Na naszej stronie są teksty, które odnoszą się do artykułów na stronie Nowej Lewicy http://www.nowalewica.elk.mazury.pl . Niestety strona ta ostatnio jest rzadko dostępna. Postanowiliśmy skopiować niektóre artykuły na naszą stronę - by ułatwić dyskusje.


 

MANIFEST ANTYKAPITALISTYCZNY

 

Deklaracja minimum polskiej lewicy

(projekt)

 

   Jest nieskończenie wiele powodów niezgody na trwający już 12 lat proces odbudowy kapi-talizmu w Polsce. Istniejący system nie spełnia żadnych zapowiedzi i obietnic swych bene-ficjentów i chwalców. Nie jest systemem samoczynnie, rynkowo rozwiązującym wszelkie istotne problemy jednostek i społeczeństwa, nie prowadzi do rozwoju gospodarczego i postę-pu technologicznego, premiowania jednostek innowacyjnych, przy pomyślności, których zyskuje także ogół, gdzie pracowitość przedsiębiorców równa jest ich hojności dla kultury i niestrudzonej działalności charytatywnej, gdzie światły i tolerancyjny Kościół Katolicki jest ostoją wszelkiej wolnej i krytycznej myśli, rywalizując z państwem w rozwijaniu niezależnej kultury i nauki. Nie jest też Polska krajem żwawo odrabiającym zapóźnienia cywilizacyjne, rozwiązującym nawarstwione przez dziesięciolecia problemy, umacniającym suwerennie swą podmiotowość w rodzinie wolnych narodów. Gdyby wszystkie zapowiedzi naszych liberal-nych doktrynerów miały się spełnić to nic, zaiste, nie przeszkadzałoby zjeżdżać do Warszawy rozentuzjazmowanym tłumom byłych pracowników PGR, których karawany Mercedesów i Volvo, Porsche i Ferrari blokowałyby stołeczny ruch, a oni sami, mieszając się z tysiącami mieszkańców stolicy, rzucaliby do stóp Ukochanego Przywódcy Leszka Balcerowicza płatki orchidei, roztaczając wokół rozkoszny zapach paryskich perfum, oczekując niecierpliwie na deklarację rządu RP w sprawie powstrzymania dokuczliwego napływu nielegalnych imigran-tów z USA.

    Jesteśmy krajem wzrastającej nędzy, bezrobocia, pogłębiających się nierówności społecz-nych, zablokowanych możliwości rozwojowych, niesuwerennym w swej polityce gospodar-czej i trwale pozbawionym jej narzędzi. Fakt pozostawania w międzynarodowym kapitalis-tycznym podziale pracy jako kraju kapitalizmu peryferyjnego i zależnego ma bezpośrednie odzwierciedlenie w sferze nauki, która staje się w oczywisty sposób zbędna oraz w kulturze, wrażającej - w swej premiowanej finansowo większości - prostacki kult pieniądza, czołobit-ność wobec amerykańskiej komercji i samozadowolenie polskiego drobnomieszczanina. Niestety, trwałym tego świadectwem pozostanie architektura ostatnich lat – pompatyczne biurowce, mieszkalne gargamele i kondominia oraz perełka katolickiego kiczu- Licheń, zdublowany niejako przez wilanowską Świątynię Opatrzności Bożej.

    12 lat to wystarczający czas, aby dostrzec fiasko wszystkich, jakże szumnie zapowiada-nych, recept politycznych i gospodarczych zarządzania polskim kapitalizmem. Klęskę ponio-sła antyintelektualna recepta Balcerowicza („nie należy niczego wymyślać”), rozmodlona „reformatorska” destrukcja Krzaklewskiego i Buzka, obserwujemy teraz coraz bardziej objawiającą się pustkę socjalliberalnej ekipy Millera - Belki. Nie jest oczywiście tak, że wszystkie rodzące problemy zjawiska są tylko i wyłącznie wynikiem błędnej polityki. Jest faktem, iż wyjątkowy w Europie polski cykl wyżów i niżów demograficznych przyczynia się do zaostrzania problemów rynku pracy, ale fakt ten i tę zależność mógł dostrzec każdy maturzysta obcujący kilka lat temu z rocznikiem statystycznym i nie jest to powodem do żadnych usprawiedliwień. Jeśli ktoś aspiruje do stanowiska premiera czy ministra finansów, to winien najpierw z grubsza wiedzieć, czy chodzi o Szwecję, Kuwejt czy Polskę. Widziały gały, co brały!

      Minione 12 lat to także czas destrukcji więzi społecznych, rozbicia wielu rodzajów mię-dzyludzkiej i robotniczej solidarności, czas, w którym w publicznym obiegu myśli „przestało się” mówić o robotniczej i ludzkiej godności i podmiotowości, gdy poszukiwanie prawdy zagłusza się reklamowym bełkotem, czas, w którym najnowsze dzieje w szkolnych podręcz-nikach przedstawia się w tandetnej klerykalnej i liberalnej karykaturze, pisanej pod potrzeby sezonowych mężów stanu, gdzie wszelka rzetelna wzmianka o polskiej czy też międzynaro-dowej, robotniczej, rewolucyjnej a nawet tylko lewicowej tradycji wywołuje wściekłość tele-wizyjnych strażników prawomyślności lub jakąś pokrętną manipulację, udowadniającą, że wcale tak nie było, że nie to twórca miał na myśli, itp., itd. Próba odebrania wyzyskiwanym i uciśnionym ich własnej tradycji ma głęboki sens i nie jest przypadkiem to, iż z mediów jest nieporównanie łatwiej dowiedzieć się o heroicznych, podważających podobno ustrój i soju-sze, meczach piłkarskich trójmiejskich liberałów i konserwatystów w latach 80-tych niż o jakimkolwiek z wielotysięcznej rzeszy samorządów pracowniczych tego samego okresu. Ideologia klasy panującej, jakkolwiek nędzna byłaby ta klasa i jej myślowe odzwierciedlenie, jest zawsze ideologią panującą, choć nie nazywa się ideologią, a skromnie „wartościami chrześcijańskimi” i jedynie słuszną nauką ekonomii liberalnej. Ma to oczywiście cele ściśle praktyczne – przekształcenie buntowniczego ludu w masę potulną i mało refleksyjną.

   Obecne problemy gospodarcze Polski nie są sprawą przypadku, zbiegu okoliczności, jakiejś krótkoterminowej dekoniunktury, są prawidłowością i weryfikują skuteczność, czyli w istocie niemoc strategii gospodarczych schyłkowego kapitalizmu w dowolnych swych wariantach. Dominacja strategii liberalnej, monetarystycznej nie była przypadkowa i wynikała z faktu, że kapitalizm w Polsce odbudowywał się pod przemożnym wpływem kapitału obcego, przy ża-łosnych rozmiarach i horyzontach kapitału rodzimego, mającego znikomy potencjał i możli-wość akumulacji jedynie na gruzach własności dotąd państwowej, w zakresie resztek tego, czego nie przejął kapitał obcy. Światowa recesja i kłopoty z reprodukcją globalnego kapita-lizmu na obszarze Polski mogą i muszą powodować podejmowanie przez rząd działań nie-konwencjonalnych, sprzecznych z interesami niektórych grup kapitału, podyktowanych ko-niecznością obrony kapitalizmu jako całości. Nie zmienia to istoty rzeczy - zarówno ideolo-gia monetarystyczna, jak też wola powrotu do starych nawyków przy lepszej koniunkturze i mniejszym oporze społecznym pozostają w elitach władzy bez zmian.

    12 lat to okres, który można podsumować jako czas leczenia się ze złudzeń, że kapitalizm w Polsce daje szansę masowego awansu społecznego, kulturowego i cywilizacyjnego. Nic takiego nie nastąpiło dziedziczenie pozycji społecznej jest normą i nie jest to wynikiem wro-dzonego jakoby lenistwa mas robotniczych, chłopskich i ich dzieci, które to masy kształciły się i dokształcały zarówno w szkołach i uczelniach, przyswajając angielski i Internet, jak i w codziennej, nieefektownej, lecz pouczającej praktyce społecznej - praktyce redukcji, zwolnień grupowych, beznadziejnych castingów, gdzie na dowolne stanowisko wymagane są kwalifi-kacje na o wiele wyższe stanowisko w hierarchii, a i tak przypada ono czyjemuś pociotowi. Jest to ta praktyka społeczna, która ukazuje bezmiar kapitalistycznego marnotrawstwa, stru-kturalnie niszczącego część ludzkich wysiłków, których „bezwartościowość” orzekana jest przez sterowany reklamą rynek. Jest to praktyka indywidualnych awansów, które nie są ani powszechne ani trwałe ani, co ważniejsze wartościowe, gdyż - poza nielicznymi enklawami - okupione uniformizacją, zaparciem się siebie, wyzuciem z osobowości.

   Najważniejszym jest jednak problem, który nas wszystkich zgromadził – konieczność prze-łamania bierności wobec nie tylko ekscesów, ale także istoty kapitalistycznego wyzysku, wystąpienia i podjęcia walki nie tylko w starciach obronnych, wobec zamykania zakładów, likwidowania kodeksowych uprawnień pracowniczych, wyrzucania na bruk ofiar bezrobocia, nędzy i chorób, ale także zgromadzenia się pod własnymi sztandarami, w walce o świat bez wyzysku i ucisku, zorganizowany bez uświęcenia prywatnej własności środków produkcji, o Polskę zapewniającą obywatelom pracę – źródło godności i wszelkiego dostatku, rzetelną, wszechstronną edukację – gwarancję wolności i tym samym tworzącą warunki dla wypełnie-nia podstawowych zadań państwa wobec społeczeństwa; racjonalnej opieki zdrowotnej, soli-darnej troski o weteranów pracy, dla wszechstronnego przygotowania i wykorzystania potencjału wchodzących w życie pokoleń. Zgadzamy się, że dla nas wszystkich, tu i teraz celem jest socjalizm-obojętnie czy jako pierwszy lub ostateczny etap rozwoju społeczne-go. Zgadzamy się, iż nadszedł czas i dojrzały warunki, w których nie ma już miejsca na ani jeden krok w tył, że nadto długo ekspansja kapitalizmu w Polsce dokonywała się bez właściwego oporu, że nazbyt długo zdobywała wiarę lub nie znajdowała uświadomionej alternatywy burżuazyjna teza, że za prywatyzacją idzie racjonalność, wydajność i do-brobyt. Nie ma żadnej racjonalności, wydajności i nowych technologii, chyba, że uoso-bieniem technologicznego postępu lat ostatnich w Polsce ma być erotyczny chat!

   Polska nie jest i nie może być samotną wyspą we współczesnym świecie, a nasza walka musi być walką świadomą, solidarną z walką podobnych nam wyzyskiwanych całego świata, gdyż bez tego grozi popadnięcie w nacjonalistyczny, ksenofobiczny, rasistowski czy antyse-micki obłęd. Popieramy, w zasadzie, antyglobalistyczny postulat wprowadzenia podatku Tobina – opodatkowanie obrotów kapitałowych na rzecz zmniejszenia dysproporcji w świato-wym podziale pracy, ze swej strony deklarując konieczność konfiskaty tych polskich części światowych koncernów, które wskutek oszukańczych praktyk unikają opodatkowania docho-dów wykazując przez wiele lat niezmienne straty. Udowadnianie tych praktyk jest w dłuż-szym przedziale czasu zbędne, gdyż konfiskując takie „deficytowe” przedsiębiorstwa państwo polskie przynosić będzie, formalnie rzecz biorąc, ulgę nieporadnemu światowemu koncerno-wi.

   Przeciwstawiając się światowym koncernom nie popadamy w jakieś sentymentalne, narodo-we złudzenia, świadomi tego, iż polski rodzimy kapitał też ich nie ma i zgodnie z naturą dążąc do reprodukcji musi wyzyskiwać siłę roboczą, miejscową i importowaną, znacznie bar-dziej brutalnie niż dysponujący większym doświadczeniem i solidniejszym kredytem kapitał obcy, bez białych rękawiczek, bez gwarancji kodeksowych, bhp-owskich i wszelkich innych. Rozwiązania bieżących i strukturalnych problemów nie w ufundowania jakiegoś ograniczo-nego barierami celnymi i kulturowymi raju dla rodzimych wyzyskiwaczy w imię narkotycznej wizji jedności narodowej z tymi wyzyskiwaczami. Podzielić to się z nikim, zwłaszcza z robot-nikami, nie podzielą, są na dorobku, nie mają z czego, jaki więc zysk z takiej jedności?

     Walka o likwidację ucisku i wyzysku nie może pomijać kwestii praw kobiet. Widzimy to jako prawo do autonomicznego kształtowania swej wizji przez tę część ruchu kobiecego, która chce trwale współdziałać w wypracowywaniu lewicowego projektu społecznego. Ze swej strony deklarujemy raczej konsekwentne poparcie postulatu wolnego decydowania o swym życiu (legalność aborcji na życzenie) niż walkę o kwotowy udział kobiet w burżuazyj-nym top managemencie. Analogicznie kształtuje się nasz stosunek do postulatów mniejszości seksualnych – pełne równouprawnienie w pracy i życiu społecznym, do adopcji przez pary homoseksualne włącznie.

    Odrzucając całokształt burżuazyjnej polityki w Polsce kwestionujemy też opartą na pod-ległości wobec USA polską politykę zagraniczną. Bezrefleksyjne wiązanie się z każdym zwrotem w amerykańskiej strategii prowadzi do ośmieszenia. Nie tak dawno, ramię w ramię, bez obrzydzenia, z Ben Ladenem oddziały NATO walczyły w Kosowie przeciw Serbom, by go teraz ścigać. Przypomnieć też należy, że administracja amerykańska, za czasów Ronalda Reagana była najwierniejszym sojusznikiem Pol Pota. Polityka zagraniczna winna być zawsze przedmiotem wolnej, ogólnospołecznej debaty a nie ślepą realizacją jakiegoś gabinetowego „strategicznego wyboru”. Odwołujemy się do starej polskiej tradycji, zgodnej z hasłem walki za wolność waszą i naszą, ale też tej, która głosiła „Nigdy z królami nie będziem w aliansach.”

    Walka i polityka konsekwentnej lewicy nie jest zbiorem maksymalistycznych deklaracji, pustych, niepraktycznych i możliwych do realizacji jako całościowy pakiet gdzieś po rewo-lucji. Popieramy każde, choćby niepełne dążenia do zmiany antyrobotniczych czy antyega-litarnych regulacji prawnych, dlatego też popieramy choćby działania ministra Łapińskiego zmieniające sytuację w służbie zdrowia. W dziedzinie ubezpieczeń społecznych wypowia-damy się za rezygnacją z kosztownego i ryzykanckiego systemu OFE i powrotem do systemu solidarności pokoleń, oczywiście przy likwidacji bezrobocia, które podważa warunki wypra-cowania emerytury w każdym systemie. Walczymy o prawo do bezpłatnej nauki na każdym poziomie kształcenia, z wyższym włącznie, zastrzegając sobie prawo do szczegółowej dys-kusji proporcji kierunków kształcenia i treści programowych, gdyż wydaje się nam niepokoją-cy nadmiar kierunków takich jak marketing i zarządzanie, zwłaszcza wykładanych w formie liberalnej mantry, przy znikomym zapotrzebowaniu na tego typu absolwentów. Dostrzegamy też konieczność wzbogacenia programów nauczania powszechnego o elementy świadomej walki z technikami psychomanipulacyjnymi, w tym także z reklamą. Oczywiście poza dysku-sją pozostaje dla nas konieczność odzyskania przez szkoły publiczne świeckiego charakteru i usunięcie z państwowych uniwersytetów nauczania teologii. W pierwszej kolejności chodzi nam o rozdział kościołów od budżetu państwa i samorządów, przy pełnym zagwarantowaniu swobody kultu i działalności duszpasterskiej na wolnym rynku idei. Nikt nam nie wmówi, że ksiądz Popiełuszko zginął męczeńsko w intencji przywilejów podatkowych kościoła Katolic-kiego i że taki postulat kanonizacyjny szanować musi minister finansów. Konieczne jest pod-jęcie na szeroką skalę budownictwa mieszkaniowego, w celu zbudowania brakujących obec-nie 2 milionów mieszkań i zastąpienia wielusettysięcznej masy zdekapitalizowanej substancji mieszkaniowej, obracającej się powoli w zagrażającą życiu ruinę. Z faktu, że w Polsce nie można całorocznie koczować na plaży wynika postulat społecznej polityki mieszkaniowej a nie redukowania mieszkania jedynie do towaru.

   Ideowy kształt naszego przesłania jest jasny, choć koalicja nasza jest szeroka i ma nadzieję być jeszcze szersza. Wszystko jest przedmiotem dyskusji, przy wspólnym po-szanowaniu naszych tradycji i tożsamości. Do tej dyskusji zapraszamy i nie zamierzamy jej kończyć czy limitować, lecz daleko ważniejsze jest przyłączenie się do wspólnej walki i pracy. Wiemy, że praca ta będzie ciężka, ale nie obiecujemy łatwych i szybkich tryum-fów, lecz trud, prześladowania, więzienia, pomówienia i wszystkie inne przyjemności gotowywane przez panującą burżuazję. Wszystko, co jest coś warte ma swoją cenę, nie ma wolności i godności w promocji. Wiemy też, że i po pierwszym zwycięstwie nie będzie łatwo, gdyż kapitalistyczna destrukcja wcale nie jest twórcza i pozostawiać będzie dale-ko większe niż dziś spustoszenia. Stąd na przykład konieczne może być nie skrócenie czasu pracy, lecz jego okresowe przedłużenie, lecz przy pełnym zatrudnieniu. Musimy się obracać w wśród realiów a nie złudzeń, a jesteśmy niedużym, biednym, choć pięknym krajem. Kształt tego kraju określamy my, ludzie myślący, pracujący bądź gotowi do pracy. Podziały, rozproszenie, niewiara i apatia są prezentem dla wszystkich uciskają-cych naszą wolność i wyzyskujących naszą pracę. Nie pretendujemy do przywództwa, z pewnym wahaniem rezygnujemy z anonimowości. Nasz wybór ma też zasadniczy wy-miar etyczny – odrzucamy model człowieka o wartości mierzonej jedynie stanem jego rachunku na rzecz wartości tego, który ma nieustanny kredyt u tych, z którymi wspólnie walczy o czyste cele, który wciąż od nowa, do końca swych dni poznaje sens i smak braterstwa, drogi równości i wolności.

 

 

WARSZAWA,28.08.2002r.

Piotr Ikonowicz

Zbigniew Partyka

Barbara Radziewicz

Maciej Rembarz

Elżbieta Szubert

Hosted by www.Geocities.ws

1