Kiedy
w Hollywood mówi się, że nie chodzi o pieniądze, to znaczy, że właśnie
chodzi o pieniądze. Kiedy żydowskie organizacje atakują Polaków za ich
domniemany współudział w holocauście, chodzi także o pieniądze, a nie o
moralne zadośćuczynienie i pamięć o zamordowanych w czasie wojny
współwyznawcach. Podobnie rzecz ma się ze sprawą zbrodni w Jedwabnem.
Czyje mienie
Trzeba tutaj dodać, że amerykańskie
żydowskie organizacje nie mają wiele wspólnego z interesami tych Żydów,
którzy przeżyli zagładę, a którzy często są używani jako pionki na
szachownicy rozgrywek biurokratów i "konsultantów" tychże organizacji.
Żydzi polscy mieli pokaźne majątki w postaci nieruchomości, które po
zamordowaniu właścicieli przez Niemców zostały przejęte przez państwo
polskie. Z punktu widzenia prawa, majątki zmarłych obywateli, którzy nie
zostawili spadkobierców, przechodzą na własność państwa. Tak jest w
Polsce, podobnie w USA. Amerykańskie organizacje żydowskie uważają, że
Żydzi polscy nigdy nie czuli się obywatelami polskimi i gdyby mieli wybór,
przekazaliby swe majątki tymże organizacjom. Ich przedstawiciele twierdzą,
że jedynymi prawnymi i moralnymi spadkobiercami mienia żydowskiego w
Polsce są właśnie te organizacje. Aby odzyskać żydowskie mienie
pozostawione w Polsce, rozpętują antypolską kampanię oszczerstw,
porównując Polaków do hitlerowców i oskarżają nas o współudział w
holocauście. Nie będę wyliczać tutaj publikacji i filmów, które szkalują
Polaków. Te sprawy są nam w USA dobrze znane, spotykamy się z nimi na co
dzień.
Spirala żądań
Kampania przeciwko Polsce
przybiera na sile. Rząd w Warszawie został zmuszony do wybrania strategii
obrony. Według władz polskich i ich amerykańskich doradców w osobie Jana
Nowaka Jeziorańskiego, należy się zgodzić z zarzutami współudziału w roli
morderców, gdyż "przyznanie się do winy" niewiele kosztuje. Polonia
amerykańska, reprezentowana przez Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej
Edwarda Moskala, natomiast uważa, że kajanie się za zbrodnie hitlerowskich
kolaborantów szkodzi interesom Polaków. Potwierdza ich rzekomą winę i
prowadzi do kolejnych żądań, które tym razem nie będą natury moralnej, ale
finansowej. Taka jest w zarysach różnica i podstawa konfliktu między
rządem polskim a amerykańską Polonią. Konflikt ma swe źródło w dwu
różnych metodach rozwiązania tego samego problemu. Należy zwrócić uwagę,
że Polonia nie ma bezpośredniego, finansowego interesu w rekompensacie za
mienie żydowskie. Nie mieszka w Polsce i to nie ona będzie płacić za
żądania żydowskie. Płacić będą Polacy mieszkający w Polsce. Niemniej
Polonia jest zainteresowana utrzymaniem dobrego imienia Polski i Polaków
zarówno ze względów sentymentalnych, jak i własnego, dobrze pojętego
interesu. Obraz Polaka-antysemity i hitlerowskiego kolaboranta nie pomaga
amerykańskiemu Polonusowi w karierze i w poczuciu własnej wartości.
Według Polonii, która lepiej niż rząd polski i Polacy w kraju zna wagę
reklamy, dobry obraz Polaka przelicza się bezpośrednio na dolary.
Natomiast "przepraszanie i kajanie" jest tylko wstępem, można by
powiedzieć, przygotowaniem artyleryjskim do końcowej ofensywy natury
politycznej i finansowej. Ponieważ polskie media przedstawiają sprawę
Jedwabnego bardzo jednostronnie, część Polaków w Polsce zgadza się ze
stanowiskiem rządu i uważa, że należy przeprosić za domniemane zbrodnie
Polaków w Jedwabnem. Przepraszanie nie kojarzy się przeciętnemu Polakowi z
haraczem, jaki będzie musiał zapłacić, jeśli organizacje żydowskie wygrają
tę "wojnę z Polską", gdyż przeciętny Polak nie jest zorientowany w
polityce zagranicznej.
Kampania oskarżeń
Wprawdzie
organizacje żydowskie nie mają siły fizycznej, by wymusić na Polsce zwrot
mienia żydowskiego, ale posiadają duże wpływy w kołach politycznych i
ośrodkach formowania opinii publicznej w USA i nie tylko. Siłą fizyczną
naciskającą na Polskę, aby zapłaciła żydowskim organizacjom odszkowania,
będzie rząd USA i jego organy ustawodawcze i dyplomatyczne. Model
postępowania już został opracowany i sprawdzony w stosunku do Szwajcarii i
jej banków, które zapłaciły 1,4 miliarda dolarów odszkodowania za tak
zwane "martwe" konta bankowe i za przyjmowanie od Niemców złota, jakoby
żydowskiego. Duża część wypłaconych pieniędzy ugrzęzła w kieszeniach
prawników i specjalistów od holocaustu, a tylko znikoma dotarła do garstki
jeszcze żyjących ofiar hitlerowskiej represji. Po uregulowaniu roszczeń,
banki szwajcarskie nagle odzyskały dobre imię i dzisiaj pozwala im się
robić dobre interesy w Ameryce. Podobnie miała się sprawa z niedawnym
atakiem na wielką firmę komputerową IBM, którą oskarżono o dostarczanie
"tabulatorów" służących hitlerowcom do ewidencjonowania Żydów w obozach
zagłady. W tym jednak wypadku, na skutek interwencji finansistów i rządu
USA, sprawa została zduszona w zarodku, w myśl zasady, że nie wolno kąsać
ręki, która żywi i broni. Oczywiście rząd USA nie będzie skory do
ataku na swego partnera w NATO, chyba że odpowiednio przygotowana
amerykańska prasa i TV ustalą obraz Polski i Polaków jako zbrodniarzy
winnych zbrodni holocaustu, podobnie jak to miało miejsce rok temu ze
Szwajcarami. Formowanie opinii publicznej potrwa jakiś czas, a książka
Jana Tomasza Grossa jest właśnie początkiem tej kampanii. Bez litości
Polski rząd musi wiedzieć, że interesy żydowskich organizacji są
bliższe państwowym interesom amerykańskim niż Polska, gdyż członkowie tych
organizacji to amerykańscy podatnicy i wyborcy. Ponadto jakikolwiek
"haracz" ściągnięty z Polski dotrze do obywateli amerykańskich. Co
ważniejsze, część tych pieniędzy zostanie także przekazana na fundusze
wyborcze dyspozycyjnych polityków, którzy wywrą na Polskę odpowiedni
nacisk, aby sięgnęła do kabzy i zapłaciła odpowiednio wielką rekompensatę.
Nie należy się łudzić, że jakieś stare zasługi Polski w obaleniu
komunizmu albo samobiczowanie za zbrodnie w Jedwabnem będą tu elementami
łagodzącymi finansowe wymagania. Przyznanie się do winy przez Prezydenta i
Premiera, przepraszanie "za zbrodnie całego narodu", niezmiernie ułatwią
przyszłą akcję amerykańskich polityków, jako że przyznanie się do winy
stanowi 90 proc. wygranej procesu o rekompensatę za przywłaszczone
żydowskie majątki. W ciągu następnych kilku lat, albo nawet wcześniej,
dojdzie do decydującej ofensywy przeciwko Polsce. Będzie wtedy wiadomo,
czy strategia pokory wybrana przez polski rząd była właściwa.
Kto wbija klin
Polonia, nie mając wpływu na decyzje,
dość bezradnie stara się zwrócić uwagę, że "przepraszanie" pogarsza
sytuację, za co jest oskarżana przez współziomków o antysemityzm, skrajny
nacjonalizm, klerykalizm itp. Waśnie tego rodzaju nie rokują dobrze
dla Polski. Istnieje obawa, że konflikt ten tak poróżni Polonię z rządem
polskim, że Polonia zajmie się własnymi sprawami, zostawiając Polskę samą
sobie z jej problemami. W konsekwencji wyżej opisanych konfliktów
Polska traci olbrzymi potencjał emigracji jako ambasadora polskich
interesów na świecie. dr inż. Jan Czekajewski
Autor
jest członkiem Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku (PIASA).
* * *
Nie należy się łudzić, że jakieś stare
zasługi Polski w obaleniu komunizmu albo samobiczowanie za zbrodnie w
Jedwabnem, będą elementami łagodzącymi finansowe wymagania amerykańskich
organizacji żydowskich.
* * *
W ciągu następnych
kilku lat, albo nawet wcześniej, dojdzie do decydującej ofensywy przeciwko
Polsce. Będzie wtedy wiadomo, czy strategia pokory wybrana przez polski
rząd była właściwa.
Powrot
|