Rabin Warszawy: Oskarżanie Polaków o udział w holokauście jest grzechem
 

Wokół Jedwabnego

11 marca bp Stanisław Stefanek w homilii do mieszkańców Jedwabnego mówił "Uczę się Jedwabnego, szczególnie od ponad roku, kiedy moi przyjaciele w Warszawie, w dyskretnej rozmowie, ściszonym głosem, mówili mi: będzie wielki atak na Jedwabne, idzie o pieniądze. Będzie miał ksiądz biskup wiele przykrości. Więc nadsłuchiwałem, dopytywałem się: kto i jak może zarabiać pieniądze na naszej gospodarnej, spokojnej ziemi? Uczę się w szczególny sposób Jedwabnego, gdy rozpętano rzeczywiście, tak jak zapowiadali przyjaciele, niewiarygodną w metodach kampanię przeciwko Jedwabnemu". 

Kto wydał wyrok?

Od maja 2000 roku, gdy ukazała się wydana w sejneńskim wydawnictwie "Pogranicze" (przy fundacji Krzysztofa Czyżewskiego "Pogranicze") książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", temat Jedwabnego obecny jest na łamach wszystkich polskich gazet. Od września 2000 roku Instytut Pamięci Narodowej raz po raz powraca do sprawy Jedwabnego. Komunikaty Instytutu i jego Prezesa są sprzeczne w różnych punktach, ale dziś już nie ma wątpliwości, że nie ma szans, by śledztwo zakończyło się przed kolejną rocznicą wydarzeń; zgłaszają się wciąż nowi świadkowie.

Mimo to prezydent RP Aleksander Kwaśniewski podtrzymuje stanowisko zapowiadające, że 10 lipca 2001 roku złoży w Jedwabnem uroczyste przeprosiny Żydów za udział Polaków w zbrodni.

Od zamiarów prezydenta dystansuje się prymas Polski kardynał Józef Glemp zapowiadając, że o formie i sposobie przeprosin Kościół w Polsce zdecyduje sam. 

14 marca IPN informuje opinię publiczną, że zeznania świadków potwierdzają, iż w mordzie udział brali Niemcy. 

15 marca, o godz. 8.00 w obecności mieszkańców Jedwabnego i kilku dziennikarzy, robotnicy wywożą koparką kamienny obelisk z napisem: "Miejsce kaźni ludności żydowskiej. Gestapo żandarmeria hitlerowska spaliła żywcem 1600 osób 10 lipca 1941 roku". Decyzję o usunięciu obelisku podjął Andrzej Przewoźnik szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Już 16 marca Andrzej Przewoźnik przedstawił podczas konferencji prasowej gotowy projekt nowego pomnika, który ma stanąć w Jedwabnem. Będzie to płyta z nadpalonego drewna osadzona w betonowym bloku. Szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zapowiada, że napis na płycie pomnika pojawi się nie wcześniej, niż w czerwcu. Do tej pory mają trwać konsultacje w sprawie jego treści. Przewoźnik poinformował, że już obecnie wiadomo, iż na macewie umieszczone będą m.in. imiona zamordowanych Żydów. 

Czy Żydzi posłuchają rabina?

Poprzedniego dnia, 14 marca, rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich w wywiadzie dla "Życia" powiedział m.in.: "My Żydzi musimy przyznać, że byli Żydzi, którzy działali w służbie komunistów, czy wręcz hitlerowców, popełniali zbrodnie przeciwko Polakom, a także przeciwko Żydom. Nigdy jednak nie twierdzili, że działają w imieniu narodu żydowskiego. Nadszedł jednak taki czas, że jeśli my Żydzi chcemy, żeby Polacy czuli i zrozumieli nasz ból, to my musimy zrozumieć i czuć ból Polaków"

Biskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Dialogu Religijnego podkreśla, że ogromną wagę także mają inne słowa wypowiedziane przez Rabina Michaela Schudricha, podkreślające, że "oskarżanie Polaków o udział w holokauście jest grzechem". 

15 marca Bronisław Geremek w imieniu Unii Wolności zwrócił się do Aleksandra Kwaśniewskiego z prośbą o jego patronat nad spotkaniem przywódców głównych partii w sprawie wydarzeń w Jedwabnem. Efektem takiej inicjatywy miałoby też być wypracowanie jednolitego stanowiska wszystkich największych partii w formie listu. 

Do inicjatywy Geremka przyłączył się natychmiast szef SLD Leszek Miller. 

Z rezerwą do tego pomysłu odniosło się m.in. AWS i PSL, obawiając się, że przez uporczywe osądzanie tamtych wydarzeń, jeszcze przed rozstrzygnięciem śledztwa prowadzonego przez IPN, może dojść wręcz do rozbudzenia nastrojów antysemickich. Wiceprezes PSL Marek Sawicki podkreślił, że nie są też do końca jasne same intencje pomysłodawcy takiego listu. 

Do Ludwigsburga z białostockiego oddziału wyjechał prof. Edmund Dmitrów. Będzie poszukiwał w niemieckich archiwach filmu, który, jak zapewniają naoczni świadkowie dramatu w Jedwabnem, hitlerowcy kręcili podczas akcji mordowania Żydów. 

Przed prowokacją przestrzega mieszkańców Jedwabnego ich proboszcz ks. Edward Orłowski. Podczas ostatniej niedzielnej Mszy św. mówił, że według niego z badań wstępnych wynika, iż zginęło nie 1600 a 200 Żydów." 

Z badań profesora Andrzeja Koli z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który dokonywał analiz w Katyniu wynika, że stodoła, w której spalono Żydów miała 10 m długości i 5-6 szerokości i spędzono tam ok. 400 osób. Zdaniem profesora dokładną odpowiedź na pytania o liczbę ofiar dać może jedynie pełna ekshumacja. Na to jednak nie zgadza się Gmina Żydowska powołując się na względy religijne.

Wszędzie byli Niemcy

18 marca w Jedwabnem przebywał prof. Tomasz Strzembosz. W wypowiedzi dla PAP Strzembosz stwierdził: "W dokumentach tych występują bezpośrednio, wielokrotnie Niemcy - funkcjonariusze Gestapo i żandarmerii. Są oni czynni zarówno podczas wyłapywania Żydów na terenie miasteczka, podczas pilnowania ich na rynku w Jedwabnem, jak również podczas eskortowania ich do stodoły Bronisława Śleszyńskiego, gdzie zostali spaleni". Strzembosz powołuje się na zeznania świadków, składane zarówno podczas śledztwa jak i przed prokuratorem oraz akta ze sprawy sądowej, która odbyła się 16 i 17 maja 1949 roku w Łomży.

Zdaniem Strzembosza, zeznania zarówno świadków jak i oskarżonych w tej sprawie wskazują na to, że Niemcy zmuszali mieszkańców Jedwabnego do udziału w akcji, przede wszystkim do pilnowania Żydów na terenie rynku. Strzembosz podważa wiarygodność zeznań Szmula Wasersztajna, głównego świadka prof. Grossa. Zwraca przede wszystkim uwagę, że - według jego wiedzy - był on ukrywany i nie mógł naocznie widzieć zbrodni w Jedwabnem, więc jego zeznania, to relacje innych osób.

Wyznania Michnika 

17 marca Adam Michnik w "Gazecie Wyborczej" zamieścił artykuł zatytułowany "Szok Jedwabnego". Tekst ten jednocześnie ukazał się w USA na łamach "The New York Times'a". Jego autor tym razem staje wobec czytelnika w podwójnej roli Żyda i Polaka. Dokonuje publicznego rozrachunku uznając się współwinnym milczenia wobec tego, co stało się w 1941 roku w Jedwabnem. "Dlaczego przeto nie szukałem prawdy o zamordowanych Żydach z Jedwabnego?" To pytanie zadano dramatycznie, ale Michnik musi wiedzieć, że dokumenty w sprawie Jedwabnego były do niedawna utajnione, Jan T. Gross otrzymał je od prof. Paczkowskiego poza wszelkimi procedurami, dziś dostęp do nich poza prokuraturą ma jedynie prof. Strzembosz a kierownictwo Instytutu odmawia wglądu do nich dziennikarzom i opinii publicznej. 

Michnik przytacza też przejmującą chrześcijańską miłością bliźniego odezwę Zofii Kossak-Szczuckiej z 1942 r. z apelem o ratowanie Żydów mordowanych przez Niemców. Ten tekst jest najlepszym komentarzem do działań licznych środowisk lewicowych i żydowskich w ostatnich miesiącach, a zwłaszcza do publikacji w "Rzeczpospolitej". 

...i psychologia prof. Kuli

"Rzeczpospolita" drukuje skróconą wersję książki Grossa "Sąsiedzi" a prof. Marcin Kula w obszernym komentarzu oskarża Polaków: "Większość z nich powtarzała wszak: kochaj bliźniego jak siebie samego. Problem tkwi jednak w tym, że nie obejmowała owym postulatem Żydów - nie uważała ich bowiem za bliźnich. W gorszej wersji faktycznie zmieniała przykazanie na: Kochaj bliźniego, ale nienawidź Żydów.

Kula uważa, iż u źródeł obcości a nawet nienawiści stały "wielowiekowe oskarżenia Kościoła katolickiego pod adresem Żydów". Antysemityzm i nienawiść, które zaowocowały mordem w Jedwabnym uważa Kula za "specyficzny dla wschodnioeuropejskiej równiny..." Czyli po prostu dla Polski a zwłaszcza jej kresów wschodnich. Szczerze wyznaje jednak, że "nie może się uporać" z tym, "że holokaust narodził się w jednym z bardziej zmodernizowanych krajów europejskich, a Kristalnacht miała miejsce w najnowocześniejszych miastach w Europie". Artykuł Kuli sięga głębiej niż tylko dotychczasowe oskarżenia Polaków o mord, któremu przecież winni są przede wszystkim niemieccy okupanci. Okazuje się, że kolaboracji Żydów z komunizmem winna jest II Rzeczpospolita a macewa zajmuje zbyt mało miejsca na pomniku "Ofiar agresji sowieckiej 17 wrzesień 1939 r." i wskutek tego jest to "wyraźnie pomnik przede wszystkim polski", co dla Kuli jest naganne. Niedobrze też, że "w szkołach uczy się przede wszystkim historii Polaków a nie historii ludzi współtworzących Rzeczpospolitą". W tej sytuacji Kula cieszy się, że "przypomnienie sobie dziś mniej chwalebnych stron własnej historii... jest bardzo pozytywnym, zdrowym objawem współczesnej ewolucji". Kula, choć historyk z wykształcenia i zawodu, nie zastanawia się specjalnie nad faktami, ani logiką wywodu. Winę i odpowiedzialność Polaków uznaje apriorycznie za przesądzoną (zapewne ze względu na tę wschodnioeuropejską równinę!). Twierdzi, że jest przeciwny dzieleniu ludzi na plemiona, narody i generalizowaniu odpowiedzialności. "Ponieważ jednak - pisze w zakończeniu - świat podzielony jest na narody, a co za tym idzie trzeba wystawić pomnik ze wskazaniem winnego narodu, to należy to zrobić - i to zrobić zgodnie z prawdą."  

r.k.

Możemy być pewni, że Jedwabne będzie miało jeszcze bardzo wiele nowych wątków. Ważne będą kolejne wyniki śledztwa IPN w tej sprawie i wreszcie, jego ostateczny wynik. Już dziś wiadomo jednak, że obecni mieszkańcy Jedwabnego żyją napiętnowani. Po miasteczku wciąż kręci się więcej dziennikarzy niż okolicznej ludności, a to co piszą, wciąż nie schodzi z pierwszych stron gazet. Pomijam już zasady etyki wśród tych dziennikarzy, którzy odpytują swoich "świadków" w miejscowym barze "Relaks". W Łodzi trwają prace nad filmem fabularnym poświęcone jedwabieńskiej tragedii. Ile dyskusji i jakie echo ostatecznie wywoła ten film trudno dziś przewidzieć. Producentem filmu jest spółka "Contra Studio", ta sama, która realizowała kontrowersyjny, emitowany przez telewizję Polską SA serial dokumentalny "Kawaleria Powietrzna". 

Temat Jedwabnego bez względu na to, jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie tragicznych wojennych wydarzeń, przysłonił dotychczas niemal w całości resztę spraw i problemów polityczno-gospodarczych Polaków. Niemal wszystko, co obecnie rozgrywa się w życiu publicznym Polski jest przysłonięte dymami z Jedwabnego. Czy tak miało być? Prezydent RP podczas kampanii zapewniał, że interesuje go jedynie przyszłość. Wynika jednak, że zmienił zdanie. Może więc warto przypomnieć nie tylko Jedwabne? 

HANNA KARAŚ

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1