Komando śmierci
Wojciech Kamiński

 

Według niemieckich dokumentów w Jedwabnem działała specjalna grupa gestapo

W sprawie mordu w Jedwabnem pojawił się kolejny, istotny dowód wskazujący na kluczową rolę hitlerowców. Z dokumentów, które w niemieckich archiwach badał wysłannik Instytutu Pamięci Narodowej Edmund Dmitrów, wynika, że w zagładzie Żydów "z dużym prawdopodobieństwem" uczestniczył oddział gestapo z Ciechanowa.

- Nie jest to przełom w sprawie Jedwabnego - zastrzega Dmitrów. Ale jego zdaniem niemieckie dokumenty potwierdzają, że to Niemcy byli głównymi inspiratorami pogromu na ludności żydowskiej.

Dmitrów ustalił, że w lipcu i sierpniu 1941 roku w okolicach Łomży działał nie znany dotąd oddział gestapowców-morderców sformowany w Ciechanowie. Einsatzkommando było odpowiedzialne m.in. za mordy Żydów w Radziłowie i Tykocinie - miejscowościach położonych nieopodal Jedwabnego. Grupą dowodził SS-Obersturmführer Hermann Schaper.

Niemiecka prokuratura w latach 60. prowadziła postępowanie w sprawie Schapera. Nie postawiono go jednak w stan oskarżenia, bo brakowało mocnych dowodów, a on sam wszystkiego się wyparł.

Tymczasem w dokumentach są dwa ślady wskazujące na komando. Pierwszy to zeznania Chaji Finkelstein, która rozpoznała Schapera na zdjęciu jako osobę dowodzącą zagładą Żydów w Radziłowie. Miała ona miejsce na trzy dni przed masakrą w Jedwabnem. Inny ze świadków obciążył zaś Schapera winą za mord na Żydach w Tykocinie.

Einsatzgruppen - w praktyce grupy zwyrodniałych morderców - zostały utworzone w 1941 roku bezpośrednio po ataku Hitlera na ZSRR. Działały za linią frontu, a ich zadaniem było mordowanie Żydów, Cyganów i jeńców - najczęściej członków partii komunistycznej. Składały się z funkcjonariuszy SS, służb bezpieczeństwa, policji kryminalnej i porządkowej albo gestapo. Obarcza się je odpowiedzialnością za zamordowanie od siedmiuset tysięcy do nawet miliona osób.

Czy grupa Schapera na pewno działała w Jedwabnem, tego ze 100-procentową pewnością stwierdzić nie można. Jednak w raporcie kończącym sprawę prowadzoną przez niemiecką prokuraturę udział komando uznano za logiczny i prawdopodobny. Także polscy świadkowie wskazywali na inspirację i udział Niemców w zbrodni.

Taki scenariusz potwierdzają też inne "znaleziska" Dmitrówa dotyczące Heinricha Himmlera, jednego z najbliższych współpracowników Hitlera. Himmler, który osobiście nadzorował zagładę Żydów w okręgu białostockim, wskazywał, by dokonywać jej przez pogromy z udziałem miejscowej ludności.

Ilu więc Niemców mogło być w Jedwabnem? Tego typu formacje liczyły do 30 osób. - Świadkowie mówią o grupie przemieszczającej się dwoma samochodami osobowymi - mówi szef pionu śledczego IPN Witold Kulesza.

Nic nowego na temat Jedwabnego nie przyniosły natomiast prace wysłannika IPN w Archiwum Wojskowym we Freiburgu. Choć w raportach Wehrmachtu pomijano sprawy związane z zagładą Żydów, to jeden z nich zawiera jedynie informacje o tym, że ludność polska "załatwiła stodołę pełną Żydów".

Wojciech Kamiński

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1