Prywatne uprzedzenia czy...?
Stanisław Michalkiewicz, Najwyższy Czas! NR 25-26 (579-580) 23-30 Czerwca 2001

 
Piątkowa (15 czerwca) "Rzeczpospolita" przyniosła wiadomość o powództwie wytoczonym panu Janowi Tomaszowi Grossowi, autorowi książki "Sąsiedzi" o masakrze Żydów w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku, przez pana Kazimierza Laudariskiego, syna nieżyjącego już Czesława Laudańskiego, któremu autor "Sąsiadów" przypisał nie tylko aktywny udział w ówczesnych zajściach, ale i wyjątkowe ,,zasługi" w mordowaniu Żydów. Pozew został złożony w warszawskim Sądzie Okręgowym. Kiedy sprawa wyjdzie - nie wiadomo, więc tym bardziej nie wiadomo, kiedy zostanie wydany prawomocny wyrok.

Wytykanie błędów Tomasza Grossa nie jest mile widziane w polskich księgarniach - przekonał się prof. Jerzy Robert Nowak autor książki "100 kłamstw J. T. Grossa".

TAK SIĘ ZŁOŻYŁO, że niedawno ukazała się książka pana prof. Jerzego Roberta Nowaka "100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem". Można by powiedzieć, że jej wejście na rynek czytelniczy zbiegło się przypadkiem z pozwem wniesionym przeciwko panu Janowi Tomaszowi Grossowi. Można by, ale niezupełnie można, gdyż książka pana Jerzego Roberta Nowaka przebija się na polski rynek czytelniczy z pewnymi trudnościami. W ubiegłym tygodniu zgłosiła się do mnie pewna warszawianka i powiedziała, że w publicznej wypożyczalni książek przy ul. Narbutta w Warszawie zapytała o wspomnianą książę Jerzego Roberta Nowaka. Poinformowano ją, że książki tej nie ma i nie będzie, ponieważ biblioteka nie jest zainteresowana oferowaniem "takich książek" swoim czytelnikom. Książka pana Jana Tomasza Grossa ,,Sąsiedzi" jest natomiast w wypożyczalni dostępna. Zaintrygowana pani odwiedziła jeszcze trzy wypożyczalnie. Przy ul. Reytana usłyszała to samo, co w wypożyczalni przy ul. Narbutla, natomiast w bibliotekach przy al. Szucha i przy ul. Koszykowej dowiedziała się, że książki J. R. Nowaka wprawdzie nie ma, ale najdalej za dwa tygodnie zostanie sprowadzona i będzie dostępna.

Podczas promocji książki pana J. R. Nowaka w księgarni "Antyk" w podziemiach kościoła pw. Wszystkich Świętych wydawca książki, pan Tadeusz Majcherek z Wydawnictwa von borowiecky poinformował licznie zebraną publiczność, że "są trudności" z wprowadzaniem tej książki do sprzedaży w sieci księgarskiej państwowych księgarni "Dom Książki". Powiedział też, że w niektórych księgarniach sprzedających książkę pana Jerzego Roberta Nowaka pojawili się osobnicy podający się za radnych miasta Warszawy, którzy odradzali księgarzom kontynuowanie sprzedaży tej książki, bo w przeciwnym razie władze miejskie podniosą im czynsz. W ubiegły piątek starałem się wyjaśnić tę sprawę w dyrekcji biblioteki dzielnicy Mokotów i w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale z uwagi na przedłużony weekend obydwie te instytucje nie pracowały. Postaram się więc wrócić do tej sprawy w najbliższej przyszłości.

Jest to konieczne ze względu na wyjaśnienie istotnej okoliczności: czy niechętny stosunek do książki pana Jerzego Roberta Nowaka jest wyłącznie następstwem czyichś prywatnych uprzedzeń, czy też mamy do czynienia ze skutkami czyjegoś zarządzenia. by książce tej utrudnić dostęp do rynku. Pierwsza możliwość nie pozwala wytłumaczyć, dlaczego moja informatorka uzyskała dwie identyczne informacje w dwóch różnych wypożyczalniach mokotowskich (w Śródmieściu było już inaczej), a poza tym "Dom Książki", no i ci "radni"; nie wiadomo - prawdziwi czy fałszywi. Te okoliczności nie pozwalają wykluczyć możliwości drugiej, czyli czyjegoś zarządzenia. Cóż można by o takim zarządzeniu powiedzieć?

Art. 32 konstytucji stanowi, że wszyscy są wobec prawa równi i wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt też nie może być dyskryminowany "z jakiejkolwiek przyczyny". Art. 54 konstytucji stanowi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów, zaś cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu jest "zakazana". Z kolei art. 7 konstytucji ustala, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, zaś art. 31 ust. 3 konstytucji postanawia, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanowione tylko w ustawie, a nawet i wtedy nie mogą naruszać istoty tych wolności i praw.

Jeśli zatem miałoby miejsce jakieś, dajmy na to. poufne zarządzenie, by książce pana Jerzego Roberta Nowaka utrudnić dostęp do rynku, tzn. nie dopuszczać jej ani do bibliotek publicznych, ani do sprzedaży w państwowej sieci księgarskiej, to bez wątpienia mielibyśmy do czynienia z aktem nielegalnym. Gdyby się okazało, że w egzekwowaniu tego nielegalnego polecenia brało udział wiele osób działających wspólnie i w porozumieniu, to taki stan faktyczny można by określić mianem spisku przeciwko państwu, ponieważ celem takiego działania byłoby pozbawienie skuteczności ważnych konstytucyjnych zasad, według których funkcjonować ma państwo polskie. Rezultatem takich działań byłoby bowiem przywrócenie cenzury prewencyjnej przynajmniej w stosunku do tej książki, zaś cenzura taka jest expressis verbis przez konstytucję zakazana.

Książka pana Jerzego Roberta Nowaka jest polemiką nie tylko z książką "Sąsiedzi", ale i z innymi książkami pana Jana Tomasza Grossa. Polemiką merytoryczną, której celem jest wykazanie, że autor ten nie jest wiarygodny w tym, co dotychczas napisał na temat historii stosunków polsko-żydowskich. Taka polemika nie jest przestępstwem w treści druku, bo historyczne tezy pana Jana Tomasza Grossa nie są, przynajmniej na razie, chronione przez ustawę karna. W sprawie Czesława Laudańskiego (w książce prof. Jerzego Roberta Nowaka jest to "Kłamstwo nr 75") czytamy, np. że "Gross cytuje rzekome zeznanie Czesława Laudańskiego". Co oznacza cytowanie "rzekomego" zeznania? Jeśli zeznanie jest ,,rzekome", to znaczy, ze w rzeczywistości nigdy nie istniało w postaci nadanej mu przez pana Jana Tomasza Grossa. Skoro tak, to cóż właściwie autor "Sąsiadów" "cytuje"?

Takie pytania nie tylko dla autora "Sąsiadów", ale i dla tych, którzy książkę tę bezkrytycznie uznali za niepodważalne źródło informacji o przebiegu masakry Żydów w Jedwabnem, udziale ludności polskiej i wynikającej stąd odpowiedzialności "społeczeństwa polskiego", są szalenie kłopotliwe. Dążenie choćby do zmniejszenia rozmiarów tego zakłopotania byłoby z ich strony w tej sytuacji całkowicie zrozumiałe. Wyjaśniałoby ono motywację ewentualnego spisku przeciwko państwu polskiemu, jeśli oczywiście utrudnianie książce pana Jerzego Roberta Nowaka dostępu do publicznych bibliotek, państwowych księgarni i w ogóle do rynku byłoby następstwem czyjegoś zarządzenia. Miejmy zatem nadzieję, że ta kwestia zostanie wyjaśniona przez organy odpowiedzialne za działalność instytucji publicznych funkcjonujących w sferze kultury, a także przez organy odpowiedzialne za przestrzegania prawa.

Stanisław Michalkiewicz

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1