Specjaliści z Izraela (tytuł pochodzi ode mnie - WK.) Paweł Wroński, PAP |
Gazeta Wyborcza - Napis na pomniku w Jedwabnem ma wybiegać w przyszłość; nie dzielić, ale łączyć ludzi - powiedział w poniedziałek Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, prezentując wynegocjowaną treść inskrypcji Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych oraz żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Ku przestrodze potomnym, by rozpalony przez niemiecki nazizm grzech nienawiści już nigdy nie obrócił przeciwko sobie mieszkańców tej ziemi. Jedwabne 10 VII 2001 Taki napis zostanie umieszczony na pomniku pomordowanych w Jedwabnem. - Napis jest wynikiem kompromisu, konsultacji z wieloma środowiskami, w tym żydowskimi - tłumaczył w poniedziałek sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, negocjacje w sprawie treści inskrypcji o mało nie zostały zerwane, gdy na posiedzeniu rady Jedwabnego pojawił się Leszek Bubel Jeden z jedwabińskich radnych powiedział nam, że nie wiadomo, jakim sposobem Leszek Bubel - wydawca antysemickich gazetek - dostał się na piątkowe posiedzenie rady miasta. Posługiwał się legitymacją uprawniającą dziennikarzy do wejścia do Sejmu. Bubel wcześniej wielokrotnie odwiedzał miasteczko, brał udział w powołaniu Komitetu Obrony Dobrego Imienia Jedwabnego, usiłował wykupić działkę, na której częściowo znajduje się mogiła pomordowanych. - Pan Przewoźnik oświadczył, że jeżeli pan Bubel nie wyjdzie, to wyjdzie on - powiedział nam nasz informator. - Wówczas Bubel zaczął obfotografowywać sekretarza Rady Ochrony Pamięci oraz radnych. - Nie chciałbym komentować posiedzenia rady, bo było zamknięte - odpowiedział "Gazecie" pytany o ten incydent Przewoźnik. Podczas posiedzenia rady dyskusja była gorąca, pojawiły się głosy, że należy wrócić do dawnego napisu na pomniku, który oskarżał Niemców o popełnienie zbrodni. Zaaprobowany napis nie stwierdza wprost, kto dokonał mordu. Według Andrzeja Przewoźnika koncepcja napisu jest bardzo bliska sugestiom pochodzącego z Jedwabnego, a mieszkającego w Nowym Jorku rabina Jacoba Bakera. Przed ujawnieniem napis był też konsultowany m.in. ze środowiskami żydowskimi, rabinem Łodzi i Warszawy Michaelem Schuldrichem, biskupami, przewodniczącym Rady Oświęcimskiej Władysławem Bartoszewskim. - W wielu przypadkach napis został przyjęty "do wiadomości", w wielu "do akceptującej wiadomości", wiem, że nie da się zadowolić wszystkich - mówił Przewoźnik. - Czy ktokolwiek zwracał się do pana z żądaniem, aby na pomniku wskazano Polaków jako sprawców zbrodni? - pytali dziennikarze. - Nie mam nic do powiedzenia na ten temat - odpowiedział Przewoźnik. W sobotę rano po "przemyśleniu i przespaniu" jego propozycji zgodę na taką treść napisu udzieliła Rada Gminy Jedwabne. - To jest dla mnie bardzo ważne, bowiem ci ludzie będą musieli z tym pomnikiem żyć i się nim opiekować - skomentował Przewoźnik. Wedle słów radnych miasteczka w czasie zamkniętej sesji przedstawił on kilka propozycji napisu. Radni zgodzili się na "najłagodniejszy", Przewoźnik jednak innych propozycji dziennikarzom nie zdradził. - Neutralny i do zaakceptowania - powiedział o projekcie napisu na pomniku proboszcz parafii w Jedwabnem ks. Edward Orłowski. - Nie wiem, czy w obecnej sytuacji mógłby być lepszy, przecież śledztwo nie zostało skończone. Nikogo nie obwinia ewidentnie, ale wskazuje, że nazizm był powodem tego wszystkiego - zaznaczył proboszcz. - Ten zapis ma szansę przetrwać, bo nie zawiera nieprawdy - ocenił burmistrz Jedwabnego Krzysztof Godlewski. Inskrypcja miała być tylko fragmentem całego napisu na pomniku cmentarza wojennego w Jedwabnem. Wedle wcześniejszych założeń miała tam być wymieniona liczba pomordowanych oraz ich nazwiska. Polskie władze dysponują dwiema listami pomordowanych w Jedwabnem - przedstawionymi przez Instytut Yad Vashem i przez Fundację Laudera. Niestety, różnice między nimi są na tyle poważne, że trudno na ich podstawie wykonać listę zamordowanych na pomniku. Być może ustalenie nazwisk stanie się możliwe po zakończeniu śledztwa IPN. Kilkanaście minut po zakończeniu konferencji prasowej projekt napisu został przekazany wykonawcy pomnika, tak aby wszystko było gotowe na 10 lipca. Obecnie, jak poinformował Andrzej Przewoźnik, na terenie spalonej stodoły prowadzone są prace archeologiczne. Odnaleziono drobiazgi, które należały do ofiar: zegarek, guziki, klucze.
Paweł Wroński, PAP, 28-05-2001 21:51 |