Gdzie są akta?
Szukanie prawdy to nie kalkulacja
Maciej Walaszczyk

 

Gdzie są akta?

- Działalność komanda gestapo z Ciechanowa pod dowództwem Hermana Schapera da się ustalić także na podstawie akt, które najprawdopodobniej są w Warszawie - powiedział wczoraj w radiowych "Sygnałach Dnia" historyk Witold Pronobis. W czwartek IPN przedstawił ustalenia w sprawie zbrodni w Jedwabnem po poszukiwaniach w niemieckich archiwach. Bardzo prawdopodobne jest, że tej pacyfikacji, podobnie jak kilku innych, dokonało gestapo. Zdaniem Instytutu, dokumenty z Ciechanowa dotyczące tego oddziału zaginęły.

- Po wielu poszukiwaniach natrafiałem na główny zestaw akt gestapo z Ciechanowa - one znajdują się w Warszawie - powiedział w piątek Witold Pronobis. Jak twierdzi, działalność grupy specjalnej pod dowództwem Hermana Schapera można ustalić na podstawie dokumentów.

Przypomnijmy, że w czwartek Instytut Pamięci Narodowej przedstawił wyniki kwerendy przeprowadzonej w niemieckich archiwach w Ludwigsburgu i Freiburbu. Ustalono kilka faktów:

- w lipcu i sierpniu w okolicach Łomży operowało liczące około 30 osób komando do zadań specjalnych pod dowództwem Hermana Schapera. Zdaniem Edmunda Dmitrowa z IPN, który badał zgromadzone w Niemczech materiały, dokumenty gestapo z Ciechanowa zaginęły,

- zbrodniczą działalność Schapera potwierdzają zeznania dwóch Żydów złożone w Izraelu jeszcze przed 1963 r a więc przed niemieckim śledztwem w tej sprawie,

- zeznania jednego z oficerów SS dowodzą, że Heinrich Himmler tuż po rozpoczęciu wojny ze Związkiem Sowieckim osobiście namawiał do prowokowania i prowadzenia przez gestapo pacyfikacji ludności żydowskiej na Podlasiu,

- o udziale Polaków w tych akcjach mówią tylko szczątkowe zapiski w dzienniku dywizyjnym jednej z dywizji Wehrmahtu, która stacjonowała na tych terenach.

Wczoraj Witold Pronobis oświadczył, że około 20 lat temu, gdy zajmował się tymi sprawami, dokumenty na temat działalności komanda Schapera znajdowały się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Jak podkreśla, analizował on wówczas politykę narodowościową Niemców w okręgu ciechanowskim.

- Sprawy Schapera występowały tam w różnych konstelacjach. Także jego korespondencja z gauleiterem Erichem Kochem, któremu podlegała rejencja ciechanowska, ale - co bardzo ważne - również okręg Białystok. Koch udzielał mu sugestii, jeżeli chodzi o rozwiązanie kwestii żydowskiej w okręgu ciechanowskim, a potem prawdopodobnie również w okręgu białostockim - stwierdził Pronobis. W czwartek wieczorem prezes IPN, profesor Leon Kieres powiedział w telewizyjnym "Monitorze Wiadomości", że Instytut przejął akta dotyczące gestapo z Ciechanowa. Analizują je prokuratorzy IPN.

Jedwabne - propagandowy bicz

Tymczasem, nakładem wydawnictwa "Nortom" ukazała się kolejna publikacja w sprawie Jedwabnego. Zdaniem jej autora Lecha Z. Niekrasza, tragedia Jedwabnego nie jest bynajmniej sprawą nieznaną, lecz wielokrotnie już podejmowaną.

- Nie ulega mojej wątpliwości, że podniesienie jej przez J.T. Grossa akurat teraz i nieudokumentowane przypisanie całej oraz wyłącznej winy społeczeństwu polskiemu jest, jak to określa tytuł mojej książki, operacją propagandową - podkreśla autor. - Wpisuje się ona w trwający od dziesięcioleci proces zniesławiania narodu polskiego i krzewienia antypolonizmu - dodaje Niekrasz. W jego opinii, akcja ta ma przygotować grunt pod roszczenia majątkowe, nie mającej nic wspólnego z ofiarami holokaustu diaspory żydowskiej w Nowym Jorku, co udowodnił Finkelstein w książce "The Holocaust Industry". The Abuse Jewish Victims". (podkr. moje - WK.)

Książka przynosi wiele cennych opinii m.in. strony żydowskiej, zebranych z łam prasy i książek, które ukazały się w ostatnich miesiącach. Na przykład zdaniem Abrahama Wagemana z Tel Avivu, to co się dzieje teraz w Polsce przypomina mu czasy najgorszej propagandy. "To sianie nienawiści między dwoma narodami. Jeżeli ktoś dzisiaj mówi komuś 'przepraszam za wszystko' to ja się pytam za co? Jestem poruszony tym, co pan prezydent Polski w tej chwili wymyśla. Ani Żydzi w Izraelu, ani w Polsce, ani Polacy nie chcą tego" - mówi Wageman na łamach książki.

Maciej Walaszczyk

Szukanie prawdy to nie kalkulacja

W przeciwieństwie do wszystkich piątkowych dzienników "Gazeta Wyborcza" oznajmiła, że w mordzie w Jedwabnem, mimo że go "zainspirowali Niemcy", współdziałali przede wszystkim Polacy. Już chyba nikogo nie dziwi takie stawianie spraw, bo taka jest polityka informacyjna "Gazety". W odredakcyjnym komentarzu Paweł Wroński wyraził żal, że w 1941 r. "znaleźli się ludzie, którzy do roli morderców dali się Niemcom wykorzystać". Twierdzi, że "być może ktoś uważa, że jego polskie sumienie stanie się bardziej czyste, jeżeli stwierdzi się, że w Jedwabnem było 20, 30 czy 35 gestapowców". "Moje, niestety nie" - puentuje dziennikarz "Gazety", broniąc w domyśle pomysłu przepraszania za Jedwabne w imieniu wszystkich Polaków.

Kilka lat temu jeden z publicystów napisał, że obecny świat to Judeolatria. Wszystkie wydarzenia zarówno historyczne, polityczne, kulturalne, jak i religijne mają swoje odniesienie do tego, czy brali w nim udział Żydzi, czy miały miejsce przed czy po holokauście. Żaden inny fakt nie wywołuje tylu emocji, kontrowersji, żaden nie jest tak twardo chroniony przed profanami chcącymi go odczarować, zdemistyfikować. Ta nowa świecka religia jest wyznaniem państwowym we współczesnej Judeolatri. Pytaniami zasadniczymi jest to, jaki dany polityk, pisarz, aktor, malarz ma stosunek do Zagłady (tu pisanej wielką literą), która stała się centralnym wydarzeniem współczesnej historii. Religia ta ma swoich świętych, namaszczonych kapłanów, miejsca kultu. Ma strażników Prawdy, którzy ustalają oficjalną wykładnię wydarzeń. Jak każdy kult, ma swoje demony i heretyków. Ma swoich apologetów. Jednym z jej fundamentalnych tekstów "świętych" stała się też publikacja Jana Grossa o tragedii w Jedwabnem. Religia ta ma również swoich spowiedników, a każda ekspiacja za popełnione winy i żal za grzechy musi być wyznany publicznie.

W przeciwieństwie do Pana Wrońskiego zarówno ja, jak i większość Polaków nie jesteśmy poddanymi Judeolatri. Nie jesteśmy też wyznawcami nowej świeckiej religii. Książka pana Grossa nie jest dla mnie tekstem "świętym". Nie uznaję publicznych spowiedzi cynicznych polityków. Jako Polak nie poczuwam się do winny za współudział rodaków w tych, jakże tragicznych, wydarzeniach. Moje sumienie będzie czyste tylko wtedy, gdy zostanie ustalona Prawda.

Maciej Walaszczyk

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1