Powielanie kłamstwa w polonijnym "Dzienniku Chickagowskim"
 

W nawiązaniu do artykułu

http://www.cutewebpage.com/dziennikchicagowski/jedwabne.htm

 

Szanowni Państwo,

w związku z założoną przeze mnie witryną internetową poświęcona Jedwabnemu, którą możecie Państwo zobaczyć pod adresem

http://www.geocities.com/jedwabne/index.htm

otrzymałem od jednego z czytelników adres zamieszczonego w Państwa piśmie artykułu. Przeczytałem i zdziwiłem się, że taki głos słychac z polskiego Chicago.

Autor dołącza się do chóru głosów wołających o polskiej winie i wydaje wyrok przed zakończeniem śledztwa dając dowód na to, iż uwierzył on w absurdalna wizję podaną przez UBeka Wassersztajna, a powtórzoną bezkrytycznie przez Grossa. Właśnie ilość artykułów tego rodzaju, w których już teraz potwierdza się winę Polaków i nawołuje się ich do przeprosin spowodowała, iż postanowiłem założyć witrynę przedstawiającą inny punkt widzenia na tę sprawę.

Autor wskazanego artykułu chce widzieć w książce Grossa dowód potwierdzający słuszność antypolskiego filmu "Sztetl" i zdaje się zupełnie bezkrytycznie podchodzić do absurdów zamieszczonych w tejże książce. Być może jej nie czytał, bo wierzyć mi się nie chce, aby osoba inteligentna mogła przeczytać tę książkę i nie zauważyć masy wewnętrznych sprzeczności w niej zawartych.

Powtarzanie bredni jest obecnie traktowane jako bycie otwartym na prawdę, a powtarzanie antypolskich zarzutów opartych na chorych wymysłach, stało się jakąś obsesja zniewalającą polskie mózgi. W całej tej sprawie nie zwraca się najmniejszej uwagi na fakty, a daje się często nieograniczona wiarę absurdom. Jakże mogło 1600 osób zmieścić się w stodole? Jak było możliwe, aby tyle osób uległo spaleniu? Toż nawet w najnowocześniejszych krematoriach nie jest możliwe spalenie tylu osób na raz! Jak niby miałoby być możliwe, aby Polska mniejszość w tym miasteczku bo z 3000 mieszkańców mówi się o tym, ze 1600, to byli Żydzi, a wiec jak z tych 1400 Polaków, mogło bez broni po prostu zagonić Żydów do stodoły i spalić? Załóżmy, ze rodziny polskie miały wówczas model jeden dziadek, para małżonków i trójka dzieci. Innym modelem może być dwójka dziadków, para małżeńska i dwójka dzieci. W każdym z nich dorośli mężczyźni stanowią 1/6 ogółu. Jeśli zastosujemy ten model do liczby 1400, to otrzymamy około 230 dorosłych mężczyzn. Gdy założymy, ze jednak nie każdy ma predyspozycje do tego, aby współuczestniczyć w mordzie, to odpadnie mam znaczna cześć z tej liczby - dajmy na to około 40 procent. W najgorszym więc wypadku mamy do czynienia ze 140 mężczyznami, a przecież nie uwzględniliśmy faktu, ze wielu z mężczyzn wywieziono wcześniej w głąb Rosji. Dochodzimy więc do następnego pytania. Jak możliwe jest, aby bez broni palnej, rzekomo bez obecności tam wojsk niemieckich tych stu kilkudziesięciu mężczyzn, mogło zebrać w miasteczku, a następnie zapędzić do stodoły i spalić ponad jedenastokrotnie większą grupę Żydów? Gdzie jest masowy grób tych ofiar? Ile ofiar znajduje się w tym grobie? Dlaczego nic nie mówi się o ekshumacji? Jak to się dzieje, ze już przed rokiem, co wyraźnie powiedzieli zarówno ks.Prymas Józef Glemp, jak i bp. Stanisław Stefanek, zapowiadano, iż będzie nagłaśniana sprawa Jedwabnego? Czy tak trudno jest zadać sobie pytanie "dlaczego?" Skąd się raptem wzięło tyle osób, które zupełnie bezkrytycznie przyjmuje jawne wprost kłamstwa Wassersztajna? Skądże ta łatwowierność? Z głupoty? Z braku umiejętności krytycznego czytania? Czy tez może z chęci płynięcia z falą propagandy narzucanej Polakom przez stronę żydowską? Że niektórzy Żydzi mogą mieć w tym korzyści, tego nie neguję, ale skąd się biorą wszyscy polscy potakiwacze, tak głośno bijący się w piersi i to już dzisiaj, przed zakończeniem śledztwa? Jakże to być mogło, ze zeznania Szmula Wassersztajna były od roku 1945 przez cztery lata niezauważone, a trzeba nam wiedzieć, ze właśnie w tych latach Żydzi stanowili czołówkę zarówno państwa, jak i partii, a także aparatu terroru. Dlaczego wtedy przez cztery lata nic się nie działo? Jak już się zdecydowano podjąć sprawę, to przeprowadzono śledztwo przeciwko 22 osobom w ciągu dwóch tygodni, a następnie rozprawę sądową w ciągu dwóch dni! Podczas rozprawy oskarżeni stwierdzali, ze zeznania wymuszono na nich biciem i je odwołali. Skazano na śmierć zaledwie jednego człowieka, a aż 10 osób uniewinniono. W dodatku skazanego na śmierć osądzono za kolaboracje z Niemcami, a nie za mord. Jakże wiec możliwe jest, aby za rzekomy mord na 1600 ludziach ilość odpowiedzialnych za ten czyn była tak znikoma? Zresztą drugi "świadek" Grossa niejaki Finkelsztajn określił liczbę ofiar w Jedwabnem na 3000 tysiące, co jest już liczbą tak wielką, ze mało kto nawet ją zauważa, a przecież liczba ta świadczy o absolutnej niewiarygodności tego "świadka". Czy trzeba geniuszu, aby to zauważyć? Czy tez wystarczy może uważnie czytać i przy okazji od czasu do czasu pomyśleć?

Pytań tego typu można zadawać wiele. Ja poprzestanę na właśnie zadanych.

Z wyrazami szacunku

Włodzimierz Kałuża
[adres znany redakcji]

PS.

List zostanie załączony do witryny Jedwabnego

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1