Rachunek niezaspokojonych krzywd
wywiad zamieszczony w "Naszym Dzienniku" w wydaniu z 23-24 sierpnia 1999 r., poświęcony sprawie pozwu jedenastu amerykańskich Żydów przeciw Rzeczpospolitej Polskiej o zwrot mienia, który został złożony w nowojorskim sądzie na Brooklynie
 

Rozmowa z prof. Jerzym Robertem Nowakiem

 

Pozew 11 amerykańskich Żydów przeciwko Polsce można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Proponuję zatrzymać się przy historycznym uzasadnieniu roszczeń. Uderzająca jest skala manipulowania przeszłością, w końcu nieodległą, o której wciąż żywa jest pamięć. Jaki jest komentarz historyka do tej części pozwu?

- Adwokaci żydowscy ze Stanów Zjednoczonych obciążyli Polskę i Polaków oskarżeniami o współudział z Hitlerem w zbrodniach na Żydach, o kontynuowanie czystek etnicznych i rasowych po wojnie. Dla ogromnej części polskich czytelników to zniekształcenie historii może się wydać szokujące. Dla tych, którzy od lat zajmują się stosunkami polsko-żydowskimi, którzy badają problem antypolonizmu, którzy wiedzą, co na ten temat pisze się w różnych odłamach prasy zachodniej, nie było zaskoczenia.

"Gazeta Wyborcza" naświetliła jednak inaczej pojawienie się żydowskiego pozwu, pomijając milczeniem kontekst regularnie pojawiających się w zachodnich mediach antypolskich wystąpień.

- Adam Michnik dokonał pewnego rodzaju manipulacji, przedstawiając sprawę pozwu jako odosobniony wybryk grupy adwokatów żydowskich. Przecież tej samej argumentacji od lat używa się przeciwko Polakom w części bardzo wpływowych mediów żydowskich w USA, Anglii, Niemczech. Wciąż się próbuje obciążać Polaków współodpowiedzialnością za mordowanie Żydów w czasie II wojny światowej. Przecież to nie grupa adwokatów żydowskich ze Stanów wymyśliła zarzut, że Oświęcim i inne obozy dlatego powstały na ziemiach polskich, bo Polacy byli bardzo antysemiccy. Przemilcza się fakt, że pierwszymi ofiarami Oświęcimia byli polscy więźniowie polityczni. Przemilcza się fakt, że Niemcy dlatego wybrali Polskę na miejsce masakry Żydów, bo tu żyła największa część Żydów w Europie. Te bolesne oskarżenia pojawiały się już wcześniej. W pozwie szokuje nowy wątek - zarzuty pod adresem powojennych rządów polskich, przypisywanie im kontynuowania hitlerowskiej polityki Judenrein: "mordowanie, bicie, gwałcenie, terroryzowanie, torturowanie" Żydów. Trudno to już nazwać ignorancją historii. Przypomnijmy więc, że akurat w pierwszym dziesięcioleciu rządów komunistycznych, narzuconych Polsce siłą przez wojska sowieckie, wbrew woli ogromnej części Polaków, politycy pochodzenia żydowskiego mieli ogromny wpływ w takich strategicznych sektorach jak bezpieczeństwo czy gospodarka. W PKWN, czyli w pierwszym marionetkowym pseudorządzie w 1944 r., za gospodarkę odpowiedzialny był Jan Stefan Hanemann, działacz komunistycznej PPR, żydowskiego pochodzenia. Później przez całe pierwsze dziesięciolecie, aż do 1956 r., gospodarką w Polsce zawiadywał, z katastrofalnymi skutkami, Hilary Minc, członek BP KC PZPR.

- Jaki był udział w elicie władzy osób pochodzenia żydowskiego w pierwszej dekadzie Polski Ludowej?

- Polską rządziła właściwie trójka osób: Bierut, Berman i Minc. Powszechnie uważa się, że to Berman był swego rodzaju szarą eminencją, jako odpowiedzialny jednocześnie za bezpieczeństwo i za kulturę, a więc także za ideologię. Zarówno Berman, jak i Minc byli politykami pochodzenia żydowskiego. Do tego dodajmy rolę odgrywaną przez komunistycznych działaczy pochodzenia żydowskiego w organach bezpieczeństwa. Byli strasznymi, bezwzględnym katami dla więzionych Polaków. Można wymieniać dziesiątki nazwisk, od wiceministra spraw bezpieczeństwa publicznego Romkowskiego, mającego bardzo dużą władzę przy figurancie Radkiewiczu, poprzez dyrektorów departamentów takich jak Luna Brystygierowa, znana z bezwzględności, wyspecjalizowana w walce z Kościołem, jak Fejgin, Różański, Światło, jak inny dyrektor departamentu bezpieki Leon Andrzejewski. Przypomnijmy dominację politruków pochodzenia żydowskiego w bezpieczeństwie na Śląsku, o czym pisał John Sack, uczciwy autor pochodzenia żydowskiego, w książce "Oko za oko". Przywołał w niej zbrodnie Żydów z aparatu bezpieczeństwa w obozie w Świętochłowicach. Był on zarządzany przez jednego z takich bezpieczniaków, Salomona Morela, i stał się miejscem wymordowania około 1.500 zgermanizowanych Ślązaków i Polaków. Katowano niewinnych z zemsty za Żydów zamordowanych w czasie wojny.

- Czy pół wieku temu też pojawiały się zdania, że rząd Polski Ludowej prowadzi czystki etniczne wobec Żydów?

- Oskarżenie rządu i władz komunistycznych o świadome mordowanie i grabienie Żydów zakrawa na prawdziwą groteskę, zwłaszcza jeśli zestawi się to z opiniami przekazywanymi w latach 1945-47 przez żydowską prasę amerykańską. Powszechnie wówczas wychwalano rząd Bieruta, Bermana i Minca jako rzekomo pierwszy nie antysemicki rząd w Polsce. Przypomnę tu, co pisano w wydanym w Filadelfii "The American Jewish Year Book" za okres od 18 września 1944 r. do 7 września 1945 r. w odniesieniu do zdominowanego przez komunistów Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej: "Po raz pierwszy w nowoczesnej historii Polska była rządzona przez rząd nie tylko wolny od antysemitów, lecz pryncypialnie przeciwstawiający się antysemityzmowi". Przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Polskich Józef Tenenbaum pisał w wydanej w 1948 r. książce "In Search of a Lost People. The Old and the New Poland", New York 1948 r., s. 213, że Polska po raz pierwszy w swej historii posiadała rząd wolny od przesądów i bigoterii. Cytaty tego typu można mnożyć, bo wówczas światowe żydostwo skrajnie wychwalało komunistyczny rząd Bermana, Minca, Bieruta, a gwałtownie atakowało gen. Andersa i polskie podziemie antykomunistyczne. Czemu mają taką krótką pamięć?

Niedawno czytałem, że właśnie w tamtych latach bardzo szybko załatwiano postulowany przez Żydów zwrot mienia, natomiast bardzo ostro występowano przeciwko Polakom posądzonym o jakikolwiek antysemityzm. Bardzo łatwo można było zostać skazanym po oskarżeniach żydowskiego politruka czy bezpieczniaka. Marian Brandys, publicysta i pisarz historyczny, który nigdy nie ukrywał swego żydowskiego pochodzenia, a przy tym czuł się Polakiem, napisał w swoich dziennikach, że wówczas Żydzi byli czymś w rodzaju klasy panującej, że pchali się jak ćmy na urzędy. Nawet Alina Grabowska, znana tropicielka antysemityzmu w Polsce, przyznała w końcu lat 60. w "Kulturze" paryskiej, że "znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi". To są fakty, o których niektórzy zapominają. Jeśli na czele MBP i UB, a więc głównych organów przymusu, które terroryzowały Naród, spowodowały zabicie dziesiątków tysięcy Polaków, stało tak wiele wpływowych osób pochodzenia żydowskiego, jeśli kluczowe stanowiska były w ich rękach, to jak można mówić, że to polskie władze tępiły Żydów? Było wręcz odwrotnie. Przypomnę, że pisał o tym słynny intelektualista katolicki ojciec Józef M. Bocheński na łamach paryskiej "Kultury" (nr 7-8 z 1986 r.): "Jak wiadomo, władza leżała w dużej mierze w ich (Żydów - JRN) rękach po zajęciu Polski przez wojska sowieckie - w szczególności pewni Żydzi kierowali policją bezpieczeństwa. Otóż ta władza i ta policja jest odpowiedzialna za mord bardzo wielu spośród najlepszych Polaków (...). Polacy mają, moim zdaniem, znacznie większe prawo mówić o pogromie Polaków przez Żydów niż Żydzi o pogromach polskich".

- Solidarność pokoleń KPPCzy nie zdziwiła jednak Pana reakcja Adama Michnika, znanego z niechętnych Polsce wystąpień, który komentując pozew 11 Żydów nagle stanął w obronie Polaków?

- Myślę, że głównym celem Michnika było odcięcie się od pozwu, który swą pełną kalumnii stylistyką jest aż nazbyt kompromitujący dla Żydów. Znamienne, że "Gazeta Wyborcza" zaczęła drukować tekst żydowskiego pozwu dopiero prawie tydzień po prawicowej "Naszej Polsce", widząc, że nie da się już przemilczeć jego pełnego tekstu, z całą głupawą absurdalnością zawartych w nim oskarżeń. Michnik chciał również przekonać czytelników - wbrew faktom, że pozew stanowi tylko odosobniony wybryk małej grupy Żydów z USA. W istocie jest on tylko cząstką kalumnii typowych dla ogromnej fali antypolonizmu z ostatnich kilkunastu lat. Sądzę również, że Michnika zdenerwowała ta część pozwu, która uderza we władze komunistyczne, w powojenny, zdominowany przez Żydów rząd, z którym związani byli jego rodzice: ojciec Ozjasz Szechter, były członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, i matka, autorka podręczników do historii. Ojciec Michnika pełnił też funkcję zastępcy redaktora naczelnego pisma związków zawodowych "Głos Pracy", którego szefem był ojciec Dawida Warszawskiego, Gebert, jeden z przywódców Komunistycznej Partii USA, zanim wyemigrował do Polski. W "Gazecie Wyborczej" jest wiele osób związanych z dawnymi rządami komunistycznymi, z pierwszą grupą rządzącą Bermana, Minca, Zambrowskiego. Ich rodzice przeżywali wówczas najpiękniejsze chwile swego życia, sprawowali rządy, a tu nagle Żydzi amerykańscy atakują ich jako sprawców cierpienia Żydów. Strzał był wyjątkowo spudłowany. Przypomnę tu, że świetny publicysta chicagowskiego "Dziennika Związkowego", Robert Strybel, w numerze tej gazety z 6 sierpnia br. jednoznacznie skrytykował reakcję Michnika. Strybel pokazał, że Michnik wykorzystał nawet okazję żydowskiego pozwu do przypomnienia zajść antyżydowskich w Kielcach w 1946 r., pisząc o nich jako o "polskim wstydzie", milcząc o tym, że to była prowokacja NKWD. Równocześnie zaś, jak akcentował Strybel, Michnik milczał jak grób na temat roli odegranej przez komunistów pochodzenia polskiego w stalinizacji Polski, zwłaszcza w zbrodniach bezpieki.

- Odezwała się znowu solidarność pokoleń Komunistycznej Partii Polski.

- Z wypowiedzi na łamach "Gazety Wyborczej" widać, że chętnie poparliby oni żądania żydowskie, jak przyznał to np. Stanisław Krajewski, wnuk Adolfa Warskiego, przywódcy KPP, tylko nie podoba im się uzasadnienie pozwu. Przy tej jednak okazji "GW" zdecydowała się wydrukować kilka tekstów, jakich normalnie na jej łamach się nie spotyka. Np. opublikowano artykuł Uri Hupperta, bardzo ciekawego publicysty izraelskiego pochodzenia, autora książki o rabinach i heretykach, piętnującej fanatyzm żydowskiego państwa wyznaniowego, notabene książki przemilczanej przez naszych pseudoeuropejczyków, ponieważ kompromitowała fanatyzm izraelskiego państwa religijnego. Fanatyzm, o którym się zazwyczaj w Polsce milczy, i to w tych samych przekaziorach, które fałszywie atakują rzekomą dominację Kościoła w Polsce i groźbę państwa wyznaniowego. Otóż Uri Huppert nagle został wydrukowany w "Gazecie Wyborczej", i to z tekstem bardzo mocnym. Warto zacytować jego fragment: "Wstydzę się tego pozwu. Rzuca się w oczy absurdalne, pseudohistoryczne tło i koncepcja spisku, lansowane w pozwie przez prawników amerykańskich. Pozew ten obraża mnie osobiście. Wstydzę się tego pozwu jako dziecko Holocaustu, jako syn ojca straconego przez gestapo i matki więzionej przez hitlerowców, i cudem uratowanej przez Polkę". Co najciekawsze, Huppert przypomniał, że nic dziwnego, że "krąży pogląd o bardzo mizernym poziomie kształcenia w pewnych gimnazjach amerykańskich. Może dlatego nie doszło do wiadomości szanownych mecenasów, iż obóz oświęcimski został utworzony dla polskich więźniów politycznych, komunistów niemieckich i innych wrogich Hitlerowi elementów". I jeszcze jedno bardzo ciekawe: "W swoim pozwie panowie prawnicy używają zwrotu naziści-kolaboranci. Może błędnie tłumaczę sobie, że w ich oczach kolaboranci to jakoby Polacy. Pozwalam sobie przypomnieć, że kolaborantami byli nie tylko antysemici, lecz również policjanci żydowscy w gettach i żydowscy kapo w obozach".

To było w "GW" z 6 sierpnia. Przypomnę, że "Gazeta Wyborcza" od dawna milczała o rozmiarach kolaboracji Judenratów, czy policjantów żydowskich, katujących własnych rodaków.

Kreując za to na bohaterów żydowskich policjantów wydających na śmierć swoich rodaków, jak Perechodnika, autora wspomnień "I ja jestem mordercą".

- Prof. Izrael Shahak, bardzo uczciwy żydowski naukowiec, autor znakomitej książki "Żydzi i goje", stwierdził, że największą bezpośrednią rolę w mordowaniu Żydów odegrali współbracia żydowscy, nadgorliwie dostarczając kolejne ilości Żydów na śmierć. Straszną postacią był tzw. król getta w Łodzi, Chaim Rumkowski, który wyekspediował tysiące Żydów na śmierć, a potem sam się znalazł w krematorium. Myślę, że najwyższy czas przypomnieć te zapomniane fakty, zwłaszcza dziś, kiedy się obciąża Polaków za holokaust. Przypomnijmy zwłaszcza to, co pisała o kolaboracji Judenratów i żydowskiej policji z Niemcami słynna intelektualistka żydowska Hannah Arendt w tak świadomie przemilczanej dziś książce "Eichmann w Jerozolimie"

Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę Czytelnikom "Naszego Dziennika" na to, jak wiele uczciwych książek - świadectw polskich i żydowskich autorów jest przemilczanych. Ogromnie ubolewam, że prawie nieznana jest książka "Scroll in Agony" Chaima Kaplana, rabina żydowskiego, który zginął w 1943 r. w Warszawie. Dlaczego? Bo zawiera niewygodne prawdy dla niektórych oskarżycieli Polaków o rzekomy antysemityzm. Chaim Kaplan, który był najpierw pełen uprzedzeń wobec Polaków, na kartach tej książki ze zdumieniem konstatuje, że Polacy nie dali się wciągnąć w niemieckie oferty przeciwko Żydom. Bardzo krytycznie pisze też o niektórych odpowiedzialnych z rad żydowskich czy policji. Przemilczana jest świetna książka Klary Mirskiej, Żydówki, która wyemigrowała w 1968 r., ale nigdy nie wpadła w fobie antypolskie i bardzo ciepło pisała o Polakach w czasie II wojny światowej. Przemilcza się książkę znakomitego uczonego-matematyka Chaskielewicza "Ukrywałem się w Warszawie", który pisze bardzo ostro o policji żydowskiej, jak mordowała własnych współbraci. Książka ta zasługuje na dodatkową uwagę w "Naszym Dzienniku", ponieważ przeciwstawia się kłamstwom antykatolickim, tak często lansowanym przez licznych wpływowych Żydów, od rabina Weissa po laureata Nagrody Nobla Elie Wiesela. Chaskielewicz twierdzi, że o pomocy Żydom w największym stopniu decydował głęboki katolicyzm.

Przemilczana jest książka Andrzeja Wróblewskiego "Być Żydem", rozmowa Norwega Halvorsena z A. Wróblewskim, znanym krytykiem teatralnym pochodzenia żydowskiego. Bardzo ostro ocenia rolę ubeków i politruków pochodzenia żydowskiego.

Myślę, że przy okazji tak obrzydliwie sformułowanego pozwu amerykańskich Żydów ma szanse wyjść na jaw szereg zapomnianych faktów. Może wreszcie społeczeństwo dowie się, jaki na Zachodzie dominuje styl mówienia o Polsce.

Kto jest w mediach zainteresowany lansowaniem takiego wizerunku naszego kraju?

- Dzieje się to w interesie nie tylko skrajnych kół żydowskich, ale też niektórych bardzo wpływowych kół niemieckich. Tych, które za wszelką cenę chcą wybielenia Niemiec ze zbrodni, kosztem oczerniania Polaków. Pomagają im w tym nie tylko Żydzi, ale również takie osoby jak anty-Polak Andrzej Szczypiorski, który potrafi publicznie powiedzieć w Niemczech, że Polacy są współodpowiedzialni za mordowanie Żydów. Myślę, że jest to robione także w interesie części postsowieckiego imperialnego wywiadu i rosyjskiej propagandy, zawsze chętnie korzystającej z okazji, by oczernić tych "krnąbrnych" Polaków, którzy zawsze byli Rosji solą w oku.

Polska przed sądem. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Próbuje się Polsce wytoczyć sprawę przed sądem amerykańskim wbrew wcześniejszemu układowi z USA, naruszając suwerenność niepodległego kraju.

- Postawa sądu amerykańskiego w sprawie pozwu Żydów wobec Polaków będzie tym wymowniejsza w zestawieniu z poprzednią sprawą dotyczącą suwerennego państwa. Chodziło o pozew w sprawie zbrodni katyńskiej przeciwko Rosji. Otóż wtedy sprawa była ewidentna, chodziło o mord dokonany z zimną krwią na paru dziesiątkach tysięcy Polaków, świadectwa mordu są dostatecznie przekonujące. Sąd amerykański przyjął argumentację Rosji, że nie ma on kompetencji sądzić i rozstrzygać w sprawie suwerennego państwa. Jeśli argument suwerenności państwa mógł być uzasadnieniem dla bronienia Rosji przed rozliczeniami za okrutną zbrodnię katyńską, to byłoby tym bardziej szokujące, gdyby w przypadku Polski nie uznano tego argumentu. Zwłaszcza że oskarża się nas na podstawie bezprzykładnego oszczerstwa. To jak to? W różnych krajach sądzi się za kłamstwo oświęcimskie, a Polaków można bezkarnie oskarżać o zmyślone zbrodnie?

A jak Pan ocenia reakcję rządu polskiego na pozew?

- Nijaka, wręcz żałosna. Jakoś nie przypominam sobie, żeby min. Geremek zabrał głos w tej sprawie, żeby premier Polski wypowiedział się odpowiednio stanowczo. A przecież na takie oszczerstwa trzeba było walnąć pięścią w stół. Porównywanie nas z hitlerowcami, pisanie w ten sposób o Polsce, o kraju, który poniósł największe zniszczenia w czasie wojny, nie dostał żadnych odszkodowań, jest oszczerstwem kwalifikującym się do sądu. Słyszę za to, że pan premier Buzek mówi o "niezbyt dyplomatycznym" języku pozwu. Przepraszam bardzo, ale jestem przerażony taką postawą premiera rządu, który tak reaguje na bezprzykładne oszczerstwa wysuwane przeciwko Polakom, o bardzo groźnych skutkach.

Przemilczane świadectwaW tym z gruntu fałszywym obrazie najnowszych dziejów Polski zabrakło też, co bardzo charakterystyczne, jakiegokolwiek odniesienia do lat 1939-41 na Kresach Wschodnich, gdy Polacy doznali wielu niesprawiedliwości od osób pochodzenia żydowskiego. Symbolem ich współpracy z sowieckim okupantem były stawiane 17 września 1939 r. bramy tryumfalne...

- Na początku września ukaże się moja najnowsza książka "Przemilczane zbrodnie. Żydzi a Polacy na Kresach 1939-41", która podnosi ten problem. Ciągle za mało wiemy o pomocy zbolszewizowanych Żydów w mordowaniu Polaków, deportowaniu na wschód, wyłapywaniu urzędników polskich, oficerów, z których wielu znalazło się na liście katyńskiej, grabieniu mienia polskiego. Polonia na Zachodzie opublikowała już szereg cennych publikacji na ten temat, m.in. w książce "Story of Two Shtetl", w książce Tadeusza Piotrowskiego "Polski Holocaust", czy częściowo w pracy prof. Iwo Pogonowskiego "Jews in Poland". Cytowałem już w "Naszej Polsce" fragment listu bp. przemyskiego Franciszka Bardy, z 4 listopada 1939 r., który poinformował listownie Papieża Piusa XII, że gmach Kurii Biskupiej zajęto na mieszkania dla Żydów. Czy nie była to grabież mienia? Bp Wincenty Urban pisał, że Żydzi przejęli zakład wychowawczy dla sierot prowadzony przez siostry służebniczki starowiejskie w Biłce Szlacheckiej pod Lwowem. Abp grecko-katolicki Andrzej Szeptycki, znany z pomocy dla ratowania dzieci żydowskich, pisał do sekretarza Kongregacji Kościołów Wschodnich, kard. Tisseranta, o zubożeniu ludności wskutek działalności Żydów wykupujących za bezcen oszczędności. Liczne relacje Polaków wskazują na rolę Żydów w wymuszaniu na Polakach sprzedaży ich mienia za bezcen, ze względu na grożącą im deportację.

Nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności za te zbrodnie, nikt z Polaków nie otrzymał zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Mamy bić się w piersi za nie swoje grzechy...

Z roszczeniami wychodzą Żydzi z bogatego kraju, którego prezydent, Roosevelt, jest odpowiedzialny za rządy komunistyczne w Polsce, za nędzę, za sprzedanie nas w Jałcie. Czy to nie jest wprost haniebne, że nie ma odszkodowań dla rodzin setek tysięcy Polaków, którzy byli w łagrach sowieckich, najlepszych polskich patriotów, akowców. Nie ma odszkodowań za lata więzienne i obozowe dla Polaków więzionych w kraju. Nikt nie zwróci życia zabitym, zamordowanym w latach 1939-41 na Kresach przez Sowietów i mordowanych przez będących na ich usługach Żydów. Przypomnę tu choćby dokonany przez Żydów-NKWD-zistów mord na dominikanach w Czortkowie, czy zabójstwo przywódców studenckich na Politechnice Lwowskiej w 1939 r. za rzekomy antysemityzm. Nikt nie zwrócił mienia rodzinom osób zamordowanych, uwięzionych w latach stalinizmu. A kto pociągnął do odpowiedzialności Romana Zambrowskiego, polityka żydowskiego pochodzenia, za zbrodnie, jakie popełnił, nadzorującego po wojnie obozy pracy, gdzie w nieludzkich warunkach pracowało ponad 100 tys. Polaków, oskarżanych pod byle pretekstem o niebłagonadiożnost polityczną. Jest wielki rachunek krzywd, których nikt nie wyrównał. Tylko jeden naród - żydowski - dostał od Niemców bardzo wysokie odszkodowania, a Polacy są dalej spychani w cień, i nie tylko nie naprawia im się ich krzywd, ale stara się przemilczeć jego martyrologię. Wciąż trwa zapomniany polski holokaust, jak pisał w tytule swej świetnej, ale też przemilczanej książki Richard C. Lucas. Nie tylko przemilcza się polską zagładę, ale jeszcze próbuje się oszczerczo zrzucać na nas odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez polskich i żydowskich katów.

Sojusz antypolonizmów.

W pozwie Polacy w ogóle znikają jako ofiara nazistowskich Niemiec, są tylko wspólnikami Hitlerami. Dlaczego w tych oskarżeniach celują właśnie Żydzi amerykańscy? Co chcą ukryć we własnych sumieniach?

- W tej akurat sprawie władze Izraela zachowują się bardziej powściągliwie, nawet odcinają się od oskarżeń zawartych w pozwie Żydów amerykańskich. Myślę, że Żydzi amerykańscy mają się czego wstydzić. Chcą ukryć, że w czasie wojny nie kiwnęli palcem w obronie zagrożonych Żydów europejskich, że bali się ich przyjazdu, zwłaszcza Żydów wschodnioeuropejskich do Ameryki. Większość z nich stanowili Żydzi ubodzy, chałatowi, ortodoksyjni i samym swoim wyglądem mogli prowokować antyżydowskość. Żydzi amerykańscy bali się właśnie tego i woleli zostawić swoich współbraci na pastwę losu. Skutki tej bierności w czasie wojny są znane. To skłania Żydów amerykańskich do nadgorliwości w szukaniu na siłę winnych gdzie indziej, byle przesłonić swoją winę.

Jakie mogą być dalsze skutki pozwu?

- Nie możemy bezradnie czekać, aż dojdzie do rozstrzygnięcia. Dziwię się ogromnej bierności rządu premiera Buzka; jego oświadczenie o "niezbyt dyplomatycznym języku" pozwu jest kompromitujące. Czekam na oświadczenie ministra Geremka i innych postaci życia publicznego, od przywódcy AWS Krzaklewskiego, po marszałka Sejmu Płażyńskiego. Ta sprawa jest zbyt istotna dla dobrego imienia Polski. Potrzebny jest zbiorowy protest intelektualistów polskich, trzeba też zmobilizować przyjaciół Polski na Zachodzie i na Wschodzie. Teraz widzę, jak słuszne są oskarżenia wysuwane przez prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala i innych przywódców polonijnych, m.in. prezesa Związku Klubów Polskich w Chicago Adama Ocytkę. Zarzucają oni polskim kręgom rządzącym, od pełniącego obowiązki prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, po różnych innych polityków polskich, niebronienie dobrego imienia Polski. Naprawdę możemy być dumni z naszej historii, mamy prawo o tym mówić, ale mamy też dług wobec przeszłych pokoleń Polski, które tak ciężko zapłaciły za obronę naszej suwerenności. Ci, którzy nami rządzą, powinni być godni tamtych wielkich Polaków i umieć wystąpić w obronie dobrego imienia Polski. Dawniej za to płacono życiem, a dziś trzeba tylko, albo aż tak wiele, powiedzieć publicznie prawdę.

Czy sprawa żydowskich roszczeń nie powinna nas przynaglać do budowania polskiego lobby w świecie? Dziś nikt nie występuje w naszej obronie.

- Podczas pobytu w USA i Kanadzie, w Austrii, Szwajcarii, w rozmowach z przedstawicielami Polonii przekonałem się, że Polonia jest dużo bardziej jednoznacznie chrześcijańska, narodowa i antykomunistyczna niż Polacy w kraju. Bardziej zdaje sobie sprawę z różnych zagrożeń dla Polski. Myślę, że byłoby bardzo cenne połączenie wysiłków wszystkich myślących po polsku zagranicą i w kraju, stworzenie dużo szerszego frontu współdziałania. Trzeba tworzyć polskie lobby w różnych krajach, a równocześnie popularyzować w większym stopniu czołowe postacie Polonii zagranicznej, nie ograniczając się do kilku osób. Już mam dość powtarzania do znudzenia paru nazwisk, Brzeziński, Miłosz, Barańczak, Nowak-Jeziorański, gdy przemilcza się dziesiątki innych ciekawych polskich intelektualistów w USA i Kanadzie. Jakże potrzebna nam jest książka o wybitnych postaciach świata nauki, kultury Polonii. Dlaczego nie mamy książki "100 słynnych Polaków". Iluż Polaków swoimi wysiłkami przyczyniło się do budowy kultury, rozwoju nauki w innych krajach. U Wańkowicza po raz pierwszy przeczytałem, że w XVII wieku Polak, dr Kurcjusz, był twórcą pierwszej politechniki w USA. Jak mało znamy takie fakty. Ileż dumy się odczuwa idąc koło wodospadu Niagara, kiedy widzi się, że jedyne nazwisko, które zostało tam uwiecznione, to nazwisko Polaka, Gzowskiego, zarządcy Ontario w XIX. Warto, żebyśmy w pismach różnej opcji pokazali wkład Polaków w cywilizację i kulturę świata jako coś, co nas łączy, budzi dumę narodową i obala poczucie rzekomej gorszości Polski. W niektórych przekaziorach, od telewizji po "Wprost" upowszechnia się poczucie, że nie warto być Polakiem. To prowadzi do emigrowania z Polski, apatii społecznej, znieczulicy. Podniesienie się Polski może nastąpić tylko na zasadzie odbudowy patriotyzmu i świadomości narodowej, tak mocno niszczonych przez dziesięciolecia.

Tylko wtedy damy radę się obronić przed różnego rodzaju antypolonizmami?

- Tak. Jednocześnie nasz rząd, organa władzy, muszą zadbać o właściwe reprezentowanie polskich interesów narodowych. Mam nadzieję, że przy okazji oszczerczego pozwu żydowskiego do Polaków dotrze dużo więcej prawdy o zagrożeniach dla polskości. Obawiam się bowiem, że prędzej czy później dojdzie do otwartego zamanifestowania tego, co już działa po cichu - sojuszu antypolonizmów. Sojuszu antypolskiej części środowisk żydowskich, niemieckich, rosyjskich. Najgroźniejszy dla nas może być sojusz bardzo wpływowych środowisk żydowskich i niemieckich. W tym momencie widzimy, jak fałszywe były iluzje na temat Niemiec, iluzje podtrzymywane m.in przez p. Geremka, który mówi o cudzie pojednania polsko-niemieckiego. Wszystko wskazuje na to, że zamiast cudu pojednania mamy kicz pojednania. Widzimy, jak prysły iluzje związane z poparciem Niemców jako "adwokatów Polski" dla naszego wejścia do UE, widzimy, jak Niemcy chcą na tym skorzystać. Wszystko uzyskać dla siebie i żadnych ograniczeń. Wykupić polską ziemię, prasę, przedsiębiorstwa na ziemiach odzyskanych, dokonać pokojowego Drang nach Osten. A w tym pokojowym Drang-u dokonywanym siłą marki, bardzo dużą rolę może odegrać współdziałanie z niektórymi wpływowymi szowinistami i oszczercami żydowskimi. Chodzi o tę samą metodę: obalić prawdę o Polakach jako narodzie ofiar, który walczył przez całą wojnę, tworząc wspaniałe państwo podziemne, narodu bez Quislingów, bez kolaborantów z Niemcami, kraju który poniósł tak wielkie zniszczenia. Chcą zagłuszyć tę prawdę i wykreować fałszywą, czarną legendę Polaków jako narodu szmalcowników, jako narodu, który był faktycznie współpracownikiem Hitlera, który utworzył rzekomo polskie obozy koncentracyjne. Przez delikatność najpierw zniknęło słowo "niemieckie obozy koncentracyjne", pojawiły się obozy nazistowskie, a teraz coraz bardziej obozy polskie. Dziś na Zachodzie coraz częściej myśli się, że naziści byli Polakami. Jeśli nie rozbije się tej propagandy, mobilizując całą propolską opinię w świecie, to koszty będą katastrofalne. Stworzymy okazję do podjęcia roszczeń niemieckich, które będą wówczas ułatwione. Raz utrwaliwszy obraz Polaków jako narodu szmalcowników, morderców, będzie łatwiej potem przeprowadzać różne rzeczy wobec Polaków. A co można robić dla obrony praw mniejszości w sposób skrajny, zobaczyliśmy na przykładzie Kosowa. Bardzo się obawiam, żeby w pewnym momencie Opolszczyzna nie zmieniła się w takie Kosowo, w którym siła marki będzie prowadziła do przeróżnych antypolskich prowokacji, wypychania Polaków i przekształcania ich w mniejszość polską na tym terenie, czego już pierwsze objawy mamy.

Bolesne, że ten bezprecedensowy atak na Polskę nastąpił u progu 60. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Może chce nam się odebrać moralne prawo do bycia ofiarą agresji Hitlera?

- Władzom przez dziesięciolecia nie zależało na pokazywaniu wielkiej części naszego udziału w wojnie. Nie chciano przypominać, że byliśmy tak prozachodni w kraju, który miał być przybudówką Rosji sowieckiej. Nie pokazywano przez dziesięciolecia Powstania Warszawskiego, za to nagłaśniano walkę w getcie. Chodziło o to, żeby przedstawić zbrojne wystąpienie w getcie jako powstanie, i jak to podkreślał historyk z ŻIH, Paweł Szapiro, świadomie przeciwstawić je Powstaniu Warszawskiemu. To się udało do tego stopnia, że prezydent Niemiec Herzog, zjawiwszy się na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego, pomyłkowo określił je jako powstanie w getcie. Czytaliśmy niedawno o tym, że Brytyjczycy zniszczyli archiwa polskiego wywiadu, znamy historię zacierania prawdy o roli Polaków w wykryciu Enigmy. Dla części polityków zachodnich byliśmy bardzo niewygodni, bo ze swoją nonkonformistyczną postawą psuliśmy ich dogadanie się za wszelką cenę, choćby kosztem naszych interesów, ze Związkiem Sowieckim.

Sprawa pozwu nie może być zlekceważona. Gdyby udało się przeforsować roszczenia żydowskie w ich maksymalnej wersji, grozi to katastrofalnymi wręcz skutkami dla gospodarki polskiej i zubożeniem Polaków jako narodu. Myślę, że Polacy jeszcze nie zdają sobie w pełni sprawy, jak groźne mogłoby być zaspokojenie tych roszczeń, tym bardziej, że trzeba się liczyć z oszustwami i nadużyciami w tej dziedzinie. Wiemy już teraz, że doszło do rozlicznych oszustw przy rewindykacji mienia żydowskiego w Krakowie. Dodajmy, że trudny do posądzenia o niechęć do Żydów tygodnik "Polityka" opublikował w numerze z 24 lipca br. Artykuł Piotra Pytlakowskiego "Pozew Wellera", udowadniający całkowity fałsz roszczeń jednego z 11 Żydów oskarżających Polskę, do posesji w Kałuszynie. Okazało się, że "nikt w Kałuszynie nie pamięta Srula Wellera, a w księgach hipotecznych nie uwieczniono jego nazwiska". Obawiam się, że przy skorumpowaniu różnych władz w Polsce, mogłoby dojść do maksymalnych nadużyć przy rewindykacji mienia. W ogóle jestem przeciwny zwrotowi mienia na rzecz osób nie mających obywatelstwa polskiego.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Rutkowska

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1