Bajka o złotej rybce
Remigiusz Włast Matuszak, Tygodnik Solidarność 32/2001, 10.08.2001

 

Podlaskie miasteczko Jedwabne było jednym z tysiąca typowych, biednych, żydowskich szteteł w Polsce, takich jak Swarzędz, Szczebrzeszyn czy Kołomyja. W 1920 bolszewicy zajęli całe Podlasie. Ich krótkotrwałe, krwawe rządy mocno zapadły w pamięci miejscowej ludności. Czekiści, jak i cała zdemoralizowana armia Tuchaczewskiego, rozstrzeliwali, gwałcili i grabili. Ich azjatyckie okrucieństwo i prymitywizm zostały udokumentowane i opisane w setkach wspomnień oraz prac naukowych. Od czasów najazdów tatarskich i buntów kozackich po raz pierwszy polskich jeńców obdzierano żywcem ze skóry, rozpłatywano brzuchy wieszanym. Szeregowcami byli przeważnie Rosjanie. Niestety, sporą część bolszewickich komisarzy i czekistów stanowili Żydzi, i niemal wyłącznie też młodzi Żydzi dołączali do bolszewickich oddziałów. Pamięć o tych strasznych tygodniach, mimo upływu 20 lat, była ciągle żywa na Podlasiu i Mazowszu.

Po 17 września 1939 Sowieci po raz drugi opanowali tereny Polski centralnej i wschodniej. Miejscowa ludność żydowska witała Armię Czerwoną kwiatami i sztandarami. Liczba komunistów gwałtownie wzrosła. Ile było w tym prawdziwej ideologii, a ile zwykłej chęci przeżycia, tego nie ustalimy.
Druga, sowiecka okupacja wschodniej części RP trwała 20 miesięcy. Rola NKWD na tych terenach jest znana i częściowo udokumentowana. Archiwa władz sowieckich (m.in. z Mińska, Smoleńska) zostały prawie w całości zdobyte przez wojska niemieckie, a w 1945 przejęte przez armię USA na terenie Niemiec. Tony nie zbadanych enkawudowskich dokumentów znajdują się dzisiaj w rządowych archiwach USA.
W czasie tych 20 czerwonych miesięcy odbyły się 4 wywózki Polaków w głąb ZSRR. Na przykład - z rodziny Jaruzelskich herbu Ślepowron: płk. Antoni Jaruzelski aresztowany przez NKWD 7.01.1940, stracony został w więzieniu w Białymstoku, ppłk. kawalerii w st. sp. Józef Wincenty Jaruzelski aresztowany wraz z synem Zbigniewem zaginął bez wieści po próbie ucieczki do Rumunii, a syn zmarł przy wyrębie lasu koło Świerdłowska w 1941, Władysław, ojciec gen. Wojciecha Jaruzelskiego, wywieziony wraz z rodziną z majątku Hawryłkiewiczów 14.06.1941 do Ałtajskiego Kraju, zmarł z wyczerpania 4.06.1942. Podobna śmierć spotkała w ciągu 20 miesięcy około 450 tys. Polaków!
Żydzi w Jedwabnem zachowali się tak jak na całym okupowanym przez bolszewików terenie: współpracowali z komunistyczną władzą, z NKWD, agitowali za przyłączeniem do Białoruskiej SRR, stawiali cementowy pomnik Leninowi na rynku itd. Każdy chciał żyć, a szczególnie Żydzi wciśnięci między alternatywę hitlerowskich restrykcji a stalinowski terror. (Niekwestionowany autorytet moralny Janusz Korczak w 1942 napisał niewygodne i pomijane zdanie, iż Niemcy przegrają wojnę, ocaleli Żydzi poprą władzę sowiecką i za to zapłacą.) Oczywiście, że burżuazję żydowską i funkcjonariuszy państwowych II RP pochodzenia żydowskiego spotkały te same prześladowania co Polaków czy Ukraińców. Pamiętajmy, że w Katyniu został zamordowany zarówno długoletni, naczelny rabin WP major Baruch Steinberg - ochotnik walk z Ukraińcami z 1919, jak i pop płk kapelan WP Szymon Fedoreńko, którego szczątki wydobyto z dołów katyńskich z 1943 i zarejestrowano pod nr 2743.
Prawie dwa lata terroru to bardzo dużo, by wywołać zapiekłą nienawiść do bolszewickich okupantów. W Jedwabnem aresztowano kilkudziesięciu mieszkańców, większość spotkała śmierć. W lipcu 1940 aresztowano proboszcza Ryszarda Mariana Szumowskiego i wkrótce stracono go w Białymstoku. Społeczność całego Jedwabnego liczyła 2500 mieszkańców, około połowy stanowili Żydzi. W czerwcu 1941 funkcjonariusze NKWD, jak i większość ich pomocników, uciekli w panice na wschód, wiedząc, co ich czeka. Biedota żydowska w dużym procencie pozostała, no bo gdzie miała uciekać; zostało około 500-600 osób.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że pogrom, który wybuchł po 18 dniach od ucieczki Sowietów i wkroczeniu Niemców był starannie przygotowany i zainspirowany przez gestapo rozlokowane w Ciechanowie. Białostockie znalazło się na pograniczu operacji Einsatzgruppen A SS Brigadenführera Waltera Stahleckera i Einsatzgruppen B Artura Nebe, "oczyszczającego" z Żydów Białoruś. Ciechanów i okolice były penetrowane przez jedno z Vorkammando, które wprowadzało w życie rozkaz o "akcjach samooczyszczających". Szef RSHA - zastępca Himmlera - Reinhard Heydrich w rozkazie z 2 lipca 1941 skierowanym do dowódców jednostek SS na wschodzie napisał: "Próbom samooczyszczającym kręgów antykomunistycznych lub antysemickich na nowo zajętych obszarach nie stawiać żadnych przeszkód. Przeciwnie, należy je poprzeć, jednakże bez pozostawiania śladów, aby te miejscowe koła samoobrony nie mogły się potem powoływać na polecenia albo dawane im polityczne obietnice", i tak też się stało. SS wykonało rozkaz.
Scenariusz pogromu z Jedwabnego powtarzał się setki razy na całych terenach okupowanych przez Niemców. Białystok - 2 tys. zamordowanych i spalonych Żydów - wynik akcja Niemców w sile 2 batalionów, Kowno - 4 tys., Odessa - 35 tys. zamordowanych przez wojska rumuńskie przy współudziale ludności ukraińskiej, Kijów - około 100 tys. zamordowanych. Do pogromu nie doszło w polskim, inteligenckim Wilnie! Najkrwawsze "średniowieczne" pogromy odbywały się na Litwie z udziałem "szaulisów", i w Rumunii - Jassy, Bukareszt - gdzie w stolicy Królestwa Rumunii, u aryjskich rzeźników, na hakach wisiały kawałki zwłok pomordowanych Żydów (i nie są to literackie wymysły Malapartego).
Czy Polacy brali udział w zbrodni w Jedwabnem? Oczywiście, że tak, tylko należy zadać sobie pytanie: czy tych kilkunastu zwabionych wizją rabunku młodych i prymitywnych mieszkańców zapadłego miasteczka znęcało się, biło i pędziło na śmierć Żydów czy ludzi obciążonych winą za komunistyczny terror i z nim utożsamionych? (Pozwolę sobie powątpiewać w ta "oczywistość udziału Polaków" aż do chwili, gdy ujawnione zostaną konkretne nazwiska ewentualnych współwinowajców. Sugestia, iż był to współudział na tle rabunkowym, nie wytrzymuje konfrontacji z faktem odnalezienia przy ofiarach podczas tzw. ekshumacji wielu wartościowych przedmiotów w tym także ze złota! Wg. wypowiedzi prokuratora Radosława Ignatiewa (IPN, Białystok): "W obu grobach znaleziono też przedmioty wartościowe. Są to fragmenty złotej biżuterii, srebrne i złote monety (głównie tak zwane 'świnki', czyli piętnasto- i dziesięciorublówki z okresu panowania ostatniego cara; obok dolarów środki płatnicze funkcjonujące podczas okupacji na terenie Polski), zegarki kopertowe, obrączki i pierścionki". Patrz też "W Jedwabnem mordowali Niemcy" - wtr. WK.)

Zmuszono ofiary do rozbicia pomnika Lenina i niesienia jego kawałków na miejsce kaźni. Rabin pod przymusem niósł czerwony sztandar itd. Co to było, jak nie fala niekontrolowanej nienawiści do niedawnych prześladowców, do komunistów. W totalnie cywilizowanej Anglii czy Francji wystarczy dzisiaj słowna zaczepka, by wybuchły krwawe zamieszki rasowe. Co dopiero mówić o wybuchu zawinionej nienawiści, aktu dodatkowo inspirowanego przez nowe władze i bezkarnego. Wystarczy wspomnieć Rabację Galicyjską, zainspirowaną przez Austriaków. Nagłą eksplozję wściekłości robotników z Poznania w czerwcu 1956, gdzie sam jako dziecko byłem naocznym świadkiem dopadnięcia i rozdeptania przez rozszalały tłum podoficera UB na peronie Małego Dworca przy Rokossowskiego - dzisiaj Głogowskiej. Część jego szczątków, czy też zakrwawionej odzieży, nabito na sztachety przy postoju dorożek. Był Polakiem. A gdyby był Żydem, to czy byłby to akt antysemityzmu, czy kara i zemsta na funkcjonariuszu reżimu? A wybuch antykomunistycznej nienawiści w Szczecinie, w 1970, gdy spalono komitet PZPR, obrabowano willę miejscowego kacyka Antoniego Walaszka i zniszczono jego jacht. Przecież gdyby dopadnięto jego i jego rodzinę, to spotkałby ich taki sam los jak Mussoliniego w Mediolanie, gdzie dopiero straż pożarna odepchnęła tłum pastwiący się nad wiszącymi zwłokami.
W Jedwabnem, w trakcie zajść, części Żydów udało się ukryć, część uciekła w pola i do lasów. Nikt nie usiłuje zaprzeczać, że zamordowano i spalono żywcem w stodole 200-400 ludzi. ( liczba ofiar szacowana jest na 150 - 250 - wtr. WK.)
Po wojnie prawie na ślepo aresztowano około 20 mieszkańców Jedwabnego, z tego około 10 stracono. (oskarżono i aresztowano 23 osoby, z których skazano 13 oskarżonych, w tym jednego na kare śmierci, której jednak nie wykonano - wtr. WK.) Komunistyczna "sprawiedliwość" została wymierzona, by dalej na całe dziesięciolecia jątrzyć i dzielić.
Nikt nie pyta, co stało się z Żydami, którzy współpracowali z władzą sowiecką i uciekli na wschód. Sądzę, że wielu z tych młodych, naiwnych zginęło na froncie, dostało się do niemieckiej niewoli lub po rozbiciu ich oddziałów działało w partyzantce, a większość zapędzono do strojbatów - czyli batalionów budowlanych, co było zwykłym losem obywateli polskich z terenów wschodnich. Czy Żydzi z Kresów RP nie wiedzieli o całej antysemickiej polityce stalinowskiej, czy też byli zmuszeni do robienia dobrej miny do złej gry? To przecież Józef Stalin utworzył już w latach 30. na dalekiej Syberii Żydowski Obwód Autonomiczny, zanim jeszcze Hitler wymyślił Madagaskar dla Żydów. W 1936 rozstrzelano prawie wszystkich przywódców Birobidżańskiego Kraju - który zasiedlono ponad 2 milionami przywiezionych Żydów. W listopadzie 1943 członek BP WKP(b) G. Malenkow wydał dyrektywę o "wzmożonej czujności wobec kadr partyjnych pochodzenia żydowskiego". W 1948 rozstrzelano 5-8 tys. aktywistów Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego z 74-letnim Salomonem Łazowskim, urzędującym wiceministrem spraw zagranicznych ZSRR, na czele. W 1952 zgładzono wszystkich pisarzy sowieckich piszących w języku jidysz oraz rozpoczęła się sprawa lekarzy kremlowskich. Zbliżała się druga Wielka Czystka, w której Żydzi mieli stać się kozłem ofiarnym. Na szczęście tyran umarł, sam lub z pomocą dworaków.
Szum wywołany wokół sprawy Jedwabnego zainicjowany przez niedopracowaną książkę prof. Grossa (jeżeli okoliczności nieprofesjonalnego zdobywania materiałów były faktycznie tak kompromitujące dla naukowca, jak relacjonowała to niezależna od "GW" prasa, to rada naukowa uczelni, którą Gross reprezentuje, powinna zająć stanowisko w tej sprawie). Jan T. Gross wyraźnie pozazdrościł merkantylnych sukcesów reportażystce Hannie Krall i postanowił ją zakasować. O ile wiem, to pierwszym pisarzem, który już pod koniec lat 70. taktownie i z umiarem pisał o Pogromie Kieleckim i pogromie w Jedwabnem, był Stanisław Benski (m.in. "Cesarski walc", "Strażnik świąt", "Dolina Moabu", "Kręgi czasu"). Tylko że on nie zdobył poklasku "stołówki Czytelnika", bo nie jątrzył swoim pisarstwem, lecz akcentował w nim rolę Polaków ratujących Żydów zarówno w Warszawie, jak i w Kielcach czy Jedwabnem, a to się bardzo nie podobało.
Krzykliwa, wręcz rządząca i terroryzująca polskie życie kulturalne metodami zabronionymi przez Konstytucję RP, grupa "ludzi Gazety Wyborczej" i Unii Wolności popchnęła "wahadło Jedwabnego" ku niebezpiecznemu wychyleniu, do punktu, z którego może ono już tylko się cofnąć. I to tym gwałtowniej, im dalej je popchnięto. Człowiek, którego nie można oskarżyć o antysemityzm czy o brak inteligencji - Jerzy Urban - ostrzegał w 1990 o niebezpieczeństwie sprawdzenia się teorii wahadła w związku z ówczesną, nagłą erupcją publikacji i działań filosemickich.

W państwie Izrael od 1948 działa Komunistyczna Partia Izraela. Jest tak nieliczna, że stanowi polityczny margines, i być może, że właśnie odrzucenie i potępienie komunizmu przez ogromną większość Żydów powoduje wrogość do Izraela grupy kilkuset trockistowsko nastawionych "lewicowych demokratów" z Warszawy, którzy już w drugim i trzecim pokoleniu usiłują sprawować rząd dusz w mediach i sferze kultury. To oni, do spółki z ludźmi zawodowo trudniącymi się (The Holocaust Industry) i żyjącymi z wykorzystywania holokaustu, nagłośnili ten cały medialny cyrk wokół Jedwabnego. Mnóstwo poważnych osób dało się w to wmanewrować, później musieli brnąć do samego końca. Straty moralne państwa polskiego w skali światowej, wywołane przez sprawę Jedwabnego, są niewyobrażalne. No bo skoro nawet prezydent Rzeczypospolitej uwija się w jarmułce na głowie na jedwabieńskich polach i przeprasza, to znaczy, że Polacy są jednak winni. A skoro "zrobili to" w jednym miasteczku, to czy nie zrobili tego z pozostałymi 3 milionami polskich Żydów?
Chciałbym, aby ministrowie polskiego rządu i prezydent RP uczcili teraz pamięć np. płk. Berka Joselewicza, poległego pod Kockiem w walce z zaborcą, czy Szmula Zbitkowera wykupującego po rzezi Pragi w 1795, z rąk oprawców Suworowa, rannych żołnierzy polskich.
Niemcy nazwali uroczystości w Jedwabnem "teatrem absurdu" i faktycznie była to groteska na żywo - dwie damulki przybyłe z daleka, i na nasz koszt, do Jedwabnego rozmawiają przed kamerą: "To za mało, prawda, moja droga? Tak, to zupełnie za mało!". Oczywiście, teraz po przeprosinach powinno nastąpić przyznawanie wielomilionowych odszkodowań, rent itd.
Ale to też byłoby za mało. Bajeczka o rybaku i złotej rybce przenosi się do Jedwabnego. Ale czy ludzie z Gazety Wyborczej i ich klientela pamiętają, jak się ta bajeczka kończy?

REMIGIUSZ WŁAST MATUSZAK

Podkreślenia w tekście moje - WK.

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1