Żydzi wobec Jedwabnego

 

Jastrzębie i gołębie

Im dłużej trwa sztucznie nakręcana dyskusja na temat Jedwabnego, tym większe różnice pojawiają się między samymi Żydami. Ta część, która inspirowała tę dyskusję – eskaluje napięcie, jątrzy i dzieli. Wywołuje to jednak nie tylko irytację strony polskiej, ale także tych Żydów, którzy obawiają się, że jest to droga donikąd, to wykopywanie nowych podziałów i mnożenie konfliktów, to także zaprzeczenie idei dialogu.

Można spytać, których Żydów należy zaliczyć do grona jastrzębi prowokujących napięcia i szerzących nienawiść? Przede wszystkim autora książki “Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. Jego postawa jest wręcz zdumiewająca. Najpierw napisał tendencyjną, skandaliczną z punktu widzenia metodologicznego książkę. Teraz nie tylko nie chce przyznać się do uchybień i celowych manipulacji, to w dodatku przybrał pozę Katona rzucającego na prawo i lewo oskarżenia. To przedziwne, ale Gross sprawia wrażenie człowieka, któremu coś przesłania zdolność racjonalnego rozumowania, człowieka owładniętego jakąś psychozą, która trawi go od wewnątrz. Dyskusja z nim nie ma już sensu, gdyż z poważnego historyka przemienił się w kogoś na kształt fanatycznego misjonarza, tyle, że jego misja nie ma nic wspólnego z prawdą i dobrem.

Sojusznicy Grossa

Gross nic by jednak nie zdziałał, gdyby jego postawa nie znalazła wsparcia ważnych osobistości, no i przede wszystkim mediów. Do grona współuczestniczących w tej niechlubnej “misji” zaliczyć trzeba przede wszystkim Adama Michnika, który oddał łamy najpotężniejszego dziennika w Polsce na usługi Grossa. Fakt ten nikogo nie powinien dziwić, wszak to “Gazeta Wyborcza” już kilka razy podczas ostatnich dziesięciu lat wszczynała kampanie mające na celu oplucie Polski i Polaków, by wspomnieć tylko słynny artykuł Michała Cichego na temat rzekomych mordów dokonywanych przez AK na Żydach podczas Powstania Warszawskiego. Michnik jest konsekwentny, jego gazeta jest zawsze na pierwszej linii walki z Polską. Ten sam Michnik, który otwiera swoje łamy na wszelką antypolską propagandę, rzekomo w imię walki z ksenofobią i nacjonalizmem, jest zaskakująco pobłażliwy dla innych nacjonalizmów, zwłaszcza ukraińskiego i litewskiego. Ten sam Michnik, który dopatruje się niemal w każdym Polaku antysemity i potencjalnego mordercy, oddaje swoje łamy na usługi pogrobowcom OUN-UPA, dokonuje ekwilibrystyki mającej na celu “rehabilitację” żołdaków z SS-Galizien, zamieszcza wywiady z żyjącymi jeszcze członkami kierownictwa OUN. Jak to nazwać? Schizofrenia, podwójna moralność, wyrachowanie? Tu także przydałby się psycholog.

Zaraz za Michnikiem wymienić należy następnych współtowarzyszy Grossa: Stanisława Krajewskiego, przewodniczącego Związku Gmin Żydowskich, Konstantego Geberta, redaktora naczelnego miesięcznika “Midrasz”, a także Krzysztofa Teodora Toeplitza, współwłaściciela tygodnika “Przegląd”. Z tej trójki dziwi postawa tego trzeciego, gdyż w przeciwieństwie do dwóch pierwszych wydawał się człowiekiem dosyć rozsądnym, ale – jak się okazuje – nie jest w stanie przezwyciężyć emocji.

Szurmiej i rabin

To smutne, że spośród polskich Żydów pewien dystans, choć bardzo ostrożnie, zaakcentował tylko Szymon Szurmiej, znany aktor i działacz kulturalny. Podczas rozmowy w telewizji WOT wyraził on życzenie, by dyskusję wokół Jedwabnego szybko wyciszyć, gdyż jej eskalacja nikomu niczego dobrego nie przyniesie. Ponadto niepokoi go kierunek tej dyskusji, głównie zaś to, że zaciera się prawdę fundamentalną o roli Niemiec hitlerowskich w dokonaniu zagłady Żydów. Szurmiej uznał, że jest czymś skandalicznym samo pojawianie się pytań o odpowiedzialność za holocaust. Opinię tą potwierdza rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich. W wywiadzie dla KAI mówi on, że samo stawianie pytań o współodpowiedzialność Polaków za holocaust wzbudza jego sprzeciw: - To nie do uwierzenia, że ktoś może formułować takie stwierdzenia! To jest nie tylko przeciwko Polsce, lecz przeciwko prawdzie i historii (...) Oskarżanie Polaków o współudział w holocauście jest grzechem".

Warto w tym miejscu dodać, że problem ten jakoś nie niepokoi ani Grossa, ani jego zwolenników. Zresztą, czyż można się dziwić, przecież Gross pierwotnie zgodził się, by wydanie amerykańskie jego książki nosiło tytuł: “Jedwabne – brakujące ogniwo holocaustu”. Od wielu lat niektóre wpływowe kręgi żydowskie w USA poszukują owego “brakującego ogniwa”, przy czym jasne jest, że tym “ogniwem” jest Polska. Gross nie może nie wiedzieć, że jego książka przyjęta zostanie w tych kręgach jako potwierdzenie lansowanych od lat tez. To będzie dla nich prezent, uwiarygodniony tym, że pochodzi od historyka piszącego w Polsce. Zdumiewa tylko jego, i nie tylko jego, niefrasobliwość w tej kwestii.

Sprawiedliwy z Izraela

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że wszyscy Żydzi biorą ochoczy udział w akcji “Jedwabne”. Część z nich jest przerażona przebiegiem dyskusji i pomysłami, jakie w związku z tym się pojawiają. Nie wiemy, jaki jest zasięg tego zjawiska, gdyż głosy przeciwne grossomanii, także głosy żydowskie, są wyciszane. Pewien wyłom uczyniła “Rzeczpospolita” (nr z 10-11 marca br.) drukując list Abrahama Wagemana z Tel Awiwu. Pisze on: Postanowiłem się odezwać w sprawie poruszającego mordu w Jedwabnem. Jestem Żydem, urodziłem się w Kołomyi w 1924 roku, teraz mieszkam w Izraelu. Chciałem powiedzieć jedno: to Polacy uratowali 80 procent mojej całej rodziny w czasie wojny. Gdyby nie Polacy, byśmy nie przeżyli. Dlatego chcę powiedzieć, że to, co usłyszałem o przeprosinach pana prezydenta [Kwaśniewskiego], to dla mnie niesamowite rzeczy. Kto ma kogo przepraszać? Kto był winny temu wszystkiemu? Czy Polacy, czy Żydzi, czy Niemcy? To jest pierwsze pytanie. Kto chciał nas wszystkich zgładzić? Czy Polacy wymyślili holocaust? To Niemcy wymyślili holocaust. Myśmy nie chcieli wojny ani Polacy nie chcieli wojny, ktoś inny chciał wojny.

To, co się dzieje teraz w Polsce przypomina mi najgorsze czasy. To jest propaganda, sianie nienawiści między dwoma narodami. Jeżeli ktoś dzisiaj mówi komuś “przepraszam za wszystko”, to ja się pytam, za co? Jestem poruszony tym, co pan prezydent Polski w tej chwili wymyśla. Ani Żydzi w Izraelu, ani Żydzi w Polsce, ani Polacy nie chcą tego. Jeżeli z tej chwili słucham o odszkodowaniach, to mówię: nie przyjmę ani złotówki, ani dolara odszkodowania za to, że ktoś zginął z mojej rodziny. Nie chcę ani pół dolara. Ich życie jest niewymierzalne i myślę, że chyba tam myślą Polacy. Nas tylu zginęło, Żydów i Polaków. Oni razem walczyli o coś, a w tej chwili znowu się dzieli ofiary.

Sprawa jest więc jasna, po jednej stronie stanęli zwolennicy Grossa i jego mniej lub bardziej ukrytych tez, a po drugiej przeciwnicy wzniecania waśni narodowych, przeciwnicy wykorzystywania tragedii do celów niezbyt chwalebnych. Jakie są proporcje? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – zwolennicy Grossa mają wsparcie potężnych mediów i ośrodków, pozostali z trudem przebijają się do głosu. Twórcy “holocaust industry” do spółki z owładniętymi obsesją antypolską “intelektualistami” rozdają karty. Pamiętajmy jednak o tym, że karty te są znaczone, a gra idzie o duże pieniądze.

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1