Odpowiedz na artykuł "Nieuprawniona symetria"
Krzysztof Janiewicz

 

 

Przeczytałem Państwa artykuł z wielkim zainteresowaniem. Zamieścili Państwo w tym artykule parę interesujących stwierdzeń, a także podjęli Państwo próbę obrony książki prof. Grossa za pomocą ciekawej metody wskazywania palcem na prof. Strzembosza, gromko wołając, że on tez, w Państwa mniemaniu, nie przeprowadza wystarczająco wnikliwej krytyki tekstów źródłowych, co jest fundamentem warsztatu historyka, itd.

Nie myślę żeby metoda obrony za pomocą wytykania palcem, która Państwo przyjęli, była zbyt skuteczna. Trąci ona co nieco piaskownicą, czyli jest dziecinna. W moim mniemaniu o wiele skuteczniejszą byłaby metoda udowodnienia, że prof. Strzembosz się myli, a prof. Gross napisał książkę po przeprowadzeniu wnikliwych i rzetelnych badań historycznych. Ja jednak świetnie to rozumiem, że usiłując udowodnić rzetelność warsztatowa prof. Grossa, stanęli by Państwo na z góry straconej pozycji, więc pozostała do dyspozycji jedynie metoda wytykania palcem.

Pragnę tutaj zwrócić Państwa uwagę na mały, aczkolwiek niezwykle istotny szczegół. Mianowicie że to nie prof. Strzembosz napisał złą, z punktu widzenia warsztatu historyka, książkę, lecz wyszła ona spod pióra prof. Grossa, a prof. Strzembosz jedynie przeprowadza jej krytykę, wytykając prof. Grossowi różnorodne błędy warsztatowe i manipulacje tekstów źródłowych, czyli zeznań świadków.

Będąc już przy temacie rzetelności warsztatowej prof. Grossa, pragnę jedynie nadmienić, że prof. Strzembosz nie jest wcale odosobniony w swojej krytyce. Takie same zarzuty postawił prof. Grossowi inny historyk, dr Chodakiewicz, który przykładowo na stronie siódmej swojego angielskiego opracowania "Jedwabne" stwierdza że prof. Gross, cytując zeznanie Aleksandra Wyrzykowskiego pominął ważny szczegół znajdujący się w tym zeznaniu, a mianowicie stwierdzenie że masakry w Jedwabnem dokonali Niemcy przy jakiejś pomocy (nie wypowiada się na temat, czy pomoc ta była przez Niemców wymuszona czy też nie) kilku Polaków.

Także prof. C. I. Pogonowski w swojej krytyce do książki również napisanej przez prof. Grossa, a zatytułowanej "Upiorna Dekada, 1939-1948", tak wyraził się o rzetelności warsztatowej autora "Sąsiadów" : "Gross fałszuje cytaty, aby uzyskać odpowiedni efekt. Na stronie 56, zmienia sens zdania z pamiętnika doktora Zygmunta Klukowskiego ("Dziennik z lat okupacji Zamojszczyzny")... "

Lecz to nie tylko Panowie Strzembosz, Chodakiewicz czy Pogonowski, ale także tacy historycy jak Panowie Żebrowski , Nowak, Musiał i Gontarczyk.

Natomiast w zupełności zgadzam się z Państwem w stwierdzeniu że relacje świadków są źródłem niesłychanie zawodnym. Jednakże, kiedy na takiej to podstawie usiłują Państwo przeprowadzić krytykę pracy prof. Strzembosza, pragnę zwrócić Państwa uwagę na fakt, że w tym przypadku jest to bronią obosieczną, ponieważ prof. Gross używa za podstawę swej książki takich właśnie zeznań. Używa ich natomiast selektywnie, odrzucając fragmenty które mu nie pasują do tezy założeniowej jego książki. Prof. Strzembosz jedynie analizuje zeznania tego samego rodzaju świadków i po prostu dodaje to, co prof. Gross pominął. Czyżby profesora Strzembosza miały obowiązywać inne reguły gry niż prof. Grossa?

Jeżeli natomiast weźmiemy pod uwagę Państwa stwierdzenie, że jakikolwiek terror był sprawa jednostek, jest to stwierdzenie również dla Państwa obosieczne. Wszak to już na początku, a także na końcu swojego artykułu używają Państwo stwierdzeń obarczających winą "społeczeństwo", świadków itd. Natomiast prof. Gross od strony 100 swojej książki rozważa odpowiedzialność zbiorową Polaków używając w tym celu daleko posuniętej "myślowej gimnastyki", przemilczeń (sprawa p. Wyrzykowskich) oraz daleko idących uogólnień . Na przykład na str. 104 stwierdza: "...poszerzyć o wiedze na temat cierpień zadawanych wówczas przez Polaków Żydom?" lub "Chwilowo po prostu odnotować wypada, że przekonanie, iż jest się ofiara łatwiej sobie przyswoić, niż uznać odpowiedzialność za popełnione zbrodnie." A jaką to odpowiedzialność za popełnione zbrodnie ma prof. Gross na myśli? Czy ma to być jakąś zbiorowa odpowiedzialność Polaków, którą powinni oni uznać? Jeżeli tak, to również Żydzi powinni uznać zbiorowa odpowiedzialność za zachowanie jednostek będących na służbie Sowietów. Na stronie 121 podsumowuje swoja książkę takim oto stwierdzeniem: "...zamordowali nie zadni hitlerowcy, ani enkawudzisci, ani ubecy, tylko społeczeństwo". Co zostało napisane przez światłego profesora, to zostało napisane, znaczenie tego jest jasne i jednoznaczne, żadna "myślowa gimnastyka" w stylu "on nie to miał na myśli", "Przyzwolenie, czyli wina" itp. nic tu nie pomoże.

Także nie uważam za właściwe Państwa stwierdzenie, że nie można, czy tez nie należy widzieć paraleli miedzy "szmalcownictwem" a współpracą Żydów z okupantem sowieckim. Czym różni się "tropienie, szantażowanie i wydawanie na pewna śmierć ukrywających się współobywateli - Żydów" w ręce Niemców, od takiego samego postępowania w stosunku do współobywateli - Polaków? Czy ofierze morderstwa i najbliższej rodzinie sprawia to jakąś ogromna różnicę, ze morderstwo zostało popełnione przez funkcjonariusza Gestapo czy NKWD? Czyżby ten zamordowany przez Gestapo był "bardziej" martwy niż ten zamordowany przez NKWD? Czyżby była ogromna różnica pomiędzy Gułagiem a hitlerowskim obozem koncentracyjnym?

Na temat liczebności sprawców i typologii uczestnictwa, z jakąś doza pewności można będzie zabrać glos jedynie po ukończeniu śledztwa prowadzonego przez IPN, które to śledztwo powinno dać odpowiedz na te pytania. Może okazać się że sprawa Jedwabnego rozwinie się podobnie do sprawy Tykocina, gdzie Niemcy po prostu urządzili łapankę, wyciągali Polaków z domów i pod groźba, może nawet kuli, zmusili do współudziału.

Również przez podważanie wiarygodności świadków z powodu odwoływania przez nich zeznań stawiacie Państwo rzetelność warsztatową prof. Grossa pod znakiem zapytania. Wszak używa on zeznań tych samych świadków, a właściwie powinienem powiedzieć wygodnych dla podtrzymania tezy swojej książki fragmentów ich zeznań. Wszak to prof. Gross powołuje się na zeznania niejakiego Bardonia, człowieka początkowo skazanego na śmierć a następnie ułaskawionego, który służył w niemieckiej żandarmerii. Przecież ten człowiek walczył o życie, jakich nacisków używano w stosunku do niego, jest on jednym z świadków który właściwie miął najwięcej do stracenia. Jednak prof. Gross używa jego zeznań na stronach 40, 41, 56, 57, 61, 63, 64, 65, 70, 71, 72, 73, 76, 77, 84.

Z pewnością maja Państwo racje, że każdy przestępca stara się pomniejszyć swoją winę. Jednak chyba zapominają Państwo o realiach przesłuchań śledczych dokonywanych przez UB, i o fakcie że jakiekolwiek zeznania uzyskane takimi metodami nie byłyby uznane przez sąd w żadnym z krajów demokratycznych. Po prostu, torturowani nie zawsze mówią prawdę, a częściej to, co oprawcy chcą usłyszeć..

Następnie, chyba Państwo sami zauważają brak logiki w takich stwierdzeniach jak to, że jeżeli ludzie nie wiedzieli co się dzieje, to dlaczego ukrywali się po domach i zabraniali wychodzić dzieciom. Przecież to są najzwyklejsze ludzkie odruchy w takich okolicznościach. Jest rok 1941, Niemcy już dali się poznać z nienajlepszej strony, w miasteczku coś się dzieje, słychać krzyki, widać niemieckie mundury, nie wiadomo jeszcze o co chodzi, ale trzeba się ukryć, uciekać, troska o dzieci jest rzeczą najważniejszą dla każdego rodzica, stąd nakaz pozostania w domu, a wiadomo to, co Niemcy wymyślą? Po prostu niepewność zachowania się okupanta i nieznajomość jego planów powodowała ukrywanie się, a nie, tak jak Państwo to tłumaczycie znajomość tych planów.

Także nie myślę aby porównanie ukrywania się za "parawanem nieświadomości lub rozkazami i przymusem władzy" przez niemieckich zbrodniarzy wojennych, można było porównać z sytuacja polskiej ludności na terenach okupowanych. Kiedy do drzwi chłopa zapukał volksdeutsch w towarzystwie Gestapowca lub żandarma, i kazał iść, to lepiej było się nie sprzeciwiać.

Teraz przejdę do Państwa stwierdzenia, które powtarzacie za prof. Grossem, że "Z wymordowaniem Żydów w Jedwabnem musieli się pogodzić (przyzwolić na to) prawie wszyscy ich dawniejsi "sąsiedzi". Dlatego Jan Tomasz Gross ma racje, mówiąc o winie "społeczeństwa""

Jest to stwierdzenie co najmniej niewłaściwe, a także absurdalne dla kogoś kto choć powierzchownie jest zaznajomiony z realiami okupacji niemieckiej na terenie Polski.

Niemcy, po wkroczeniu na tereny podbite w Polsce wprowadzali terror, który właściwie można określić mianem terroru absolutnego, zbiorowego, w którym za najmniejsze przewinienie niedostosowania się do zarządzeń okupanta groziła kara śmierci lub wysłanie do obozu koncentracyjnego. Nie przypominam sobie jakiegokolwiek faktu, gdzie niemieccy okupanci pytali okupowaną ludność o przyzwolenie na to czego zamierzali dokonać. Mieszkańcy Jedwabnego musieli się pogodzić z wymordowaniem Żydów, na tej samej zasadzie na jakiej musieli się pogodzić z faktem utraty niepodległości, terrorem okupanta, mrozem, deszczem, czy tez innymi wydarzeniami znajdującymi się poza ich kontrola. Natomiast o "przyzwolenie na to" nikt ich nie pytał, a jakieś przypadki zbiorowych wybuchów bohaterstwa są raczej bardzo rzadko spotykane.

Pragnę tutaj jeszcze zwrócić Państwa uwagę na fakt, że okupant hitlerowski dokonywał na terenie całej okupowanej Polski rożnego rodzaju masowych egzekucji, zarówno Żydów jak i Polaków, i społeczeństwo jakiejś wsi lub miasteczka nie miało innego wyjścia jak tylko się z tym pogodzić, po prostu z braku innej możliwości. Nie są mi znane przypadki ludności cywilnej, mężczyzn, kobiet i dzieci, rzucających się z gołymi rękami na Niemców dokonujących masowej egzekucji. Właśnie w celu zapobiegnięcia takim przypadkom Niemcy stosowali daleko posunięty terror zbiorowy.

Jakakolwiek akcja protestacyjna ze strony ludności cywilnej zostałaby po prostu krwawo stłumiona, chyba niezbyt trudno jest sobie wyobrazić chłopów i gospodynie domowe rzucających się na uzbrojonych po zęby niemieckich żołdaków z gołymi rękami, i co by potem nastąpiło. Nie wiem czy uratowało by to nawet jednego Żyda, za to Niemcy z pewnością nie zawahali by się z pacyfikacja całego miasteczka, co zresztą udowodnili wielokrotnie mordując i paląc cale wsie. Przeprowadzenia takiej akcji trudno byłoby oczekiwać nawet od uzbrojonych oddziałów ruchu oporu, taka akcja wymagałaby długich przygotowań i wnikliwego planowania, natomiast oczekiwanie przeprowadzenia takiej akcji przez bezbronnych cywilów jest absurdem.

Kto dal Państwu jakieś moralne prawo wygłaszania tak ostrych sądów moralnych w stosunku do mieszkańców Jedwabnego i insynuowania ze powinni oni ponieść ta najwyższa ofiarę życia własnego i własnych dzieci i to w dodatku na próżno?

W związku z powyższym, jakiekolwiek stwierdzenia o "moralnej winie społeczeństwa", "grzeszących małością serca świadków", lub przeprowadzanie jakichś osądów moralnych na temat postępowania świadków masowych egzekucji wydają się być nie na miejscu.

"Nie sądź, abyś nie był sądzony". A jak Państwo zachowalibyście się w takiej sytuacji? Jest to niezwykle chwalebne być "po stronie bitych i mordowanych" i wyrażać rożnego rodzaju górnolotne opinie, kiedy samemu nie jest się w żaden sposób zagrożonym. Prawdopodobnie po ich stronie była przytłaczająca większość społeczeństwa Jedwabnego. Pozostaje jednak jedno pytanie, co mogli w tamtej sytuacji zrobić ludzie z Jedwabnego? Czy Państwo sami w tamtych okolicznościach, bylibyście w stanie czynnie, nie słownie, stanąć "po stronie bitych i mordowanych" i poświęcić swoje własne życie, aby ratować życie bliźniego?

Z poważaniem

Krzysztof Janiewicz

(Powyższy list, to polemika z kolejnym artykułem strony żydowskiej zamieszczonym w "Rzeczpospolitej": "Nieuprawniona symetria". Autorzy artykułu są wg "Rzeczpospolitej" "pracownikami naukowymi Żydowskiego Instytutu Historycznego" - wtr. WK.)

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1