Morderca kawalerem Virtuti Militari?!
Andrzej Kumor |
Po kilku zdawkowych relacjach prasowych zbrodnię w Koniuchach otuliła lepka mgiełka milczenia. Nie piszą o niej wielkonakładowe polskie dzienniki (o obcych w ogóle nie ma co mówić), historycy nie debatują o niej w radiu, prymas Polski nie zabiera głosu. Mimo wszczęcia śledztwa przez Instytut Pamięci Narodowej, nie wiadomo, co się w tej sprawie robi ani co planuje się robić. Kilka tygodni temu pocztą elektroniczną wysłałem do sekretariatu IPN pytanie o postępy śledztwa. Do dziś nie dostałem odpowiedzi.
Czego dotyczy
sprawa? Otóż, Sprawa Koniuch trafiła do IPN za sprawą Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Ta właśnie organizacja nadal gromadzi wszystkie dostępne dokumenty i informacje dotyczące tej zbrodni, dokonanej na polskiej ludności cywilnej - jednej z wielu, jakie miały miejsce na wschodnich terenach Rzeczypospolitej http://www.kpk.org/KPK/toronto/koniuchy.pdf).
Ba, główny herszt sowieckiej bandy, Genrikas Zimanas, został w PRL odznaczony za swe "internacjonalistyczne wyczyny" Orderem Virtuti Militari!!! Pomordowani w Koniuchach nie mają swego pomnika i jakoś nie słychać, by minister Przewoźnik uwzględniał w planach to miejsce. Ofiary spoczywają na zaniedbanym cmentarzu, a na ich grobach rzadko migotają świeczki - "wiadomo - stwierdza rozmówczyni wileńskiej "Naszej Gazety" - rodzin już nie ma". Redakcja pisze, że jeszcze czas, aby udokumentować listę ofiar i upamiętnić miejsca pochówku.
Zbrodnia jest zbrodnią, nawet jeśli popełnia się ją w czasach wojennego tumultu i zamieszania. W przypadku mordu w Koniuchach znane są nazwiska ofiar, wiadomo, gdzie są ich groby, znane są personalia sprawców, a okoliczności są szczegółowo opisane. Raporty na temat pacyfikacji istnieją w archiwach litewskich i niemieckich. Wydawałoby się więc, że "detektywi" z IPN-u mają łatwą pracę. Czym zatem tłumaczyć ich opieszałość? Czyżby podejście do tragedii naszego narodu nadal naznaczone było politycznym oportunizmem? Czyżby znów ofiary ludobójstw dzielono na: "lepsze" i "gorsze", na: "politycznie poprawne" i "niewygodne"? Wydawałoby się, że po kilku dekadach sowieckiej tyranii przyszedł czas, by mówić otwarcie - niestety, w przypadku Koniuch słychać szepty: "jeszcze nie teraz...", "jeszcze nie dziś...". A jeśli nie teraz, to kiedy - jak umrą ostatni świadkowie tamtych czasów?! |