Zadziwiające Maciej K. Sokołowski |
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej oświadczył publicznie, i to wielokrotnie, że niezależnie od tego ilu było tam Polaków, co robili i czy działali pod przymusem czy z własnej woli, odczuwa on poczucie współwiny za mord w Jedwabnem. Dodał nawet, że miałby poczucie winy, gdyby tylko jeden Żyd zginął z ręki Polaka. Mówił, że tak jak za czyny chwalebne Polacy mają prawo do dumy, tak za zbrodnie odczuwać powinni winę. Mnie się wydaje, że mamy tu do czynienia ze świadomą manipulacją. Przecież przeciwieństwem dumy jest wstyd, nie wina. Przeciwieństwem winy jest zasługa. Jeszcze inne przeciwstawne pojęcia to uznanie za czyn chwalebny i potępienie za zbrodnię. Możemy być dumni z Pułaskiego i wstydzić się za Dzierżyńskiego. Jednak winy tego ostatniego nie są winami Narodu Polskiego i za nie przepraszać nie musimy. Zbrodnie osoby i zbrodnie narodu Nieco inaczej wygląda ten problem, jeżeli haniebnych czynów dokonuje się z upoważnienia narodu lub społeczeństwa. Niewątpliwie Naród Niemiecki musiał czuć się współwinnym okrucieństw wojny oraz eksterminacji Polaków, Żydów, Cyganów i innych narodowości, bo to niemieckie społeczeństwo wybrało i popierało Hitlera. Mogą odczuwać winę również ci, którzy utworzyli zbrojne oddziały lub formacje popierające nazizm i którzy świadomie, jako część społeczeństwa, współdziałali z mordercami. Takich oddziałów Polacy nie tworzyli. Jeżeli nawet gdziekolwiek Polacy postępowali haniebnie, nie były to działania świadomie organizowane i popierane przez choćby część społeczeństwa. Nie byli to przedstawiciele Narodu Polskiego, lecz zwykli złoczyńcy i zbrodniarze, obecni w każdym narodzie. I dziś tacy sami jak oni, tylko w nieporównanie większej liczbie, rabują banki i mordują. Przypominam, że także wówczas szmalcownicy byli karani śmiercią przez władze Polski Podziemnej. Powinniśmy się za szmalcowników wstydzić i ich potępiać, ale nie możemy czuć się współwinni ich czynów. Konieczne jest rozróżnienie Przepraszanie Za Polaków, którzy dopuścili się czynów niegodnych powinniśmy przepraszać. Ale czym innym jest przeproszenie z poczucia wstydu, że niegodny czyn popełnił Polak lub Polacy, a czym innym - przeproszenie wynikające z poczucia winy lub współwiny. Nie z poczuciem współwiny Narodu Polskiego, tylko ze wstydem należało przeprosić Czechów i Słowaków za interwencję wojskową w 1968 roku. Z poczuciem winy powinni przepraszać ci, którzy decyzję interwencji wydali. Poczucie winy zawiera w sobie bowiem przyznanie się do uczestnictwa lub współuczestnictwa. A już przepraszanie w imieniu narodu, jeżeli to nie naród a tylko jego drobna część - wręcz margines - na własną rękę zbrodni w Jedwabnem się dopuściła (jeżeli w ogóle się dopuściła; śledztwo jeszcze trwa), jest nadużyciem i manipulacją wręcz ohydną. Ciągle czekamy Niezaprzeczalnymi faktami historycznymi były zbrodnicze działania osób narodowości żydowskiej po wkroczeniu wojsk sowieckich na wschodnie ziemie Rzeczypospolitej w 1939 roku. Żydowscy sąsiedzi, zorganizowani w milicyjne grupy, wydawali Polaków na śmierć i wygnanie na nieludzką ziemię, brali też udział w rabowaniu ich mienia. Po wojnie, uczestnicząc w zbrodniczych służbach bezpieczeństwa PRL, prowadzili okrutne śledztwa, skazywali Polaków na śmierć i więzienie. Daleki jestem od przypisywania winy całemu Narodowi Żydowskiemu. Mam jednak prawo żądać uznania swojej winy i przeproszenia od tych, którzy dopuszczali się zbrodni - sędziego Michnika, prokurator Wolińskiej, Salomona Morela i wielu, wielu innych. Ale oni milczą. Uciekli za granicę i nie czują żadnej winy - uważają, że nie mają za co przepraszać. Właśnie to jest obrzydliwe. MACIEJ K. SOKOŁOWSKI P.S. Nie rozumiem, dlaczego szkalujący naród polski p. Gross jest w Polsce przyjmowany? Nie przypuszczam, by Żydzi organizowali w Izraelu spotkania autorskie p. Bublowi. Tygodnik GŁOS, NR 14 (872) 7 kwietnia 2001 |