Spirala nienawiści
Andrzej Echolette
 

Wyniki ekshumacji w Jedwabnem obalają tezy książki Jana T. Grossa. Przede wszystkim liczbę zamordowanych i polskie sprawstwo mordu. I zapewne dlatego nagonka sił antypolskich od razu nabrała nowego impetu.

Spirala nienawiści

Mordu w Jedwabnem dokonali Niemcy, a nie Polacy. Ekshumacja wykazała bowiem jednoznacznie, że liczba znalezionych ofiar jest o wiele mniejsza niż to przedstawił w Sąsiadach Jan Tomasz Gross, co obala wszystkie inne tezy jego paszkwilanckiej książki.

Znalezienie w mogile łusek po pociskach oraz tzw. płaszcza kuli wykluczyło ostatecznie polskie sprawstwo mordu. Łuski pochodziły z broni krótkiej i długiej typu parabellum i mauzer, które były używane przez niemiecką żandarmerię oraz oficerów, a także osławione komando Schapera działające w Łomżyńskiem w 1941 r.

Polskie sprawstwo wyklucza także fakt znalezienia w mogile rzeczy osobistych ofiar. Na terenie stodoły i w grobach ujawniono około 600 przedmiotów: klucze, naparstki, resztki odzieży, obrączki, pierścionki, złote ruble (tzw. świnki). Z zasady, w podobnych przypadkach akcji likwidacyjnych, Niemcy nakazywali zabieranie przez przyszłe ofiary rzeczy osobistych.

Pogromu dokonali Niemcy

Ustalenia z ekshumacji jednoznacznie wskazujące na Niemców jako autorów zbrodni (chyba że przyjmiemy, iż Polacy podczas okupacji mieli prawo do legalnego posiadania broni!) powinny były uciąć wszelkie spekulacje w tej mierze. Należało oczekiwać więc np., że w końcu władze RP zajmą stanowcze stanowisko w kwestii ataków na Polskę i Polaków, których eskalacja nastąpiła właśnie przy sprawie jedwabieńskiej. Stało się jednak odwrotnie.

Upiory antypolonizmu nie śpią

Wyniki ekshumacji podważające podstawowe elementy nagonki na Polskę, rozpętanej przy okazji Jedwabnego, jedynie wzmogły ataki i szantaże mające na celu wymuszenie na Polakach przyznania się do sprawstwa pogromu.

Oto we "Wprost" z 10 czerwca br. biskup Tadeusz Pieronek, reprezentant katolewicy, wyciągany do mediów niczym królik z kapelusza, zawsze gdy idzie o udowodnienie polskich win i polskiego antysemityzmu, komentując przeprosiny biskupów, mówi: Biskupi postąpili w ten sposób, ponieważ z pewnością wiemy, że Polacy, chrześcijanie, katolicy zamordowali w sposób bestialski Żydów i nic nie może tej zbrodni usprawiedliwić. Jest to hańbą dla polskiego narodu. Bezpośrednia odpowiedzialność w sensie prawnym ciąży na tych, którzy to zrobili. Ale jako bagaż historyczny ciąży na nas wszystkich, bo to byli nasi rodacy.

Dalej mamy jeszcze podważanie słów Prymasa Polski odnośnie destrukcyjnej roli ks. Czajkowskiego wobec polskiego kościoła.

Biskup, gdyby był osobą prywatną, mógłby mówić, co mu ślina na język przyniesie - poglądy przez niego głoszone byłyby jego sprawą i co najwyżej świadczyłyby jak najgorzej o ich autorze. Jednak biskup Pieronek jest wpływową osobistością w polskim Episkopacie i sądy przez niego uzewnętrzniane na potrzeby liberalnej prasy rykoszetem trafiają w Kościół katolicki w Polsce i budują fałszywy obraz jego hierarchów. Czy zatem dla dobra obrazu Kościoła w Polsce nie byłoby właściwe powstrzymanie wystąpień publicznych Biskupa przez powołane do tego czynniki hierarchiczne?

Z jakiego narodu pochodzi Kieres?

Ale nie tylko biskup Pieronek mówi nadal o zbrodni dokonanej przez Polaków. Ustalenia ekshumacyjne postponuje (w kontekście wcześniejszych wypowiedzi w USA fakt ten zupełnie nie dziwi) Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Tak jak w "Gazecie Wyborczej" (6 czerwca 2001 r., a więc już po ustaleniach ekshumacyjnych!!!) spytany o mniejszą niż się spodziewano liczbę ofiar: Liczba ofiar nie jest w tym przypadku ważna. Zginęli niewinni ludzie, w tym kobiety, dzieci, a nawet niemowlęta. Czy było ich 1600, czy 200 - nie ma większego znaczenia. Również fakt obecności Niemców nie zmienia oceny polskiej odpowiedzialności. Prawna i moralna ocena tego, co się wydarzyło w Jedwabnem, nie uległa zmianie.

Jeszcze dalej prezes IPN poszedł dzień wcześniej w programie publicystycznym Polityczne graffiti" (Telewizja Polsat, 5 czerwca, wieczorem). Nie dość, że wyraził przekonanie, że treść napisu na nowym pomniku w Jedwabnem powinna ulec zmianie, to spuentował całą rzecz następująco: Moi rodacy byli sprawcami tej zbrodni.

Można by rzecz potraktować w kategoriach farsy i spytać prezesa Kieresa: czy jego rodakami są Niemcy? Ale na żarty w tym przypadku miejsca nie ma. Mamy bowiem do czynienia z popieraniem przez szefa instytucji państwowej tezy o polskim sprawstwie mordu, obalonej przez historyków, publicystów oraz wyniki prac ekshumacyjnych. A co za tym idzie, popieraniu tez Jana Tomasza Grossa. Tez, które przez ekshumację również zostały obalone.

Idąc tokiem rozumowania Kieresa (Niemcy w Jedwabnem byli obecni, ale odpowiedzialność ponoszą Polacy) - należałoby np. przyjąć, iż co prawda to Niemcy rozpoczęli wojnę, ale za ludobójstwo winę ponoszą Polacy, gdyż jako pierwsi stawili zbrojny opór.

Zdanie o polskiej odpowiedzialności mimo obecności Niemców jednoznacznie dyskwalifikuje Kieresa jako oficjalnego reprezentanta Państwa Polskiego. Z autorami tego typu wypowiedzi nie ma sensu polemizować. Autorów takich bezpodstawnych oskarżeń należy po prostu eliminować z wpływu na życie publiczne. Ale do tego potrzebne są rzeczywiście polskie elity u władzy. A proszę powiedzieć - która z tzw. prawicowych partii aspirująca do zwycięstwa wyborczego zareagowała na antypolską nagonkę?

Łuski nie są przełomem?

Z ust przedstawicieli Instytutu Pamięci Narodowej dowiedzieliśmy się, iż mniejsza ilość pomordowanych oraz znalezienie łusek po pociskach nie oznaczają przełomu w sprawie.

Czy łuski nie są przełomem dlatego, że podważają tezy Grossa (i twierdzenia prezesa IPN Leona Kieresa) o polskim sprawstwie? Czy przełomem - z punktu widzenia IPN-- będzie dopiero udowodnienie tezy (a takiego rozwoju wypadków w świetle narastającej nagonki wykluczyć nie można), że do Żydów w Jedwabnem strzelali Polacy z broni niemieckiej pożyczonej od Niemców? Że do tego Polacy ubrani byli w mundury feldgrau?

Żydzi i Niemcy - wspólna rewizja historii

Stąd nic dziwnego, że do ataku na Polskę ruszyły również środowiska żydowskie.

Obecnie główną osią konfliktu stała się treść napisu na nowym pomniku, który ma stanąć w miejscu kaźni. Jeszcze przed zakończeniem ekshumacji Andrzej Przewoźnik - przewodniczący Rady Ochrony Miejsc Pamięci Walki i Męczeństwa zaproponował po konsultacjach ze środowiskami żydowskimi tekst inskrypcji na nowym pomniku w miejscu jedwabieńskiej kaźni. Napis ten - jakże w obliczu ostatnich ustaleń ze strony polskiej kompromisowy - nie znalazł uznania w gremiach żydowskich, które domagają się, by jednoznacznie uznano w napisie, iż winni mordu są Polacy.

I - co również nie jest dziwne - starania organizacji żydowskich o obciążenie Polaków odpowiedzialnością za mord znalazły poparcie u tow. prezydenta Kwaśniewskiego, który w ubiegłą środę, popierając pośrednio twierdzenia o polskim sprawstwie mordu uznał, że tzw. napis Przewoźnika to kompromis nie najlepszy (...). Chciałbym, żeby ten napis był nawet krótszy, ale bardziej filozoficzny, bardziej sięgający do postaw moralnych, wartości uniwersalnych, nie wchodzący w konteksty historyczne, które zawsze będą wywoływać wątpliwości. Trudno będzie bowiem rozstrzygnąć, czy to, co się stało, miało tylko swój kontekst związany z nazizmem, czy też związany z okupacją radziecką, czy może jeszcze z tym, co tam się działo przed wybuchem wojny, a więc nastrojami antysemickimi.

Kwaśniewski chce, by napis nie wchodził w konteksty historyczne. Oczywiście, inaczej musiałoby się w nim znaleźć stwierdzenie o Niemcach jako autorach zbrodni.

Jakże z przesłaniem komunistycznego lokatora Pałacu Namiestnikowskiego współgrają argumenty używane przez szowinistów żydowskich. Oto kilka próbek:

  • Nie wspominając, że zrobili to Polacy, napis znów ukrywa prawdę - oświadczył Kalman Sultanik - wiceprzewodniczący Światowego Kongresu Żydów, członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, a jednocześnie osoba, wobec której wysunięto kilka lat temu zarzuty o udział w sowieckim aparacie bezpieczeństwa.

  • Nowy tekst napisu na pomniku w Jedwabnem jest nie do zaakceptowania, bowiem zamienia kłamstwo o niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnię na półprawdę - napisali do Aleksandra Kwaśniewskiego szefowie waszyngtońskiego Muzeum Holokaustu - rabin Irvin Greenberg oraz Miles Lerman.

  • Z kolei Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, Stowarzyszenie Dzieci Holokaustu, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce, Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich oraz Polska Unia Studentów Żydowskich wydały oświadczenie, w którym domagają się zmiany treści napisu, podanej przez Andrzeja Przewoźnika i podtrzymują swoje wcześniejsze stanowisko w tej kwestii: Po pierwsze należy usunąć sformułowanie "rozpalony przez niemiecki nazizm". Po drugie należy dodać zdanie: "Tego dnia została unicestwiona społeczność żydowska Jedwabnego".

    To nie wszystko. Żydów w atakach na kompromisowy napis wsparła... mniejszość niemiecka. Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej - organizacja Niemców w Polsce, której prezesem jest prof. Gerhard Bartodziej wystąpiła o usunięcie passusu na temat nienawiści rozpalonej przez niemiecki nazizm. W oświadczeniu prezes Bartodziej stwierdza m.in.: w ten sposób po raz kolejny zwala się całą winę na innych (...). Wojna nie może być usprawiedliwieniem dla zbrodni popełnionych wobec Żydów w Jedwabnem i wobec Niemców w dziesiątkach obozów powojennych: w Łambinowicach, Potulicach, Jaworznie i Świętochłowicach-Zgodzie.

    Trudno chyba o większy przejaw politycznej arogancji i bezczelności. O zwalaniu winy na innych pisze przedstawiciel narodu, który stał się sprawcą największego ludobójstwa w XX wieku, eksterminacji narodów - polskiego i żydowskiego. Narodu, który po łokcie unurzał ręce w polskiej krwi. Na przykład w 1939 r. gdy niemieccy "sąsiedzi", działający w ramach hitlerowskiej V Kolumny mordowali sąsiadów-Polaków, denuncjowali ich do Gestapo i żandarmerii, pomagali w aresztowaniach.

    Bartodziej, pisząc o kolejnym zwalaniu winy na innych, oczyszcza zbrodniarzy z SS, Gestapo, Wehrmachtu. Głosi tego typu brednie tylko dlatego, że po 1989 r. nadano mniejszości niemieckiej prawa i przywileje, których do dziś nie może się doczekać ludność polska mieszkająca po drugiej stronie Odry. Retoryka Bartodzieja wskazuje jednoznacznie, jaki jest rzeczywisty stosunek Niemców i reprezentantów tego narodu, żyjących w Polsce, do kwestii własnej odpowiedzialności za ludobójstwo II wojny światowej. Retoryka ta potwierdza kierunek wytyczany przez holocaust business oraz ziomkostwa niemieckie - obarczenia winą za wojnę i holokaust Polaków, przy jednoczesnym zdjęciu odpowiedzialności z Niemców. Jednym z koronnych przykładów jest chociażby Maus Arta Spiegelmana, bezkarnie czyniący z Polaków wspólników Hitlera w dziele holokaustu.

    Komiks ten reklamowany jest i sprzedawany w największych sieciach handlowych - i pytanie: gdzie są organa państwa powołane do przestrzegania porządku publicznego? Oddalenie wniosku "Naszej Polski" o wszczęcie postępowania wobec Jana Tomasza Grossa wskazuje jednoznacznie, że instytucje wymiaru sprawiedliwości stały się strażnikami nowego porządku. Dlatego trudno się dziwić, iż w momencie, gdy Jan T. Gross i jego oszczercze publikacje znajdują się pod polityczno-prawnym parasolem, mnożą się naciski, by z jednego z warszawskich kościołów usunąć księgarnię wydawnictwa Antyk. Dlaczego? A dlatego, że sprzedaje książkę Jerzego Roberta Nowaka 100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem. Uznaną przez lewicę i liberałów za antysemicką. A antysemityzmem jest to, co pokazuje prawdę o stosunkach żydowsko-polskich.

    Kiedy się obudzimy?

    Kiedy jako Naród przestaniemy milczeć i obojętnie przechodzić obok tego typu spraw, udając, że próby zamknięcia takiej czy innej księgarni, likwidacji kolportażu takiej czy innej gazety nas bezpośrednio nie dotyczą? Otóż właśnie dotyczą, gdyż - nie reagując - obudzimy się pewnego dnia w poprawnościowym getcie, w którym nasze dzieci będą nauczane, iż nie było Powstania Warszawskiego, a II wojnę wywołali Polacy, atakując pokojowo usposobionego Hitlera. Getta, z którego nie będzie już wyjścia.

    Początki już mamy - historia narodowa spychana jest gdzieś na margines nauczania, jej miejsce zajmuje nowy przedmiot obowiązkowy - historia i martyrologia Żydów w Polsce.

    Historia Polski i Polaków jest już nieistotna!

    A to, co musi w tym momencie robić prasa prawicowa i niepodległościowa, to ujawniać, kto mordował Polaków i nie poniósł za to najmniejszej nawet kary. Jak robili to Niemcy, a potem komuniści sowieccy i żydowscy, narzucający naszemu krajowi czerwony totalitaryzm. Odbudowywać świadomość narodową.

    Winni są ci, co rządzą Polską

    Odpowiedź na pytanie: dlaczego można bezkarnie czynić z Polaków naród ludobójców - jest w zasadzie prosta. Polskie elity nie zajmują się tak przyziemnymi dla nich i nieważnymi problemami, jak obrona kraju przed zniesławianiem. Stąd na twierdzenia o polskich obozach koncentracyjnych i polskiej winie za Jedwabne odpowiedzią jest przyzwalające i nakręcające spiralę nienawiści do Polski milczenie. Rząd nie zabiera głosu w sprawach dotyczących wystąpień antypolskich - wydaje natomiast stanowisko potępiające ataki terrorystyczne na Tel Awiw. To łatwiejsze, wygodniejsze i bezpieczniejsze niż protestowanie przeciwko atakom rabinów na Polskę.

    Andrzej Echolette

    Powrot

  • Hosted by www.Geocities.ws

    1