Bitwa o godność i prawdę (cz. II - ost.)
"... To
pierwsze straszne zaskoczenie przeżyli sąsiedzi polscy. Zarówno w Jedwabnem, jak
i niemal wszędzie pod sowiecką okupacją, począwszy od 17 września 1939 roku
zetknęli się oni nagle z gwałtownym łamaniem wszelkich reguł dobrosąsiedzkich ze
strony jakże wielu ich żydowskich sąsiadów. Jakże często spotykały Polaków z ich
strony donosy, aresztowania, poniżenie godności osobistej, a czasem nawet i
okrutne mordy" - pisze prof. Jerzy Robert Nowak w wydanej (nareszcie!) książce
"100 kłamstw J. T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem" (Warszawa 2001,
wydawnictwo von borowiecky, ss. 304). To najważniejsza pozycja w swoistej
bitwie o Jedwabne. Autor bowiem nie ogranicza się wyłącznie do prostowania
kłamstw, przeinaczeń, fałszów i przemilczeń Grossa zawartych w paszkwilu
"Sąsiedzi". Sprawę Jedwabnego przedstawia na szerszym tle historycznym -
stosunków polsko-żydowskich we współczesnych dziejach (prof. Nowak specjalizuje
się w tej dziedzinie) oraz innych pamfletów tego oszczercy: "Polish Society
under German Occupation" (1979), "Upiorna dekada" (1989), czy "pracy" Grossa
zawartej w książce "Europa NIE prowincjonalna". Tym bardziej, że poprzednie
oszczerstwa Grossa spotkały się z nadzwyczaj słabym polskim odporem. Np. z
fałszami "Upiornej dekady" polemizowało zaledwie trzech (!) autorów: prof. I. C.
Pogonowski (z USA) oraz z Polski - P. Gontarczyk i prof. J. R. Nowak. To
wszyscy. Reszta intelektueli i dziejopisów nabrała wody w usta. Toteż, choć
przywracaniu prawdy o Jedwabnem Nowak poświęca jedną trzecią pracy, resztę
stanowi głębsza analiza stosunków polsko-żydowskich oraz - co jest wyjątkową
zaletą książki - obnażaniu socjotechniki Grossa i rzeczywistych celów głoszonych
bredni i podłości. A przypomnijmy, że paszkwil ten został prawie równolegle
wydany w językach angielskim i niemieckim.
Cele jawne i ukryte
Z
pasją Autor obnaża jawne i ukryte cele oszczerstw i kłamstw Grossa. "Sprawa
Jedwabnego jest dla niego [Grossa] tylko narzędziem służącym realizacji dużo
szerszego planu. Chodzi mu o maksymalne zohydzenie Polaków, pokazanie ich jako
współsprawców holocaustu Żydów, i to wyraźnie jako bardziej barbarzyńskich niż
Niemcy, którzy w różnych partiach jego książki są przedstawiani jako mniej
okrutni od Polaków". Jedwabieński (i nie tylko) fałsz ma służyć jako
przygrywka do kampanii żydowskiej mającej na celu obrabowanie Polski z majątku
wartości 65 mld USD. Nie przypadkiem przecież ukazanie się paszkwilu Grossa
zostało skorelowane w czasie z przesłuchaniami w nowojorskim sądzie w tej
sprawie. Właśnie, "gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze".
Kampania oszczerstw i kłamstw ma także służyć wybielaniu Niemców i
pomniejszaniu ich roli w eksterminacji Żydów podczas II wojny światowej.
Współwinnymi, a może nawet bardziej winnymi, mają być Polacy. Gdy jednocześnie
przemilcza się rzeczywisty udział innych narodów pomagających w wytępieniu Żydów
(jak Francuzi), czy wręcz mordujących (jak Ukraińcy), to wówczas w odbiorze
przeciętnego czytelnika na Zachodzie (i niestety, coraz częściej w Polsce),
naród nasz staje się w ich oczach winny tej zbrodni. Autor demaskuje ponadto
drugą warstwę książki, socjotechniczną, mającą na celu wdrukowanie nam (i
czytelnikom zagranicą) antypolskich stereotypów, a tworzących swoistą
anty-historię Polski. Są one wplatane niby mimochodem, na marginesie mordu
jedwabieńskiego. A jest ich multum. Oto niektóre przytoczone przez Nowaka:
endecja - potwornym zagrożeniem dla Żydów, antysemiccy księża siejący nienawiść
rasową, wielowiekowy antysemityzm polskiego chłopstwa, powstańcy warszawscy
mordujący niedobitki Żydów, powszechna współpraca Polaków z Wehrmachtem,
komuniści wsparci przez miliony Polaków, itp. brednie. "Chodzi o sprawę dużo
szerszą - generalny obraz czarnej legendy Polski i Polaków, upowszechnianej
przez Grossa w świecie" - ostrzega historyk i ubolewa, że nikt nie pofatygował
się, prócz niego, do przeczytania anglojęzycznych tekstów tego zawodowego
oszczercy. A w tekstach tych, przeznaczonych dla amerykańskich czytelników - a
więc kompletnie niezorientowanych - "kłamstwa o Polsce były wyrażane w sposób
jeszcze bardziej otwarty, bezczelny, hucpiarski sposób i stosunkowo łatwo można
je było obnażyć i zdemaskować".
Żydowska kolaboracja z Niemcami
A
przecież było dokładnie odwrotnie: "Nie było polskiej hańby w czasie drugiej
wojny światowej. Było natomiast aż nazbyt wiele żydowskiej "hańby domowej",
zdradzania ubogich żydów w różnych krajach przez własne elity i służących im
żydowskich policjantów" - przypomina J. R. Nowak i cytuje Strzembosza: "Przecież
w getcie warszawskim dwa tysiące żydowskich policjantów ... zaprowadziło na
Umschlagplatz 300 tys. swoich współziomków, bijąc ich i traktując z
okrucieństwem, o którym piszą wszyscy żydowscy świadkowie". Sam wspomina o
"potwornej hańbie zdrady Żydów europejskich przez bogatych Żydów amerykańskich,
którzy okazali się nieprzemakalni na jakiekolwiek przeżycia mordowanych Żydów
europejskich". Amerykańscy Żydzi "palcem o palec nie stuknęli, by pomóc swoim
pobratymcom. Jeżeli dzisiaj gryzie ich wyrzut sumienia, to najlepszą metodą jego
zagłuszenia jest dopatrywać się wszędzie winnych" - jak pisał Jacek
Woźniakowski. Z kolei Gustaw Herling-Grudziński, mający żydowskie korzenie,
pisał w swoim dzienniku o "odżywaniu tępego schematu polskiej
współodpowiedzialności za zagładę, wymyślonego przez oszalałych najgłupszych na
świecie żydów amerykańskich, którzy w ten sposób usiłują oczyścić swoje
sumienia, zamulone wspomnieniami własnej obojętnej bierności w latach wojny
wobec postępów ostatecznego rozwiązania". Wierny swojej zasadzie
demaskowania kłamstw i oszczerstw z jednej strony, i obrony przez atak - z
drugiej, polski naukowiec przypomina haniebną rolę Judenratów w gettach
żydowskich w Polsce. Oto szef łódzkiego Judenratu - Chaim Rumkowski, absolutny
władca swoich poddanych (miał harem, wydawał znaczki pocztowe i pieniądze z
własną podobizną) - gorliwy wykonawca niemieckich rozkazów, wyekspediował
większość łódzkich Żydów na śmierć w obozach. Oto Mojżesz Merin - szef
Centralnej Gminy Żydowskiej na Górnym Śląsku, wydający opornych wobec niego
Żydów w ręce niemieckie. Oto Efroim Barasz - szef białostockiego Judenratu,
według listy wywoływał z domostw Żydów przeznaczonych to Treblinki, w czy
pomagała policja żydowska. Oto Rudolf Kastner - polityk syjonistyczny, przy
pomocy węgierskich Judenratów, pomógł Eichmannowi uśpić czujność i uniemożliwić
ucieczkę węgierskim Żydom, a następnie wyekspediować 475 tysięcy swoich ziomków
do obozów zagłady. Ceną za tę pomoc było uratowanie 1684 najbogatszych Żydów,
których Eichmann wysłał do Palestyny pod eskortą niemieckiej policji. A był to
rok 1944, nadciągała już Armia Czerwona, więc w panice i chaosie wielu Żydów
mogłoby się uratować. Sąd Najwyższy Izraela uniewinnił jednak Kastnera pod
naciskiem izraelskich polityków. (Zabiło go potem dwóch Żydów, którzy uniknęli
tej masakry.) Autor przytacza też wstrząsające oskarżenie żydowskiej policji
w getcie warszawskim, złożonej zresztą nie z mętów społecznych, lecz z
inteligencji żydowskiej i ludzi bogatych. Emanuel Ringelblum, kronikarz
warszawskiego getta pisał m.in.: "Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety,,
starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź". Takich świadectw, z reguły
żydowskich znajdziemy w książce więcej. To nie Polacy pomagali Niemcom w
rzezi Żydów, to Żydzi pomagali Niemcom w eksterminacji swoich
rodaków!
Jedwabne - rozbicie gmachu oszczerstw
Właściwie z podłych
oskarżeń Grossa nic nie pozostało, bowiem nic - prócz tego, że część Żydów w
Jedwabnem została zamordowana - nie jest tam prawdą. Mamy tam wyłącznie
kłamstwa, przeinaczenia, przemilczenia, fałszerstwa, manipulacje, zmyślenia,
oszczerstwa, pomówienia. Trzeba jednak przyznać Grossowi, że wynalazł nową
kategorię - świadek nienaoczny. Albowiem, czego dowodzi prof. Nowak, żaden z
opowiadających o rzekomych polskich okrucieństwach albo nie był w tym czasie w
Jedwabnem, albo masakry nie widział. Polski historyk na ponad 100 stronach
pracowicie rozbija ten prymitywny gmach kłamstw i oszczerstw, powołując się na
źródła i dokumenty, stosując żelazne reguły warsztatu historyka, w
przeciwieństwie do Grossa, któremu zarzuca nie tylko złą wolę, lecz nazywa wręcz
"oszustem i hochsztaplerem", obnażając jednocześnie jego żałosne nieuctwo i
oskarżając o żydowski szowinizm i rasizm. Demaskuje oszustwa głównych "świadków"
Grossa - Wasersztajna, Finkelsztajna i Neumarka. Zarzuca mu zafałszowanie
przebiegu procesu z 1949 r., w czasie którego - stalinowski przecież sąd - nie
tylko uniewinnił wielu oskarżonych, ale wyszło na jaw stosowanie tortur wobec
oskarżonych. Autor demaskuje ponadto szereg przemilczeń żydowskiego oszczercy.
Dotyczą one m.in.: zdezawuowanie przez sąd w 1949 r. trzech żydowskich świadków
oskarżenia, ustaleń prokuratora Waldemara Monkiewicza, treści werdyktu sądowego
z 1949 r. i apelacji z 1950 r. itd. Wreszcie oskarża go o fałszerstwa, jak
choćby przypisanie prof. Strzemboszowi słów, których nie wypowiedział. Jednym z
poważniejszych zarzutów jest pominięcie przez Grossa kwerendy w źródłach
niemieckich. Wybielanie Niemców, w tym niemieckiego żandarma Bardonia, to dalsze
- jak zawsze i wszędzie u autora - udokumentowane zarzuty.
Nowaka "oskarżam"
Recenzowana książka stanowi też dramatyczne oskarżenie
"żydowskich sąsiadów" o krwawy antypolonizm, zarówno w czasie okupacji
sowieckiej na Kresach Wschodnich, jak i w okresie stalinizmu w Polsce. W pracy
Nowaka znajdziemy przykłady udziału Żydów w mordowaniu polskich więźniów w
czasie panicznej ucieczki Sowietów po niemieckiej agresji na ZSRS. Tak było w
Łucku, Oszmianie, Wołożyniu, Czortkowie, Tarnopolu, Ciechanowcu, Brańsku,
Berezweczu... Mordowali także polskich oficerów, co stało się np. z 12 polskimi
oficerami w Grabowcu. Te krwawe listy są oczywiście o wiele dłuższe u prof.
Nowaka, a stanowią one i tak tylko wybrane przykłady. Przypomina o żydowskim
udziale w represjach wobec Polaków na Kresach - aresztowaniach, denuncjacjach,
wywózkach ... W książce znajdziemy stanowczą rozprawę z twierdzeniem Grossa
o roli Żydów w UB, jako drobiażdżku bez znaczenia". Więc możemy się zapoznać z
długą - a i tak siłą rzeczy niekompletną - listą wysokich funkcjonariuszy-Żydów
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. A przecież był też rozbudowany aparat
terenowy UB.
Kto powinien przeprosić
Książkę uzupełniają zdjęcia
unikalnych dokumentów: potwierdzenie przynależności Karola Bardonia do narodu
niemieckiego, fotokopie niepodpisanych zeznań głównych "świadków" Grossa, tekst
rzekomej rezolucji robotników łódzkich w sprawie "pogromu" kieleckiego i kilka
innych równie ciekawych. "100 kłamstw J. T. Grossa" to jeszcze jeden dowód na
to, że nie Polacy Żydów, ale Żydzi Polaków powinni przeprosić za popełnione
zbrodnie, a jest ich ogrom. Tych faktów nie zniwelują żadne kłamstwa i
oszczerstwa Grossa i grossopodobnych, nie pomoże w ich ukryciu cenzura
Żydowskiego Instytutu Historycznego polskich podręczników szkolnych. Prawdy
bowiem nie da się zagłuszyć. Prędzej czy później okazuje się
najgłośniejsza.
Zbigniew Lipiński 23 maja, 2001 r.
Pierwszych trzydzieści k łamstw
Patrz też "Książki"
Powrot
|