Bardzo dziwne rzeczy się dzieją... Wczoraj około 23 30 zajrzałem na reformistyczny portal "Lewica.pl" (no co ? w końcu każdy chce wiedzieć co znowu reformiści zmalowali...) i o dziwo znalazłem tam ciekawy tekst, który poniżej publikujemy. Ponieważ jednak było już późno to postanowiłem doczytać artykuł następnego dnia. Gdy przed chwilą zajrzałem na "Lewica.pl" (tj. 1 kwiecień -14 30) tekstu już na stronie nie było. Wkurzyłem się gdyż nie doczytałem zakończenia. Na szczęście mogłem ten tekst otworzyć korzystając z opcji "historia" w mojej przeglądarce. Nie wiem dlaczego ten tekst zniknął, pewnie Ciszewski się wkurzył i go z portalu zdjął. To jednak już nie mój problem. Jeśli ktoś chce podyskutować o wewnętrznych podziałach w redakcji "Lewica.pl" zapraszam do wyrażania swoich opinii w Księdze Gości. Teraz już chyba wszyscy widzą - dlaczego strona taka jak "Lewica bez cenzury jest potrzebna"  

Michał


 

 

W JEDNOLITYM FRONCIE ZE SKRAJNĄ PRAWICĄ

Odpowiedź Ciszewskiemu w sprawie „sojuszu ekstremów” w ATTAC

 

Rzekomo „część radykalnej lewicy (i nie tylko)” głosi, że „stowarzyszenie ATTAC stało się organizacją faszystowską”. Tak twierdzi Piotr Ciszewski w artykule „Ośmieszanie antyfaszyzmu”, opublikowanym w lewica.pl. Oczywiście nie podaje kto to głosi, bo dobrze wie, że to nieprawda, ale insynuuje, że to sprawka Rafała Pankowskiego i stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, Stefana Zgliczyńskiego i niżej podpisanego oraz Pracowniczej Demokracji.

Stowarzyszenie ATTAC – Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego – powstało latem 2001 r. jako bodaj pierwsza w Polsce organizacja związana z międzynarodowym ruchem oporu wobec globalizacji kapitalistycznej. Mogło to być ważne wydarzenie. Należało spodziewać się, że ATTAC będzie zaczynem i siłą napędową tego ruchu w Polsce – w kraju, w którym rodzi się on z dużym opóźnieniem w porównaniu z mnóstwem innych krajów na całym świecie i zaledwie raczkuje. Minęło półtora roku. Dotychczas ATTAC nie stał się taką siłą napędową – od chwili, gdy powstał, niewiele się rozwinął, liczba jego członków jest niewiele większa niż podczas I Walnego Zebrania – i zapewne już się nie stanie, a to dlatego, że jest obciążony kilkoma ciężkimi grzechami pierworodnymi. Najcięższy z nich to powiązania ze skrajną prawicą – rola, jaką elementy skrajnie prawicowe i z nimi sprzymierzone oraz elementy kryjące to przymierze „z lewa”, odegrały w procesie założycielskim i odgrywają nadal w działalności ATTAC. Te ostatnie, tworzące koalicję czy występujące w jednolitym froncie z dwoma pierwszymi, ponoszą ogromną odpowiedzialność za to, co od zarania dzieje się z ATTAC. Należy do nich Ciszewski.

 

ODKRĘCANIE KRĘTACTW FAKTOGRAFICZNYCH

 

Ponieważ Ciszewski ma nagminnie poważne kłopoty z relacjonowaniem podstawowych faktów, wskutek czego wprowadza ludzi w błąd i w mętnej wodzie mętliku faktograficznego łowi ryby, więc zacznę od przypomnienia kilku takich najważniejszych faktów. Pisze: „Niestety z przykrością zauważyłem że do «antyfaszystowskiej» nagonki na ATTAC przyłączyli się Z.M. Kowalewski i S. Zgliczyński – ludzie, których publikacje bardzo cenię i uważam za ważnych działaczy radykalnej lewicy. Uważam jednak że w tym przypadku dali się ponieść histerii i występowali na zasadzie «skoro my mówimy, że są tu faszyści, to tak musi być».” Ciszewski „zauważył”, żeśmy się ze Zgliczyńskim „przyłączyli”. A przecież dobrze wie, jak było naprawdę – do niczego w tej sprawie nie przyłączyliśmy się, bo to myśmy pierwsi ją postawili! Po co to krętactwo faktograficzne?

Zgliczyński postawił sprawę skrajnej prawicy już na I Walnym Zebraniu ATTAC w Gdańsku, we wrześniu 2001 r. To była jedna z głównych przyczyn, dla których obaj wycofaliśmy na tym zebraniu nasze deklaracje członkowskie, czyli zrezygnowaliśmy ze wstąpienia do ATTAC. Były również inne przyczyny, którymi tu się nie zajmę, ale dla pełni obrazu wspomnę o nich – takie, jak odmowa poddania na tym zebraniu pod dyskusję i pod głosowanie Deklaracji Intencji (jeden z podstawowych dokumentów ATTAC nie został uchwalony, lecz mu „nadany”!), czy inne jaskrawe pogwałcenie podstawowych zasad demokracji wewnętrznej, jakie powinny obowiązywać to stowarzyszenie, a mianowicie stworzenie pod płaszczykiem Rady Programowej ciała stanowiącego superwładzę poza wszelką kontrolą. Członkowie tej rady są nieusuwalni, ma ona prawo weta wobec wszelkich uchwał i postanowień podejmowanych przez naczelne i terenowe władze stowarzyszenia, a odrzucenie weta jest możliwe jedynie kwalifikowaną większością 3/4 głosów Walnego Zebrania!

W grudniu 2001 r. Zgliczyński, Pankowski i ja wysłaliśmy do zarządów stowarzyszeń ATTAC w Polsce i we Francji list, w którym na podstawie wielu przytoczonych a łatwych do sprawdzenia faktów i licznych dokumentów zwróciliśmy uwagę na bardzo niepokojące zjawisko:

a) obecność w polskim ATTAC, a nawet wśród jego założycieli, osób dobrze znanych nam z działalności skrajnie prawicowej,

b) współpracę niektórych czołowych działaczy ATTAC, w tym przewodniczącego Macieja Muskata i kilku innych członków-założycieli ATTAC, z ideologami i aktywistami skrajnej prawicy, szczególnie na łamach pisma „Obywatel”, wydawanego przez skrajnie prawicowego ideologa, m.in. rzecznika „narodowo-radykalnego neopogaństwa”, Remigiusza Okraskę; Muskat był i jest jednym z redaktorów „Obywatela”.

Na zakończenie napisaliśmy: „W związku z tym zwracamy się do kierownictwa ATTAC-Polska o: 1. wykluczenie osób współpracujących ze skrajną prawicą z szeregów ATTAC, 2. zaprzestanie przez działaczy i członków ATTAC współpracy z pismem «Obywatel».”

Ten list, choć obecnie dobrze ukryty, nadal znajduje się w portalu internetowym ATTAC (patrz manufaktura.pl/attac/donos.html), podobnie jak znajdują się tam reakcje, jakie wywołał ze strony „ofiar” naszego rzekomego „donosu” (patrz manufaktura.pl/attac/?dzial=newsy&nr=120).

Kierownictwo ATTAC Polska odpowiedziało na nasz list obelgami. Przewodniczący ATTAC Francja, Bernard Cassen, odpowiedział nam (w liście skierowanym również do zarządu ATTAC w Polsce) wyrażając niepokój i afirmując zasady, jakimi w tej dziedzinie powinny kierować się stowarzyszenia ATTAC. W szczególności napisał: „W liście Zgliczyńskiego, Pankowskiego i Kowalewskiego z grudnia podano szczegółowe elementy na temat środowisk faszystowskich i rasistowskich z nurtu zwanego «rewolucyjno-nacjonalistycznym». W tej sprawie ATTAC Francja uważa za nie do przyjęcia jakiekolwiek powiązanie z ruchami tego typu, niezależnie od tego, jak się nazywają, podobnie jak wszelką dwuznaczność co do ich tez.”

Kierownictwo ATTAC Polska nie odważyło się podać treści listu Cassena do wiadomości na swojej stronie internetowej i ukryło go przed członkami stowarzyszenia.

Z biegiem czasu, prędzej czy później, wielu działaczy lewicowo-radykalnych, którzy zaangażowali się w działalność w ATTAC, zdało sobie sprawę, że mamy rację. Widząc, że wszelka próba rozwiązania problemu skrajnej prawicy w ATTAC rozbija się o zmowę milczenia, w której uczestniczą również niektórzy działacze lewicowo-radykalni (lub za takich się podający czy uważający), zrezygnowali z działalności w ATTAC. Na II Walnym Zebraniu ATTAC w Łodzi, we wrześniu 2002 r., członkowie Pracowniczej Demokracji wystąpili z postulatami podobnymi do wniosków, z którymi na I Walnym Zebraniu wystąpił Zgliczyński i z którymi wystąpiliśmy w naszym liście z grudnia 2001 r. W zgłoszonym projekcie uchwały domagali się, aby osoby należące do organizacji skrajnie prawicowych lub publikujące w skrajnie prawicowych czasopismach nie mogły być członkami ATTAC oraz aby ATTAC nie reklamował publikacji skrajnie prawicowych i publikacji, które w pozytywnym świetle przedstawiają skrajnie prawicową propagandę. Nie dopuszczono jednak nawet do dyskusji nad tym projektem uchwały. Przy czynnym lub biernym udziale innych działaczy lewicowych wnioskowi PD ukręcono łeb. W rezultacie członkowie PD wystąpili z ATTAC.

 

MILCZENIE LEWICOWYCH OWIEC

 

Tak to wygląda. Nie sposób rozwiązać problemu skrajnej prawicy w ATTAC, bo część działającej w ATTAC lewicy aktywnie kryje ten problem i brutalnie zwalcza tych, którzy go podejmują, w tym również ordynarnie ich szkalując, a część kryje się za plecami niewiedzy, pozuje na niedoinformowaną lub miga się żałośnie na rozmaite sposoby.

Tych, którzy od ponad roku wiedzą o sprawie infiltrowania ATTAC przez skrajną prawicę i starają się zwrócić nań uwagę, nie zdziwiła treść „Interpretacji Deklaracji Ideowej” ATTAC, wyrażającej prawicowe poglądy tych, którzy w ATTAC dzierżą ster. Zdumiała natomiast postawa owych działaczy lewicowych, którzy nie protestowali, gdy kierownicy ATTAC brutalnie, bez ogródek, piętnowali lewicę pisząc: „Atakowane są pojęcia ojczyzny, państwa, narodu, a przede wszystkim: patriotyzm. Wierności tym wartościom nie akcentowaliśmy dobitnie w «Deklaracji Ideowej», uznając, że są one oczywiste i bezdyskusyjne. Ze zdumieniem stwierdziliśmy, że w szeregach «antyglobalistów» znajdują się wyznawcy tych właśnie tez «globalistycznej» propagandy. (…) Dezawuacja pojęć państwa, ojczyzny, interesów narodowych i patriotyzmu jest ważnym narzędziem dominacji i wyzysku, co jest bezpośrednio sprzeczne z postanowieniami statutu Obywatelskiej Inicjatywy Opodatkowania Obrotu Kapitałowego. (...) Nie zgodzimy się na rolę «konia trojańskiego» w szeregach walki z egoizmem globalnej oligarchii finansowej. Nie będziemy też «lewą nogą» neoliberalnego globalizmu. Podkreślamy: stowarzyszenie Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania Obrotu Kapitałowego jest polskim stowarzyszeniem, stawiającym sobie za cel w pierwszym rzędzie obronę polskich interesów, suwerenności decyzji polskiego społeczeństwa, polskiej kultury i tradycji oraz polskiej własności.”

Jeśli ktokolwiek, kto uważa się za socjalistę i działa w ATTAC, zaakceptował ideologię wyłożoną powyżej przez kierownictwo tego stowarzyszenia, to chyba powinien się zastanowić, czy do swojego rzekomego socjalizmu nie powinien dodać przymiotnika „narodowy”. A jeśli jej nie zaakceptował, ale przeciwko niej głośno nie zaprotestował, to dał dowód haniebnego oportunizmu i kapitulacji ideowej.

W lipcu 2002 r. Rafał Pankowski, przedstawił podniesioną przez nas sprawę na łamach brytyjskiego czasopisma antyfaszystowskiego „Searchlight”. Okraska i Muskat oraz dwaj inni działacze ATTAC, Olaf Swolkień i Rafał Górski, zareagowali na to paszkwilem w języku angielskim pt. „At the Service of Neo-liberals”, w którym, we właściwym sobie stylu, określili nas jako „sly dogs and ordinary liars”. Chcieli opublikować go w „Searchlight”, ale to zbyt poważne czasopismo, by można było w nim upchnąć paszkwil. Okraska, mszcząc się za odmowę opublikowania tego paszkwilu przez „Searchlight”, oskarżył „Searchlight” (w lewica.pl), że... współpracuje z brytyjskimi służbami specjalnymi. Gdyby „Searchlight” opublikował paszkwil, Okraska pisałby o nim zupełnie inaczej. Jeśli podpadniesz Okrasce, Muskatowi i spółce (podobnie jak trzymającej z nimi grupie pn. NLR, o czym za chwilę), to możesz się spodziewać, że rozpuszczą o tobie wici, iż jesteś agenturą. Jeśli ktoś w to wątpi, to niech sobie przeczyta, co w „At the Service of Neo-liberals” Okraska, Muskat i spółka piszą o mnie (zainspirowani, na co są dowody na piśmie i o czym za chwilę, przez swojego sojusznika „z lewa” w „sojuszu ekstremów” – wspomnianą grupę pn. NLR).

 

„OPOZYCJA ANTYSYSTEMOWA”

CZYLI STRATEGIA „SOJUSZU EKSTREMÓW”

 

Górski i Swolkień, przewodniczący oddziałów ATTAC w Łodzi i Krakowie, wraz z Okraską (a więc trzej z czterech autorów tego paszkwilu!) we wrześniu 1999 r., na tzw. II Kongresie Opozycji Antysystemowej w Wałbrzychu, powołali do życia Konfederację dla Naszej Ziemi. Po to, aby dowiedzieć się, czym pod względem „ideowym” miała być ta „konfederacja”, wystarczy zapoznać się z opublikowaną m.in. w „Zielonych Brygadach” (nr 15, 1999) listą sygnatariuszy tej inicjatywy. Obok Okraski, Górskiego i Swolkienia figurują tam tak skrajnie prawicowe organizacje, jak: Polska Wspólnota Narodowa Bolesława Tejkowskiego, Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury „Niklot” Tomasza Szczepańskiego, Stowarzyszenie Świaszczyca, Rodzima Wiara, Organizacja Monarchistów Polskich oraz redakcje tak skrajnie prawicowych czasopism, jak „Wspólnota”, „Trygław”, „Rojalista - Pro Patria”, „Odala”, „Securius”. Spośród innych sygnatariuszy warto wymienić redakcję (ponoć anarchistycznego) czasopisma „Inny Świat” z Januszem Krawczykiem na czele i Janusza Waluszko, który podpisał się w imieniu Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego.

Koleżanka Górskiego z łódzkiego Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła” oburzyła się w biuletynie (nr 17, 1999) tego ośrodka, że na wspomnianym „kongresie” w Wałbrzychu „debatowali wspólnie anarchiści-ekolodzy i zwolennicy skrajnej prawicy”. Współpracę ze skrajną prawicą dosadnie i słusznie określiła mianem „bagna”. Górski odpowiedział jej w tymże biuletynie (nr 18, 1999) broniąc takiej współpracy i pisząc bez ogródek: „Wszystkich zainteresowanych tzw. «sojuszem ekstremów» [sojusz ekstremów prawicowych (NOP, Młodzież Wszechpolska itp.) i «ekstremów wolnościowo-ekologicznych» (anarchiści, głębocy ekolodzy itp.)] odsyłam do numeru 17 pisma opozycji antysystemowej «Żaden».” Ja odsyłam do tego i innych numerów pisma „Żaden” wszystkich zainteresowanych problemem skrajnej prawicy w ATTAC. Ich lektura pozwala zdać sobie sprawę, jak wypracowana – m.in. na łamach tego czasopisma – przez Okraskę i określone nurty skrajnie prawicowe strategia takiego sojuszu realizuje się w ATTAC.

Tzw. „opozycja antysystemowa” oparta na tzw. „sojuszu ekstremów” z prawa i lewa to strategia polityczna lansowana od dawna przez skrajnie prawicowych ideologów Jarosława Tomasiewicza i Remigiusza Okraskę – obaj należą do grona założycieli ATTAC. W 1994 r. na łamach „Zielonych Brygad” (nr 10/64) Janusz Waluszko tak demaskował „sojusz ekstremów”, pisząc w związku z tekstami Tomasiewicza: Teksty te mają często specyficzny charakter – poprzez przykład, czy, rzadziej, otwarte sformułowania mają przekonać nas, że w gruncie rzeczy cała opozycja antysystemowa stoi poza pojęciami lewicy i prawicy, tworząc bliżej nieokreśloną «trzecią drogę», gdzie nacjonalizm miesza się z anarchizmem czy komunizmem, a rasizm z ekologią. Okazuje się np., że nacjonalizm czy rasizm nie są czymś złym, że można je wyznawać, a jednocześnie być anarchistą (jeśli nie jest się żydem – «Gazeta An Arche» nr 21), że mogą być prawicowe grupy ekologiczne (wielokrotnie prezentowane przez Tomasiewicza w «Zielonych Brygadach»), a jednocześnie okazuje się, że są «złe» grupy ekologiczne – są to tzw. zgniło-zieloni, lewacy i kryptokomuniści (nie przeszkadza to Tomasiewiczowi przekonywać w «Samorządności Robotniczej» nr 6, że możliwa jest współpraca komunistów z nacjonalistami i faszystami). (...) Kiedy więc Tomasiewicz pisze o możliwości współpracy jest obłudny, w gruncie rzeczy idzie bowiem nie o współpracę, a o infiltrację ugrupowań niezależnych i manipulację nimi w interesie... no właśnie - czyim?! Jarosław Tomasiewicz nie mówi otwarcie kim jest, jakie są jego poglądy, lecz propagowanie segregacji rasowej czy narodowościowej świadczy, że niezbyt nam po drodze!” (W 1999 r. Waluszko wyraźnie zmienił zdanie: teraz ze strategami „sojuszu ekstremów” było mu po drodze... Tomasiewicz twierdzi, że kilka lat temu odstąpił od pomysłu „sojuszu ekstremów”, ale z całą pewnością nie odstąpił od skrajnej prawicy, o czym niżej).

O poglądach i działaniach Tomasiewicza i Okraski pisaliśmy dość obszernie w naszym liście z grudnia 2001 r., toteż (naprawdę) niezorientowanych czytelników (Ciszewski do nich z pewnością nie należy) odsyłam do tego listu. Obaj wydają (czy wydawali do niedawna) biuletyn tzw. Stowarzyszenia Wspierania Kultur Etnicznych pt. „zaKORZENIEnie”, które określa się jako „etnopluralistyczne”, a pod którym to maskującym terminem kryje się skrajnie prawicowa ideologia „etnodyferencjalistyczna” – dążenie do tworzenia etnicznie jednorodnych społeczeństw i do apartheidu. „Nieograniczona swoboda zmieniania tożsamości wprowadza chaos w życie grupy, osłabia jej spoistość i ułatwia asymilację zbiorowości małych przez wielkie. Wybór tożsamości nie powinien więc być wyłącznym prawem jednostki - jej opcja winna być też akceptowana przez innych”, czytamy w tzw. manifeście etnopluralistycznym. Czyli po prostu – nie masz prawa zmienić swojej tożsamości narodowej bez zgody swojej społeczności narodowej!

„Etnopluralizm”, kryptonim etnodyferencjalizmu, to ideologia wypracowana we Francji przez Alaina de Benoist, stowarzyszenie GRECE i Nową Prawicę – skrajnie prawicową kuźnię strategii „sojuszu ekstremów”, wyspecjalizowaną w penetracji środowisk lewicowych, a w szczególności lewicowo-radykalnych. Tomasiewicz i Okraska są w Polsce głównymi stacjami przekaźnikowymi tej ideologii. Wystarczy przeczytać np. taki czołowy dokument Nowej Prawicy, jak „Manifest na rzecz odrodzenia europejskiego”, napisany przez wspomnianego Alaina de Benoist i Charles’a Champetiera, czy zapoznać się z produkcją ideologiczną Pierre’a Viala i „Terre et Peuple”, a następnie porównać je z dyskursem Tomasiewicza i Okraski. Obaj oni mają w swoim dorobku politycznym znaczne sukcesy w przemycaniu tej ideologii do czasopism i środowisk lewicowo-radykalnych, a niektóre z nich nawet opanowali swoimi wpływami ideologicznymi i politycznymi.

Tomasiewicz i Okraska nieco maskują na tym polu swoje poglądy, również pod tym względem korzystając z doświadczeń Nowej Prawicy francuskiej, ale nie czyni tego stały współpracownik „zaKORZENInia”, przywódca ultraprawicowego, narodowo-radykalnego i neopogańskiego stowarzyszenia „Niklot”, Tomasz Szczepański. Bez właściwego Tomasiewiczowi i Okrasce owijania rzeczy w bawełnę pisze na stronie internetowej tego stowarzyszenia, że zasadniczym „dobrem”, którego należy bronić, jest „jednolitość narodowa (a o takiej możemy mówić w sytuacji gdy mniejszości narodowe nie przenoszą [sic] ponad 2% ogółu ludności)”. Co to oznacza w praktyce, wyjaśniono na łamach „Nowego Państwa” (nr 28, 2000) cytując następujące wynurzenie Szczepańskiego: „Taki Moczar, co prawda, zawisłby w narodowej Polsce za działalność w UB w stalinizmie, ale wykonał dobrą robotę, bo przy okazji Marca 1968 roku wypuścił dżina patriotyzmu z butelki, a Żydzi, którzy wyjechali, byli groźniejsi od tępych gierkowców, którzy przejęli rządy.”

 

ODSIECZ „Z LEWA”

 

W paszkwilu Muskata i trzech sygnatariuszy oświadczenia z 1999 r. o powołaniu Konfederacji dla Naszej Ziemi („sojuszu ekstremów”) mnie obrzucono szczególnie ordynarnymi oszczerstwami. Oszczerstwa te wyprodukowała i usłużnie dostarczyła Okrasce i Muskatowi (na co są dowody) grupa pn. NLR, której czołowi działacze szerzą te oszczerstwa od prawie czterech lat. Grupa ta trzyma w ATTAC z tymi, którzy trzymają ze skrajną prawicą, i bezwstydnie wchodzi w „sojusz ekstremów”, co demonstruje zwalczając zaciekle tych, którzy ujawniają problem skrajnej prawicy w ATTAC. Nic więc dziwnego, że teoretyk czy strateg „sojuszu ekstremów”, Okraska, ochoczo wystawia tzw. NLR zaświadczenie o dobrym sprawowaniu, stwierdzając w lewica.pl: „Obecnie NLR to jedna z najporządniejszych grup polskiej radykalnej lewicy.”

Z czysto koniunkturalnych i całkowicie oportunistycznych względów tzw. NLR był zmuszony odciąć się od wymierzonych we mnie oszczerczych treści paszkwilu Okraski, Muskata, Górskiego i Swolkienia, choć sam je „nadał”. W umieszczonym na krótko na swojej stronie internetowej „Liście” do autorów paszkwilu jedną ręką skrytykował ich więc, a drugą ręką pomówił nas, że używamy wobec ATTAC „gangsterskich metod politycznych”. (Później jeden z działaczy tzw. NLR, tłumacząc się z tego gorączkowo, złożył wyjaśnienie na piśmie, w którym oświadczył, że „gangsterskie metody” nie odnosiły się do mnie, a „tylko” do Pankowskiego). Każdy, kto (tak jak np. uczynił to przewodniczący ATTAC Francja) trzeźwym okiem spojrzy na nasz wspólny list z grudnia 2001 r. i na artykuł Pankowskiego w „Searchlight”, do czego zachęcamy wszystkich zainteresowanych tą sprawą, z łatwością przekona się, jak łajdackie jest pomówienie czy to nas trzech, czy „tylko” Pankowskiego o stosowanie „gangsterskich metod”. Czego jednak ci ludzie występujący pod szyldem NLR nie są gotowi zrobić, gdy trzeba kryć sojusz kierownictwa ATTAC Polska ze skrajną prawicą i wysługiwać się temu sojuszowi w zamian za stołki w ATTAC? Gdy Joanna Duda-Gwiazda, „odpowiadając” na nasz list w „Liście do moich rodaków” (ni mniej, ni więcej), na stronie internetowej ATTAC pluła w twarz trockistom głosząc, że „w Polsce trzeba wymazać z pamięci historycznej Trockiego” i gdy kierownictwo ATTAC piętnowało „symbole i retorykę, do których odwołują się reprezentowane przez p. Kowalewskiego środowiska”, ci „trockiści” nie reagowali, bo „grunt, że w Gdańsku przypieprzono Kowalewskiemu”.

Wreszcie, w ponad rok po naszym liście, głos w tej sprawie zabrał Piotr Ciszewski. Ponieważ uczynił to tuż po ukazaniu się wspomnianego paszkwilu Muskata, Okraski, Swolkienia i Górskiego, można domniemywać, że zbieżność czasowa nie jest przypadkowa. Czyżby wynikała z rozpisania ról? Tego nie wiem, ale nie ulega wątpliwości, że głos Ciszewskiego to wystąpienie w jednolitym froncie z Okraską i jego przyjaciółmi.

Ciszewski miał kupę czasu (przeszło rok), aby sprawdzić przedstawione przez nas fakty i przestudiować dokumenty, które przytoczyliśmy. Nie wiem, czy to zrobił. Nie wiem, jak wyrobił sobie zdanie Wiem, że ma w tej sprawie wyrobione zdanie, któremu dał jednoznacznie wyraz. Brzmi ono tak. Żadnego problemu skrajnej prawicy w ATTAC nie ma. Wyssaliśmy go z palca. Analfabetyzm polityczny czy zła wola? Chyba jedno i drugie.

 

CISZEWSKI ROZPRAWIA SIĘ Z „NIGDY WIĘCEJ”

 

Obszerny fragment artykułu Ciszewskiego to grubiański atak na Pankowskiego, nazwanego po chamsku „dyżurnym antyfaszystą”, i na stowarzyszenie „Nigdy Więcej”. Na lewicy są ludzie, którzy nie mogą wybaczyć temu stowarzyszeniu, że na podstawie mrówczej nieraz pracy ujawnia i dokumentuje działania skrajnej prawicy, bo to nie pozwala im bezkarnie z nią flirtować czy się zadawać lub ją banalizować, gdy leży to w ich (krótkowzrocznie i małostkowo pojętym) interesie indywidualnym lub grupowym. Gdyby nie ta cenna robota „Nigdy Więcej” i zgromadzona przez to stowarzyszenie dokumentacja, trudno byłoby np. wykazać to, co ze Zgliczyńskim i Pankowskim wykazaliśmy w naszym liście w sprawie ATTAC. Złość na Pankowskiego i „Nigdy Więcej”, której upust dał Ciszewski, jest dobrze mi znana ze strony niektórych lewicowców, tylko że tym razem doszła do głosu publicznie i na piśmie.

Ciszewski zarzuca temu zasłużonemu stowarzyszeniu, że „już dawno nie zhańbiło się zorganizowaniem jakiejkolwiek demonstracji antyfaszystowskiej, ani akcji ulicznej”. Ciszewski ma manię pouczania kogo się da co powinien robić – niedawno pouczał redakcję „Rewolucji”, jak powinna robić to czasopismo po to, by dotrzeć do mas, zamiast samemu zabrać się za robienie czasopisma po swojej myśli. Podobnie jak „Rewolucji”, zarzuca stowarzyszeniu „Nigdy Więcej”, że jego działalność „nijak nie wpływa na świadomość zwykłych ludzi”. Redakcja „Rewolucji” (i zapewne również kierownictwo „Nigdy Więcej”) chętnie poprosi Ciszewskiego o zorganizowanie szkolenia nt. „Jak wpływać na świadomość zwykłych ludzi”, gdy on sam pokaże w praktyce, że wie, jak to się robi. Na razie traktuję takie jego wycieczki jako bicie piany. Jeśli chodzi o zarzut, że „Nigdy Więcej” nie organizuje demonstracji, to powiem tylko tyle: Ciszewski należy do grona rekordzistów wśród organizatorów nieudanych demonstracji, które zdemoralizowały wielu uczestników i na których wielu z nich tak się sparzyło, że teraz dmuchają na zimne i nie chodzą nawet na udane demonstracje. Mnożenie nieudanych demonstracji to działanie pozorne i demobilizujące. Pewnego razu w zeszłym roku Ciszewski ostro skarcił lewicowe grupy polityczne za to, że na demonstracje, które robią, nie potrafią mobilizować nawet własnych członków. Uczynił to wkrótce po pamiętnym, uwieńczonym totalnym fiaskiem, „marszu antykapitalistycznym” z 22 czerwca, który współorganizował. O ile się nie mylę, sam sprowadził na ten marsz bodaj dwóch członków swojej własnej organizacji. I jeszcze jedno: jeśli chodzi o „wpływanie na świadomość zwykłych ludzi”, to aroganckie i demagogiczne wycieczki na tym polu „nijak się mają” do jego własnych dokonań. Tak się składa, że „Nigdy Więcej” wpłynęło na świadomość wielokrotnie większej liczby zwykłych ludzi niż działalność organizacji Ciszewskiego. Prawdopodobnie nikomu nie są znane żadne fakty świadczące o tym, by Ciszewski kiedykolwiek zajmował się działalnością antyfaszystowską. Choć działalność „Nigdy Więcej” nie polega na organizowaniu demonstracji, z całą pewnością przyniosła więcej efektów w zwalczaniu skrajnej prawicy niż dałyby dziesiątki antyfaszystowskich demonstracji (a faktycznie symbolicznych, poza samymi uczestnikami przez nikogo nie zauważanych pikiet) w rodzaju tych, których wiele ma na swoim koncie Ciszewski. Po tak kiepskich demonstracjach zwykle niewiele pozostaje – może poza kolejnym zestawem zdjęć działaczy lewicowych w policyjnych kartotekach.

To byłoby tyle w sprawie wiarygodności Ciszewskiego, gdy udziela takich pouczeń, gdyby nie jego stwierdzenie, że „Nigdy Więcej” „jest organizacją bardzo «grzeczną», wręcz wspierającą system”. To zapewne „cienka aluzja” do tego, że sam Ciszewski działa w organizacji bardzo „niegrzecznej” – demontującej system, tj. w młodzieżówce partii współrządzącej: Unii Pracy.

 

MASKOWANIE SKRAJNEJ PRAWICY

 

A teraz przyjrzyjmy się, jak Ciszewski ustosunkowuje się do faktów, które podaliśmy wraz z Pankowskim i Zgliczyńskim w grudniu 2001 r. i które Pankowski podał również w brytyjskim „Searchlight”. Nie przypominam tych faktów, lecz odsyłam do obu tekstów – to konieczne, aby wyrobić sobie zdanie o tym, jak postępuje Ciszewski, jak przekręca treść naszych tekstów i jak kamufluje cały poruszony przez nas problem. „Opierają się one na oskarżeniach wobec kilku osób. We wszystkich przypadkach chodzi o to że publikowały one kiedyś w czasopismach, związanych z ruchem nacjonalistycznym. Co do zarzutu publikowania, mogę odpowiedzieć jedno, wielu ludzi publikowało swoje teksty kiedyś w różnych gazetach.”

Ludzie, o których mowa, nie tylko publikowali „kiedyś”, jak twierdzi Ciszewski. Publikują nadal. Do dziś. Co więcej, są czołowymi redaktorami i współpracownikami wielu pism skrajnie prawicowych.

Pisze dalej Ciszewski: „Drugim dowodem «infiltracji przez skrajną prawicę» ma być czasopismo «Obywatel».” Tymczasem, twierdzi Ciszewski, to czasopismo nie jest związane z ATTAC. Nie jest związane? Jest, i to ściśle. Czasopismo mające tak ścisłe związki z jakąś organizacją, jakie „Obywatel” ma z ATTAC, zwykło się nazywać półoficjalnym organem. „«Obywatela» z ATTAC łączą poszczególne osoby, które działają w jego redakcji.” Ciszewski nie wspomina oczywiście, jakie to osoby – że są to niektórzy czołowi działacze ATTAC, w tym sam przewodniczący ATTAC Muskat. „Cóż jednak jest «faszystowskiego» w «Obywatelu». Otóż na jego stronie internetowej znajdują się linki do stron nacjonalistycznych. Na stronie lewica.pl znajduje się natomiast kilka linków do stron maoistowskich, czy oznacza więc to że lewica.pl jest portalem maoistowskim?” Jak widać, w obronie „Obywatela” i ścisłych związków takich osób, jak przewodniczący ATTAC, z tym czasopismem, którego redaktorem naczelnym jest skrajnie prawicowy ideolog Okraska, Ciszewski uważa wszystkie chwyty za dozwolone. Większość członków-założycieli ATTAC to redaktorzy, stali współpracownicy i autorzy „Obywatela”.

„Linki do stron nacjonalistycznych.” To wszystko. Tylko tyle. Nawet gdyby rzeczywiście tak było, dla żadnego świadomego lewicowca wcale nie byłoby to tylko tyle. Ciszewski przemilcza naszą długą listę innych przejawów obecności skrajnej prawicy na łamach „Obywatela”. Reklamy skrajnie prawicowych wydawnictw. Przyjazne omówienia „Szczerbca”, „Odali”, „Rojalisty”, „Templum” itd., zachęcające do ich lektury jako prasy rzekomo antysystemowej. Liczne artykuły skrajnie prawicowych autorów. Liczne idee skrajnie prawicowe, które od pierwszego numeru do najświeższego sączy się na łamach „Obywatela”. Ciszewski przemilcza to wszystko skrajnie prawicowe, co ukazało się w „Obywatelu” zarówno przed naszym listem, jak i po nim. Oto choćby ostatni numer, w którym pod batutą skrajnie prawicowego redaktora naczelnego, Remigiusza Okraski, ramię w ramię z nim i przewodniczącym ATTAC Maciejem Muskatem produkują się tacy ludzie, jak czołowy rosyjski ideolog „nacjonalbolszewicki” Aleksander Dugin, stały współpracownik „Trygława” (organu stowarzyszenia „Niklot”) i „Stańczyka” Marek Węgierski, czy rzecznik „narodowo-radykalnego neopogaństwa” lansujący w Polsce idee francuskiej Nowej Prawicy, Jarosław Tomasiewicz, stary znajomy Okraski z tych samych i im podobnych „klimatów” i koneksji „narodowo-radykalnych” czy „rewolucyjno-nacjonalistycznych” i „neopogańskich”. Długą listę skrajnie prawicowych czasopism (ppierowych lub elektronicznych), których czy to redaktorem, czy współpracownikiem był lub jest Tomasiewicz, uzupełnijmy o dwa. Daruję sobie omawianie ich treści. Wspomnę tylko, że jedno, „Odmrocze”, w którym głównymi autorami są Tomasiewicz i Okraska, na okładce opatrzone jest swastyką, a drugie, „Warun – Nowa Prawica”, którego stałym współpracownikiem jest Tomasiewicz, wprowadza w „top 88 sites”, czyli czołowe witryny internetowe należące do rodziny „ideowej” Heil Hitler z całego świata. Co, Ciszewski nie wie o tym wszystkim? Jedno z dwojga – albo nie wie dlatego, że nie chce wiedzieć, bo tak mu wygodnie, albo po prostu nie ma zielonego pojęcia, o czym pisze. Kolejnym autorem, o którym warto wspomnieć, w tym samym numerze „Obywatela” jest Janusz Krawczyk, redaktor (podobno) anarchistycznego „Innego Świata”, sygnatariusz wspomnianego już „sojuszu ekstremów” z 1999 r. pn. Konfederacja dla Naszej Ziemi i – do spółki z takim tuzem skrajnej prawicy, jak Tomasz Szczepański, któremu zresztą udostępnił łamy „Innego Świata” – stały współpracownik redagowanego przez Tomasiewicza i Okraskę „zaKORZENIEnia”. O działaczach Unii Polityki Realnej czy Prawa i Sprawiedliwości, opublikowanych w tym samym numerze „Obywatela”, już nie wspomnę, bo przy Okrasce, Tomasiewiczu, Węgierskim, Duginie... to małe piwo.

Ciszewski nie ustosunkował się do żadnych faktów, które obficie przytoczyliśmy w naszym liście z grudnia 2001 r. „Referując” go nakłamał. Pomówił i napiętnował tych, którzy podnoszą problem skrajnej prawicy w ATTAC. Zagroził im „wykluczeniem ze współpracy” (oględnie nie precyzując jakiej czy kogo z kim). Stwierdził, że takiego problemu w ATTAC nie ma. Problem jest i widzi go gołym okiem każdy, kto chce go widzieć. Ponieważ Ciszewski nie cierpi na kurzą ślepotę, trudno sobie wyobrazić, by go nie widział. Wygląda na to, że idzie w ślady tzw. NLR i kamufluje sprawę.

 

JEŚLI JESZCZE JEST SZANSA...

 

Na lewicy jest wiele różnych podziałów politycznych. Dziś jednym z nich jest stosunek do sprawy skrajnej prawicy w ATTAC. Czas skończyć z tuszowaniem czy banalizowaniem tego podziału. Przeciwnie – trzeba go wyraźnie zaznaczyć. Ci na lewicy, którzy go kryją lub tak czy siak się wobec niego migają, chowają głowę w piasek itd., są odpowiedzialni za fiasko stowarzyszenia ATTAC w Polsce. Jeśli jeszcze jest szansa, aby wyszli z tego z honorem, niech z niej czym prędzej skorzystają – niech zerwą wszelkie powiązania z „sojuszem ekstremów”, który zagnieździł się w ATTAC, i wyrugują ten sojusz z łona ATTAC, o ile jest to możliwe, w co, niestety, wątpię. A jeśli nie jest, niech opuszczą to stowarzyszenie i założą nowe, wolne od takich sojuszów i powiązań.

O całej tej sprawie mówi się coraz głośniej za granicą. Coraz bardziej zaniepokojone są stowarzyszenia ATTAC w kilku krajach. Ostatnio parokrotnie zajął się nią lewicowy dziennik niemiecki „Junge Welt”.

Natomiast w Polsce jedyny publiczny głos w tej sprawie ze strony lewicowego działacza ATTAC – to wystąpienie Ciszewskiego w jednolitym froncie z Okraską i Muskatem.

 

Zbigniew Marcin Kowalewski

 

Hosted by www.Geocities.ws

1