Modlitwa w kościele Wszystkich Świętych: akt pokuty i miłości
Marek Jurek

 
Kościół polski dokonał aktu pokuty za mord w Jedwabnem, z powodu udziału w nim katolików (nie znane są jeszcze konkretne nazwiska sprawców, ale i tak wiadomo już dzisiaj, że to byli polscy katolicy? - wtr. WK.). Czym był ten akt? Demonstracją ideową? Koniecznym ustępstwem? Obarczeniem winą Narodu? W istocie - niczym podobnym. Niedzielna modlitwa w kościele Wszystkich Świętych była przede wszystkim wielkim aktem miłości chrześcijańskiej. Ból z powodu strasznej śmierci niewinnych ludzi, z powodu zbrodni polskich współsprawców, z powodu bierności świadków i niepamięci, która przykryła mogiłę. Ten ból to właśnie miłość, której uzewnętrznieniem było niedzielne nabożeństwo.

Wobec popełnionego zła możliwe są trzy postawy. Pierwsza to zła solidarność: usprawiedliwianie, bagatelizowanie odpowiedzialności współsprawców czy obojętności świadków. Druga to obłudny moralizm: potraktowanie ludzi, których bezsilność czy zastraszenie zasługuje na współczucie, jako kozła ofiarnego; rzucając na nich przekleństwa można bardzo tanio nabyć poczucie prawości i wyższości moralnej. I jest jeszcze postawa trzecia, którą wskazuje krzyż: wziąć na siebie osobiście niepopełnione winy, by przywrócić ład moralny i godność wszystkim. Akt polskiego Kościoła to w istocie akt Chrystusa.

Niedzielna modlitwa nie spotkała się jednak z dobrym przyjęciem ze strony środowisk żydowskich. Szkoda, ale trudno. Nie wzajemność jest tu najważniejsza. Miłość chrześcijańska to nie ideologia, której celem jest doraźna poprawa stosunków społecznych. Cywilizacja jest bardzo ważnym aspektem życia chrześcijańskiego, ale właśnie instytucje cywilizacji - jako widzialnego odblasku Królestwa Bożego na ziemi - są na początku zawsze niewielkie, jak ziarna gorczycy. Rodzą się z wiary, która nie stawia sobie widzialnych celów.

Wola pokoju, życzliwości i przyjaźni, której wyrazem była modlitwa w kościele Wszystkich Świętych, nie znosi przecież zasadniczych teologicznych napięć między judaizmem a chrześcijaństwem, a także ich społecznych konsekwencji. Lepszy więc może taki szczery brak wzajemności niż obłudna zgoda. Bo Christianitas nie przekreśla różnic, lecz spina je miłością: zasadniczym składnikiem cywilizacji chrześcijańskiej jest bowiem katolickie połączenie wierności Objawionej Prawdzie, z budowaniem wspólnoty społecznej również z tymi, którzy Prawdy tej nie przyjmują. Najważniejsze więc, by Bóg wysłuchał modlitw, a także by modlitwa przemieniała ludzkie serca.

Gdy trzydzieści pięć lat temu polscy biskupi uznawali winy Polaków wobec Niemców, wówczas wywołało to nie tylko nagonkę komunistycznej władzy, nie tylko wstrząs dużej części opinii publicznej, ale także dość chłodną odpowiedź ze strony niemieckiej. Wydawało się, że polscy biskupi są zupełnie samotni. Komuniści widzieli w ich akcie polityczny ukłon wobec Zachodu, znaczna część opinii społecznej nie mogła do końca zrozumieć, jak możemy przepraszać naród, który wyrządził nam tyle krzywd a dla wielu Niemców był to łatwy gest "zwycięzców". A przecież stało się coś innego: dokonał się akt przede wszystkim duchowy, który z biegiem lat począł przynosić coraz to nowe doczesne owoce.

Niedzielny akt pokutny został dokonany w prawdzie. Pokuta za straszną krzywdę Żydów dokonała się w miejscu symbolizującym solidarność Polski z jej żydowską społecznością: właśnie tej Polski, której zarzucano antysemityzm. To tam, w kościele Wszystkich Świętych, na granicy getta, prałat Marceli Godlewski, ksiądz katolicki i działacz prawicy narodowej, niósł ratunek żydowskim ofiarom hitleryzmu.

Święta Teresa z Lisieux napisała, że przychodzi czas gdy tu, na ziemi, widzimy nagle morze miłości, które nas otacza, miłości, której doświadczamy. Oby więc przyszedł dzień, gdy ten akt miłości, dokonany w miejscu miłości, przyniósł widzialne owoce i został przyjęty przez wszystkich, którzy go dziś odrzucają.

Marek Jurek

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1