Skończyć z oszczerstwami!
Antoni Nadara

 

Kolno to miasteczko położone w tym samym regionie, co Jedwabne. Na początku lipca 1941 r. Niemcy dokonali tam pogromu ludności żydowskiej. Wcześniej, gdy Kolno znajdowało się pod okupacją sowiecką, Polacy przeżywali gehennę. Po donosach ludności żydowskiej zaczęły się aresztowania i wywózki na Sybir.

Skończyć z oszczerstwami!

Pragnę wyrazić głęboką sympatię dla Redakcji "Naszej Polski", gdyż w mojej ocenie jest ona jedną z kilku gazet, z których można dowiedzieć się prawdy o tym, co się dzieje w naszym kraju. Ostatnio często komentujecie artykuły żydowskich dziennikarzy o Polsce, oczerniających naród polski za rzekome mordowanie Żydów w Jedwabnem, opisane w książce J.T. Grossa. Milczałem na ten temat, sądząc, że te bzdurne oskarżenia umrą śmiercią naturalną, pozbawione wszelkich podstaw. Okazało się jednak, że nie, bowiem komuś zależy, żeby sprawę rozdmuchać, włączając do niej wszystkie miasteczka z tego rejonu, jako stereotypy Jedwabnego - m.in. i Kolno, z którego ja pochodzę i większość lat wojennych spędziłem tam, gdzie jako członek AK pełniłem różne funkcje w Baonie AK Kolno. Byłem również w oddziale partyzanckim AK, działającym w tym terenie.

Nie byłem nigdy i nie jestem antysemitą. Uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia. Każdy naród powinien mieć prawo do kształtowania swojego losu. Tak jednak nie było i nie jest. My, Polacy, znamy to z własnej historii. Żydzi również mają bogatą i smutną własną historię. Podczas wojny przeżyli dramat, którego cząstką jest ich historia w Kolnie, Jedwabnem i wszystkich miasteczkach tego regionu. Żeby poznać i zrozumieć historię żydowskiego dramatu w tym rejonie, trzeba się cofnąć do czasów przedwojennych. W Kolnie mieszkało około 5200 osób, z czego ponad 3500 stanowili Żydzi. Podobnie kształtowała się sytuacja ludnościowa w pozostałych miasteczkach tego regionu. Całe życie gospodarcze Kolna i tych małych miasteczek, handel, rzemiosło, wszelkie usługi - były prawie całkowicie w rękach ludności żydowskiej.

Tak było w Kolnie

W Kolnie działaczem komunistycznym przed wojną i podczas wojny był Antoni Sokołowski. Nie miał on wielu zwolenników wśród Polaków, ale biedota żydowska garnęła się do niego licznie. Uświadomił on ich, że w Związku Radzieckim Żydzi są szanowani i zajmują bardzo dużo kluczowych stanowisk państwowych. Ta jego nauka przyniosła wkrótce owoce. 1 września 1939 r. wybuchła wojna - Niemcy napadły na Polskę. Kolno, leżące od granicy pruskiej ok. 8 km, dostało się w ich ręce po kilku dniach. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni, szczególnie Żydzi, wiedzieli bowiem, co ich czeka ze strony Niemców. Niemcy jednak przesunęli się szybko na wschód, zostawiając za sobą swoistą próżnię, nie ustanowiwszy żadnej administracji. Ludzie byli zdezorientowani w powstałej sytuacji. Żydzi jednak byli lepiej poinformowani, bo pytani: Co słychać?- odpowiadali tajemniczo: Nasi idą. Na pytanie: Jacy nasi? - odpowiadali: Nu, ci, którzy przyjdą. Rzeczywiście, ci ich "nasi" 17 września przekroczyli granice Polski i zajęli wkrótce jej połowę, oczywiście w porozumieniu z Niemcami. Na mocy porozumienia Stalina i Hitlera rejon Kolna i cały obszar między Narwią, Biebrzą i granicą pruską, został przyłączony do tzw. Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Niemcy wycofali się z tego terenu do końca września. Niepotrzebnie, bez żadnych przyczyn, spalili bożnicę żydowską w Kolnie. Dołożyli tym nowy element podniety w środowisku żydowskim, które uaktywniło się na wieść o przyjściu tu władzy radzieckiej. Żydzi pod wodzą komunisty Sokołowskiego stworzyli w Kolnie Milicję Obywatelską, uzbrojoną nawet w kilka karabinów.

Wywózki Polaków na Syberię

Ostatnią niemiecką grupę łącznikową, która wracała do Prus przez Kolno obrzucili kamieniami.

Na przedmieściach Kolna wybudowali bramę powitalną, przy której kilka dni później witali Armię Czerwoną. Od tej chwili zaczęła się gehenna Polaków. Armia Czerwona zalała cały teren, wszystkie wioski, lasy były pełne bojców. Przy granicy stworzono pas neutralny szerokości pół kilometra. Zabrano chłopom łąki, pola oraz wysiedlono z tego pasa nieraz całe wioski. Chłopów ograbiano z żywności przez przymusowe kontyngenty, podatki, zmuszano do darmowych robót przy budowie systemu bunkrów betonowych i rowów przeciwczołgowych. Jednocześnie namawiano do "dobrowolnego" wstępowania do kołchozów. Uruchomiono szkolnictwo oraz władze administracyjne i sądownictwo. NKWD natomiast stworzyło ogromną armię agentów złożonych głównie z ludności żydowskiej Kolna oraz Polaków z okolicznych wiosek. Zaczęły się aresztowania, zapełniło się więzienie w Łomży, a w lutym 1940 r. miała miejsce pierwsza masowa wywózka na Syberię. Wywieziono w niej również kilka bogatych rodzin żydowskich z Kolna, co było zaskoczeniem nawet dla Polaków. Każdy dorosły Polak miał swego "anioła stróża", który go obserwował w pracy i życiu prywatnym, wkrótce NKWD miała dokładne opinie o każdym z nas. Na bazie tych danych 20 czerwca 1941 r. miała miejsce trzecia masowa wywózka Polaków na Syberię. Trwała ona dwa dni. W akcję tę zaangażowano całą administrację cywilną, armię, NKWD, milicję i ogromną armię szpiclów. Z Kolna i okolicznych wiosek powieziono całe rodziny polskie do stacji kolejowej w Łomży, skąd po zapełnieniu przygotowanego pociągu towarowego odprawiono na Syberię. Jak się okazało później, były już przygotowane listy rodzin polskich do wywózki w następnej kolejności. Wszystkim sprawcom tej wywózki władze sowieckie urządziły święto w nagrodę za sprawne wykonanie całej akcji. Na wieczór 21 czerwca do oddziałów wojskowych przysłano orkiestry, zespoły filmowe i kabaretowe - lasy huczały od muzyki i śpiewu. Cywilnym szpiclom pozwolono zająć opuszczone mieszkania i gospodarstwa rolne i bawić się w nich. Ubawieni i zmęczeni nie zdążyli nawet dobrze zasnąć, gdyż wczesnym rankiem 22 czerwca niemieccy żołnierze stanęli nad ich łóżkami. Wszyscy byli zaskoczeni, nikt się tego nie spodziewał. Ludność polska tym razem nie uciekała przed Niemcami jak w 1939 r. Uciekali natomiast sowieccy okupanci i współpracujący z nimi polscy, a szczególnie żydowscy szpicle. Niemcy jednak bardzo szybko odcięli im główne drogi na wschód - bojcy porzucali czołgi i samochody i bocznymi drogami i lasami uciekali pieszo. Powstał swoisty wyścig - kto pierwszy dobiegnie do Moskwy. Nie wszystkim Sowietom to się udało - wkrótce Niemcy prowadzili ogromne ich rzesze do niewoli. W stosunku do ludności polskiej Niemcy zachowywali się chwilowo obojętnie, a czasem nawet z pewną sympatią. Natomiast w stosunku do Żydów podjęli od razu akcję likwidacji. Żandarmi w Kolnie strzelali do napotkanych Żydów, a jeden z nich, nazwiskiem Lange, mawiał, że nie smakuje mu śniadanie, jeżeli przedtem nie zastrzeli choć jednego Żyda.

Pogromu Żydów w Kolnie dokonali Niemcy

Na początku lipca 1941 r. specjalny oddział niemiecki dokonał pierwszego masowego pogromu Żydów w Kolnie. Spędzono dużą grupę Żydów na rynek wokół pomnika Lenina, kazano im ten pomnik przewrócić, szczątki załadować na wóz i ciągnąć z płaczem na cmentarz żydowski. Żydzi wykonywali to bez oporu. W drodze Niemcy bili ich i strzelali do nich. Zastrzelonych, łącznie ze szczątkami pomnika, pochowali we wspólnej mogile na cmentarzu. Od tego czasu z Kolna, Szczuczyna, Stawisk, Jedwabnego oraz innych miasteczek z tego terenu wywożono Żydów sukcesywnie do dwóch miejscowości - Mściwuje i Kolimagi w okolicy Małego Płocka. Tam ich rozstrzeliwano i chowano we wspólnych mogiłach. Do końca 1941 r. w miasteczkach tego regionu nie było już ani jednego Żyda. Niektórym udało się skryć przed Niemcami u Polaków na wsi, choć Niemcy karali śmiercią Polaków za ukrywanie Żydów. W tym okresie doszła do mnie wiadomość, że Niemcy wykryli ukrywających się 16 Żydów w stodole w jakiejś miejscowości, być może, że to było w Jedwabnem lub w okolicy, stodołę i zabudowania gospodarskie podpalili, a Żydów i polskich gospodarzy zabili i spalili. To nie był jedyny taki przypadek w okolicy. W Łomży miejscowych Żydów zamknięto w getcie, widziałem je czynne jeszcze w 1942 r., strzeżone głównie przez strażników żydowskich, którzy podobno zachowywali się nie lepiej jak Niemcy. Gdy chodzi o los tych wszystkich szpiclów tak polskich, jak i żydowskich, to był on różny. Nieszczęściem ich było to, że byli przekonani, że ten stan, jaki wytworzył się w 1939 r., będzie trwał już wiecznie. Współpracowali jawnie z NKWD i administracją radziecką, odsłonili się całkowicie przed społeczeństwem.

Czy polakożercy pojadą do Mściwujów i Kolimagów

Gdy w 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka, byli zaskoczeni, ogarnęła ich panika, uciekli z tego terenu. Żydowscy szpicle uciekli z Rosjanami na wschód. Część z nich powróciła w 1944 i 1945 r. jako pełnomocnicy Stalina do tworzenia PRL-u, ale to już inna i dłuższa historia. Do Kolna powrócił tylko jeden, rozejrzał się w terenie, ale szybko uciekł, gdy spostrzegł, że zaczęto się nim interesować. Komunista Sokołowski został wykryty przez Niemców w 1943 r. i zastrzelony. Na niektórych innych zostały wydane wyroki sądu wojennego Polskiego Państwa Podziemnego, jako na zdrajców Ojczyzny. Wśród nich były też wyroki śmierci na Polaków w służbie gestapo. W 1944 r., gdy front wschodni zatrzymał się na linii Narwi i Biebrzy, opisywany teren w widłach tych rzek znajdował się aż do stycznia 1945 r. w rękach Niemców. W tym okresie specjalny oddział niemiecki, przy pomocy przymusowych robotników polskich, odkrył mogiły w miejscowościach Mściwuje i Kolimagi i zwłoki pomordowanych Żydów i Polaków spalił. W ten sposób Niemcy chcieli zatrzeć ślady swoich zbrodni, nauczeni głośną sprawą Katynia. Miejscowi ludzie znają jednak te fakty i mogą wskazać, gdzie spoczywają prochy tych pomordowanych i spalonych. Dobrze byłoby, żeby ci "polakożercy" pojechali tam, złożyli kwiaty i zapłakali nad prochami swoich przodków, a jednocześnie pomyśleli, dlaczego tak się działo.

Jeżeli nie są w stanie poznać i zrozumieć prawdy, to my, Polacy, możemy im dopomóc. Przede wszystkim niech przestaną powtarzać za tymi "milionerami" z USA kłamstwa o Polakach i przerwą milczenie o Niemcach, o których można pisać grube tomy i prace naukowe, o ich zbrodniach na wielu narodach - nie tylko Żydach, ale Niemcy zapłacili za to dużo i więcej nie zapłacą - czyżby kolej na Polaków?

Antoni Nadara


Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1