Fakty mówią za siebie
Maciej Walaszczyk
 
Obok fundamentu stodoły w Jedwabnem zlokalizowano maksymalnie 250 szkieletów ofiar mordu z 1941 roku. Do zamkniętych w stodole Żydów strzelano z niemieckiej broni. Takie są najważniejsze wnioski po trzech dniach prac archeologów. Ze względu na brak zgody strony żydowskiej dalsze prace ekshumacyjne w Jedwabnem nie będą już prowadzone. IPN boi się jednak oficjalnie i jednoznacznie przyznać, że podana przez Jana Grossa liczba 1.600 zamordowanych była kłamstwem.

- Nie potrafię odpowiedzieć, czy są inne mogiły. W tej chwili ekshumacja została zakończona i nie będzie kontynuowana - twierdzi prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego IPN, podsumowując trzydniową ekshumację ciał w Jedwabnem. Zdecydowały o tym protesty strony żydowskiej, ze względu na - jak to określił prezes Instytutu Leon Kieres - ich wrażliwość religijną.

Tymczasem prof. Kulesza podkreśla, że archeolodzy dokonywali odwiertów także w innych wskazanych im miejscach. Tam jednak niczego nie znaleziono. Nie sprawdziły się także informacje podawane przez świadków, którzy wskazywali na mogiłę mającą się znajdować wzdłuż drogi, którą prowadzono kolumnę Żydów. Jakiekolwiek szczątki ciał zlokalizowano jedynie obok stodoły. Po przeprowadzonych pracach oszacowano ich liczbę na - "od ponad 100 do maksymalnie 250". Ta zaś drastycznie różni się od przytaczanej przez Jana Grossa liczby 1.600 zamordowanych.

Coraz mniej prawdopodobną wydaje się także lansowana przez niego wersja mówiąca o tym, że sprawcami zbrodnii, byli Polacy. Na miejscu odnaleziono 89 łusek z Mausera 7,5 mm, 1 nabój i dwa pociski. Wszystkie z okresu II wojny światowej. Obecnie będą one przedmiotem skrupulatnych badań kryminologów, którzy ocenią z jakiego okresu wojny dokładnie pochodziły i kiedy oraz gdzie zostały wyprodukowane.

- Odnaleziony wśród szkieletów wytopiony "płaszcz" karabinowej kuli pochodził z oficerskiego Parabelum, który był na wyposażeniu niemieckich oficerów - przyznaje Lucjan Nowakowski, jeden z prokuratorów zajmujących się tą sprawą. Jego zdaniem, strzał został najprawdopodobniej oddany w stodole, a inny poza nią, być może w kierunku próbujących wydostać się z niej ludzi. Wśród odkrytych szczątków odnaleziono również sporo kosztowności - złotych i srebrnych rosyjskich monet. Zdaniem Kuleszy, przeczy to tezie, jakoby ofiary po zamordowaniu zostały obrabowane.

W poniedziałek minister sprawiedliwości Lech Kaczyński poinformował, że w Jedwabnem zginęło najwyżej 200 Żydów. W jego opinii, weryfikacja wcześniej podawanej liczby 1.600 ofiar jest najistotniejszym rezultatem prowadzonego śledztwa. Tymczasem zupełnie inaczej stawia sprawę prezes Instytutu Pamięci Narodowej, profesor Leon Kieres. Oświadczył on, że po dotychczasowych ustaleniach śledztwa "nie da się zaprzeczyć, iż dokonali go Polacy". W jego ocenie, do wyjaśnienia pozostaje natomiast sprawa udziału Niemców w dokonanej w lipcu 1941 roku zbrodni w Jedwabnem. We wczorajszym wywiadzie dla I Programu Polskiego Radia Kieres powiedział, że dotychczas ustalono, że w zbrodni brało udział około 40 Polaków oraz 8 niemieckich żandarmów.

Ekshumacja szczątków ofiar pogromu w Jedwabnem rozpoczęła się w ubiegłą środę. Ze strony żydowskiej całość prac obserwował żydowski ekspert od ekshumacji Menachem Ekstein. Podczas drugiego dnia prac odnaleziono fragmenty betonowego pomnika Lenina, wzniesionego w Jedwabnem jeszcze jesienią 1939 r. po rozpoczęciu okupacji wschodnich terenów II RP przez Armię Czerwoną. Głowa pomnika nosiła ślady działania ognia. Znalezisko to zmieniło wcześniejszy obraz wydarzeń, jakie miały miejsce 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Wcześniej, w ramach toczącego się śledztwa przyjęto, że szczątków 42 żydowskich mężczyzn należało poszukiwać na cmentarzu. Zdaniem przedstawicieli Instytutu, w tym wypadku odnalezienie fragmentów pomnika wewnątrz fundamentów stodoły wskazuje prawdopodobnie na to, że ofiary niosące pomnik zaprowadzono do stodoły, w której zostały spalone. Według relacji świadków, mężczyźni zostali zmuszeni do rozbicia pomnika młotami, a następnie do niesienia jego resztek na cmentarz, gdzie zostali zamordowani. Ich ciała miano zaś zakopać na cmentarzu, a resztki pomnika rzucić na wierzch.

Maciej Walaszczyk

Powrot

Hosted by www.Geocities.ws

1