Nowe dokumenty, nowi świadkowie RP, PAP |
Prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej dotarli do naocznych
świadków mordu Żydów w Radziłowie, który poprzedzał zdarzenia w Jedwabnem.
W dochodzeniu dotyczącym tej sprawy, według prezesa IPN Leona Kieresa,
większość materiału dowodowego jest już w dyspozycji prowadzących tę
sprawę. Prowadzący śledztwo prokurator Radosław Ignatiew poinformował, że
zabezpieczono "bardzo ciekawe archiwalia", dotyczące zbrodni w Radziłowie.
Ignatiew dodał, że udało mu się skontaktować z osobami, które były
naocznymi świadkami zbrodni, a wcześniej nie były znane ani dziennikarzom,
ani historykom. - Cieszę się, że przy tej sprawie nie ma takiego rozgłosu
medialnego, jak przy sprawie Jedwabnego, więc mam nadzieję, że to
postępowanie będzie szybciej szło - stwierdził.
Leon Kieres zadeklarował, że śledztwo dotyczące Jedwabnego powinno zakończyć się jesienią. Podkreślił, że wszystkie materiały zebrane w sprawie Jedwabnego zostaną po zakończeniu śledztwa opublikowane w jego "Białej księdze", która będzie miała co najmniej kilka tomów. Do zbrodni w Radziłowie doszło trzy dni przed wydarzeniami w pobliskim Jedwabnem - 7 lipca 1941 r. Według wstępnych ustaleń, zamordowanych zostało tam od 600 do 800 osób, które zastrzelano lub spalono w stodole. Nazwa miejscowości Radziłów pojawiała się w zeznaniach części świadków, których relacje dotyczyły zbrodni w Jedwabnem. Dlatego półtora miesiąca temu IPN podjął decyzję o wszczęciu śledztwa także w tej sprawie. Oddziałowa Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku oceni, czy możliwe jest wszczęcie postępowania dotyczącego podobnych wydarzeń w innych podlaskich miejscowościach, m.in. w Wąsoszu i Stawiskach. Według prezesa Instytutu prof. Leona Kieresa, informacje o tych zbrodniach stanowią podstawę dla prokuratora do oceny, czy są właściwe przesłanki z kodeksu postępowania karnego do wydania decyzji o wszczęciu śledztwa. W śledztwie dotyczącym mordu w Jedwabnem większość materiału dowodowego jest już w dyspozycji prowadzących tę sprawę. Ostatnio włączono do śledztwa materiały, które nie zostały wykorzystane w procesie oskarżonych o udział w zbrodni w 1949 roku. To materiały z klauzulą tajności i trwa postępowanie, by je odtajnić. Kieres przyznał, że chociaż wiadomo, gdzie materiałów archiwalnych należy i można szukać, nie ma całkowitej pewności, że zostaną tam znalezione. Chodzi np. o archiwa rosyjskie, białoruskie, niemieckie czy amerykańskie. - Większy kłopot jest ze świadkami, bo praktycznie codziennie zgłaszają się nowi świadkowie lub ci, którzy zostali przesłuchani, ponownie zgłaszają się w celu złożenia wniosku o uzupełnienie - stwierdził Kieres. Obecnie na przesłuchanie czeka około dwudziestu świadków, także za granicą. Wśród nich naoczny świadek zdarzeń, mieszkający w Izraelu. Osoba ta zgłosiła się sama do szefa IPN w lutym tego roku. Przesłuchanie świadka w Izraelu odbywa się w obecności polskiego prokuratora, ale przesłuchuje go izraelski sędzia. Kieres zadeklarował, że śledztwo powinno zakończyć się jesienią. - Chcemy zakończyć je tak szybko, jak to możliwe, przy poszanowaniu wszystkich niezbędnych wymagań prowadzenia śledztwa - mówił. Dodał, że nie podejmie żadnych decyzji w celu przyspieszenia takich, które w przyszłości mogłyby być podstawą do kwestionowania wyników śledztwa. Podkreślił, że wszystkie materiały zebrane w sprawie Jedwabnego zostaną po zakończeniu śledztwa opublikowane w jego "Białej księdze", która będzie miała co najmniej kilka tomów.
RP, PAP |