek" rosyjskich
"czarnosecińców" oznacza zorganizowane mordy na tle rasowym, czego na
ziemiach polskich nigdy nie było. Krwawe wydarzenia we Lwowie w 1918 r.
wywołane były przez wielonarodowościowy motłoch, miały charakter bandycki
i stłumione zostały przez wojsko polskie i robotników; krwawa masakra w
Pińsku w 1919 r. spowodowana została przez atak komunistycznej "jaczejki"
(składającej się z samych Żydów) na oddział wojska polskiego; rozruchy w
Przytyku w 1936 r. rozpoczęły się od zastrzelenia polskiego chłopa (o
nazwisku Wieśniak!) przez młodego Żyda, itp. Znamienne jest, że określenia
tego używa członek strony "polskiej".
Bez
wzajemności
Na wstępie Zaleceń mowa jest o zasadzie
wzajemności. Spróbujmy prześledzić realizację tej zasady na dwóch
wybranych przykładach wzajemnego oddziaływania kultur i wzajemnych
stosunkach ludności. W dziedzinie wpływów kulturowych przedstawia się to
następująco:
"Uzgodnione zostały również wytyczne w sprawie
nauczania w szkołach polskich literatury polskiej dotyczącej tematyki
żydowskiej." s. 5 "...procesy zachodzące w kulturze żydowskiej i jej
stosunek do kultury polskiej..." s. 7 "...uczestnictwo Żydów w
kulturze polskiej..." "Udział Żydów w rozwoju kultury polskiej..." s.
10 "...osiągnięcia kulturalno-społeczne i polityczne środowisk
żydowskich w Polsce. Żydzi w polskim życiu kulturalnym i politycznym..."
s. 14 "...utwory, w których pojawiają się postacie Żydów, co wymownie
świadczy o ich obecności w historii i kulturze polskiej." s. 16
"Znaczenie wpływu Żydów na kształtowanie się literatury polskiej i
wkładu pisarzy pochodzenia żydowskiego do literatury polskiej..." s. 16
"...miejsce obydwu literatur żydowskich w literaturze
światowej..." s. 16 "Byłoby pożądane, aby nauczyciele i uczniowie
zapoznali się z podstawowymi pojęciami z zakresu judaizmu i historii
Żydów." s. 17
"Znaczenie literatury (romantyzm, pozytywizm) w
procesie tworzenia świadomości narodowej Polaków oraz wpływ na
kształtowanie się świadomości narodowej Żydów." s. 13
"Wpływ
kultury polskiej na kulturę żydowską i vice versa. Ważne jest wspomnieć o
stosunkach między grupami żydowskimi i nie żydowskimi i ich obopólnych
wpływach w różnych dziedzinach życia." s. 41 Ten ostatni fragment jest
zredagowany w sposób typowy dla ducha pracy tej komisji. W tytule mówi się
o wzajemnym wpływie kultur: polskiej i żydowskiej, ale w następnym zdaniu
czytamy tylko o "grupach żydowskich i nieżydowskich", z czego wcale nie
wynika, że chodzi tu o kulturę polską. Ponadto używanie takiego zwrotu,
jak "żydowskie i nieżydowskie" jest przejawem zwykłego szowinizmu! "My i
reszta świata". Jeszcze bardziej nierównoprawnie przedstawione są w
zaleceniach wzajemne stosunki między Żydami i Polakami:
"antysemityzm" s. 7 "Wzrost nastawienia antyżydowskiego na tle
religijnym i ekonomicznym w Polsce w XV w." s. 9 "Rozpowszechnianie
przesądów wobec Żydów i oskarżenia o mord rytualny." s. 9 "Tworzenie
się negatywnego stereotypu Żyda, rozpowszechnianie się antysemityzmu..."
s. 10 "Partie polityczne postulują usunięcie Żydów z Polski..." s. 10
Stosunek Polaków do Żydów: obojętność większości, wrogość
mniejszości..." s. 11 "Fala antysemicka w latach 1967-69..." s. 11
"...wzrost nastrojów radykalnych, szowinizmu i antysemityzmu..." s. 14
"Zróżnicowanie postaw społeczeństwa polskiego wobec Żydów. Zasięg
pomocy i wrogości wobec Żydów." s. 14 "Demoralizacja wojną i nastroje
antyżydowskie (pogrom kielecki)". s. 14 "Trwałość stereotypów
antysemickich (Marzec 1968)". s. 14 "Powstanie postaw
antysemickich..." s. 16 "...pogrom w Kielcach, czy antyżydowska i
antysyjonistyczna kampania w latach 1967-69." s. 35 Brak jakiejkolwiek
wzmianki o antypolskich działaniach Żydów!
"Nastroje
szowinistyczne w Polsce w okresie międzywojennym..." s. 37 "...w
poszczególnych kwestiach Autorzy mają rację i słusznie wskazują zjawiska
dyskryminacji Żydów." s. 38 "Nastroje antysemickie..." s. 40
"Akcje pogromowe..." s. 40 "...uspokoić namiętności antysemityzmem
pozbawionym ekscesów..." s. 40 "...niedopuszczenie Żydów do studiów
wynikało z przemocy stosowanej przez nacjonalistycznych studentów..." s.
41 "...antysemickiej obsesji..." s. 43 "...o antysemickich
aspektach procesów politycznych..." s. 45 "...ofiara ekscesów
antysemickich..." s. 45 "...o pogromie kieleckim..." s. 46
"...autor zdecydowanie przesadnie ocenia pomoc polską i pomija
zjawisko antysemityzmu." s. 47 "Z racji pochodzenia narodowościowego
ofiar wiele procesów tamtych lat miało wyraźnie antysemicki charakter." s.
47 "Przy sposobności omawiania wydarzeń z 1968 r. znalazła się
wzmianka o antysemityzmie i emigracji z Polski. Nie ma jednak wiadomości o
pogromie kieleckim 1946 r..." "...o pogromie kieleckim..."; o
"antysyjonistycznych aspektach procesów 1949-53"; o "elementach
antysemickich w rozgrywkach w PZPR w 1957 r."; o "antysemityzmie w latach
1967-68 pod pretekstem antysyjonizmu..."; o "marcowym" antysemityzmie w
PZPR..." s. 47 "Przy stosunkowo wielu informacjach dotyczących
antysemityzmu... brak wzmianki o "Grunwaldzie", o próbach wykorzystania
antysemickich stereotypów w walce politycznej po 1980 r..." s. 47
Brak jakiejkolwiek wzmianki o antypolskich działaniach
Żydów!
W Zaleceniach i załącznikach nie znajdujemy nigdzie
najmniejszej próby wyjaśnienia przyczyn, tak bardzo wyeksponowanego
"antysemityzmu", który autorzy Zaleceń stworzyli tam, gdzie go nigdy nie
było.
Druga strona medalu
Nie ma też nigdzie drugiej
strony medalu, tj. antypolskich działań Żydów. Ograniczając się tylko do
historii najnowszej, dotyczyć to powinno co najmniej następujących
tematów: - prób stworzenia w 1914 r. przy pomocy niemieckiej
antypolskiego tworu pod nazwą JUDEO-POLONII; - antypolskich działań
Żydów w Wersalu (doradcy Wilsona, Lloyd George'a, Kongres Kopenhaski 1920,
sfałszowanie zasięgu linii Curzona); - zwalczania przez niektóre
ugrupowania żydowskie odradzającego się państwa polskiego i żądania
utworzenia "państwa w państwie"; - wrogich, antypolskich działań Żydów
w czasie wojny z bolszewikami; - organizowania w Sejmie przez
Grünbauma dywersyjnego Bloku Mniejszości Narodowych; - antypolskiej
kolaboracji Żydów z hitlerowcami w czasie okupacji (rozmiary tego zjawiska
są zastraszająco duże); - roli Żydów we wprowadzaniu w Polsce systemu
stalinowskiego i w dokonywaniu masowych zbrodni na elemencie
niepodległościowym; - moralnej zbrodni dokonywanej przez aparat
polityczno-propagandowy komuny pod kierownictwem Wiktora Grosza (Izaaka
Medresa), itp.
Nikt z "polskiej" części komisji nie upomniał się o
te sprawy ani nikt nie protestował przeciw nadużywaniu pojęcia
"antysemityzm".
Zakłamanie
O tym, do jakiego stopnia
może dojść zakłamanie, świadczyć może fragment referatu przedstawiciela
strony "polskiej" Jerzego Tomaszewskiego. Otóż, oceniając jeden z
podręczników historii do liceum, wygłosił on następującą opinię: (...)
Trudno jednak zgodzić się z tezą, iż "...po wymordowaniu Żydów i Cyganów,
również ludność polska miała być przeznaczona na zagładę". (s. 45, w wyd.
pol. 47). Czytając to, człowiek nie wierzy własnym oczom. Okazuje się,
że bezczelność nie zna granic. Już nie wystarcza kłamstwo, że to niby
Żydzi byli najpierw mordowani, a Polacy potem, ale zaprzecza się w ogóle,
iż ludność polska miała być w przyszłości eksterminowana. Pozostawmy na
razie te zastrzeżenia utytułowanego nieuka (fałszerza?) i zobaczmy, co na
ten temat napisano w naukowej, zweryfikowanej literaturze przedmiotu.
Otóż Naród Polski jako pierwszy został poddany planowej eksterminacji.
Już w maju 1939 r. władze III Rzeszy przygotowały operację "Tannenberg", w
ramach której nastąpić miała likwidacja polskiej inteligencji (Liquidirung
der polnischen Führungsschicht). Sporządzona przez gestapo lista gończa
(Sonderfahndungsbuch Polen) obejmowała ponad 61 tys. nazwisk działaczy
polskich. Mord rozpoczęto w sierpniu 1939 r. aresztując i mordując 2.000
działaczy Polonii niemieckiej. Od 1 IX do 25 X 1939 r. Einsatzgruppen i
Wehrmacht dokonały ponad 760 masowych mordów, w których zginęło 20.100
Polaków. Od jesieni 1939 r. operacja "Tannenberg" zastąpiona została
Małym Planem (Kleine Plannung w Generalnym Planie Wschód); Einsatzgruppen
zamienione w policję bezpieczeństwa Generalnego Gubernatorstwa dokonały
masowych mordów w ramach Intelligenzaktionen: Pommern, Posen, Masovien,
Litzmannstadt, Schlesien; Sonderaktionen: Krakau, Lublin, Tschenstoschau;
Ausseordentliche Befriedungsaktion - razem do połowy 1940 r. wymordowano
dalszych 51.000 Polaków. Realizacja eksterminacji Polaków w ramach
Małego Planu nasilała się z biegiem upływu czasu, by od czerwca 1942 r.
przerodzić się w realizację Dużego Planu (Grosse Plannung GPO). Według
założeń tego planu, zniewoleniu miało podlegać 14 mln Słowian, a 51 mln
miało zostać wypędzonych na Syberię (w tym 85 proc. Polaków). Jak
wyglądało takie przesiedlenie, pokazały wypadki na Zamojszczyźnie, gdzie
rozpoczęto realizację kolejnej fazy Generalnego Planu Wschód.
Eksterminacja Polaków w Związku Sowieckim, przeprowadzona przy
poważnym udziale Żydów, to osobny problem.
Od kiedy
eksterminacja
Jeżeli chodzi o traktowanie Żydów, to władze
hitlerowskie stosowały w latach 1933-1939 politykę "wyłączania"
(Ausschaltung) ludności żydowskiej z życia społeczeństwa Rzeszy (Ustawy
norymberskie, bojkoty, Kristallnacht, różne rodzaje prześladowania), aby
zmusić ją do emigracji z Niemiec. Od 1 września 1939 r. prześladowania
uległy zaostrzeniu i doszły do nich deportacje z Rzeszy i ziem pod
panowaniem niemieckim oraz stopniowe koncentrowanie Żydów w gettach (w
1939 r. powstały na ziemiach polskich trzy pierwsze getta). W początkach
okupacji doszło do kilku masowych mordów Żydów wynikłych z okazanego
Niemcom nieposłuszeństwa (Przemyśl - przeciwstawienie się deportacji za
San, Łódź - odmowa przejścia do getta) lub też w wyniku akcji odwetowych.
Nie była to jednak planowa eksterminacja ludności żydowskiej. Co więcej,
jesienią 1939 r. istniał plan stworzenia niby-państwa żydowskiego:
Reichsgetta ze stolicą w Lublinie oraz dania Żydom pewnych przywilejów
kulturalno-gospodarczych, a także wykorzystania ich do zwalczania Polaków. (podkr. moje - WK.)
W okresie od 1 września do lipca 1941 r. cały wysiłek Niemców
skierowany był na szukaniu form i metod pozbycia się Żydów z Rzeszy i
terenów okupowanych. Eksterminacja Żydów zaczęła się dopiero po
rozpoczęciu wojny z Sowietami i to początkowo jako realizacja osławionego
rozkazu o mordowaniu komisarzy i aktywistów bolszewickich (Kommissarbefehl
z 6 VI 1941 r.) i przeradza się w masowy mord całego narodu, oficjalnie
usankcjonowany 20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee jako
"ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". Realizacja tego postanowienia
przeprowadzona została pod kryptonimem "Operacja Reinhardt". Czy
przedstawiciel strony "polskiej" o tym wszystkim nie wiedział?
Strzały do jednej bramki
Całe Zalecenia to
strzelanie do jednej bramki, oczywiście polskiej. Zobaczmy, jak to wygląda
na przykładzie tematyki okupacyjnej, rozrzuconej zresztą w wielu miejscach
Zaleceń. Na stronie 7. autorzy rozpoczynają tę tematykę: "Stosunki
polsko-żydowskie w okresie okupacji niemieckiej". Próżno byłoby jednak
szukać czegoś na temat stosunków polsko-żydowskich pod okupacją sowiecką.
O tym nie ma nic w całych Zaleceniach. Dwa lata polskiego męczeństwa pod
okupacją sowiecką, przy wybitnym udziale Żydów, jakoś uchodzi autorom z
pola widzenia. Ze swojego punktu widzenia autorzy postąpili niewątpliwie
słusznie, unikając dyskusji nad postawami Żydów po 17 września 1939 r. Z
polskiego punktu widzenia jest to zwykłe fałszowanie historii, dokonywane
przez utytułowanych fałszerzy. Idźmy zatem dalej. Mamy kolejny punkt:
"Stosunek Polaków do Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie".
Zabrakło jednak drugiej strony medalu, a mianowicie stosunku Żydów
ukrywających się po "aryjskiej stronie" do Polaków. Autorzy słusznie
obawiali się, że wyjdzie tu na jaw działalność "Żagwi" (Żydowska Gwardia
Wolności), która miała na celu penetrację żydowskiego podziemia oraz
ujawnianie jego powiązań z polskimi organizacjami konspiracyjnymi.
Członkowie "Żagwi" działali także poza gettem i mieli swą siedzibę przy
al. Szucha (kwaterowało tam około 300 z nich). Stąd wychodzili "do pracy",
która polegała na udawaniu prześladowanych, proszeniu Polaków o pomoc, a
potem wydawaniu ich gestapo. Ten wyjątkowo podły proceder uprawiany był na
szerszą skalę i w aktach Delegatury RP na Kraj znajduje się lista
obejmująca ponad 1200 nazwisk żydowskich kolaborantów. Jaki w tej sytuacji
mógł być stosunek do ukrywających się Żydów? (podkr. moje - WK.) Autorzy Zaleceń brną
konsekwentnie dalej, o czym świadczy następujące sformułowanie. "Stosunek
Polaków do Żydów: obojętność większości, wrogość mniejszości, akty
ocalenia podejmowane przez nielicznych, pomimo zagrożenia życia" ("Żegota"
i inne). A na jakiej to podstawie autorzy twierdzą, że większość Polaków
była obojętna? Jeżeli Polacy potrafili uratować, według różnych szacunków
- od 100 do 400 tys. Żydów, to, zdaniem autorów, robili to nieliczni? W
ratowanie jednego Żyda musiało być zaangażowanych kilka osób. A czy Żydzi
chcieli współpracować z Polakami od początku okupacji? Czy nie odcinali
się od wszelkich kontaktów uważając, że uległością wobec Niemców zyskają
więcej? A czy Polacy potrafili uratować siebie samych? Dla ścisłości
chcielibyśmy poinformować uczonych fałszerzy, że "Żegoty" były dwie:
jedna, to Referat "Żegota" w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury
RP na Kraj, druga, to organizacja społeczna "Żegota" ratująca Żydów.
Autorzy zalecają podjęcie dyskusji nad stosunkiem Polaków do
eksterminacji Żydów. I słusznie. Ale gdzie jest dyskusja nad stosunkiem
Żydów do eksterminacji własnego narodu? To Polacy mieli popełniać
samobójstwo i rzucać się na ratunek, podczas gdy Żydzi przejawiali
całkowitą bierność i niechęć do współpracy z Polakami? A gdzie tu miejsce
na dyskusję o roli Judenratów, policji żydowskiej, całkowitej obojętności
wpływowego żydostwa światowego na zagładę własnych współziomków? A
gdzie tu jest mowa o Polakach, którzy zginęli ratując Żydów? Czy te rzeczy
nie mają żadnego znaczenia? Autorzy Zaleceń nie szczędzą natomiast
sformułowań i opinii wymierzonych w Polaków. Na stronie 14. czytamy:
"Demoralizacja wojną i nastroje antyżydowskie (pogrom kielecki)". Łączenie
demoralizacji spowodowanej przez wojnę z nastrojami antyżydowskimi ma
sugerować, że to zdziczali Polacy urządzali znienawidzonym Żydom pogromy.
Tu z kolei obwinia się Polaków o czyny, które zaplanowane i sprowokowane
zostały przez sowiecko-żydowską bezpiekę. Celem prowokacji było odwrócenie
uwagi od przegranego referendum, skompromitowanie w opinii światowej
Drugiej Konspiracji i odwrócenie uwagi od bestialstw popełnianych na
Polakach przez Sowietów oraz zmuszenie opornych Żydów do emigracji do
Palestyny, gdzie przygotowywane było utworzenie państwa żydowskiego.
Rodząca się w tym czasie niechęć Polaków do Żydów wynikała z roli,
którą odgrywali oni przy wprowadzaniu władzy sowieckiej w Polsce i ze
zbrodniczych czynów, jakich dopuszczała się kierowana przez nich bezpieka.
Jak wytłumaczą autorzy fakt, że całe kierownictwo służby bezpieczeństwa -
oprócz doradców sowieckich - składało się z komunistów pochodzenia
żydowskiego? Jednak twórcy Zaleceń są niezmordowani w swoich atakach
na Polaków. Na stronie 11. czytamy: "Emigracja resztki Żydów z Polski.
Powody emigracji i fale pogromów. Pogrom w Kielcach". W krótkim tekście
kłamstwa i nieścisłości. Jeżeli była to "emigracja resztki Żydów", to skąd
się wzięli "potem" w Polsce? Jakim cudem obsadzili decydującą większość
stanowisk we władzach centralnych PPR-PZPR, w aparacie bezpieczeństwa, w
rządzie, w prasie i w kierownictwie gospodarki? Przeciw komu był
"antysemityzm" i "antysyjonizm" w latach 1967-69? Twierdzenie, że w Polsce
były "fale pogromów" jest ordynarnym kłamstwem stworzonym przez tych
samych, którzy w imię obcych racji politycznych fałszują historię Polski,
tych, którzy oprócz wspomagania Sowietów w realizacji fizycznego terroru,
zorganizowali terror moralny wobec polskich działaczy niepodległościowych;
tych samych, którzy wraz ze SMIERSZEM zorganizowali operację "Czulent",
mającą za cel "oczyszczenie kraju z akowców". I jeszcze a propos tej
"resztki Żydów". Może ktoś rozwiąże zagadkę statystyczną: w Polsce przed
wojną było 3.500.000 Żydów, Niemcy wymordowali 2.700.000; A. Szczypiorski
wymyślił "antysemityzm bez Żydów", a Sz. Szurmiej głosi publicznie w
telewizji, że Żydów polskich jest 4.000.000? Co tu jest grane? O tym,
że autorzy Zaleceń zupełnie nie rozumieją polskiej specyfiki, świadczyć
może fragment dotyczący okresu międzywojennego, gdzie "strona polska"
interpretuje historię Polski na użytek Izraela: "Rząd polski przejął wiele
przedsiębiorstw wbrew swym zamiarom, jedynie w tym celu, aby uchronić je
od zamknięcia i od zwolnienia robotników (obawiano się radykalizacji klasy
robotniczej i umocnienia wpływu komunistów)". Żeby nie było wątpliwości,
chodzi tu o wspaniałe wyjście Polski z wielkiego kryzysu! Przyjęcie tej
interpretacji musiałoby spowodować niewątpliwie domysły, że rząd polski ze
strachu realizował wielkie plany gospodarcze Kwiatkowskiego, rozbudowywał
Gdynię, budował Centralny Okręg Przemysłowy, magistralę węglową itp.
Autorom "strony polskiej" piszącym ten tekst nawet przez myśl nie
przeszło, że oprócz obaw przed rozruchami społecznymi ludzie rządzący
Polską przed wojną mogli być autentycznie zaangażowani w pracę nad
rozwojem własnego kraju. Jest oczywiście i marzec 1968 roku, ale cała
jego złożoność przyczyn i przebiegu sprowadzona została do "trwałości
stereotypów antysemickich". Nie mogąc posądzić autorów o niewiedzę w tej
dziedzinie, należy im zarzucić celowe fałszowanie historii. W Zaleceniach
zaakcentowano tu pełną zgodność strony "polskiej" i izraelskiej! W
Zaleceniach zamieszczono bardzo obfite życzenia strony izraelskiej na
temat tego, czego o Żydach ma się uczyć młodzież polska. Mówi się także o
różnych wydawnictwach na tematy żydowskie, które ma dofinansować MEN, o
pracach magisterskich itp. Znajduje się także spis 40 pozycji z
literatury, zalecanych dla szkół polskich. Wszystkie oczywiście o tematyce
żydowskiej. Zobaczmy jednak, jak przedstawia się "nauczanie literatury
polskiej w szkołach izraelskich". Nie ma tu wcale tematów o podobnym
charakterze, jak w zaleceniach dla szkół polskich. Jest tylko
siedmiowierszowy wstęp uzasadniający, jak ważne jest wielowiekowe
współżycie społeczności polskiej i żydowskiej oraz znajduje się wykaz 11
utworów "literatury polskiej" polecanych młodzieży żydowskiej. 10 z nich
poświęcone jest oczywiście tematyce żydowskiej (dla młodzieży
izraelskiej!), a ostatnia pozycja J. Kotta "Szkice o Szekspirze"
zamieszczona została prawdopodobnie tylko dlatego, że autor jest
pochodzenia żydowskiego.
"Naziści i
Polacy"
Wyliczanie błędów i zniekształceń, które znajdują się w
Zaleceniach, zajęłoby więcej miejsca niż same Zalecenia. Na zakończenie
ograniczmy się do przytoczenia kuriozalnych stwierdzeń, mówiących wiele o
poziomie merytorycznym strony "polskiej". Na stronie 11. znajduje się
sformułowanie: "Stosunek ustroju komunistycznego do Żydów i państwa
Izrael", które jest merytorycznie bez sensu. Jak można określać stosunek
ustroju do narodu i państwa? A któż to w Polsce gorliwie budował komunizm,
pomagał Stalinowi w ujarzmieniu Polski i mordował element narodowy? Czy
przez autorów przemawia krótka pamięć, czy zwyczajna bezczelność? W
wydaniu warszawskim z 1995 r. tekst "stosunek ustroju" zamieniono na
"stosunek władzy komunistycznej", co brzmi nieco lepiej, ale nie zmienia
merytorycznej istoty samego pytania. I ostatni kwiatek na końcu
tekstu: "Dość powiedzieć, że w latach trzydziestych organ księży Jezuitów
oskarżał Żydów o zamordowanie Chrystusa, natomiast obecnie - od wielu lat
- propaguje poglądy przeciwne". Czyżby z tego wynikało, że to Chrystus
mordował Żydów? Nie dziwmy się jednak zbytnio tym sformułowaniom. Ten
sam autor Jerzy Tomaszewski, w swej broszurze "Mniejszości narodowe w
Polsce w XX wieku" (Warszawa 1991), na stronie 39. pisze, że dopiero po
wkroczeniu do Polski Sowietów 17 września 1939 roku "...młodzież
proletariacka (także zresztą polska) zyskała nieznane dawniej szanse
awansu społecznego". Lodowe otchłanie Kołymy i Workuty pełne są kości tych
młodych Polaków, którzy w 1939 roku uzyskali sowieckie szanse awansu.
Zalecenia dotyczące podręczników historii i literatury w Polsce i w
Izraelu poświęcone są wyłącznie wzbogacaniu treści żydowskich w obu
krajach, bez jakiegokolwiek liczenia się z interesami polskimi. Co gorsza,
w Zaleceniach preferuje się zakłamany obraz historii obu narodów, z
wyraźnym ukierunkowaniem na niekorzyść Polski i Polaków. Polacy winni się
poczuwać do odpowiedzialności za wszelkie zło, które spotkało Żydów na
ziemiach polskich i gdzie indziej, powinni się kajać, przepraszać i...
zachować bierność, gdy poniża się ich godność i rozkrada majątek narodowy.
Młodzież izraelską uczy się zoologicznej nienawiści do Polski i
Polaków, ale nie czyni się tego w odniesieniu do rzeczywistych sprawców
nieszczęść narodu żydowskiego - do Niemców. Ci zapłacili już dostatecznie
dużo i znajdują się obecnie poza wszelkimi atakami propagandowymi.
Pozostali tylko "naziści i Polacy". Urzędnicy Ministerstwa Edukacji Na
rodowej, niezależnie od rangi i piastowanej funkcji, nie mają prawa
zmuszać autorów podręczników do realizacji jakichkolwiek zaleceń, gdyż
byłoby to naruszeniem zasad pracy naukowej i dochodzenia do prawdy,
stanowiłoby biurokratyczne pogwałcenie wolności badań i urzędowe
poświadczanie "jedynie słusznej linii". Tego nie było nawet w czasach
komuny, mimo wielkich nacisków politycznych. dr Andrzej Leszek
Szcześniak
Powrot
|