Trwają przesłuchania osób, które straciły najbliższych
podczas masakry dokonanej w styczniu 1944 roku w Koniuchach przez żydowski
oddział partyzantki komunistycznej.
- Niedawno zgłosiła się
rodzina z Pomorza, która w czasie wojny mieszkała w Koniuchach i straciła
bliskich - powiedziała prokurator Anna Gałkiewicz z łódzkiego oddziału
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci
Narodowej, prowadząca śledztwo w sprawie zbrodni. Nie są to jednak
świadkowie naoczni. Dodała, że z 26 świadków żyjących w Polsce do tej pory
udało się przesłuchać ponad połowę. - Personalia świadków zostały
ustalone na podstawie akt spraw wszczętych jeszcze przez Główną Komisję
Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Co prawda nie dotyczą one
bezpośrednio zbrodni w Koniuchach, ale popełniane były także na terenie
Puszczy Rudnickiej i w powiecie lidzkim - powiedziała Gałkiewicz.
Dziewiętnastu świadków to żołnierze AK, którzy byli w oddziałach Armii
Krajowej na południowych krańcach Puszczy Rudnickiej. Osoby te, jak wynika
z ustaleń KŚZpNP, miały kontakty z partyzantką sowiecką i są pomocne przy
ustalaniu personaliów sprawców zbrodni, a także nazwisk osób, które
wówczas zginęły. - Świadkowie dotychczas przesłuchani, podając liczbę
ofiar, wymieniają od 36 do 48 nazwisk. Dla mnie osobiście najbardziej
wiarygodnym jest pewien żołnierz AK, który wymienia z nazwiska 43 ofiary -
powiedziała Gałkiewicz. Ze wspomnień Żydów, którzy mordowali w
Koniuchach wynika, że zginęło 300 osób. Sprawcy zbrodni mieszkający po
wojnie w USA i Izraelu opisują ten mord w licznych publikacjach. W
relacjach tych poczytują sobie jako powód do chwały także to, że mordowali
tam również kobiety i dzieci. "Zadanie wykonano w krótkim czasie.
Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób,
zniszczono. Nie uratował się nikt" - napisał Chaim Lazar w "Destruction
and Resistance". Inne relacje znajdują się w "Memorial to a Jewish
Community in Poland" oraz w dzienniku partyzantów żydowskich pt.
"Operations Diary of a Jewish Partisan Unit in Rudniki Forest". - Nie
ma już wątpliwości, że liczby podawane we wspomnieniach partyzantów są
mocno przesadzone - powiedziała Gałkiewicz. W sprawie źródeł żydowskich, a
także meldunku oficera Wehrmachtu dotyczącego tej zbrodni, jaki
odnaleziono w Archiwum Akt Nowych, prokurator Gałkiewicz zwróciła się o
opinię do historyków z Wydziału Ekspertyz IPN. - Zwróciliśmy się także
o pomoc karną do Litwy i Białorusi, gdzie mieszka część świadków -
powiedziała Gałkiewicz. Chodzi przede wszystkim o przesłuchanie świadków,
którzy mieszkają do tej pory w Koniuchach i okolicy. Z ustaleń IPN wynika,
że żyją oni zarówno po stronie białoruskiej, jak i litewskiej. -
Zeznania świadków z Litwy i Białorusi otrzymamy najwcześniej na początku
przyszłego roku, wtedy też będziemy w stanie podać pełną listę ofiar tej
zbrodni - powiedziała prowadząca śledztwo. Wtedy też IPN przekaże ją do
Rady Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa, która zapowiedziała budowę pomnika
upamiętniającego ofiary tego mordu. Śledztwo wszczęto 8 marca br. po
tym, jak w lutym Kongres Polonii Kanadyjskiej wystąpił z doniesieniem do
IPN. Aktualnie oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w Łodzi prowadzi śledztwo "w sprawie pacyfikacji przez
partyzantów sowieckich w dniu 29 stycznia 1944 r. we wsi Koniuchy, gmina
Lida, woj. nowogródzkie i zabójstwa kilkudziesięciu mieszkańców tej wsi".
Moro
Powrot
|