Wybiórcze traktowanie źródeł
Z dr. MARKIEM WIERZBICKIM, pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN, rozmawia TADEUSZ M. PŁUŻAŃSKI |
- Co pan sądzi o tezie prof. Jana Tomasza Grossa, wyrażonej w książce "Sąsiedzi", że 10 lipca 1941 pogromu Żydów w Jedwabnem dokonało polskie społeczeństwo? - Dziś jest jeszcze za wcześnie, aby w sposób definitywny powiedzieć, jak przebiegał mord w Jedwabnem, kto konkretnie go dokonał. Twierdzenie, że zrobiło to polskie społeczeństwo, jest nieuzasadnioną generalizacją, określeniem publicystycznym i bardzo emocjonalnym. Trzeba pamiętać, że tereny te znajdowały się pod hitlerowską okupacją i nie mogłoby dojść do takiego pogromu, jeśli nie miałby on przynajmniej aprobaty władz niemieckich. Dokumenty niemieckie wyraźnie sugerują, że mogła to być prowokacja hitlerowskiej policji bezpieczeństwa. 3 lipca 1941 szef SS i policji Heinrich Himmler rozesłał do wszystkich jednostek szyfrogram, w którym zalecał prowokowanie pogromów na terenach okupowanych tak, aby wyglądało to na spontaniczną akcję miejscowej ludności, która popiera politykę niemiecką. Zajścia w Jedwabnem i innych miejscowościach Podlasia nie są wyjątkiem. Prof. Tomasz Szarota w wydanej niedawno książce pt. "U progu Zagłady". Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie" pisze, że podobne wydarzenia miały miejsce w różnych częściach Starego Kontynentu. W raportach Polskiego Państwa Podziemnego z terenu Białostocczyzny czytamy, że w pogromach brała udział ludność polska w odwecie za postawę niektórych Żydów pod okupacją sowiecką i że pogromy te zostały dokonane z inspiracji i za przyzwoleniem niemieckim. W zbiorach prof. Tomasza Strzembosza znajduje się kilka relacji Polaków, którzy wręcz twierdzą, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Niemcy. - Polscy historycy nie traktują książki Grossa jako poważnej pracy historycznej, zarzucają mu wybiórcze traktowanie źródeł.
- - Na ile powszechna była kolaboracja Żydów w czasie okupacji sowieckiej i na czym polegała? - W pierwszym okresie okupacji Sowieci w bardzo szerokim zakresie korzystali z pomocy mniejszości narodowych - Białorusinów, Żydów i Ukraińców. Kolaboracja polegała na pracy w strukturach administracji sowieckiej i aparacie bezpieczeństwa oraz na pomocy tym organom w represjonowaniu Polaków. Już we wrześniu 1939 wśród części tej ludności ujawniły się bardzo silne nastroje wrogości wobec państwa polskiego i Polaków. Jeszcze przed nadejściem Armii Czerwonej skomunizowana ludność żydowska i białoruska zajmowała miasteczka i wsie, rozbrajała oddziały WP, policji, straży obywatelskiej, ogłaszając władzę sowiecką, dokonywała aresztowań, czystek, mordów na Polakach, udzielała informacji wywiadowczych pierwszym jednostkom sowieckim, a nawet chwytała za broń, dokonując aktów dywersji. Do walk z żydowską rebelią doszło w wielu miejscach na grodzieńszczyźnie (walki o Grodno i Skidel), na Polesiu i w Wilnie. Potem część społeczności żydowskiej pomagała Sowietom w denuncjowaniu Polaków i zwalczaniu polskiej konspiracji niepodległościowej, która na tych terenach była szczególnie silna. Według ujawnionych na początku lat 90. źródeł NKWD, w latach 1940-41 w czasie czterech wielkich deportacji z obszaru całej okupacji sowieckiej deportowano około 350 tysięcy Polaków (w ostatniej wywózce, która rozpoczęła się 20 czerwca 1941, z obwodu białostockiego deportowano aż 12 tysięcy osób). Z kolei źródła polskie, tworzone na podstawie szacunkowych obliczeń, podają od miliona do dwóch milionów deportowanych obywateli polskich. - Wiele relacji wskazuje na to, iż pogromy w okolicach Jedwabnego były odwetem za postawę Żydów w czasie okupacji sowieckiej. - Profesor Strzembosz przywołuje kronikę sióstr benedyktynek z Łomży, która mówi między innymi o tym, że wywózka z 20 czerwca 1941 była dla Polaków sądnym dniem, a Sowieci razem z Żydami cieszyli się z tej tragedii. Wynika z tego, że część miejscowych Żydów - głównie biedota, komuniści i uciekinierzy z Polski centralnej - aż do wyjścia Sowietów była z nimi związana. Wspomniany już Jan Karski pisał, że negatywny stosunek części społeczeństwa polskiego do Żydów wynikał z poczucia krzywdy za ich postawę podczas okupacji sowieckiej i że Polacy czekali na okazję, żeby dokonać okrutnej zemsty. Potwierdzają to również relacje żydowskie, np. złożone doktorowi Emanuelowi Ringelblumowi. Pamiętać należy, że w 1939 Polacy nie tylko stracili państwo, ale podlegali również bezwzględnej eksterminacji. Przedwojenny antysemityzm, silnie zakorzeniony w niektórych środowiskach polskich, na przykład na północnym Podlasiu, wzmógł się pod wpływem przeżyć okupacji sowieckiej, kiedy rozpowszechnił się stereotyp Żyda-komunisty. Dochodził do tego motyw zemsty osobistej (źródła polskie podkreślają, że do odwetu dążyły osoby, które były aresztowane i torturowane bądź miały deportowanych i zamordowanych bliskich) i motyw rabunkowy. Wystarczyło, że okupant niemiecki w jakiś sposób zachęcał do rozprawy z Żydami czy nawet dał ludności wolną rękę. Do takich sytuacji dochodziło również na początku okupacji sowieckiej w 1939, kiedy Sowieci inspirowali albo po prostu pozwalali komunistycznym bojówkom, złożonym z Białorusinów i Żydów, na antypolskie wystąpienia. W warunkach anarchii do głosu zawsze dochodzą przedstawiciele marginesu społecznego i biedota, ludzie zdolni do popełnienia każdej zbrodni. - Pojawiają się opinie, że tak jak Żydzi witali Sowietów we wrześniu 1939, tak Polacy witali Niemców latem 1941. Ma to świadczyć o dużych sympatiach proniemieckich i antysemityzmie Polaków. - Nie można stawiać znaku równości między tymi dwoma wydarzeniami. Po pierwsze, jak stwierdził profesor Strzembosz, Żydzi w II RP byli dyskryminowani w różny sposób, ale nie poddawano ich takim represjom i eksterminacji, które uzasadniałyby ich postawę w czasie okupacji sowieckiej. Na pewno mieli powody, aby odreagować poczucie poniżenia z okresu przedwojennego, ale ich entuzjazm z powodu wejścia Armii Czerwonej i czynne poparcie dla władzy sowieckiej, prócz radości z odejścia Niemców, którzy ich represjonowali, miały wyraźne zabarwienie antypolskie, wyrażały radość z powodu upadku państwa polskiego. Sytuacja Polaków była zupełnie inna: po dwóch latach okrutnej eksterminacji sowieckiej - wywłaszczeń, usuwania z pracy, aresztowań, tortur i deportacji, traktowali Sowietów jak śmiertelnego wroga. Życzliwy stosunek Polaków do wkraczających wojsk niemieckich był wynikiem ulgi, że skończyła się okupacja sowiecka, a nie radości z nowej okupacji niemieckiej.
Dr. Wierzbicki zamiescił
w następnym numerze "Tygodnik Solidarność"
Sprostowanie dr MAREK WIERZBICKI |