Nie są możliwe syntezy cywilizacji. Nie można w poniedziałki, środy i piątki być człowiekiem
cywilizacji łacińskiej, to znaczy uważać, że prawo musi być podporządkowane etyce,
a we wtorki, czwartki i soboty być człowiekiem cywilizacji żydowskiej, to znaczy
twierdzić, że etyka wypływa z prawa. Koneczny pokazał również, że przynależność
cywilizacyjna nie zależy od rasy, języka czy religii. Tak więc to, że ktoś nawrócił
się z mozaizmu na religię katolicką, nie oznacza bynajmniej automatycznego przejścia z
cywilizacji żydowskiej do łacińskiej, to samo dotyczy katolików innych cywilizacji.
Nieznajomość praw dziejowych Konecznego wskutek cenzury w okresie PRL, otworzyła drogę
katolickim środowiskom żydowskim, zgrupowanym wokół "Tygodnika Powszechnego"
(tzw. "katolewicy"), do siania zamętu, także i wśród duchowieństwa. Dlatego
tak trudno jest dziś tłumaczyć, że "Polska może być tylko państwem cywilizacji
łacińskiej, a nie mieszanek cywilizacyjnych". Zamęt, który wywołuje mieszanka
cywilizacji bizantyńskiej, turańskiej i żydowskiej, walczących z cywilizacją łacińską
w Polsce, ułatwia rozkradanie gospodarki narodowej, demontaż państwa oraz sprzyja
szerzeniu opinii, że Polacy nie są w stanie normalnie żyć i pracować we własnym państwie.
Nauki historii
Zdumiewająca jest przenikliwość twórców myśli narodowej, dzięki którym w lipcu
1895 r. ukazał się pierwszy numer "Przeglądu Wszechpolskiego", kiedy to
wiedza o cywilizacjach Feliksa Konecznego jeszcze nie istniała. Ówczesna wszechpolskość,
to nie tylko pragnienie odbudowy niepodległego Państwa Polskiego, ale także jakby tęsknota
za cywilizacją łacińską, harmonizującą stosunki społeczne w państwie ludzi różnych
narodów, religii, ras, języków. Gdyby tak nie było, powstałby zapewne Przegląd
Narodowy Polski.
Dzisiaj dzieło to kontynuują "Nowy Przegląd Wszechpolski", a także " Myśl
Polska" obchodząca aktualnie swoje 60-lecie. Jak aktualna jest misja obu periodyków,
świadczy artykuł Jana Ludwika Popławskiego Samodzielność Galicji (" Przegląd
Wszechpolski" 1901), w którym autor przywołuje obszerne fragmenty referatu Bolesława
Wysłoucha na zjeździe delegatów Stronnictwa Ludowego w Tarnowie: "Na darmo głosem
przestrogi wołał już w r. 1853 ks. Kalinka: Przemysł i handel z Austrią to
germanizacyjna potęga, bo Galicja, aby opatrzyć swoje potrzeby, co rok musi część
ziemi polskiej Niemcom i Żydom sprzedać, to nieustanne, periodyczne, jak się obrazowo
wyrażał, przelewanie się ziemi galicyjskiej do kas bankierów wiedeńskich...Ta cicha
wojna ekonomiczna z nieubłaganą stałością po dzień dzisiejszy uszczupla nasze
terytorium, usuwa ziemię spod nóg."
Oceniając sytuację Galicji, Popławski pisze: "Powstawały stronnictwa, zjawiały
się nowe programy, ale w żadnym z nich nie roztrząsano zasadniczo prawno-politycznego
stanowiska Galicji albo załatwiano się z tą sprawą ogólnikowym frazesem. Mieliśmy różne
programy - liberalne i szlacheckie, postępowe i zachowawcze, patriotyczne i ugodowe, ale
nie mieliśmy programu polityki narodowej".
Tak więc po 100 latach wracamy do punktu wyjścia, tyle że na razie jeszcze mamy
formalnie Państwo Polskie. Dlatego zachęcam Czytelników "Myśli Polskiej" i
"Nowego Przeglądu Wszechpolskiego" do wzajemnego popierania obu periodyków. Środowiska
polityczne, które je wydają, są zwalczane przy użyciu dwóch potężnych broni, a
mianowicie zmowy milczenia, a następnie kreowania "politycznie poprawnej myśli
narodowej". Artykuł w "Rzeczpospolitej" (18.01.2001), zatytułowany
"Współczesny polski patriotyzm musi wypracować wizję naszej wspólnej przyszłości.
Naród - ostatni węzeł" to właśnie ofensywa w tym kierunku.
Naród Polski chce traktować ludzi wszystkich cywilizacji jak ewangelicznych bliźnich i
dlatego "władzę państwową i samorządową powinien powierzać tylko ludziom
cywilizacji łacińskiej". Nie może jednak odpowiadać za działania tych, którzy
delikatnie, ale systematycznie eliminują przykazanie miłości bliźniego na rzecz hasła
"powinności i solidarności", a przykazanie miłości Boga oddają na łaskę i
niełaskę konstytucyjnych intelektualistów.
Dyktatura mniejszości
Ideologowie komunizmu, nazywani w II Rzeczypospolitej "żydokomuną", tolerowali
tylko patriotyzm " politycznie poprawny", który miał zniknąć w wyniku
wymiany pokoleniowej. Wolno było wyznawać tylko "postępowy nurt" w dziejach
Polski. Naród był niszczony biologicznie (Ustawa z 26.04.1956 o tzw. dopuszczalności
przerywania ciąży) i duchowo, chociaż, przy dużym samozaparciu, każdy mógł - dzięki
bezpłatnej oświacie - uczyć się i studiować, a w czterech ścianach poznawać w miarę
prawdziwą historię Polski. Miały swoją szansę rodziny wielodzietne, bo można było w
biedzie, ale uczciwie pracować umacniając i wzbogacając Jej kulturę materialną. Można
było zagospodarowywać szczęście w nieszczęściu, jakim były granice poczdamskie i
umacniać Kresy Zachodnie i Północne.
Te możliwości wskazywał i sam je wykorzystywał Prymas Tysiąclecia, ks. Stefan Kardynał
Wyszyński. To dzięki Jego dalekowzrocznej polityce papież Paweł VI powołał do życia
polskie diecezje na tych Ziemiach, po wiekach Odzyskanych.
"Idziemy po duszę (tego) narodu..."
Ks. Prymas wiedział, jak skomplikowane są polskie drogi do prawdy o własnej historii,
pełnej nierzadko niezawinionego cierpienia warstw upośledzonych. Zagospodarowywał to,
co było prawdą, chociaż podawaną instrumentalnie dla skłócenia Polaków. Zanim
odszedł, zdążył jeszcze oczyścić sumienia polskie z nienawiści do Niemców. Podczas
wizyty duszpasterskiej w Niemczech w 1978 r., mówił do Polonii niemieckiej: "Polska
oczekuje od Was zachowania Dumy Narodowej, która każe Wam wszędzie pamiętać, z
jakiego pnia dziejowego wyrośliście, jakim duchem się rządzicie, pełni uczuć miłości
społecznej, pokoju i sumienności. Oczekuje, abyście umieli brać od świata to, co
wartościowe, odróżniać zło od dobra, "nie dając się zwyciężyć złu, ale zło
dobrem zwyciężając". Niech Wasza Duma Narodowa nie pozwala Wam dawać złego przykładu!"
Nie zdążył doprowadzić do pojednania Polaków ani wyleczyć ich z naiwności. Nakręcony
w zeszłym roku film "Prymas - trzy lata z tysiąca", pokazał, jak się
rozpracowuje polski tradycyjny patriotyzm. W jednej ze szkół dużego miasta tylko jedno
dziecko w klasie domyślało się, kto to był Prymas Wyszyński. Po obejrzeniu filmu
przez klasę w ramach realizowanego programu inne dziecko zapytało nauczyciela: Dlaczego
Prymas pił wódkę? Starsza młodzież czasami zwraca uwagę, że jak to? To Prymas podsłuchiwał
UB? Film ten ma, jak na przynętę, tylko jedną myśl prawdziwą: " Idziemy po duszę
(tego) narodu...".
Do czego ma posłużyć pamięć o Prymasie?
Trzy czwarte miliona widzów obejrzało skandaliczny film o Prymasie, ponad połowa głosujących
wybrała promotora mieszanki cywilizacyjnej na Prezydenta, oraz jak dotąd, nikt z
czynnych polityków nie zgłosił wniosku o wypowiedzenie Układu o Stowarzyszeniu Polski
ze Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, którego wcielanie w życie
oznacza, że nie Państwo Polskie, ale jego szczątki będą stopniowo wprowadzane do UE.
Polacy w swojej historii zawsze wychodzili z najgorszych opresji.
Patriotyzm gromadnościowy
Według Centralnych Sił Politycznych (CSP) wyprzedaż majątku narodowego, kiedy to
nabywcami są spółki, koncerny itd., nazywa się "prywatyzacją". Na miejsce
socjalizmu państwowego jest wprowadzany globalny socjalizm akcyjny. Własność państwowa
z okresu PRL zostaje - w atmosferze zamętu i nadużyć - zastąpiona kolektywną własnością
międzynarodowego akcjonariatu, od którego pracownik najemny nie jest w stanie
wyegzekwować żadnych zobowiązań.
Autentyczna własność prywatna oznacza, że jedna osoba dysponuje całym składnikiem
majątkowym, a nie jego procentową częścią. "Na kółkach spółdzielczych
dojedziemy do socjalizmu" - mawiali działacze KPP w II RP, oddelegowani do pracy w
spółdzielczości. No cóż, gdybyśmy zdążyli na czas zrozumieć, że chłopi i
robotnicy, obdarowani wolnością " wolnych najmitów", to także naród - losy
Polski byłyby dziś zgoła inne.
Niestety, nie zdążyliśmy i dlatego p. A. Kwaśniewski cieszy się tak wielką popularnością
wyborców, którzy chcieliby zatrzymać na zawsze raz zdobyte poczucie bycia członkami
narodu, chociaż często, poza osobistymi drobiazgami, nie mieli żadnej prywatnej własności.
Wystarczało bowiem poczucie wspólnoty narodowej, instytucjonalnie identyfikowanej z
funkcjami społecznymi "państwa dla każdego człowieka" . Tak zrodził się
gromadnościowy patriotyzm milionów, tych samych, którzy od lat wędrują za Papieżem
Polakiem.
Zamówienie na poprawny patriotyzm
Nie można mieć pretensji do ludzi cywilizacji żydowskiej - oni po prostu pozostają do
końca sobą. Chcieli opanować inteligencję i gospodarkę II Rzeczypospolitej i dzisiaj
cel ten w zasadzie osiągnęli, także dzięki manipulowaniu polskim tradycyjnym
patriotyzmem. Mamy zatem tradycyjny, a więc personalistyczny, patriotyzm cywilizacji łacińskiej
i gromadnościowy patriotyzm, odżywiający się resztkami rzeczywistości społecznej państwa
realnego socjalizmu. Ten pierwszy jest - w sposób kontrolowany - manifestowany podczas
oficjalnych uroczystości. Nad tym drugim próbują rozciągnąć kontrolę CSP, eksponując
ostatnio doktrynę politycznie poprawnego patriotyzmu za pośrednictwem katolewicy, znającej
doskonale naturę Polaka-katolika, a zasłaniającej się autorytetem Kościoła. Chodzi o
rozbrojenie oporu, jaki może wywołać ostateczne wywłaszczenie narodu z prawa do życia
we własnej Ojczyźnie, i finalizowanie wejścia do Unii Europejskiej.
CSP chcą patriotyzmu europejskiego, oddzielonego od "zwyrodniałego nacjonalizmu, żywiącego
się zapachem krwi" ("Rzeczpospolita 18.01.2001). Być może troskę tę wywołuje
myśl, którą Hans Frank zapisał w swoim diariuszu (02.03.1940): "Nie zapominajcie,
że Niemcy obecnie stoją wobec zadania utworzenia Światowej Rzeszy!" My natomiast
musimy sobie postawić zadanie zrozumienia i zaakceptowania owego gromadnościowego
patriotyzmu dla ratowania Polski. Praktycznie oznacza to wzajemne odnajdywanie się Polaków,
niezależnych od manipulacji niemiecko-żydowskiej, po obu stronach sceny politycznej. O
tym, że jest to realnie niebezpieczne dla CSP, świadczy gorączkowa praca nad
zmontowaniem grupy kadrowej środka, czyli Tusk-Olechowski-Płażyński (TOP), w celu
sparaliżowania w zalążku odbudowy pojednania narodowego.
Andrzej J. Horodecki
Patrz też prof. dr hab. Maciej Giertych "Rozumienie świata a podziały cywilizacyjne" (uwaga moja - WK.)
Powrot
|