Czy ofiar było mniej - pyta Gazeta Wyborcza?
tytuł oryginału: "Jedwabne: Ofiar było mniej?"
Urszula Arter, Agnieszka Kublik
 
czy_ofiar_bylo_mniej_pyta_wyborcza
Na miejscu ekshumacji. W środku Zygmunt Nissenbaum, z prawej minister Lech Kaczyński. Fot. Agnieszka Sadowska

Szczątki 150-250 ofiar mordu z 10 lipca 1941 r. znaleziono w jedwabieńskiej stodole. Blisko sto łusek od pocisków może wskazywać na udział Niemców w tej zbrodni

W poniedziałek w Jedwabnem zakończyła się ekshumacja szczątków Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 r. Przeprowadzano ją w dwóch miejscach: w obrębie stodoły, do której spędzono Żydów i spalono ich żywcem oraz na zewnątrz, wzdłuż jej dłuższego boku. Ze względu na protest religijnych Żydów dokonano tylko niepełnej ekshumacji, wydobywając popioły, ale nie przemieszczając kości ofiar.

Jak oszacowano liczbę ofiar w obu mogiłach, skoro szczątki nie zostały wyjęte i przeliczone? Prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej: - Najpierw zbadano 500 kg popiołu wydobytego z obu mogił. Okazało się, że 80 proc. stanowią zanieczyszczenia (spalone deski, strzecha, kamyki, przedmioty), a 20 proc., czyli 100 kg, to spalone szczątki. Wedle biegłych archeologów i antropologów te 100 kg popiołów to szczątki ok. 50 osób. Następnie pod warstwą popiołu odkryliśmy duże fragmenty kości, kręgosłupów, miednic, czaszek. Biorąc pod uwagę rozmiary mogił, biegli oszacowali, że pod warstwą popiołu spoczywa ponad 100, ale nie więcej niż 200 ciał.

Te szacunki oznaczałyby zatem, że w miejscach, gdzie prowadzono ekshumację, leżą ciała 150-250 ofiar (według innych źródeł bliżej tej pierwszej liczby). Nie odnaleziono szczątków ofiar w dwóch innych miejscach wskazywanych przez świadków: na cmentarzu żydowskim (kirkucie) oraz sześć metrów od stodoły, przy drodze biegnącej do niej. Nie wiadomo, czy i gdzie jeszcze mogą być pochowane ofiary mordu.

Prof. Kulesza: - Nie doszło do tzw. pełnej ekshumacji, czyli wydobywania szkieletów, i nie udało się nam też dokonać podłużnego wykopu wzdłuż mogiły, aby sprawdzić grubość warstwy, w której znajdują się szczątki. Mogiła wykopana jest w piaszczystej i osuwającej się glebie. Taki wykop mógłby spowodować osunięcie się ziemi razem ze szkieletami ludzkimi. Nastąpiłoby ich przemieszczenie, a na to nie zezwalały nasze wcześniejsze ustalenia ze stroną żydowską. Według niej każde przemieszczenie się szczątków po śmierci oznacza "porażenie duszy w niebie".

Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński, który był w poniedziałek w Jedwabnem, powiedział nam, że w mogile odkryto szczątki nie tylko mężczyzn, ale i kobiet oraz dzieci: - To obala tezę, jakoby w Jedwabnem zostali zamordowani tylko mężczyźni kolaborujący z NKWD.

Kaczyński dodał, że znaleziono dowody na udział Niemców w mordzie. Potwierdził to prof. Witold Kulesza z IPN: - Znaleźliśmy blisko sto łusek od pocisków; zostaną one poddane specjalistycznym badaniom, aby ustalić z jakiej broni pochodzą.

Kulesza dodał, że znalezione łuski mogą pochodzić zarówno z broni długiej, jaką się wówczas posługiwali żandarmi niemieccy z posterunku w Jedwabnem, jak i krótkiej - stanowiącej wyposażenie np. gestapo, a także tzw. Komando Schappera stacjonujące wówczas na ziemi łomżyńskiej.

- Jest niepodobieństwem, by w obu mogiłach w Jedwabnem zostało pochowanych 1600 Żydów - podsumowuje minister Kaczyński. Taką liczbę podawał Jan Tomasz Gross w głośnej książce "Sąsiedzi", która wywołała dyskusję o Jedwabnem. Gross powoływał się na proces z 1949 r. Ta sama liczba ofiar była wyryta na kamieniu pamiątkowym, który na wiosną został usunięty z Jedwabnego. Na nowym pomniku nie będzie liczby ofiar.

- Teraz zasadnicze pytanie brzmi: ilu Żydów zostało zamordowanych w Jedwabnem i czy są jeszcze inne mogiły? - powiedział "Gazecie" prof. Witold Kulesza.

I Kulesza, i minister sprawiedliwości Lech Kaczyński przyznają, że wśród zeznań świadków nie znaleźli wskazówek, gdzie można by szukać innych miejsc pochówku Żydów zamordowanych w Jedwabnem. IPN ma hipotezę, że część ciał mogła zostać gdzieś wywieziona i tam pochowana. Przeczy temu fakt, że mogiła wzdłuż dłuższego boku stodoły nie była pełna.


Wydobyte szczątki ofiar przy udziale rabinów uczestniczących w ekshumacji wróciły na swoje miejsce pochówku. Zostaną przysypane ziemią, a na niej usypana będzie 20-30-centymetrowa mogiła. Natomiast przedmioty znalezione podczas ekshumacji - klucze, łuski itp. - zostaną poddane specjalistycznym badaniom.

W poniedziałek w Jedwabnem oprócz przedstawicieli IPN i Ministerstwa Sprawiedliwości pojawili się również reprezentanci warszawskiej gminy żydowskiej, rabin Morris Herschaft z Londynu i Zygmunt Nissenbaum - prezes Fundacji Rodziny Nissenbaumów (zajmującej się ratowaniem pamiątek i zabytków kultury i religii żydowskiej). Prezes fundacji powiedział dziennikarzom, że do Jedwabnego przywiódł go niepokój przedłużającą się - jego zdaniem - ekshumacją, której jest zdecydowanym przeciwnikiem.

- Przyjechałem tu, bo każda godzina, każda chwila, w której trochę prochu z mogiły się podejmuje, to jest grzech sumienia każdego człowieka - mówił Nissenbaum. - Nie trzeba męczyć ani tej ziemi, ani tego prochu.

Urszula Arter, Jedwabne Agnieszka Kublik, Gazeta Wyborcza (04-06-01 21:19)
weź udział w dyskusji na forum Gazety Wyborczej - reklamuj naszą witryne Jedwabnego!

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1