Michników dwóch
Waldemar Moszkowski |
|
Michników dwóch
Omawiany tekst Adama Michnika ukazał się również w "The New York Times", a w ub. poniedziałek przedrukowało go we fragmnentach "Życie". Tomasz Wołek oprawił artykuł naczelnego "GW" swoim peanem na jego cześć, mogącym z powodzeniem trafić na łamy "Liber lizusorum": "Michnik broni dobrego imienia Polski. Nie jest to wszakże obrona ani łatwa, ani tym bardziej ślepa. Autor nie ułatwia sobie zadania; nie relatywizuje niczego i niczego nie ukrywa, bynajmniej nie przemilcza wstydliwych kart polskich dziejów. Odważnie i szczerze próbuje dociekać trudnej prawdy o naszych tragicznie poplątanych losach. (...) Dzisiaj chcę publicznie - za ten jakże piękny, mądry i przenikliwy tekst - Adamowi Michnikowi szczerze podziękować" - kadzi naczelnemu "Wyborczej" szef "Życia". ("Życie", 19.03.2001, "Jednym głosem"). Dla przypomnienia, jak pismo kierowane przez Adama Michnika broni dobrego imienia Polski, warto przytoczyć jeden z wywiadów, jakie "Wyborcza" przeprowadziła z dyżurnym historykiem. ("GW", 18-19.11.2000, "Diabelskie szczegóły"). Prowadzący rozmowę Jacek Żakowski nie miał nic przeciwko temu, że jego rozmówca, prof. Tomasz Szarota - używając określenia Michnika - popełnia "absurd" mówiąc, że Polacy byli sprawcami holokaustu: "(...) nie zdawaliśmy sobie sprawy, że Polacy byli także sprawcami holocaustu. A w Jedwabnem byli. I to nie jacyś pojedynczy dewianci, którzy w każdej społeczności się znajdą, ale tłum z władzami miasteczka na czele. Gross swoimi publikacjami zmusił nas do zmiany poglądów na temat postaw Polaków w czasie II wojny i to jest jego niepodważalna zasługa". Uzbrajając nas w najnowszą wiedzę nt. roli Polaków w holokauście Żydów, prof. Szarota zastrzega się jednak przed swoim rozmówcą, że do końca nie jest pewien tego, co mówi: "Ale podobnie jak pan mam wrażenie, że [Gross] pisał "Sąsiadów" zbyt pospiesznie i badał sprawę Jedwabnego nazbyt powierzchownie, żebyśmy mogli zrozumieć, co się tam stało naprawdę". Dziennikarka "Gazety Lubuskiej" Danuta Mystkowska, którą trudno posądzać o antysemityzm, zapytała kilka lat temu naczelnego "GW" o jego "żydowskie tradycje rodzinne". Obruszony Michnik odpowiedział: "Jest pani chamką!". To jeszcze jeden paradoks Adama Michnika i jego pisma, jeszcze jeden przykład jego schizofrenii, o których ani "Gazeta Wyborcza", ani "The New York Times" nie napiszą. Czy Michnik-Polak jest również obciążony "bohaterskim antysemityzmem"? Skądże. A może jego schizofrenia ma bardziej moralne niż narodowościowe podłoże? Waldemar Moszkowski
|