Listy czytelników "Naszego Dziennika"
Stanisław Misiak, Weronika Zabłocka

 

Rekordy absurdu

W trakcie rozpętanej przez "Gazetę Wyborczą" nagonki na pana Edwarda Moskala - prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej, bardzo charakterystycznym zjawiskiem medialnym było prześciganie się w składaniu zgodnych z wymogami liberalno-lewicowej poprawności oświadczeń przez ludzi związanych z demoliberalnym establishmentem. Owe oświadczenia, nie mające na ogół jakiegoś określonego adresata, stanowiły pewnego rodzaju świadectwa lojalności względem panującego w Polsce po Okrągłym Stole układu politycznego, reprezentowanego przez ośrodki typu "Gazeta Wyborcza" czy Unia Wolności.
Najbogatszy wybór takich świadectw dostarczała na swych łamach "Gazeta Wyborcza". Autorzy niektórych z nich pobili rekordy śmieszności. I tak np. podpisany jako historyk sztuki i publicysta "Tygodnika Powszechnego" Jacek Woźniakowski z Krakowa - nadał swemu oświadczeniu formę kuriozalnego szantażu: "Oświadczam, że jeżeli na którymkolwiek zebraniu podczas II Zjazdu Polonii pan Moskal będzie się wypowiadał publicznie - wystąpię ze Wspólnoty Polskiej" ("GW" 26.04.2001 r.). Zastanawiam się, kto tak naprawdę poniósłby stratę w przypadku spełnienia tej pełnej zadufania groźby.
(...) Sprytną manipulacją "Gazety Wyborczej" było sugerowanie w jednym z tekstów, jakoby do upragnionego i szykowanego przez tę gazetę bojkotu prezesa Edwarda Moskala w Polsce miał dołączyć w pewnej mierze także ksiądz Prymas. Bo jak inaczej można odczytać następujący tekst: "Władysław Bartoszewski nie przyjął zaproszenia właśnie z powodu wystąpień Moskala. Ksiądz Prymas Józef Glemp wygłosi jedynie homilię podczas Mszy św. dla uczestników zjazdu. Na zjeździe nie pojawi się też prezydent Kwaśniewski - będzie w Chorwacji". (...)
Stanisław Misiak, Kraków

Czym zasłużyliśmy na tyle krzywd?

Pochodzę z Kresów Wschodnich (ok. 50 km od Wilna). W Oszmianie uczęszczałam do powszechnej szkoły. Do tej samej szkoły chodziły też Żydówki. Przyjaźniłyśmy się. Choć moi rodzice posiadali dobrze prosperujące gospodarstwo, moje koleżanki były ode mnie bogatsze. Widać to było po eleganckich ubraniach. Na drugie śniadanie do szkoły przynosiłam kromkę chleba ze słoniną, a koleżanki miały dwie rożne kanapki i dodatkowo pączka albo ciastko. Tak było przez siedem lat aż do napaści 17.09.1939 r. wojsk bolszewickich na Polskę. Bardzo dziwiła mnie postawa Żydów, w tym i moich koleżanek, zadowolonych z okupacji wojsk ZSRR. Do szkoły mogły uczęszczać, niczego im nie brakowało.
Okupanta witały zrywając owoce jarzębiny i rzucając je pod nogi. Żydzi pozakładali sobie czerwone opaski na rękawy i objęli wszystkie stanowiska starostwa, policji, itp. Byliśmy przez nich prześladowani przez cały okres okupacji bolszewickiej.
Teraz odzyskaliśmy wolność i znów nie pojmuję oszczerstw pod adresem Polski i Polaków. Żydzi wysuwają swoje aroganckie żądania w naszym kraju, chcą nami rządzić. Przeszkadza im krzyż w Oświęcimiu, przeszkadzają im siostry zakonne w pobliżu obozu zagłady.
Czy w ten sposób wyrażają wdzięczność za to, że przed wojną cieszyli się wolnością w Polsce? Teraz też nikt ich nie eksmituje, wymagamy tylko, aby byli ludźmi. (...)
Weronika Zabłocka, Słupsk

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1