Gross przyparty do muru
JERZY ROBERT NOWAK

 
Z serii "Pod prąd" publikowanej w "Tygodniku Katolickim Niedziela"

Wali się gmach kłamstw Jana Tomasza Grossa, tak długo fetowanych jako nieomylna prawda w czołowych polskojęzycznych mediach. Wielkim ciosem w fałsze Grossa okazała się ekshumacja w Jedwabnem, wymuszona pod presją polskiej opinii publicznej. Kłamliwe okazały się twierdzenia Grossa, że to Polacy mordowali Żydów, podczas gdy Niemcy jakoby tylko to fotografowali . W toku ekshumacji znaleziono prawie 100 łusek, co dowodziło strzelania do Żydów próbujących uciec ze stodoły. W tym czasie broń palną mieli tylko Niemcy; wszak Polakom groziła śmierć nie tylko za posiadanie broni, ale nawet za posiadanie radioodbiorników.

Skrajnie zawyżona okazała się podawana przez Grossa liczba 1600 żydowskich ofiar. Ekshumacja dowiodła, że w stodole zginęło 150-250 Żydów. A przecież wyolbrzymione, zafałszowane przez Grossa liczby ofiar poszły w świat. Amerykańskie wydanie Sąsiadów Grossa poprzedza kłamliwy wstęp głoszący, że polska połowa mieszkańców Jedwabnego wymordowała drugą - żydowską połowę mieszkańców tego miasteczka.

Zdumiewa fakt, że prezes IPN Leon Kieres przerwał ekshumację, którą zrobiono bardzo powierzchownie, tłumacząc to względami na religijną wrażliwość Żydów.

Otóż nawet w Gazecie Wyborczej z 21 maja w tekście Agnieszki Kublik Tradycja czy śledztwo pisano, że np. w USA i Izraelu władze państwowe nie respektują protestu środowisk żydowskich, gdy w grę wchodzi uzyskanie dowodu przestępstwa. Wynika z tego, że L. Kieres i jego koledzy są bardziej gorliwi w przestrzeganiu w Polsce ortodoksyjnych zaleceń wiary mojżeszowej od przedstawicieli władz Izraela.

Zachowanie prezesa IPN od początku szokuje skrajną tendencyjnością w akcentowaniu rzekomej polskiej odpowiedzialności za mord w Jedwabnem i ciągłym pomniejszaniu dowodów niemieckiej winy.

Niepokój budzą jego stwierdzenia dowodzące, że z jakichś względów nie chce się ujawnić pełnych wyników dotychczasowego śledztwa. L. Kieres stwierdził, że "wiele spraw zabierze ze sobą do grobu". To jakiś ponury absurd. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej ma obowiązek ujawniać zbrodnie, odsłaniać sprawy przemilczane, a nie je tuszować, zabierając pamięć o nich do grobu.

Niefortunne wypowiedzi L. Kieresa dowodzą, jak fatalną decyzją był wybór na prezesa IPN właśnie L. Kieresa, nie mającego, jak widać, pojęcia o tym, na czym ma polegać szukanie prawdy o narodowej pamięci, o narodowej historii.

Cóż, L. Kieres nie jest historykiem, ani nawet prawnikiem wyspecjalizowanym w tropieniu przestępstw. Jest specjalistą od prawa gospodarczego, "wsławionym" głównie dość niefortunną "socjalistyczną" książką Zalecenia RWPG w sprawach koordynacji planów gospodarczych i ich realizacji w PRL (Warszawa 1978). Jest to jedyna samodzielna książka L. Kieresa, którą można znaleźć w zbiorach Biblioteki Narodowej.

Kolejnym ciosem w Grossa stało się wystąpienie przeciwko niemu z pozwem sądowym przez Kazimierza Laudańskiego. Oskarżył on Grossa, że oszczerczo pomówił jego ojca - Czesława Laudańskiego o udział w mordzie Żydów w Jedwabnem. Tymczasem w dniu mordu Czesław Laudański leżał obłożnie chory po wyjściu z wielomiesięcznego więzienia sowieckiego, co potwierdza wielu świadków.

Jeszcze na kilka tygodni przed pozwem Kazimierza Laudańskiego pisałem w książce Sto kłamstw Grossa o tym, że Gross oszczerczo pomówił Cz. Laudańskiego (kłamstwo nr 75 w mojej książce). Sugerowałem również w audycjach dla polonijnego radia w Chicago, aby ktoś z potomków Cz. Laudańskiego wystąpił z pozwem przeciw Grossowi do sądu amerykańskiego. W USA za oszczercze pomówienia płaci się dużo więcej niż w Polsce i sprawa mogłaby kosztować Grossa z milion dolarów.

Znamienne były kolejne krętactwa Grossa w momencie, gdy dowiedział się o grożącym mu niebezpiecznym pozwie. Początkowo, jak pisano w Życiu z 16 czerwca, Gross oświadczył, że nie obawia się procesu, ze spokojem czeka na rozstrzygnięcie sprawy i stwierdza: " Nie zamierzam za pomocą gazet polemizować z Laudańskim". Już po tygodniu jednak okazało się, że Gross uznał za bezpieczniejsze dla siebie przyznanie się do błędu na łamach prasy. 23 czerwca Rzeczpospolita zamieściła pod tytułem Gross przyznaje się do pomyłki przyznanie się Grossa do popełnienia błędu w sprawie Czesława Laudańskiego i jego wyjaśnienie, iż zawiadomił wydawców książki, "aby we wszystkich dodrukach i tłumaczeniach książki poczynili odpowiednie poprawki" . Całe wyjaśnienie było jednak bardzo pokrętne i mam nadzieję, że nie wystarczy synowi pomówionego. Myślę, że Gross aż nadto zasłużył swoimi pomówieniami na uderzenie go po kieszeni przez sąd w USA.

Bardzo ważne znaczenie w debacie na temat książki Grossa ma wystąpienie przeciwko niemu ze strony wybitnego naukowca żydowskiego z USA - prof. Normana G. Finkelsteina na łamach Rzeczpospolitej z 20 czerwca pt. Goldhagen dla początkujących. Finkelstein ogromnie krytycznie ocenił Sąsiadów Grossa, zarzucając im, że "pełne są rażących ( ...) sprzeczności" i "sformułowań absurdalnych". Finkelstein zarzucił Grossowi, że jego książka wyraźnie służy "Przedsiębiorstwu Holocaust", to jest osobom i instytucjom, które wykorzystują dla celów politycznych i finansowych ludobójstwo dokonane na Żydach w czasie drugiej wojny światowej. Według Finkelsteina, Sąsiedzi Grossa "stali się kolejną bronią 'Przedsiębiorstwa Holocaust' w wymuszaniu od Polski pieniędzy" . Jak pisał Finkelstein: "Przedsiębiorstwo Holocaust rości sobie pretensje do setek tysięcy parceli na polskiej ziemi, wartych dziesiątki miliardów dolarów. (...) Jest to próba wymuszenia skryta pod płaszczykiem żydowskiego cierpienia".

Komentując naciski Przedsiębiorstwa Holocaust na Polskę, prof. Finkelstein pisze, że wspiera ono "taktykę silnej pięści, by zmusić Polskę do uległości". Według prof. Finkelsteina: "Tak naprawdę to mamy do czynienia z - mówiąc krótko - chuligaństwem Przedsiębiorstwa Holocaust".

Warto tu dodać, że z bardzo stanowczym potępieniem roli Grossa jako żydowskiego propagandysty, służącego swą książką pomocą w wymuszaniu ogromnych spłat roszczeń materialnych Żydów, wystąpił słynny amerykański historyk Richard C. Lukas. Ten najważniejszy dziś amerykański badacz dziejów Polski, autor kilku znaczących książek na ten temat (m.in. doskonałego Zapomnianego Holocaustu), opublikował ogromnie ostrą krytykę książki Grossa na łamach The Polish American Journal z maja 2001. Lukas szczególnie mocno potępił tam Grossa za wybielanie zbrodniczej żydowskiej kolaboracji na Kresach Wschodnich w latach 1939-41, pisząc wręcz o "żydowskiej zdradzie we wschodniej Polsce".

(podkreślenia w tekście moje - WK.)

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1